tag:blogger.com,1999:blog-57670639886452863422024-02-19T05:28:20.953+01:00Szczęście wybieramPiszę o szczęściu. Temat przyjemny, chociaż wcale nie należy do łatwych, bo nikt nie jest szczęśliwy 24/7. I co wtedy? Wtedy odwracam kota ogonem i zastanawiam się co dobrego może wyniknąć z nieszczęścia. Nieraz okazuje się, że tworzę teksty pełne paradoksów o przewrotnych poglądach. Jednak w tym wszystkim najważniejsze jest to, że pisanie sprawia wiele radości mnie samej.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.comBlogger173125tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-6314362311895383942016-05-11T09:00:00.000+02:002016-05-11T09:51:27.509+02:00Czy Twoja definicja samego siebie brzmi tak, jakbyś tego chciał?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo często na początku szkoleń lub warsztatów prosi się uczestników o to, by powiedzieli coś o sobie. W przypadku małej grupy mówi się na forum, a kiedy uczestników jest więcej – dzieli się ich na mniejsze grupy i prosi, by porozmawiali ze sobą. Ćwiczenie to jest zalecane, by przełamać nieśmiałość i z braku lepszego słowa – zintegrować grupę. Dzięki wypowiedzeniu paru słów na początek, uczestnicy nie powinni mieć problemu z wypowiadaniem się w późniejszej części spotkania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipWEMiY0gWQszm8HJEjCxntX8TRjzt49tGjSvwJJ9de8LlAT0o9dlbxrPXwkdhOAryK_QBvWNh3M8M8o7qAHBLUgap7vq-NreN6_5z2g9cq7u6CyXeH_B0jCqvJtCf5FNkwm-DU3rhMO8/s1600/joy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipWEMiY0gWQszm8HJEjCxntX8TRjzt49tGjSvwJJ9de8LlAT0o9dlbxrPXwkdhOAryK_QBvWNh3M8M8o7qAHBLUgap7vq-NreN6_5z2g9cq7u6CyXeH_B0jCqvJtCf5FNkwm-DU3rhMO8/s1600/joy.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a>Biorę udział w różnego rodzaju szkoleniach i ćwiczenie to wraca jak bumerang, więc niewiele się namyślając wykonuję je już automatycznie. Kim jestem? Studiuję ekonomię, koordynuje projekt w Kole Naukowym, jestem wolontariuszką. Czasem wspomnę o nauce języka włoskiego, bo to coś, co wyróżnia – a warto tak się przedstawić, by zostać zapamiętanym. To, czego ostatnio zabrakło mi w mojej prezencji, to określenia: <i>Blogerka</i>. <br /><br /><h3>
(Nie)Blogerka – kto to taki? </h3>
Całkiem niezłą próbę definicji tego pojęcia możecie znaleźć na tej <a href="http://www.brief.pl/artykul,1325,kim_jest_bloger.html">stronie:</a><br /> <i>„Bloger to osoba, która swoimi działaniami, niezależnie od wybranych form i narzędzi, dąży do zbudowania grona odbiorców wokół swojej osoby lub marki (nazwy bloga). Wszelkie działania są zaplanowane, a treści tworzone są w regularnych odstępach czasowych.” </i><br /><br />Myślę, że autor(ka) artykułu zgodził(a)by się ze mną, że powyższą definicję spokojnie można byłoby jeszcze nieco rozszerzyć, wydłużyć i zmiksować. Ci z Was, którzy sami piszą, dobrze wiedzą jakby się zdefiniowali. Wiecie jacy jesteście, a co ważniejsze wiecie jacy chcielibyście być. Nieraz nawet wiecie co powinniście zrobić, by stać się wzorem do którego dążycie. Niemniej i tak często tego nie robicie. Nie ma znaczenia czy nie robicie, bo nie macie czasu, posiadacie w życiu inne priorytety czy też wstrzymujecie się przed działaniem w obawie przed… czymkolwiek (opinią innych, odpowiedzialnością, a być może i sukcesem). Czasem zwyczajnie nie chcecie „aż tak bardzo” być takim a nie innym Blogerem. To oczywiste, bo nie każdy traktuje bycie Blogerem jako sposób na życie. To osiągają nieliczni (w porównaniu do ilości zarejestrowanych blogów) w dwojaki sposób. Albo poprzez to, że prowadzą bloga na niszowy temat, w którym są ekspertem, albo poprzez ciężką pracę i niezliczone godziny spędzone przed laptopem. <br /><br />Być może jest wśród Was garstka osób, która nie wie kim jest, jaka jest ani (jak dotąd) nie zastanawiała się nad tym jaka może być. Często zaczynacie coś robić i póki wszystko dobrze działa, nie analizujecie dlaczego tak się stało? Co zrobiłem dobrze lub źle? Co wpłynęło na sukces? Jesteście na tzw. fali i z tego korzystacie – czas na wnioski przychodzi później. Zazwyczaj po jakimś solidnym upadku, który prędzej lub później musi nadejść – jako efekt działania na oślep. No chyba, że ma się fart bycia wyjątkiem od reguły. <br /><br /><h3>
Kim jesteś vs. Kim chciałbyś się stać? </h3>
Gdybym w podtytule napisała, że powinieneś zastanowić się nad swoimi mocnymi stronami, to mogłabym się śmiało założyć, że ominąłbyś ten akapit wzrokiem. Zwrot „mocne strony” atakuje nas zewsząd (zresztą co przy napływie dzisiejszych informacji nas nie „atakuje?). Sama odczuwam przesyt, kiedy przy okazji różnych szkoleń lub spotkań kołowych dokonujemy n-tej analizy słabych i mocnych stron przedsiębiorstw lub projektów. Analizowanie siebie w podobny sposób budzi raczej moje zniechęcenie niż ekscytacje… <br /><br />A jednak chciałabym, żebyś pomyślał o swoich mocnych stronach. To, co w sobie lubisz i to, co byłoby warto dodatkowo podkreślić. Gorąco zachęcam abyś poświęcił na to ćwiczenie chwilę czasu. Bo Twoje spostrzeżenia dadzą Ci odpowiedź na to, jaki masz być w sieci. Tworzysz swój wizerunek (lub markę) anonimowo lub na wpółanonimowo albo całkowicie jawnie. Zazwyczaj jednak w kontakcie pośrednim (no chyba, że oprócz bloga prowadzisz również szkolenia online) i masz mnóstwo czasu, kiedy dana informacja z mózgu trafia do palców, które stukają odpowiedź na zjadliwy komentarz. Przypuszczam, że spokojnie w międzyczasie możesz trzykrotnie zapytać siebie: czy chcę, by tak właśnie mnie widziano? <br /><br />Tak samo wygląda sytuacja, kiedy piszesz SMSy albo wiadomości na FB. Często to robisz nieświadomie albo niespecjalnie – przecież nie chcesz nikogo skrzywdzić, kiedy odpisujesz koleżance że wszystko gra, dodajesz uśmiechniętą emotkę a w Twojej duszy rozgrywa się prawdziwe piekło. Stwarzasz pozory – pewnie, że tak to możesz ująć. Wszystko zależy od tego, co Tobą kieruje. <br /><br /><h3>
Wykreuj siebie poprzez wyeksponowanie dobrych cech. Zrób to świadomie. </h3>
Pewnie dość często myślisz o sobie jak o aktorze. Grasz – w Internecie i w rzeczywistości. Pokazujesz się ludziom z tej strony, z jakiej chcesz – aniołek przed rodzicami i klnąca na lewo i prawo dziewczyna wśród rówieśników. Spokojny i nieśmiały chłopak w szkole, który popołudniami gra w zespole rockowym (albo metalowym). Jesteś tym, kim widzą Cię inni. Albo też tym, kogo im pokazujesz. Dlatego może warto zastanowić się co dobrego jest we mnie i nad czym warto pracować, co podkreślić? Po to, by zrobić to świadomie. Cały czas pracujesz nad swoim wizerunkiem i nie chcę Cię namawiać, byś w związku z tym nosił maskę 24h/dobę. <b>Bo chcę, byś był sobą – najlepszą wersją samego siebie. </b><br /><br />Kiedyś w zeszłym roku albo zaraz na początku tego, usłyszałam zdanie:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
To nie to kim jesteś Cię powstrzymuje. Powstrzymuje Cię to, kim myślisz że nie jesteś.</div>
<div style="text-align: right;">
/Denis Wartley/ </div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdziwość tych słów nie przestaje mnie zaskakiwać. Nieraz sobie myślę, że nie dam rady – nie zrobię tego lub tamtego. A potem patrzę na te słowa i pytam siebie „dlaczego myślę, że nie dam rady?”. Bardzo często brakuje mi argumentów. Może dlatego, że lubię wyzwania, że <b>wychodzę ze strefy komfortu tak często jak się da – za każdym razem niesamowicie stresując się przed i równie niesamowicie ciesząc się po. </b><br /><br />Tworzymy sobie ograniczenia, którymi się obtaczamy, bo tak jest zwyczajnie łatwiej – wtedy automatycznie trzeba mniej zrobić. Gdyby ktoś pół roku temu zapytał mnie, co się wydarzy przez kolejne 6 miesięcy to pewnie przewidziałabym, że zaliczę zimową sesję – i już. <br /><br />Ale gdyby do pytania dodano, czy myślę, że będę się uczyć <u>kolejnego języka obcego</u>, to raczej byłabym pełna wątpliwości. Bo przecież kiedyś w gimnazjum powiedziano mi, że jedni mają talent do języków, a inni niestety ale nie… <br /><br />Gdyby dodano, że za pół roku przeprowadzę parę <u>szkoleń z szybkiego czytania</u>, to wprawdzie uznałabym to za ciekawe wyzwanie, ale… w to że sama to sobie zorganizuje i ludzie będą chcieli brać w tym udział, w życiu bym nie uwierzyła. Bo przecież nie jestem znanym szkoleniowym, moja wiedza ma zapewne kilka niezłych luk w temacie, więc jak to tak? <br /><br />A gdyby tak powiedziano, że zorganizuje <u>escape room na uczelni</u>? Ten pomysł z pewnością bym wyśmiała! Tymczasem jeden mam już za sobą, a przede mną kolejne dwa dni wydarzenia. A to wszystko dlatego, że nie pytano mnie o to „czy to da się zrobić?” tylko „jak to zrobić?”. Krok po kroku znajdywały się rozwiązania, a ja za nimi podążałam. Bo ani razu nikt mi nie powiedział: nie jesteś szkoleniowcem, nie masz talentu do języku, nigdy nie byłaś w escape roomie. To były ograniczenia istniejące tylko i wyłącznie w mojej głowie, które gdyby posiedziały tam jeszcze trochę dłużej, to faktycznie by mnie powstrzymały. Bo byłam tak bardzo na „nie”, że zapomniałabym jak to jest być na „tak”. <br /><br /><h3>
To, co możesz i czego nie możesz </h3>
Jeżeli mówisz sobie, że tak właściwie to nie jesteś Blogerem, bo nie masz 10 tys. wyświetleń dziennie. Albo że nie będziesz szkoleniowcem, bo przy wystąpieniach publicznych łamie Ci się głos. Albo nie nauczysz się drugiego języka/ fizyki/ chemii, bo nie masz do tego predyspozycji… To pewnie masz rację, ale...<br /> </div>
<div style="text-align: justify;">
...nie pielęgnuj w sobie dłużej tych przekonań, bo jesteś jedyną osobą, która stoi na drodze Twojemu rozwojowi. Zapewne znasz wiele historii ludzi, którzy dokonują niesamowitych rzeczy tylko dlatego, że nikt im nie powiedział, że się nie da. Dlatego Ty również nie mów sobie, że się nie da, bo nie jesteś wystarczająco dobry/mądry/wysoki/chudy… Nikt nie jest, a jednak oglądasz ich i wzdychasz, bo też tak byś chciał – jak oni. To dlaczego nie możesz? <br /><br /><ul>
<li>Nie będziesz udzielać korków z angielskiego, bo nie znasz go na poziomie C2. (a nie pomyślałeś, że będąc na poziomie B możesz uczyć kogoś z poziomu A?) </li>
<li>Nie będziesz uczyć dzieci czytać, bo nie masz odpowiednich kompetencji. (a nie pomyślałeś, że czasem intuicja, kreatywność i zapał są dobrym zamiennikiem od szczytnych szkolnych reguł?) </li>
<li>Nie będziesz uprawiać sportu, bo nie masz odpowiedniego ubioru/obuwia. (a nie pomyślałeś, że z początku wystarczy byle jaki dres?) </li>
<li>Nie zakochasz się, bo nie jesteś ładna/przystojny. (a nie pomyślałeś, że dla kogoś możesz być ładna/przystojny albo zwyczajnie ktoś polubi Cię za Twoją osobowość?) </li>
<li>Nie powiesz nic publicznie, bo nie jesteś doskonałym mówcą. (a nie pomyślałeś, że mówca doskonały to mit?) </li>
<li>Nie będziesz koordynatorem projektu, bo nigdy wcześniej nie pełniłeś podobnej funkcji? (a nie pomyślałeś, że to okazja by wreszcie się czegoś nauczyć i startować z tym, co masz – charakter, umiejętności interpersonalne albo organizatorskie?) </li>
</ul>
<br />Gdybym uwierzyła, że nie mogę zrobić tego i tamtego bo nie mam doświadczenia/podejścia/wyglądu/wiedzy, to moje życie sprowadziłoby się do tego, że parę razy w tygodniu wyszłabym na wykłady a potem grzecznie wróciłabym do mieszkania. Tymczasem dochodzi godzina 1 w nocy, a ja kończę pisać szkic, który jutro opublikuję. Nie dałam rady wcześniej, bo organizuję kolejne wydarzenie na uczelni i wiele spraw należy dograć. Jestem zmęczona, niewyspana, ale… szczęśliwa. I obchodzi mnie jedynie to JAKA JESTEM. Bo tylko to mogłoby mnie powstrzymać przed czymkolwiek – nie to JAKA NIE JESTEM. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-9148316556016303142016-05-02T17:50:00.002+02:002016-05-02T17:50:23.246+02:00Nie ogarniam jak to zrobić, by na nowo ogarniać czas, siebie i życie<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Istnieje pewien mit, który mówi, że im więcej zadań masz do wykonania w ciągu dnia, tym więcej zrobisz. Długi czas w niego wierzyłam, bo moje zadania nigdy nie przekraczały czasu, który znajduje się w dobie. W tym roku znalazłam się w sytuacji, kiedy częściowo wykreślona lista zadań w kalendarzu spogląda na mnie, absolutnie nie robiąc sobie nic z tego, że minęła już północ. <i>Time is over! </i>krzyczy mój zegarek, a ja grzecznie kładę się spać uparcie twierdząc, że jutro… jutro to ja wygram! </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2MzOnWlkHPyW8VnTm55pP7sku0saYv2hKFBO_N7Dfvc6L2Kvd9qQYbSNTvamke_yPtBowwDtRT03jLL0IOwfgdIIKtsZ-3Pj9ivqB2B1L9M__OUYQWvZLxbzJx9csQVcvyim-3Yl0_2c/s1600/Kiedy+ma+si%25C4%2599+niesko%25C5%2584czon%25C4%2585+ilo%25C5%259B%25C4%2587+czasu%252C+nic+nie+jest+wyj%25C4%2585tkowe.+Je%25C5%25BCeli+nigdy+niczego+nie+tracimy+ani+nie+po%25C5%259Bwi%25C4%2599camy%252C+nie+potrafimy+doceni%25C4%2587+tego%252C+co+mamy.%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2MzOnWlkHPyW8VnTm55pP7sku0saYv2hKFBO_N7Dfvc6L2Kvd9qQYbSNTvamke_yPtBowwDtRT03jLL0IOwfgdIIKtsZ-3Pj9ivqB2B1L9M__OUYQWvZLxbzJx9csQVcvyim-3Yl0_2c/s1600/Kiedy+ma+si%25C4%2599+niesko%25C5%2584czon%25C4%2585+ilo%25C5%259B%25C4%2587+czasu%252C+nic+nie+jest+wyj%25C4%2585tkowe.+Je%25C5%25BCeli+nigdy+niczego+nie+tracimy+ani+nie+po%25C5%259Bwi%25C4%2599camy%252C+nie+potrafimy+doceni%25C4%2587+tego%252C+co+mamy.%25281%2529.jpg" title="Ogarnianie życia" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Słowo „ogarniam” ma bardzo szerokie zastosowanie. Można ogarniać siebie (przed wyjściem z domu), dzień (wszystkie zadania, które się zaplanowało), ćwiczenia (obliczenia w ramach pracy domowej), wykłady (uzupełnianie notatek), problem (kiedy wymaga konsultacji z osobą trzecią). Nie wiedzieć kiedy słowo „ogarniać” weszło do naszego języka i zakorzeniło się w nim na dobre. Daje poczucie władzy, bo to zazwyczaj JA „ogarniam”. Czasem jest używane w łagodniejszej formie: „spróbuję coś ogarnąć”, ale nawet wtedy ma w sobie moc sprawczą. Kiedy w rozmowie telefonicznej proszę kogoś o rozwiązanie jakiegoś problemu i słyszę „dobra, jakoś to ogarnę”, to wiem że sprawa zostanie załatwiona. Jedyne do czego nie potrafię się przyzwyczajać, to gdy moi rodzice postanawiają coś „ogarnąć” – bo to słowo nijak nie pasuje mi do ich stylu wypowiedzi. Niemniej okazuje się, że słowo jest nie do powstrzymania i nawet wśród osób innego pokolenia zdobywa popularność. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Uznając, że ogarnianie ma teraz zdecydowany fejm, postanawiam przełożyć je na działanie widoczne na blogu. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Co jest moim najcenniejszym zasobem? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Wiedza, umiejętności, kapitał, znajomości czy może… czas? I wcale nie chodzi o to, czego posiadam najmniej, ale co dostarcza mi największej użyteczności. Wszystko, co wymieniłam posiadam w mniejszym lub większym stopniu, ale rzadko kiedy mam okazję zobaczyć bezpośrednie przełożenie na efekty. A nawet kiedy tak się dzieje (np. wiedza – egzamin – ocena), to nie dostarcza mi to tyle satysfakcji jak dobrze wykorzystany czas. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Od dwóch miesięcy wyjątkowo niechętnie się z nim rozstaję. Widziałam jak jego ilość stopniowo się kurczy, ale i tak nie wiem kiedy rozdysponowałam go w całości – pozostawiając sobie zaledwie parę godzin na sen. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Moja doba skróciła się tak bardzo, że zaczęłam rezygnować z rzeczy, które chociaż lubię, na chwilę obecną stanowią dla mnie mniejsze wyzwanie. Stałam się wyczulona na upływający czas, przez co coraz świadomiej decydowałam o tym z kim chcę spędzać swój wolny czas. Zastanawiałam się co warto robić, a co mogę oddelegować. Część rzeczy mogłam w ogóle odłożyć w czasie. Niestety blog również został zaliczony do tej kategorii… </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Wszystko możesz odłożyć w czasie poza… czasem.</span></h3>
<ul>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz odłożyć <b>miłość</b>, tłumacząc że na razie musisz się skupić na studiach/pracy a budowanie związku zajmuje zbyt wiele czasu i pochłania zbyt dużo energii, którą obecnie wolisz przeznaczyć na coś innego.</span><span style="font-family: inherit;"> </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz odłożyć<b> operację</b> na później, przekonując lekarza że zanim położysz się na stole i oddasz się pod skalpel musisz domknąć parę spraw w firmie, bo bez Ciebie sobie nie poradzą. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz zjeść <b>obiad</b> o 19:00 zamiast o 14:00, bo w ciągu dnia masz tyle rzeczy do zrobienia, że nawet nie masz kiedy usiąść na chwilę, by się posilić. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz uznać, że zadyszka podczas wchodzenia po schodach na trzecie piętro nie jest jeszcze wystarczającym sygnałem, by popracować nad <b>kondycją</b>. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz zacząć <b>uczyć się</b> <b>języka obcego</b> dopiero w momencie, kiedy stracisz pracę i postanowisz wzbogacić swoje CV. </span></li>
</ul>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Ty decydujesz, kiedy zrealizujesz swoje cele i w jakim tempie to zrobisz. Nie oszukuj się tylko, że czas niewykorzystany w cudowny sposób się kumuluje. Nie spakujesz kilku godzin do kuferka i nie odłożysz ich na półkę w piwnicy, mówiąc sobie, że skorzystasz z nich, kiedy przyjdzie na to odpowiedni moment. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Komputer na standbaju to nie jest rozwiązanie. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Zapewne nieraz w ciągu tygodnia przełączasz komputer w stan uśpienia. W szczególności, kiedy jego wyłączenie i ponowne włączenie zajmuje więcej czasu niż zaparzenie ziółek na uspokojenie. Robisz to, by nie marnować baterii i nie grzać nadmiernie komputera. Przez okres bycia w uśpieniu komputer pobiera minimalną ilość energii, by podtrzymać tymczasową pamięć. Nigdy nie jest tak, że można dokonać niemożliwego i zablokować pobór energii. Nawet, gdy laptop leży nieużywany, to zobaczysz, że mimo iż naładowałeś go na 100% to po nocy poziom naładowania wynosi 98%. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Czas ucieka tak samo jak energia z baterii. Obojętnie, czy zdecydujesz się z niej skorzystać czy nie, to energia się ulotni a czas przeminie. Nie ważne, czy spędzisz godzinę na czytaniu książki czy pisaniu bloga. Nie ważne, czy spotkasz się ze znajomymi czy zobaczysz zamiast tego kolejny odcinek serialu. Czas upłynie, a Tobie pozostanie tylko odpowiedzieć na pytanie „co ja z tego mam?” </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Praca jest przyjacielem, lenistwo wrogiem. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Nie trudno popaść w schemat myślenia, że tylko praca, rozwój osobisty, nauka jest warta naszego czasu, bo w przyszłości da nam realne efekty, a wszystko na co „marnujemy” czas jak czytanie, spacer, patrzenie w sufit, sen jest nieproduktywne . To z kolei prowadzi do wniosku, że to co jest nieproduktywne od razu powinno zostać zaliczone do wyeliminowania. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Zamiast dokonywać podziału na rzeczy „ważne i potrzebne” oraz „nieważne i niepotrzebne” (przecież nawet przejrzenie fb raz w tygodniu nikogo nie pozbawi szans na sukces), pomyśl o danej czynności w ramach tego, co Ci oferuje. Nikt nie został stworzony do tego, by pracować cały tydzień bez dnia wytchnienia przy minimalnej ilości snu i jedzenia. Pewnie, że są takie okresy, kiedy należy przysiąść do pracy bardziej niż zazwyczaj (kiedy rozkręcasz własny biznes albo nadganiasz zaległości), ale to zawsze powinien być okres przejściowy a nie styl życia. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Ostatnie trzy weekendy poświęciłam na nadganianie tego, z czym nie wyrabiałam się w ciągu tygodnia. To oznaczało, że 5 dni w tygodniu poświęcałam na sprawy związane z moim projektem w Kole oraz studia, a weekendy na studia i naukę włoskiego. Efekt był taki, że w ostatnią niedzielę dałam za wygraną i po prostu… przeleżałam ten dzień. Wieczorem miałam delikatny atak paniki, bo minął cały dzień – cudowne 24h odeszły w niebyt - a ja nie zrobiłam nic. Jak to podsumowały moje dobre znajome: „Karola, nie jesteś robotem. Też musisz kiedyś odpocząć.” Dzięki takiej niedzieli byłam w stanie dalej robić swoje przez kolejnych parę dni. W innym wypadku nie wiem jakby się to potoczyło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Czasem po prostu nie chcesz myśleć, analizować, rozwiązywać, martwić się. Dochodzisz do ściany, za którą może być nawet <i>koniec świata</i>, a Ciebie to nie obejdzie, bo gdzieś po drodze zostawisz swoje podejście, które kiedyś nakazywało Ci się tym przejmować. Zabraknie Ci sił i to jest w porządku. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Czy bycie człowiekiem jest w porządku? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Absurdalne pytanie, ale właśnie je powinieneś sobie zadać, kiedy nie potrafisz zrozumieć dlaczego nie potrafisz pracować ciut dłużej, lepiej, wydajniej. Rzadko kiedy myślimy o sobie w kategorii zwykłych, przeciętnych ludzi. Lubimy patrzeć na siebie przez pryzmat bohatera i osoby, która cuda załatwia od ręki a na rzeczy niemożliwe należy poczekać 3 dni. To dobrze, bo wiara w siebie jest motorem jakichkolwiek zmian. Tylko, że w tym toku rozumowania bardzo łatwo się zapętlić, bo skoro jestem nie do pokonania, to jak mogę nie zrobić jeszcze jednego projektu? Kto jak nie ja?! No właśnie – może tym razem, to nie musisz być Ty? A może wcale nie musisz zrobić tego dzisiaj? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Zadań zawsze jest więcej niż byś sobie tego życzył. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Dawno temu pisałam o tym, że zarządzanie sobą w czasie nie polega na tym, by wykonać wszystkie zadania tylko na racjonalnym rozłożeniu części zadań w czasie. Kończąc liczenie zadań z ekonometrii, nie zdążyłam się tym nacieszyć, bo dostałam kolejne do przeliczenia i nawet nie odczułam chwili radości, że jestem „na czysto” z materiałem, bo od razu pojawiło się to wstrętne uczucie o posiadaniu „braków” wymagających nadrobienia. Tak samo było z zadaniami z angielskiego, włoskiego i opracowaniem tematu z makroekonomii (na następnych zajęciach dostaliśmy kolejny). W efekcie lista rzeczy do wykonania nie maleje, bo jedne zadania są zastępowane nowymi. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Wniosek: <b>nie warto</b> rezygnować z weekendowej wycieczki, by <b>gonić za iluzorycznym uczuciem</b>, że jest się z materiałem na bieżąco. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Co można zrobić z czasem? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Zapewne pomyślałeś, że czas można wykorzystać albo zmarnować. A co byś powiedział na to, że czasem można zarządzać? Możesz zdecydować – w pełni świadomie – co chcesz w najbliższym czasie robić, a z których propozycji rezygnujesz. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Od dwóch miesięcy przykładam szczególną uwagę do ilości czasu, którym dysponuję. Podjęłam się wielu działań, z których część się już zakończyła a z innymi będę się zmagać jeszcze do końca czerwca. W moim życiu pojawiło się wiele okazji, wiele szans i prostych pytań, sprowadzających się do „czy chcesz…?”. Wyjątkowo o nic nie musiałam się starać – ludzie sami mnie pytali, czy chcę wziąć udział w szkoleniu jak być dobrym liderem, czy chcę udzielać korków z angielskiego, czy chcę poprowadzić warsztaty z szybkiego czytania, czy chcę… We wszystkich propozycjach widziałam coś, co sprawiało, że decydowałam się iż warto na nie przystać. Miałam zarazem okazję nauczać innych jak i sama poznawać nowe rzeczy. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Niestety doba nie posiada cudownych właściwości jak guma i nie rozciąga się. Zabrakło mi doby na prowadzenie bloga. Nie wiem jak będzie w maju i czerwcu – możliwe, że podobnie. I zamiast tego, by pisać częściej będę pisać dość rzadko. Nie do końca mi to odpowiada, bo niezmiernie brakowało mi tego czasu, który dotąd tutaj spędzałam. Tylko, że moja nieobecność tutaj nie oznacza braku zainteresowania czy wypalenia się. Moim zdaniem dobry Bloger, by pisać ciekawie musi mieć o czym pisać. Wniosek nasuwa się sam: <b>Bloger musi żyć</b>. <b>Musi próbować nowych rzeczy i oglądać nieznane miejsca. Patrzeć na to, co oczywiste i wysnuwać nieoczywiste wnioski</b>. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">To, co się obecnie dzieje w moim życiu, czyni je ciekawszym i pełniejszym. Daje mi natchnienie i pokazuje, co warto przemyśleć. Wierzę, że moje ostatnie doświadczenia uczynią moje pisanie ciekawszym i lepszym. I właśnie dlatego zostaję i <i>od maja podejmuje się zadania ogarnięcia czasu, siebie i życia</i>. <b>Bo poprzeczka zawsze musi być ustawiona trochę powyżej tego, co jest dla nas wygodne. </b></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-63042705897764590502016-03-28T14:39:00.000+02:002016-03-28T14:39:03.740+02:00Wielkanoc - jedna wielka noc i dwa krótkie dni?<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Gdybym zadała jedno proste pytanie: które święto jest dłuższe Boże Narodzenie czy Wielkanoc?, to jakbyś odpowiedział?</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU_6FbVVW2_KJQKfUFdH6DJ4-GEwmP7YhHROH6SU3ePO8b7lB3MIYdVZP1CzZpey26bwGIYL89FbEpJ1iIrOY5rq24Mu05x0vTPBn9VvgU7wKzU0vayxxzT9K3BYhgOm6qP45u2E5oWUQ/s1600/Easter%2521.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wielkanoc kontra boże narodzenie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU_6FbVVW2_KJQKfUFdH6DJ4-GEwmP7YhHROH6SU3ePO8b7lB3MIYdVZP1CzZpey26bwGIYL89FbEpJ1iIrOY5rq24Mu05x0vTPBn9VvgU7wKzU0vayxxzT9K3BYhgOm6qP45u2E5oWUQ/s1600/Easter%2521.jpg" title="happy easter" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">W czasie obecnych Świąt padło jedno już dość utarte sformułowanie: „Wielkanocy człowiek ani nie odczuwa; niby jest a praktycznie już idziemy do pracy. Za mało wolnego.” Zaczęłam liczyć dni i doszłam do zaskakujących wniosków. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><u><br /><span style="font-family: inherit;">Święta Bożego Narodzenia: </span></u><br /><ul>
<li><span style="font-family: inherit;">Poprzedzone czasem adwentu (3-4 tygodnie) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Czas trwanie (2 dni plus wigilia, czyli 2,5 dnia) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Urlop z pracy (2 dni) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Wolne na uczelni/w szkole (1 dzień przed) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Subiektywne postrzeganie dnia (dni bardzo krótkie, bo mamy najkrótsze dni w roku pod kątem obecności słońca) </span></li>
</ul>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"> </span><br /><u>Ś</u><span style="font-family: inherit;"><u>więta Wielkanocne:</u> </span><br /><ul>
<li><span style="font-family: inherit;">Poprzedzone okresem postu (40 dni) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Czas trwania (2 dni) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Urlop z pracy (1 dzień) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Wolne na uczelni/ w szkole (3 dni przed) </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Subiektywne postrzeganie dnia (dni przyjemnie coraz dłuższe, pogodniejsze) </span></li>
</ul>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Jedyna znacząca różnica jest dla uczniów i studentów, którzy w Święta Bożego Narodzenia mają wolne do Nowego Roku, a podczas Wielkanocy zaledwie jeden dzień dłużej od świata pracującego. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Dlatego jak to możliwe, że Święta Wielkanocne są dla nas Świętem „chwilowym”? Przecież znowu większość spędza dwa dni w kuchni, gotując i piekąc tyle, że będzie problem z umieszczeniem tego wszystkiego na stole. Kolejne dwa dni spędzamy z bliskimi, nieraz ciesząc się pod koniec drugiego dnia, że to TYLKO dwa dni. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Przygotowania </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span>D<span style="font-family: inherit;">ługie listy zakupów, godziny spędzone w supermarketach, porównując produkty, by na Święta obie dogodzić i kupić coś z „wyższej półki”, ale i jednocześnie „nie za wysokiej”. Drugie tyle czasu zostaje spędzone w centrach handlowych, gdzie ludzie szukają inspiracji na prezenty. Niekiedy są jeszcze długie godziny poświęcone na poszukiwanie nowych przepisów w Internecie oraz składanie zamówień produktów „na życzenie”. Być może, na święta Wielkanocne Polacy przeznaczają mniej pieniędzy niż na Boże Narodzenie, ale i tak dwa razy do roku słyszę w radiu ten sam komunikat: „Polacy przeznaczą na zakupy o 20-30% więcej pieniędzy niż w roku ubiegłym”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Parę dni przed </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Szał porządków niczym się nie różni: kobiety myją okna, odkurzają i ubierają choinki. Do tego dochodzi strojenie domu: w bombki lub w kurczaczki. Przeciętni konsumenci są tak samo manipulowani przed oboma świętami, kupując serwetki z designem w jajka lub gwiazdki itp. Do tego dochodzi dzień lub dwa spędzony w kuchni, kiedy przygotowuje się różne potrawy oraz obowiązkowo ciasto. Boże Narodzenie ma jeszcze to do siebie, że na tę parę dni przed w radiu królują kolędy. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Święta </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Jeden szczególnie odświętny posiłek połączony z obdarowywaniem się prezentami. Podczas tego szczególnego posiłku domownicy dzielą się jajkiem lub opłatkiem . Przez parę dni je się więcej i częściej niż normalnie. Do tego spędza się mnóstwo czasu z bliskimi. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Czas po </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Najtrudniejszy jest dzień zaraz po, kiedy budzik, dzwoniący rano wzywa do rzeczywistości. I właśnie wtedy, nie wiedzieć dlaczego, znacznie chętniej idzie się do pracy w grudniu niż wiosną. Powstaje kolejne pytanie, charakterystyczne dla małego dziecka: dlaczego tak jest? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Logika </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Podchodząc do sprawy logicznie to przecież Wielkanocą jest lepsze pogoda, jest dłużej jaśniej, nie ma smętnych kolęd (np. „Lulajże Jezuniu”), następuje przebudzenie po długiej zimie (zarówno przyrody jak i człowieka). Wszystkie argumenty są za Wielkanocą, więc dlaczego jest to często czas postrzegany jako gorszy, mniej ważny, krótszy, utrudniający życie? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Serce </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Czy wszystko co tak bardzo lubimy ze Świętami Bożego Narodzenia to ta cała otoczka? Magia światełek, świątecznych piosenek puszczanych cicho z głośników przy strzelającym cichu kominku? Czy sekret tkwi w zimnych wieczorach, ogrzewanych przez grzane wino? A może to te przystrojone drzewka, które świecą zarówno w domu jak i w ogrodach? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Różnica jest też w długości trwania jarmarków przedświątecznych. W grudniu jarmark stoi 2-3 tygodnie i kusi zapachem grzanego wina. Ku mojemu zaskoczeniu również na jarmarku wielkanocnym sprzedaje się grzane wino, a asortyment ogólnie jest bardzo podobny, tylko same budki stoją znacznie krócej oraz jest ich troszkę mniej. Zastanawia mnie fakt, że handlowcy zimą stoją dłużej i nieprzeciętnie marzną, a kiedy pogoda się polepsza wtedy jarmark zostaje ograniczony do minimum. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Naprawdę trudno mi znaleźć znaczące różnice pomiędzy tymi Świętami (pomijając ich religijne przesłanie), bo i tu i tu znacznie wcześniej rozpoczynamy przygotowania, zakupy i porządki. Spotykamy się z rodziną, obdarowujemy się prezentami, stroimy domy, pieczemy mazurki i generalnie odpoczywamy. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Może to wszystko jest kwestią nazewnictwa, gdzie już podświadomie sugeruje się, że obecne Święta to tylko jedna noc. A przecież wcale tak nie jest, a czasu na spędzenie go bliskimi jest naprawdę sporo. To, że oficjalnie nie mówi się pierwszy i drugi dzień świąt nie znaczy, że tych dni jest mniej – nazewnictwo jest umowne. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mam nadzieję, że te Święta spędziliście na tym co ważne, nie skupiając się na jednej głupiej myśli – nie zdążę wypocząć, bo te święta są za krótkie. Nie są. Są takie jakimi je uczyniliście zarówno w domu jak i w swoim umyśle. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><span style="font-family: inherit;">Taka ludzka natura, że porównujemy wszystko do wszystkiego, czasem szukając części wspólnej, ale zazwyczaj skupiając się na tym, co różni. Święta stawiamy na dwóch przeciwstawnych biegunach, przyjmując za cechę wspólną, że obojętnie ile by nie trwały zawsze będą… za krótkie! </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-8322717505109414932016-03-20T21:15:00.003+01:002016-03-20T21:25:07.496+01:00Światowy Dzień Szczęścia - parę spostrzeżeń<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dzisiaj mam do Ciebie dwa pytania: </span><span style="font-family: inherit;"><i>Czy jesteś szczęśliwy? </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">I drugie: </span><span style="font-family: inherit;"><i>A co zrobiłeś, że czujesz się tak a nie inaczej?</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYAQG9tXmsiFxERlEIA5Lp88xhB25BwuiFef61CrUkjgTT5_lX37xxCKQ6-swBh2fifxjzD6Cs8m08YpSQn_oW-1SI2EfIA2p3hHUhtKTz163tMLNkzlGDEJQxH9oGFdGokd2lktcJkRI/s1600/Szcz%25C4%2599%25C5%259Bcie_Tak%252C+poprosz%25C4%2599%2521.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="co daje Ci szczęście" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYAQG9tXmsiFxERlEIA5Lp88xhB25BwuiFef61CrUkjgTT5_lX37xxCKQ6-swBh2fifxjzD6Cs8m08YpSQn_oW-1SI2EfIA2p3hHUhtKTz163tMLNkzlGDEJQxH9oGFdGokd2lktcJkRI/s1600/Szcz%25C4%2599%25C5%259Bcie_Tak%252C+poprosz%25C4%2599%2521.jpg" title="Światowy Dzień Szczęścia" /></a></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Większość poradników albo artykułów z dziedziny coachingowej w którymś momencie nakłania do tego, by przez chwilę zostać sam na sam ze sobą. Obojętnie czy jest to kwadrans przed położeniem się spać, czy wyjazd za miasto i spacer w lesie. Prędzej czy później będziesz musiał ze sobą porozmawiać, a wtedy pojawi się m.in. jedno natrętne pytanie, które będzie do Ciebie wracać – niezależnie czy udzielisz odpowiedzi.<i> Czy jesteś szczęśliwy? </i></span><i><br /><span style="font-family: inherit;"></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy masz dużo czasu, dużo rozmyślasz i siłą rzeczy częściej powracasz do pytania: „czy jestem szczęśliwy?” Czasem (jeżeli masz więcej czasu) zadajesz sobie pytanie dlaczego tak jest (lub nie jest) i co możesz (lub nie musisz) zmienić. Ale twoje szczęście nie zależy od tego ile masz wolnego czasu (a przynajmniej nie bezpośrednio). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jaka jest Twoja recepta na szczęście? </span></h3>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Z początku nie wiedziałam jak odnieść się do tematu i jak przekazać to, co chodzi mi po głowie. Trafiłam na <a href="http://tvn24bis.pl/lifestyle,87/swiatowy-dzien-szczescia-polska-daleko-w-rankingu,628902.html">wywiad przeprowadzony przez TVN24 z Panem Piotrem Kuczyńskim (</a>główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion), którego zaraz na początku zapytano: „jaka jest Twoja recepta na szczęście?”. Padła odpowiedź „nie wiem” i właśnie to spowodowało, że obejrzałam wywiad do końca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niestety ta odpowiedź nie została rozwinięta, ale i tak nie dała mi spokoju. Gdyby pytanie brzmiało inaczej np. „jaka jest recepta na szczęście?”, to rozumiem, że jedyną słuszną odpowiedzią byłoby „nie wiem”, bo nie ma jednego sposobu na to, by wszyscy byli szczęśliwi. A to choćby z tego prostego względu, że każdy z nas inaczej pojmuje szczęścia. Dlatego zastanawiam się jak to możliwe, że można nie znać odpowiedzi na to pytanie? Wiem, że ktoś pewnie napisze, iż to jest analityk, ekonomista itp. osoba, która nie ma filozoficznego podejścia do życia a skupiona jest jedynie na cyfrach. I co z tego? Ja również z wykształcenia będę ekonomistą a jednak wiem, co daje mi szczęście. A Ty? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Moja recepta jest prosta – jestem sobą, realizuje swoje plany i marzenia, rozwijam się i przekraczam swoje ograniczenia, a wszystko to robię otoczona ludźmi, którzy czują podobnie. Bajka? Być może dla niektórych, ale grono z Was rozumie o czym piszę. Ale i tak TWOJA recepta może być inna i to będzie w porządku. Może do dzień relaksu tylko dla siebie? Może to rodzina albo druga bliska osoba? Może to wyjście do klubu albo pisanie poczytnego bloga? Nieważne co, ważne że wiesz czym to jest. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jaka jest tajemnica szczęścia?</span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jak bardzo bawią mnie takie pytania, to nie masz pojęcia. <u>Tajemnica szczęścia </u>sugeruje dwie rzeczy. Po pierwsze, że rzeczywiście taka tajemnica istnieje. A po drugie, skoro istnieje, to tylko nieliczni mają dostęp do tej wiedzy, więc trzeba coś zrobić, by znaleźć się w tym gronie wybranych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bzdura. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Równie dobrze tajemnica szczęścia mogłaby brzmieć tak: Każdy może być szczęśliwy pod warunkiem, że dowie się co konkretnie przynosi mu szczęście (i nie chodzi tu o talizman). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Johnowi Lennonowi przypisuje się słowa, w których na pytanie kim chce być jak dorośnie, odpowiedział, że chcę być szczęśliwym człowiekiem. Lennon nie miał monopolu na tą odpowiedź, bo wszyscy chcemy być szczęśliwi – różnimy się tylko tym, że jedni wiedzą jak to zrobić a inni nie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Opcja dla osób, które nie mają czasu na rozmyślania (a przynajmniej tak im się wydaje). Pewnego dnia mijają grupkę roześmianych ludzi lub idą do pracy i w ich głowie rozbłyska się myśl „jestem szczęśliwy”. Nie wiedzą dlaczego akurat teraz o tym pomyśleli, ale wiedzą dlaczego tak jest. Nie wiem jak to się dzieje, ale czasem po prostu budzisz się rano a Twoją pierwszą myślą jest „dzisiaj będzie dobry dzień”. U mnie zazwyczaj jest to dzień, kiedy wiem, że będę robić coś co lubię – ostatnio bardzo dużo angażuje się w sprawy Koła, bo od kwietnia ruszamy z dwoma projektami i jest przy nich huk roboty. Ale lubię to. Wstaje rano i mam power do działania. Wiem, że w chwili obecnej nie chciałabym być nigdzie indziej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jako kraj zajmujemy (niechlubne) 57 miejsce w rankingu Światowego Raportu Szczęścia opracowanego przez ONZ. Na pierwszym miejscu znajduje się Dania, a na dziewiątym Australia. Duchem bliżej mi do Australii niż do Danii, ale cieszę się, że jak chciałabym być jeszcze szczęśliwsza, to nie muszę daleko lecieć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jak spędziłeś Dzień Szczęścia?</span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tak zupełnie na marginesie, to
zastanawiałeś się kiedyś nad tym dlaczego akurat danego dnia wypada
takie a nie inne święto? Mamy dzień kota, dzień osób leworęcznych, dzień
naleśnika, czy dzień dziwaka. I kto je w ogóle wymyśla? </span><span style="font-family: inherit;">Ja spędziłam go, będąc po prostu szczęśliwą. Najlepszy sposób na uczczenie tego dnia. Mam nadzieję, że postąpiłeś tak samo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W ten weekend byłam na dwudniowym szkoleniu z wystąpień publicznych i komunikacji. Niesamowita sprawa, bo nauczyłam się wielu fajnych rzeczy i chyba po raz pierwszy trafiłam na szkolenie, które nie tylko mnie interesowało, ale z którego wiedzę mogę bezpośrednio wykorzystać w najbliższej przyszłości. Mam efekt „wow” i chociaż prowadzący powiedział, że 95% uczestników nie wykorzysta tej wiedzy w życiu, bo tak mamy, to jestem przekonana, że ze mną będzie inaczej (czyżby naiwnie?). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Innymi słowy można powiedzieć, że idąc na szkolenie sprawiłam sobie sama prezent, który okazał się wspaniały – nie tylko ładnie zapakowany, ale i piękny wewnętrznie. A to, co się dzieje między poszczególnymi modułami szkoleń to czysta magia. Ludzie są tak żądni kontaktu a jednocześnie są tak ciekawymi osobami, że przerwy przelatują nie wiadomo kiedy, a na koniec słyszy się jedynie głosy, że szkoda iż to nie jest 3-dniowe szkolenie... Przyznaję, było coś magicznego w tej grupie. Chodzę na wiele szkoleń, ale to było wyjątkowe. Bez dwóch zdań. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">A może to kwestia tego, że wszędzie wokół panowała atmosfera dzisiejszego święta?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-23374535235893026942016-03-14T10:30:00.000+01:002016-05-02T17:19:16.364+02:00Mam alergię na...milczenie.<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie potwierdzono tego naukowo, ale myślę, że niewiele się pomylę, pisząc że kobiety statystycznie myślą więcej. Wpisując w Google hasło „kobieta myśli więcej”, od razu pojawia mi się w wynikach nawiązanie do mężczyzn, flirtu a nawet seksu. Tymczasem moim zamiarem była weryfikacja tezy, że kobiety ogólnie myślą więcej. A może powinnam to uściślić, pisząc „rozmyślają”. Najłatwiejszy przykład to ten, kiedy chłopak się do niej uśmiecha, a ona zaczyna analizować sytuację od <i>„</i></span><span style="font-family: inherit;"><i>chyba mu się podobam</i></span><span style="font-family: inherit;"><i>”</i> po <i>„</i></span><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"><i>patrzył na koleżankę obok</i></span><span style="font-family: inherit;"><i>”</i>. Wystarczy, że nie odezwie się o umówionej godzinie, a kobieta jest gotowa dzwonić po wszystkich szpitalach albo oskarżać o zdradę. Przykłady można mnożyć – widzę to po sobie, że czasem sprawa jest naprawdę oczywista i sprowadza się do zasadniczego „chcesz czy nie?”. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqh-Co94JC2tl8pbzqoA0fhVp64v2Xfg_be_GDqvc4GkTPRJRkXWTW1K56XhDVwE0guEZuFVbPLlipXpDtf07rbk4mFq7D2O8_m64-x8lqJPU7ww9V3WGIXbpscxtN2P_yk8DXeXP_llc/s1600/_Je%25C5%25BCeli+nie+spe%25C5%2582niam+Twoich+oczekiwa%25C5%2584+-+nie+obra%25C5%25BCaj+si%25C4%2599.Przecie%25C5%25BC+to+s%25C4%2585+Twoje+oczekiwania%252C+a+nie+moje+obietnice._.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="mam alergię na milczenie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqh-Co94JC2tl8pbzqoA0fhVp64v2Xfg_be_GDqvc4GkTPRJRkXWTW1K56XhDVwE0guEZuFVbPLlipXpDtf07rbk4mFq7D2O8_m64-x8lqJPU7ww9V3WGIXbpscxtN2P_yk8DXeXP_llc/s1600/_Je%25C5%25BCeli+nie+spe%25C5%2582niam+Twoich+oczekiwa%25C5%2584+-+nie+obra%25C5%25BCaj+si%25C4%2599.Przecie%25C5%25BC+to+s%25C4%2585+Twoje+oczekiwania%252C+a+nie+moje+obietnice._.jpg" title="jeżeli nie spełniam oczekiwań" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pół roku temu popełniłam wpis o tym, że <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/11/najprostsze-pytanie-swiata-do-ktorego.html" target="_blank">czasem należy porzucić wszelkie rozważania</a>, bo są czynione na wyrost. Niemniej, nie zawsze potrafisz właściwie rozpoznać czy już jesteś w takiej sytuacji. Ja też tego nie potrafię, co pokazał mi wczorajszy dzień. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Jeszcze nie powiedziałam „dość!” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Na horyzoncie mojego życia zamajaczył fajny cykl szkoleń na temat tego jak być dobrym liderem a co za tym idzie jak pracować ludźmi, jak ich motywować, jak organizować pracę itp. Wiem, że dopiero co pisałam, że to koniec z nowymi pomysłami na „czas wolny”. Dlatego nie muszę dodawać, iż popełniłam kardynalny błąd mówiący, by <i>„nigdy nie mówić nigdy”</i>. Los spłatał mi figla i dał prezent, zabierając moje porzucone skrawki czasu. 3 dni myślałam nad decyzją i właśnie o to mi chodziło, pisząc że kobiety myślą za dużo. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na pewno znajdzie się kilka osób, które zapisałoby się na taki projekt bez wahania. No bo dlaczego by nie? A ja biorę na siebie problemy całego świata, zaczynając od tego <i>„kiedy znajdę na to czas”</i> a kończąc na <i>„czy ktoś inny nie spożytkowałby tego miejsca lepiej?”</i> (ilość miejsc ograniczona). Przy takich dylematach najlepiej jest się kogoś poradzić, a więc w zależności jaką radę oczekuję dzwonie do mamy lub do taty. Tym razem padło na tatę. Dopiero dzisiaj, dotarło do mnie dlaczego tak zrobiłam – wiedziałam, że rozwieje moje obawy i zachęci, by spróbować. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">„Naukowy” sposób podjęcia decyzji - kiedy wszystko inne zawodzi </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Czasem, kiedy już naprawdę nie wiem co zrobić: zapisać się na kurs czy nie? Iść na spotkanie czy nie? Zakończyć znajomość czy nie? , podchodzę do sprawy bardzo naukowo. Wycinam z papieru dwie małe kartki, piszę na nich dwie skrajne propozycje, zwijam je w kulkę, mieszam ze sobą i podrzucam w powietrze – tą, którą złapię jest moją odpowiedzią na wątpliwości. Nie żartuję. A potem w zależności od tego czy odpowiedź, którą „złapałam” mi się podoba moje serce fika koziołka z radości albo zamiera. I wtedy wiem już wszystko. Czasem mam jeszcze tak, że zanim zdążę rozwinąć karteczkę, mówię w myślach: „niech będzie, że…”. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Proces tworzenia i rzucania karteczek to tak naprawdę odwrócenie uwagi i rozproszenie. Myśląc nad czymś długo i intensywnie można dostać kota i nie widzieć prostych rozwiązań, oczywistych decyzji. Karteczki siłą rzeczy zmieniają myśli plus dostarczają chwili zabawy, bo za każdym razem patrzę na moje ręce z niedowierzaniem – znowu to zrobiły! Dla osób postronnych cały proces może wydawać się głupi, ale ja zapewniam że to działa. <b>A skoro działa, to nie może być głupie. </b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Ile liter ma Twój alfabet? </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;"></span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Decyzję o tym, czy chcę byś w szkoleniu czy też nie podejmuję w oparciu o wiele czynników i wątpliwości. Ostatecznie się zgadzam, zagłuszając rozum sercem. Mam nadzieję, że słusznie. I wiem, że skoro już powiedziałam „a” i weszłam do cyklu szkoleń, to powiem teraz resztę alfabetu – bo taka już jestem. Jak coś robić, to całą sobą. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Niemniej są osoby, które dokonują dość poważne decyzje pod wpływem chwili. Nie mam nic do tego, kiedy konsekwencje tych decyzji ponoszą tylko i wyłącznie oni sami. Na przykład z dnia na dzień rzucają pracę i jadą na pół roku do Indii w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju. Sytuacja jest zgoła odmienna, kiedy ktoś zobowiązał się wobec osoby trzeciej. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W przeciągu ostatniego tygodnia mam „wysyp” takich ludzi. Deleguję zadanie i czekam aż ktoś je wykona, zapominając o definicji głupoty (<i>„robić cały czas to samo i oczekiwać innego rezultatu”</i>). Ten ktoś po raz kolejny zawodzi a mnie najbardziej irytuje, że nikt nie jest w stanie mi powiedzieć „sorry, ale jednak nie dam rady”. Jestem naprawdę wyrozumiałą osobą, ale jak ktoś ze mną nie rozmawia, to nie jestem jasnowidzem. Dlatego podeszłam do sprawy eksperymentalnie, prosząc by dana osoba sama wyznaczyła sobie termin na to zadanie (bo może moje deadliny są nierealne), ale spotkało mnie to samo – zadanie dostarczone dwa dni po terminie. Czy można iść komuś jeszcze bardziej na rękę (pomijając wykonanie zadania za kogoś)? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Inna sytuacja. Dwa miesiące temu zrobiłam listę osób, które zgłosiły się do pomocy przy moim projekcie – 12 osób. W ostatnim tygodniu ustalałam termin naszego spotkania, co sprowadziło się do tego, że odpowiedziało zaledwie 5 osób, z tego 2 przeprosiły, bo musiały zrezygnować. Dla mnie to jest w porządku, bo trudno wymagać aby wszyscy znali swój plan na dwa miesiące w przód – wiele rzeczy może się po drodze wydarzyć. Tylko dlaczego tak mało osób ma odwagę, by przeprosić i powiedzieć, że nie da rady? Oszczędziłoby mi to mnóstwo czasu. A tak musiałam skontaktować się z każdą osobą indywidualnie, by dowiedzieć się, czy nie dostała wcześniejszego maila, czy rezygnuje. W efekcie końcowym z 12 osób zostały tylko 4. Przeraża mnie to, że to było ledwie 12 osób – a gdyby sprawa dotyczyła setki? Przecież musi być jakiś sposób na lepszą komunikację! Wprawdzie nie odkryłam go, ale jak tylko mi się uda obiecuję się nim podzielić. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Mam alergię </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Nie mam alergii na samo „nie potrafię”. Mam alergię, kiedy ktoś wie, że nie da rady i zamiast o tym poinformować, milczy. Stawia mnie to w niekomfortowej sytuacji, bo dowiaduję się o wszystkim na sam koniec i już nie mam możliwości ratowania czegokolwiek. A tak może i byłaby poważna rozmowa, ale projekt mógłby ruszyć do przodu… Jeżeli sam coś nadzorujesz, to na pewno mnie rozumiesz. Jeżeli z kolei jesteś wykonawcą zadania i jesteś po drugiej stronie, to spójrz na swoją sytuację oczami drugiej osoby. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Poza tym zastanawia mnie jeszcze jedno – co taka osoba, która nawala sobie myśli? Jak się nie odezwę, to może o mnie zapomni? Może się znudzi i nie dojdzie do mnie z weryfikacją? Nie potrafię tego zrozumieć. <i>Ale tak jak pisałam – jestem kobietą i myślę za dużo. Czasem nawet za innych, czego nie polecam. </i></span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-49742229435171931812016-03-06T19:31:00.000+01:002016-05-02T17:19:01.722+02:00Nie mam czasu, wiedzy ani pewności siebie, więc dlaczego nie narzekam?<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Czasem jest tak, że czytasz pewne słowa i zastanawiasz się jak to możliwe, że ktoś miał tak dokładny wgląd w Twoje życie. Przecież czujesz/myślisz identycznie tak samo jak zostało to opisane. Bywa, że na taki opis swoich odczuć trafiam w przemyśleniach bohaterki książki. Niekiedy są to słowa znanych ludzi lub te umieszczane na stronie <a href="http://www.temysli.pl/">temysli.pl</a>. Wtedy wiem, że z całą pewnością nie jestem sama i istnieje wiele ludzi myślących podobnie. Z kolei rzadko kiedy mam tak, że czytam coś, co z założenia ma być motywujące a tak naprawdę jest doskonałym odzwierciedleniem mojego życia. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLM4KE3YEyN_x0PnS-3eTz-nW-CTraCY4ls9eL6s3xe6lpE-wOOIHovOkAGuc0-aLtWeLueg-4b7-N66jXGEIhvl3LqQcpYWQ4r5esfDAILQ4_yzJ8wLE0Eqz0DAfyZEeQiPJgMUvttrA/s1600/Ironia+%25C5%25BCycia+le%25C5%25BCy+w+tym%252C+%25C5%25BCe+%25C5%25BCyj%25C4%2599+si%25C4%2599+je+do+przodu%252C+a+rozumie+do+ty%25C5%2582u..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="nie mam czasu i nie narzekam" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLM4KE3YEyN_x0PnS-3eTz-nW-CTraCY4ls9eL6s3xe6lpE-wOOIHovOkAGuc0-aLtWeLueg-4b7-N66jXGEIhvl3LqQcpYWQ4r5esfDAILQ4_yzJ8wLE0Eqz0DAfyZEeQiPJgMUvttrA/s1600/Ironia+%25C5%25BCycia+le%25C5%25BCy+w+tym%252C+%25C5%25BCe+%25C5%25BCyj%25C4%2599+si%25C4%2599+je+do+przodu%252C+a+rozumie+do+ty%25C5%2582u..jpg" title="ironia życia" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><br /></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">NIE MAM CZASU, ale robię wszystko, by mieć go wystarczająco dużo. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Zapewne znasz ten paradoks, że im więcej bierzesz na siebie zajęć, tym więcej czasu posiadasz. Wszystko jest kwestią odpowiedniej organizacji. Zgłaszając się do Akademii Przyszłości, przyświecał mi m.in. cel, by nie zostawiać sobie czasu na nudę. I obiecałam sobie, że będzie to już ostatnia rzecz na którą się porywam. W lutym zweryfikowałam ten plan i poszerzyłam swoje zajęcia dodatkowe o kurs z włoskiego w wersji intensywnej, by zacząć już naukę na poważnie. I siłą woli powstrzymuję się przed zapisywaniem na kolejne ciekawe wydarzenia (chociaż i tak czeka mnie jedno szkolenie w marcu na które zapisałam się parę miesięcy temu). I wiem, że na wszystko muszę znaleźć czas. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">NIE MAM DOSTATECZNEJ WIEDZY, ale korzystam z wiedzy, którą już posiadam. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Przechodząc szkolenie wdrażające do AP dostaliśmy powitalne zestawy typu teczka, długopis i gumowa bransoletka. Każda z bransoletek posiadała inny napis, a tą którą się otrzymało zależało od przypadku. Chociaż ja w przypadki nie wierzę, bo na mojej był napis „lubię wyzwania”. Wszystko czego ostatnio się podejmuje jest dla mnie wyzwaniem związanym nie tylko z myślami typu „czy ja się do tego nadaję?” ale i „czy wystarczy mi czasu, by wszystko ze sobą pogodzić?” oraz „czy na pewno wiem jak to zrobić”. Okazuje się, że nigdy nie wiem. Wtedy drążę temat tak długo aż się dowiem albo bazuje na już zdobytym doświadczeniu, traktując je jako punkt wyjścia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">NIE MAM WSPARCIA WŚRÓD ZNAJOMYCH I BLISKICH, ale nauczyłam się motywować samą siebie. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">O tym pisałam ostatnio, kiedy okazało się, że nie mogę już liczyć na osoby, które zdawały się mieć mnie nie zawieść. Poleganie na innych nie jest złe, ale uzależnianie się od pomocy innych jest najgorszą krzywdą jaką można sobie samemu wyrządzić. Nie chodzi już o to, że wtedy stajesz się przezroczysty dla otoczenia i nijaki – zdany na pomoc innych (nie mówię tutaj o osobach poważnie schorowanych). Masz przeciętne życie, które Cię nie cieszy. Chodzi o to, że robiąc (cokolwiek: prowadząc blog, mając nietypowe hobby, udzielając się jako wolontariusz) poszerzasz własne horyzonty i odnajdujesz wewnętrzną radość. Wiesz, że po zrobieniu czegoś nieprzyjemnego przyjdzie czas na robienie tego, co sprawia Ci frajdę – odnajdujesz motywację. Szukaj motywacji w sobie, a nie w innych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">NIE MAM PEWNOŚCI SIEBIE, ale moja pewność siebie rośnie wraz z rezultatami.</span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;"></span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Pół roku temu byłam inną osobą. Ty prawdopodobnie również – może zmieniłeś się mniej lub bardziej ode mnie, ale nieważne jest to jak duża była ta zmiana; ważne co ze sobą przyniosła. Dla mnie pewność siebie to coś, co się systematycznie wypracowuje. Nie można jej posiąść raz na zawsze i dać sobie z nią spokój. Tak jak nie możesz przez trzy miesiące stosować diety i uprawiać sportu tylko po to, by osiągnąć wymarzoną figurę i potem wszystko porzucić na dobre. To znaczy możesz, ale nie zachowasz wtedy wypracowanych efektów. Podobnie jest z pewnością siebie – musisz sobie systematycznie przypominać, że zrobienie czegoś poza szablonem może przynieść niespodziewane rezultaty. Za każdym razem, kiedy przełamuję swoje obawy przed np. zagadaniem do kogoś obcego, okazuje się, że bardzo dobrze zrobiłam. Mimo wszystko uważam, że mam szczęście do ludzi i w większości trafiam na takich, którzy mają życzliwe nastawienie wobec drugiej istoty i niesłusznie wychodzę z założenia, że „możemy się nie dogadać”. Z każdą kolejną rozmową coraz śmielej nawiązuję nowe znajomości, porzucając w kąt myślenie typu „co on/ona sobie pomyśli jak napiszę to i to?”.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">WIELE RZECZY OBRACA SIĘ PRZECIWKO MNIE, ale wystarczająco wiele przynosi dla mnie korzyści. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">To nigdy nie jest tak, że wszystko Ci się w życiu uda i da Ci wymierne korzyści. Czasem robisz coś bezinteresownie i faktycznie niczego w zamian nie otrzymujesz. Gorzej kiedy wkładasz w coś całego siebie, poświęcasz ileś godzin a na koniec dowiadujesz się, że nic z tego nie będzie. Zawsze powtarzam, że ważne by końcowy bilans wyszedł na plus. Po drodze może zdarzyć się wiele nieprzewidzianych rzeczy i trudno nad nimi wszystkimi rozpaczać. Poza tym u mnie często jest tak, że to co z początku uchodzi za porażkę w dłuższej perspektywie czasu do czegoś mi się przydaje. Choćby to, że już wiem jak do problemu nie należy podchodzić. Dlatego zawsze staram się mówić życiu „tak”, bo nawet jak nie wyjdzie to i tak czegoś mnie to nauczy. Nie możesz nie podejmować się jakiegoś działania z obawy przed tym, że samemu sobie zaszkodzisz. Bo wtedy będziesz zmuszony nic nie robić. <br /><br />W tym semestrze jestem zaangażowana w tyle rzeczy, że od czasu do czasu pojawia się w mojej głowie myśl, że to wszystko obróci się przeciwko mnie. Zwyczajnie zabraknie mi czasu na naukę i będę miała problematyczną sesję. Z drugiej strony mogę też założyć, że czeka mnie okres super organizacji. Nie wiem jeszcze jaki będzie rezultat końcowy, ale niezależnie czy będzie to szkoda czy korzyść, obie czegoś mnie nauczą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">MAM MNÓSTWO WYMÓWEK, ale postanowiłam nie ulegać żadnej z nich.</span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;"></span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Zawsze, ale to zawsze możesz sobie powiedzieć, że dzisiaj nic nie robię, bo pogoda jest nieładna; niedziela z zasady jest dniem wolnym; kiepsko się czuję; mnie też od życia coś się należy; nie mam pieniędzy; nie mam znajomości; mam problemy w rodzinie; jestem niewyspany… <br /><br />Lista ta może nie mieć końca i możesz spędzić czas na dodawaniu do niej kolejnych punktów albo kazać się głosowi w głowie zamknąć i przystąpić do działania. Z jednej strony to niesamowite, że wszystko zależy od nas samych i naszego podejścia. Z drugiej strony ten ogrom odpowiedzialności przypadający na jedną jednostkę może przygnieść. <br /></span><br />
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: inherit;">Wpis (zainspirowany poniekąd grafiką ze strony <a href="http://odwazsiezyc.eu/">Odważ się żyć</a>) zgodnie z tym, co pisałam miał się pojawić „wkrótce”. Tymczasem minął ponad tydzień, bo na początku tygodnia padł mi modem… Złośliwość rzeczy martwych? Być może. Jeździłam na uczelnię z laptopem, by mieć chociaż dostęp do Wifi i pościągać wszystkie ważne materiały na kolejne zajęcia. A w głowie ciągle pojawiała się myśl, że „chcę pisać”, że jestem głodna tego uczucia frajdy, głodna odgłosu stukania w klawiaturę, głodna internetowej interakcji z Czytelnikami a przede wszystkim głodna informacji tego, co u innych Bloggerów… Wreszcie się udało i jestem i nigdzie się nie wybieram. Bardzo dziękuję wszystkim za wyrozumiałość jaką okazaliście mi w ostatnich komentarzach oraz za trzymanie kciuków. Super piszę się z myślą, że jest dla kogo a jeszcze milej wraca się do takiej społeczności ;) </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<span style="font-family: inherit;"> </span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-84057946188041311522016-02-26T17:16:00.000+01:002016-05-02T17:18:09.676+02:00Sesja prawdę Ci powie - kto (nie)wart Twojego czasu<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Nigdy do końca ich nie poznasz. Czasem Cię zaskoczą, ale równie często mogą Cię zawieść. Możesz zawczasu wyrobić sobie o nich opinię, ale i tak jest wysoce prawdopodobne, że okaże się ona błędna. Za wszelką cenę starasz się znaleźć pewne schematy, do których wszystkich dopasujesz, ale to zadanie jest z góry skazane na niepowodzenie. Błądzisz, szukasz, poznajesz i nie potrafisz się nadziwić, że każdy jeden jest inny. Nie ma dwóch podobnych, dzięki czemu są niesamowicie fascynujący. Ludzie. Czy ich poznawanie kiedyś mnie znudzi? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfZZ7ZoBQtOa4jAxpCvd18WrlU3LieG8Z0X2jo6TbovOLE8i6rhmpF9NdYuA65jxlmxxH2QCSasE5ztKQlXC2l-e8Y-iJ0lpJA-NxoXL5D0nq4Cxr-jtfmx5CeAg-t21KNfzXCDvduHdc/s1600/Everyone+you+will+ever+meet+knows+something+you+don%25E2%2580%2599t..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="lubię poznawać nowych ludzi" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfZZ7ZoBQtOa4jAxpCvd18WrlU3LieG8Z0X2jo6TbovOLE8i6rhmpF9NdYuA65jxlmxxH2QCSasE5ztKQlXC2l-e8Y-iJ0lpJA-NxoXL5D0nq4Cxr-jtfmx5CeAg-t21KNfzXCDvduHdc/s1600/Everyone+you+will+ever+meet+knows+something+you+don%25E2%2580%2599t..jpg" title="od każdego można się czegoś nauczyć" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a name='more'></a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pamiętam jak dziś rozmowę sprzed paru miesięcy z pewnym nowo poznanym kolegą. Byłam (i chyba wciąż jestem) na etapie mało krytycznej fascynacji ludźmi z Krakowa. Wtedy (i teraz) zachwycało mnie dosłownie wszystko – ich wiedza, obycie, nieprzejmowanie się opinią innych, indywidualizm, chęć otrzymania od życia czegoś więcej poza zwykłą edukacją. Trafiłam do grupy fajnych ludzi, szybko zostałam starostą, koordynatorką projektu i jakoś życie nie dało mi odczuć, że jest trudniej, surowiej lub jakoś nie tak. Byłam z życiem na „tak” i trudno było mi uwierzyć, że ktoś ponownie może mnie zawieść. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Pamiętam swój entuzjazm i lekko przesadny optymizm przejawiający się tym, że chciałam widzieć wszystko w różowych kolorach. Mój kolega powiedział mi wtedy, że jeszcze się zdziwię, bo ludzie z Krakowa są znani z tego, że patrzą tylko na siebie. Pilnują swojego interesu i są nieskorzy do pomocy innym. Trochę w to nie uwierzyłam, a trochę wyszłam z założenia że jak dotąd niespecjalnie potrzebowałam pomocy, więc teraz też specjalnie mi na niej nie zależy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Minęło trochę czasu, pochłonęła mnie codzienność i nie pamiętałam już o tej rozmowie i dziwnych wnioskach o wyścigu szczurów. Właśnie wtedy nadszedł czas sesji oraz weryfikacji moich poglądów. I co się okazało? Ci, którym ufałam, zawiedli mnie a ci po których bym się tego nie spodziewała, pomogli mi. Wtedy wysnułam wniosek, że sesja obnaża prawdziwy charakter człowieka. Dlaczego? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Po pierwsze </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">studenci żyją wtedy w nieustannym stresie, podsycanym przez permanentne niedobory snu. W efekcie gwarantuję, że albo są sobą albo wychodzi z nich ich najgorsza wersja samych siebie. Warto wiedzieć z kim się trzymamy przez cały semestr, prawda? To bezcenna wiedza na temat tego, kto mimo wszystko ma dla nas czas, komu chce się nam pomóc, kto cieszy się z naszych sukcesów i kto nas wspiera kiedy podwinie się nam noga. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po mojej sesji (która na dobrą sprawę jeszcze trwa) doszłam do kilku interesujących wniosków. Oczywiście są ludzie, którzy patrzą tylko na siebie i zależy im na własnym sukcesie. Są tacy, którzy znajdą przynajmniej 15 minut dziennie, żeby zapytać jak Ci poszło – choćby nie wiem co, znajdą ten kwadrans. Bardzo lubię tych, którzy mimo moich porażek, nie odwracają się tylko rzucają te wprawdzie wyświechtane, ale jakże pożądane słowa „dasz radę” i „kto jak nie Ty”. Gdyby można było, wkleiłabym tutaj łapkę z kciukiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kolega z którym rozmawiałam okazał się należeć do grupy osób, które patrzą tylko na swój własny interes a pojęcie empatii zostawili za sobą za drzwiami szkoły średniej. Ale to nic, otrzymałam zaskakującą propozycję pomocy od osoby, z którą w ciągu semestru rozmawiałam w sumie może z 5 razy, z tego tylko 2 razy na żywo. To pokazało mi, że niektórzy po prostu mają w sobie to coś, czego inni się nie nauczą, nawet gdyby się starali. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Po drugie </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">w czasie sesji jest naprawdę niewiele czasu na stosunkowo dużą ilość materiału do opanowania. Logicznym działaniem staje się nadawanie priorytetów – uczę się czy oglądam seriale? Uczę się, czy pomagam znajomemu z nauką już zdanego przeze mnie egzaminu? Uczę się czy rozmawiam z kimś, na kim mi zależy. A może skoro mnie zależy, to druga osoba powinna dać mi więcej luzu w myśl wzajemnego porozumienia? Uczę się, czy… idę zamiatać pustynię? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Po trzecie</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">okazuje się kto jest panikarzem, optymistą czy pesymistą. W ciągu semestru tego nie zauważysz, bo wszyscy mają podejście do życia zawierające się w słowie „luzik”. A w czasie sesji słychać albo jęki albo okrzyki radości a pomiędzy tym tych, którzy narzekają i tych, którzy wspierają całą grupę, bo „przecież nie może uwalić całego roku”. Nieważne co mówisz, ważne by pomogło innym mniej się zamartwiać. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Po czwarte</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">dostrzegasz ludzi z podejściem „byleby było 3” i tych, co mówią „muszę mieć 5”. Podobno. Na licencjacie rzeczywiście widziałam takich ludzi i potrafiłam ich wskazać palcem. Teraz mam z tym trochę problem, bo nie mam aż tak klarownego podziału na jednych i drugich. Niemniej, zaczęło mnie denerwować coś innego. Osoby z podejściem „byleby zaliczyć” bardzo krytykują tych z ambicją na 5. Mówiąc wprost – wyśmiewają ich. Bo to nie szkoła średnia, nie ma świadectwa z paskiem a pracodawca na oceny też nie patrzy. Fakt, to wszystko się nie liczy. Ale kilka stówek miesięcznie, które dostaje się dzięki stypendium już nie tak łatwo skrytykować. Może dla niektórych to wciąż mało, ale… mieć a nie mieć? Rozumiem, że ktoś nie ma potrzeby dostawać stypendium, bo mu rodzice wszystko płacą. Rozumiem, że magisterka to już czas kiedy część osób pracuje i zarabia znacznie więcej niż gwarantuje stypendium. I znowu popadam w utarty schemat – rozumiem jednych i drugich, ale jestem wyjątkiem. Wymarły ze mnie gatunek, bo nie oceniam ludzi po zachowaniu a po ich potrzebach – najpierw staram się zrozumieć co nimi kieruje, a dopiero potem wyrabiam sobie delikatny osąd. Na koniec podzielę się jedną myślą: ciekawym fenomenem jest to, że osoby z tymi piątkami nie krytykują tych, którzy ledwo zdają. Czyżby u podstaw takiego zachowania leżała tylko i wyłącznie zazdrość? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przez ostatnie dwa miesiące los nie postawił na mojej drodze nowych ludzi – to była wciąż ta sama grupa, ale za to poznałam ją z innej strony, a niektórych poznałam po prostu głębiej. Zafascynowałam się nimi i odkryłam nietuzinkowe osobowości. Paru z nich planuję lepiej poznać wraz z rozpoczynającym się semestrem. Cieszę się, że mogę i nie chcę już marnować więcej czasu. Bo on przecież i tak upłynie, a tyle fascynujących osobowości jest wokół mnie... </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: inherit;">Moja sesja wciąż trwa, został mi ostatni tydzień i ostatni egzamin. Styczeń i luty to miesiące które ledwo kojarzę. Pierwszy raz przeżyłam taką sesją i zrozumiałam, że to co miałam na licencjacie sesją nie można było nazwać. Ale o tym będzie następnym razem. Nie obiecuję kiedy dokładnie, ale na pewno wkrótce. </span></div>
</div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-15070837289025371342016-01-23T19:35:00.000+01:002016-01-23T19:35:02.723+01:00Co może spotkać Cię w tramwaju? Życzenia: miłego dnia oraz powodzenia słonko! <div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dzień jest nieszczególny. W nocy temperatura poleciała poniżej 10 kreski, więc przy kolejnym podmuchu chłodnego wiatru jeszcze bardziej się wzdrygam. Niebo jest szare i słońce raczej dzisiaj się nie pokaże. Może później spadnie jeszcze trochę śniegu, ale to wszystko na co mogę liczyć w dzisiejszym dniu. Idąc na przystanek tramwajowy patrzę uważnie pod nogi i ostrożnie stawiam każdy krok, bo chodniki są oblodzone i stanowią potencjalne zagrożenie. Chyba tylko dzięki refleksowi nie wylądowałam jeszcze na czterech literach. Na domiar złego dzień zapowiada się niezmiernie nudno. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpHWrPP-qzx__U0KwpG6bK3Df_Vl6_HNj25O7MiJtZeEcXGW8UdVUJ7qIUCmxMb3ZOTaLouYFvBcDlygupAYW6MlOTzZq8FQT5pOj2FvGZqIGeVHE5fcdYTQKiEz7QGZ6LJF1zmh8PyP0/s1600/Olej+to+czego+wymagaj%25C4%2585+od+Ciebie+inni.+Id%25C5%25BA+swoj%25C4%2585+%25C5%259Bcie%25C5%25BCk%25C4%2585%252C+tworz%25C4%2585c+w%25C5%2582asne+regu%25C5%2582y..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="co może wydarzyć się w tramwaju" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpHWrPP-qzx__U0KwpG6bK3Df_Vl6_HNj25O7MiJtZeEcXGW8UdVUJ7qIUCmxMb3ZOTaLouYFvBcDlygupAYW6MlOTzZq8FQT5pOj2FvGZqIGeVHE5fcdYTQKiEz7QGZ6LJF1zmh8PyP0/s1600/Olej+to+czego+wymagaj%25C4%2585+od+Ciebie+inni.+Id%25C5%25BA+swoj%25C4%2585+%25C5%259Bcie%25C5%25BCk%25C4%2585%252C+tworz%25C4%2585c+w%25C5%2582asne+regu%25C5%2582y..jpg" title="bądź życzliwa wobec innych" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a name='more'></a><br /><span style="font-family: inherit;">Ten dzień to początek stycznia, kiedy o mały włos nie spóźniam się na tramwaj (a kolejny dopiero za 40 minut). Nie chcę mi się jechać tam, gdzie jadę, ale muszę. Gryzę się w język i włączam muzykę na Spotify w nadziei, że mnie poratuje. Nie bardzo jej wychodzi. Po 20 minutach jazdy wysiadam z tramwaju , gubiąc rękawiczkę (o czym dowiaduję się później od przypadkowej kobiety, która mi ją oddaje całą umazaną w błocie). Będąc na ostatnim stopniu tramwaju, słyszę od nieznajomego mężczyzny zadowolony głos, wykrzykujący „powodzenia słonko!”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Nie wiem dlaczego, ale uśmiecham się do tych słów. Mężczyzna z całą pewnością był po udanej imprezie i jeszcze nie do końca wiedział, czego chce od tego dnia, ale nie przeszkodziło mu to być bardzo otwartym i życzliwym. W tym momencie odzyskuję brudną rękawiczkę i mina mi trochę rzednie, bo wiem że dzisiaj przy takim mrozie nie dam rady nie używać rękawiczek. Zaciskam zęby , ubieram tą brudną sztukę na rękę i powtarzam sobie, że może słowa od nieznajomego są przesłaniem od wszechświata? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Dzień przetrwałam. Nie był szczególnie udany, ale i też nie był tak tragicznie nudny jak zakładałam. W takim dniach najbardziej lubię to, że prędzej czy później muszę minąć. Tym razem minął szybciej a słowo „powodzenia” zostało za mną na cały dzień. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">W tym tygodniu, jadąc tramwajem byłam pogrążona we własnych myślach. Dzień wydawał mi się za krótki na to, co miałam zaplanowane. Do tego nie wszystko ułożyło się po mojej myśli i pojawiły się pewne wydarzenia, które rozbiły mi dzień. Postanowiłam jednak nie narzekać, bo nie bardzo miałam na to wpływ i po prostu przyjąć to, co dla mnie zaplanowano. Na przedostatnim przystanku na mojej trasie wsiadła pewna starsza Pani, która poczuła nieodpartą chęć podzielenia się swoimi obserwacjami na temat częstotliwości odjazdów tramwajów jak i opinii na temat tych nowszych modeli. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale żadna młoda osoba nie powie Ci, że jedzie już n-ty raz „Krakowiakiem”. Ba! Sama nie wiem ile razy już nimi jeździłam. A ta starsza Pani miała wszystko policzone i niezmiernie się cieszyła, że znowu jedzie tym nowszym. Bo zdążyła je bardzo polubić. Sama zaczęła rozmowę o ustępowaniu miejsca, kulturze młodych w środkach publicznego transportu i…aż się zdziwiłam, że podczas podróży między jednym a drugim przystankiem można aż tyle porozmawiać! Na koniec, kiedy wysiadałam kobieta życzyła mi „miłego dnia”. Odwzajemniłam się tym samym. A idąc dalej pomyślałam sobie, że rzeczywiście ciekawe jaki będzie to dzień? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Kiedy wychodzę z mieszkania i życzmy sobie ze współlokatorką „dobrego dnia” wydaje się to normalne. Tak samo jak kończę rozmowę na fb i życzę komuś udanego popołudnia. Podobnie podczas rozmów telefonicznych z rodzicami. Ale kiedy słyszę te same słowa od zupełnie obcych osób, to czuję jak coś wewnątrz mnie drga. Pozytywne zaskoczenie, że są na świecie życzliwi ludzie. Ot tak, po prostu. Dwa słowa, o których oni już po godzinie nie pamiętają, a ja wieczorem wciąż nie potrafię się nadziwić, że nie wszyscy są obojętni. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">A jaki był mój dzień? Przyznam szczerze, że naprawdę miły. Nawet za bardzo nie przejęłam się tym, że kolokwium z angielskiego średnio mi poszło (chociaż wciąż czekam na wyniki). A pod koniec dnia nauczyłam się czegoś bardzo ważnego. Warto być sobą. Wiem, to nic odkrywczego. Ale chodzi o pewną szczególną sytuację, kiedy często bywasz wśród ludzi którzy nadmiernie (w Twoim odczuciu) czymś się ekscytują. Można powiedzieć, że nie potrafią o niczym innym rozmawiać i czasami wręcz na siłę, próbują zarazić swoim entuzjazmem. I chociaż osobiście nie czujesz tego klimatu, to starasz się dostosować do reszty towarzystwa i na siłę wraz z nimi krzyczysz „jeeej! Ale super”. W końcu jednak czara się przelewa i kolejny radosny okrzyk „jeeej!” sprawia, że masz ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie, więc pozwalasz sobie na chwilę szczerości. I okazuje się, że w tym tłumie „jeeej – zapaleńców” znajduje się parę osób, które mają opinię identyczną z Twoją. A to niesamowicie buduje zespół, daje podwaliny relacjom a przede wszystkim daje poczucie wzajemnego zrozumienia. Okazuje się, że wcale nie jesteś aż tak bardzo „nie na miejscu” jak Ci się wydawało, a Twoje odczucia są całkowicie w porządku. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Wracając do historii tramwajowych. Obserwowaliście kiedyś swoich współpasażerów? Ja w tym tygodniu zwróciłam na nich szczególną uwagę. Wszyscy, ale to absolutnie wszyscy robią następujące rzeczy: </span><br /><ul>
<li>c<span style="font-family: inherit;">zytają książkę,</span></li>
<li>s<span style="font-family: inherit;">crollują fb </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">słuchają muzyki </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">piszą wiadomości na telefonie </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">grają w gry na telefonie </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">rozmawiają przez telefon </span></li>
</ul>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">I teraz nasuwa się jedno logiczne pytanie: a co by było, gdyby telefony komórkowe nigdy nie zostały wynalezione? Czy może wtedy doszłoby do interakcji międzyludzkiej, czy jest to zbyt pochopny wniosek? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Wszystko, ale absolutnie wszystko z powyższych przykładów ma na celu odcięcie nas od drugiego człowieka. Taki fenomen, że razem ściskamy się w tej metalowej puszce i robimy co tylko możemy, by zachować chociaż psychologiczny odstęp. Dlatego, spotkania z drugi człowiekiem, spontaniczne rozmowy wydają się czymś zadziwiającym i oferującym pożądany „powiew świeżości”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Czasem zastanawiam się skąd biorą się te wszystkie wiadomości oraz historie osób, które poznały się przypadkiem w tramwaju czy pociągu i np. nie wzięły od siebie numeru telefonu, więc teraz chłopak szuka dziewczyny. A czasem zdążą się wymienić numerami i jest to początek świetnej znajomości. Czy te historie to już zamierzchłe czasy, czy jednak wciąż należy uśmiechać się do nieznajomych w myśl zasady, że „nigdy nie wiadomo kto się zakocha w Twoim uśmiechu”? </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-65985893954032663402016-01-16T11:54:00.001+01:002016-01-16T12:10:30.340+01:00Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Postanowienia noworoczne to chyba jeden z najbardziej nieudanych ludzkich wymysłów. Wszyscy chorują na gorączkę pt. <i>muszę sobie coś postanowić.</i> A po dwóch, trzech, czterech tygodniach porzucają swoje chęci zmiany całego życia, bo za bardzo te nowe nawyki ich uwierają. Bardzo często to, od czego się zaczyna metamorfoza życia to właśnie próba wyrobienia w sobie nawyku – nowego, zdrowego, lepszego. I równie często kończy się to na niczym. Wynika to z faktu, że często popełnia się błędy przy ustalaniu tego, co chce się zmienić. I zamiast tego nowe życie nie cieszy, a raczej frustruje i jest przyczyną tego, że z chęcią powracamy do starych przyzwyczajeń. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDaqAdYFoaOV_pE3Rsac-PtF2Tav9ND_-hmEMOmvEteP3bIaGShqie_u5sWI8Tac1V_ucM5nxuslTZw5yAXz7wnryUL0v2qQprYU6I4f_luiASOLeJ2XPrSdiqCBqdDJcnP9E9AvgftnU/s1600/Moje+postanowienia+na+2016+rok.+Osi%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+cele+z+2015%252C+kt%25C3%25B3re+powinnam+by%25C5%2582a+osi%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+w+2014%252C+po+tym+jak+ich+nie+zrealizowa%25C5%2582am+w+2013%252C+jak+to+wcze%25C5%259Bniej+zaplanowa%25C5%2582am+w+2012..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDaqAdYFoaOV_pE3Rsac-PtF2Tav9ND_-hmEMOmvEteP3bIaGShqie_u5sWI8Tac1V_ucM5nxuslTZw5yAXz7wnryUL0v2qQprYU6I4f_luiASOLeJ2XPrSdiqCBqdDJcnP9E9AvgftnU/s1600/Moje+postanowienia+na+2016+rok.+Osi%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+cele+z+2015%252C+kt%25C3%25B3re+powinnam+by%25C5%2582a+osi%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+w+2014%252C+po+tym+jak+ich+nie+zrealizowa%25C5%2582am+w+2013%252C+jak+to+wcze%25C5%259Bniej+zaplanowa%25C5%2582am+w+2012..jpg" title="postanowienia noworoczne" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<span style="font-family: inherit;">Specjaliści zapewne wypunktowaliby kilkanaście błędów popełnianych podczas wymyślania noworocznych postanowień. Ja ograniczę się do omówienia tych najczęstszych.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Impulsywne decyzje </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Często postanowienia są robione pod wpływem chwili. Znajomi spotykają się przy piwie i nagle ktoś oświadcza, że musi się tą chwilą nacieszyć, bo w przyszłym roku przestaje pić alkohol. Ktoś go popiera, mówiąc że on ogranicza spożycie kawy. Trzecia osoba twierdzi, że w końcu zabierze się za siebie i zacznie regularnie uprawiać sport. W tym momencie wszyscy spoglądają na Ciebie, więc wiesz że musisz coś powiedzieć. Jest to pierwsza rzecz, która przychodzi Ci do głowy. Nieprzemyślana i właściwie nie do końca jesteś przekonany czy chcesz się zmieniać w tym kierunku. No, ale<i> jak się powiedziało A, to spróbuje się powiedzieć B. </i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Przekonanie, że tylko teraz jest czas na postanowienia </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Jak sama nazwa wskazuje postanowienia noworoczne są robione w okolicach Nowego Roku. Niestety, znacząca większość ludzi uważa, że te „okolice” zawężają się jedynie do grudnia. Styczeń to już nie są żadne okolice – to jest grubo za późno. Z ostatnim miesiące roku jest ten problem, że wtedy za dużo się dzieje: przygotowanie świąt, większe porządki, większe zakupy, planowanie co ugotować, rozliczenie końcowe w firmie, przygotowania do remanentów… I gdzieś w tym wszystkim trzeba jeszcze znaleźć czas na postanowienie noworoczne. Jednostkom się udaje – nie powiem. Część osób jednak zaczyna myśleć o zmianach w okresie między świętami a sylwestrem, więc decyzja zostaje podjęta trochę pod presją czasu. Nie zawsze jest czas, by sobie coś dobrze przemyśleć, w konsekwencji czego realizujemy plany, które nie do końca tak naprawdę są nam potrzebne. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Wiara, która nie przenosi gór </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Współczesne zmiany muszą zachodzić naprawdę szybko – tego się od nich oczekuje. Kto obecnie pamięta jak wyglądał iPhone jedynka? A przecież to było niecałe 9 lat temu. Nauczono ludzi, że wszystko musi się dziać szybko – jak Internet to tylko łącze LTE, jak szybkie zakupy to kasy samoobsługowe, jak wysyłanie wiadomości to maile a nie listy… i tysiące innych przykładów. Takie oczekiwania są o tyle szkodliwe, że zostają przeniesione na każdą sferę życia. Kiedy postanawiasz srzucić palenie robisz to z dnia na dzień, bez wcześniejszego uprzedzenia organizmu. Kiedy chcesz schudnąć od razu zaczynasz od drakońskich ograniczeń kalorii. Kiedy zaczynasz biegać, to najchętniej zacząłbyś od maratonów, ale ewentualnie 10 km też nie brzmi najgorzej. Znowu można byłoby mnożyć przykłady tego jak zamiast stopniowo wprowadzać zmiany, ludzie rzucają się na głęboką wodę i dziwią się, że toną. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Ilość nie znaczy jakość </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Siadasz nad kartką papieru i spisujesz cele na ten nowy rok i nie wiadomo kiedy lista rośnie do kilkunastu pozycji. Jeżeli nie boisz się wyzwań, to zakładasz że uda Ci się wszystko zrealizować. Jeżeli nie lubisz się przemęczać, uznasz że to za dużo i pewnie i tak Ci się nie uda. Trudność polega na znalezieniu złotego środka i podjęcie się realizacji tylko jednego, może dwóch postanowień. Tych, które na chwilę obecną są dla Ciebie najważniejsze. Tych, które najbardziej mogą zmienić Twoje życie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
Pułapka myślenia w kategoriach BIG</h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowienia noworoczne muszą być duże, bo są na cały rok. Kto chociaż raz tak nie pomyślał? Jeżeli chcę wprowadzić zmianę, zobaczyć coś nowego, przeżyć inne rzeczy niż dotychczas to musi to być postanowienie noworoczne. Nie planujesz przecież, że zrobisz sobie 2-tygodniowy kurs szybkiego pisania, bo to... takie małe. Poza tym, co? Pójdziesz na kurs i po dwóch tygodniach powiesz, że wywiązałeś się ze swojego postanowienia? Głupio tak, a jak jeszcze znajomi będą dopytywać, to już w ogóle Cię wyśmieją. Tylko proszę wskaż mi, gdzie napisano, że takie postanowienie musi zająć cały rok a jego największą trudnością ma być codziennie wykonywanie jednej i tej samej rzeczy. Przecież trudność może polegać na tym, że na taki kurs to trzeba wcześniej zebrać odpowiednią ilość pieniędzy. Albo trzeba się odważyć i pójść się gdzieś zapisać, wyjść do ludzi itp.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Nadzieja, że od teraz wszystko będzie idealnie. </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Tak bardzo jesteś przekonany o własnej determinacji, a nowe postanowienie jest ze wszech miar słuszne i przemyślane, że nie dopuszczasz do głosu myśli, iż coś może się nie udać. I właśnie dlatego pierwsze „potknięcie” budzi wielkie zdziwienie a jednocześnie staje się bodźcem do myślenia: <i>to chyba nie dla mnie, nie uda się.</i> A kiedy zdarzają się takie dwa dni pod rząd, to już w ogóle nabierasz przekonania, że nie warto starać się w tym tygodniu i odpuszczasz sobie całe siedem dni. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Gdzie to szczęście? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Czy Ty Karolina zwariowałaś?! Chcesz mi powiedzieć, że w tych postanowieniach noworocznych może być coś fajnego? Tak, właśnie tak. Pod warunkiem, że nie popełnisz powyższych błędów. Dasz sobie czas, by się zastanowić co chcesz zmienić. Nie poddawaj się presji czasu ani naciskowi przyjaciół. Nie wierz w to, że postanowienie trzeba wymyślić już w grudniu – styczeń jest równie dobrym miesiącem. Nie planuj całej rewolucji życiowej, ale skup się tylko na jednym jego aspekcie. Dąż do swojego celu małymi kroczkami i to codziennie. Nie akceptuj dnia przerwy „od”. Bo coś takiego jak przerwa „od życia” nie istnieje. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><span style="font-family: inherit;">Ciągle pytasz gdzie to szczęście? W realizacji, w zmianach i w osiągnięciu celu. Szczęściem jest tutaj osobista satysfakcja, że się udało. Że moje życie wygląda teraz inaczej i wygląda lepiej – ja się czuję lepiej. Poza tym robienie postanowień sprawia, że przechodzisz od marzeń do sfery realizacji – ukonkretniasz swój cel i decydujesz, co musisz zrobić, by go osiągnąć. Masz na to cały rok, a to mnóstwo czasu. Możesz go wykorzystać i coś zmienić, a możesz po prostu pozwolić, by te dni upłynęły. Bo one upłyną tak czy inaczej, a od Ciebie zależy czy je spożytkujesz na coś fajnego, bo wiesz… czasu nie da się zachomikować. Dlatego skoro ma już upłynąć, to tak sobie myślę, że fajnie byłoby mieć z niego coś dla siebie. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Moje postanowienie </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">W tym roku mam dwa. I to takie konkretniejsze, co pewnie wynika z faktu że gdzie się ostatnio nie obrócę, to trafiam na zdanie „<i>pamiętaj, że cele muszą być SMART</i>”. Po pierwsze chciałabym kontynuować naukę włoskiego, ale tym razem na poważnie. Póki co, były to raczej luźne spotkania, które wraz ze styczniem się kończą. Ten mini kurs był o tyle fajny, że przekonałam się iż lubię ten język oraz odkryłam aplikację Duolingo, która chyba nauczyła mnie więcej słówek niż tych parę spotkań. Co jest wynikiem innego systemu działania, a nie prowadzącej. Po prostu na zajęciach nie ma czasu na robienie w kółko tych samych powtórek. Najważniejsze, że złapałam bakcyla i do końca roku chciałabym przerobić poziom A1 a jak się uda, to i zacząć A2. Drugim postanowieniem jest wyjazd na wakacje. W zeszłym roku i dwa lata temu nigdzie nie byłam i obiecałam sobie, że z tym koniec. Na razie mam w głowie parę planów, ale jeszcze nie wiem co się uda zrealizować. Najważniejsze, że wakacjom w domu mówię głośne NIE. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A czemu Ty mówisz głośne NIE? Co zmieniasz? Co planujesz osiągnąć w 2016 roku? Co by to nie było, trzymam kciuki za Ciebie :) Bo czy Ci się uda czy nie, zależy jedynie od Twojego nastawienia, a wierzę że ono akurat nie sprawia Ci kłopotu. </span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Z cyklu:</span><br />
1. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/10/o-szczesciu-pisza-ludzie-szczesliwi.html" target="_blank">O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać </a><br />
<div class="post-title entry-title" itemprop="name">
2. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/11/sport-moze-dac-ci-szczescie-nie.html" target="_blank">Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!</a></div>
3. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/12/bo-prezenty-daja-szczescie.html" target="_blank">Prezenty dają szczęście! Pytanie komu najbardziej?</a><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-80556798850959673842016-01-08T11:17:00.000+01:002016-01-08T11:17:04.550+01:00Co pomoże zorganizować 2016 rok?<span style="font-family: inherit;"></span><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pierwszy tydzień Nowego Roku za Tobą. Jak się czujesz? Jesteś pełen energii i nadal masz w sobie chęć zmiany świata? Czujesz tą samą co przed Sylwestrem determinację, by osiągnąć cele? Nadal wierzysz, że potrafisz dotrzymać swoich postanowień, bo wiesz że mają Cię zaprowadzić w jedno konkretne miejsce? Jeżeli w ciągu tych paru dni, pojawiła się u Ciebie myśl, że „<i>gdybym tylko jakoś to ogarnął i zaplanował, to na pewno by się udało</i>”, to zapraszam do lektury. </span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF0P2LWVqpWkP9FWEkgBkqM_DI0wgEz1C_RZOU62-L6Z3-pEUTHEOq03OWqIXqANPE5mTq8ZgmPbAtdbg5W7nQWw9bVNGAqNjZ-bR6FBHLP8IO8wxu6e90xq0lfHL83R4CjhE7jJlkRZw/s1600/Wymy%25C5%259Blono+ju%25C5%25BC+wszystkie+dobre+postanowienia.+Teraz+trzeba+ich+tylko+dotrzyma%25C4%2587..jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="kalendarz" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF0P2LWVqpWkP9FWEkgBkqM_DI0wgEz1C_RZOU62-L6Z3-pEUTHEOq03OWqIXqANPE5mTq8ZgmPbAtdbg5W7nQWw9bVNGAqNjZ-bR6FBHLP8IO8wxu6e90xq0lfHL83R4CjhE7jJlkRZw/s1600/Wymy%25C5%259Blono+ju%25C5%25BC+wszystkie+dobre+postanowienia.+Teraz+trzeba+ich+tylko+dotrzyma%25C4%2587..jpg" title="organizacja roku" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"> <a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dzisiaj o tym bez czego nie funkcjonowałabym w tak zorganizowany sposób. O czymś, co stosuję od dawna i o czymś zupełnie nowym. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Kalendarz </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Nie wiem dlaczego, ale posiadanie kalendarza w szkole średniej to było coś absolutnie „must have”. Co roku od nowa przeżywałam dylemat nad formatem, wydaniem, kolorem, wagą, ceną. Co roku podczas zakupu obiecywałam sobie, że będę z niego rzetelnie korzystać. W końcu co roku porzucałam moje zamierzenia. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Myślałam, że kalendarz to jednak wynalazek nie dla mnie. W szkole stosunkowo niewiele się działo, więc co ważniejsze informacje były notowane w zeszycie i tylko od czasu do czasu niektóre terminy sprawdzianów były przenoszone do kalendarza. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Byłam w błędzie, uważając że kalendarz jest jedynie moim wymysłem, potrzebą sztucznie wykreowaną przez kuszące wystawy. Prawda okazała się całkiem prozaiczna – posiadanie kalendarza jest uzależnione przez ilość zajęć. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Kalendarz na dobre zaczęłam używać w momencie pójścia na studia. Nagle pojawiło się za dużo terminów kolokwiów, prac zaliczeniowych, egzaminów, projektów do zapamiętania – kalendarz mnie od tego uwolnił. Zapewne wiesz, że spisanie czegokolwiek uwalnia Twoją głowę od pętli myślenia „żebym tylko o tym nie zapomniał… żebym tylko o tym nie zapomniał”. Robiąc jedno, myślisz o drugim i w efekcie pracujesz znacznie mniej wydajnie. Ale dzisiaj nie o tym. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Nie pamiętam dlaczego wtedy kupiłam ten a nie inny kalendarz. Wiem natomiast, że od paru lat nie kupuję żadnego innego. Trzy lata temu, kiedy bardzo interesowała mnie tematyka zarządzania czasem zjadłam niemal zęby na radach dotyczących tego jak powinien wyglądać kalendarz. Rok rocznie odwiedzam blogi, których autorki prezentują zrobione przez siebie kalendarze. I co roku przekopuję się przez stosy kalendarzy wyłożonych na wystawach. Wszystko po to, by na koniec i tak kupić stary sprawdzony model. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Z kalendarzami jest tak, że każdy powinien kupić sobie taki, jaki mu odpowiada. Jeżeli jeszcze nie wie jaki miałby to być, to nie pozostaje nic innego jak próbować i kupować przeróżne modele. Wybór jest przeogromny i wszystko zależy od Twoich osobistych preferencji. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Coachowie doradzają zakup kalendarza, w którym po otwarciu widać w przekroju cały tydzień. Dzięki temu zyskujesz perspektywę ile rzeczy musisz zrobić w najbliższym czasie i szafujesz mniejszymi czynnościami w tzw. międzyczasie. To daje Ci ogólny pogląd na to, co w nadchodzącym tygodniu musi być zrobione. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Duża część kobiet uwielbia kalendarze formatu A6 (połowa wielkości zeszytu A5), bo dzięki niewielkiemu rozmiarowi można go spakować do torebki i mieć zawsze przy sobie. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Kiedy oprócz dat chcesz mieć zawsze pod ręką długopis i jakieś wizytówki, a do tego nie jesteś fanem wydawania co roku 25-50 zł na kalendarz, decydujesz się na zakup wkładów kartek do organizera. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Oczywiście jako nauczyciel możesz się zdecydować na kalendarze specjalnie dedykowane dla ludzi z Twojego zawodu. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Młodzież ma do dyspozycji różnokolorowe, dość grube kalendarze wzbogacone o miejsce na plan lekcji oraz kawały, anegdoty, testy psychologiczne itp. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"><b>Asortyment jest naprawdę szeroki, a ja mam tylko jedną radę – nie słuchaj tego, co mówi do Ciebie coach, przyjaciel, rodzic. Kup taki kalendarz jaki odpowiada tylko i wyłącznie Tobie. </b>A jeżeli takiego nie ma, weź przykład z różnych Blogerek i stwórz swój własny kalendarz lub pobierz od nich (często są udostępniane za darmo). </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Mój kalendarz nie wpasowuje się w zalecany model perspektywicznego patrzenia. Jest stosunkowo gruby, bo jedna strona odpowiada jednemu dniu. Na (już) zeszłorocznym szkoleniu z zarządzania czasem, prowadząca pytała o to jakie mamy kalendarze. Odpowiedziałam, chociaż wiedziałam że nie jest to popularna i do końca prawidłowa odpowiedź. Nie pomyliłam się, bo zostałam poproszona o wyjaśnienie dlaczego uważam taki rozkład dni za dobry. Wcale nie chodzi o to, że jakoś super szczegółowo planuję swoje dni. Nie chodzi o to, że mam aż tyle zajęć iż potrzebuję dużo miejsca na ich spisywanie. Niemniej potrzebuję miejsca, bo kalendarz to dla mnie nie tylko miejsce do planowania ale i do spisywania pomysłów, informacji, haseł do sprawdzenia, nazwy produktów lub producentów itp. Tam też np. z początkiem semestru notuje wszystkie potrzebne książki do zaliczenia przedmiotu. Notuje swoje osiągnięcia, dzięki czemu z łatwością odnajduje co i kiedy robiłam. A czasem kiedy nie mam pod ręką kartki a czekam na kogoś lub mam okienko, notuję w kalendarzu swoje wpisy na bloga. W myśl zasady, by nie marnotrawić czasu. Z tych wszystkich powodów potrzebuję dużo miejsca. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Po trzech latach pracy w takim systemie, zmiana na inny zwyczajnie mnie nie przekonuje – nawet jeżeli cała rzesza specjalistów przekonywałaby mnie, że jest to całkowicie koszmarne rozwiązanie, bo jednym rzutem oka nie widzę całego swojego tygodnia. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Telefon </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;"></span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Istnieje rzesza osób, która nie lubi papierowej formy kalendarza i decyduje się na telefon z podobnym uzasadnieniem, iż jest to rzecz, którą zawsze mają ze sobą. No i do tego można sobie ładnie sparować telefon z komputerem i wszystko jest super. Mnie ten system nie przekonuje, bo jestem tradycjonalistką i po prostu uwielbiam papier i uwielbiam pisać zamiast stukać w klawisze. Niemniej, tak jak pisałam na początku – każdy musi znaleźć swój styl i nie słuchać głosów speców, że taki i taki kalendarz lepiej do nich pasuje. Przecież to Tobie powinno służyć, wiec jeżeli chcesz mieć kalendarz, który ma Ci pomóc lepiej się zorganizować w nowym roku, to na pewno musi być on spójny z Tobą. Nie z Twoim guru. Tak, byś chciał z niego korzystać. Koniec z myśleniem „zapamiętam, nie muszę tego pisać”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Pod względem organizacyjnym telefonu używam tylko w dwóch aspektach. Pierwszy to aplikacja z moim planem zajęć na uczelni, który z racji relatywnie częstych zmian nie ma racji bytu w formie papierowej. Po drugie to gmail, który pomaga mi być na bieżąco z projektem z Koła oraz z tym, co dzieje się na blogu. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">W grudniu odkryłam trzeci aspekt, który niesamowicie zaczął mnie mobilizować do realizowania zamierzonych zajęć. To aplikacja Any.do </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Aplikacja Any.do </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Trafiłam na tą aplikację całkowicie przypadkowo, bo szukałam innej – to do list. Nie pamiętam już dlaczego jej nie ściągnęłam, a zdecydowałam się na Any.do. Może chodziło o opinie? W każdym bądź razie przy pierwszym uruchomieniu pojawił się komunikat iż przez pierwsze pół roku mogę używać jej za darmo w wersji Premium. Powiem szczerze, że nie wiem czym te wersję się od siebie różnią a Internet serwuje mi jedynie mgliste recenzje, więc w dalszej części będę bazować na tym, czego doświadczyłam przy korzystaniu z pełnej wersji. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Jak każda tego typu aplikacja jest bardzo prosta w obsłudze. Dodajesz swoją listę rzeczy, które chcesz zrobić w najbliższym czasie i określasz ich termin realizacji jako: dzisiaj, jutro, wkrótce, kiedyś. O ile rzeczy w rubryce „kiedyś” wiszą sobie i nikomu nie przeszkadzają, tak rzeczy zaplanowane na „wkrótce” po okresie paru dni (chyba 5) same z siebie pojawiają się nagle w rubryce „jutro” a następnie „dzisiaj” (cofanie się do przodu na osi czasu). Za pierwszym razem mnie to zaskoczyło, ale potem pomyślałam, że w sumie to niezły bodziec by w końcu zrobić to, co zaplanowałam zamiast znowu przekładać na bliżej nieokreślony termin. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Każdy dzień zaczyna się od planowania. Aplikacja cały czas pracuje w tle Twojego telefonu i już z samego rana informuje, że nadszedł czas, byś zaplanował swój dzień. Ustalasz, które zadania wykonasz dzisiaj (dodatkowo możesz ustalić godzinę poranną, popołudniową i wieczorną), a które przerzucasz jednak na jutro. Jeżeli wybrałeś sobie zrobienie zakupów popołudniu to o godz. 17 na ekranie telefonu pojawi się przypomnienie, że miałeś zrobić zakupy. Wtedy możesz zaznaczyć iż już tą czynność wykonałeś lub zrobisz to później. Przy wybraniu opcji drugiej, pojawia się komunikat „przypomnę ci ponownie za 3 godziny”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Po wykonaniu wszystkich rzeczy z listy, dostajesz gratulację od aplikacji, że wykonałeś „świetną robotę”. Do tego jest jeszcze odpowiednia oprawa muzyczna, która sprawia, że naprawdę czujesz się jak najlepszy boss. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Co szczególnie podoba mi się w tej aplikacji? To ciągłe przypominanie. Z jednej strony niesamowicie wkurza, kiedy co chwilę wyskakują powiadomienia, codziennie trzeba ustalać listę rzeczy do zrobienia i analizować, kiedy je wykonać. Z drugiej strony… przez to ciągłe „męczenie” użytkownika, w końcu dla świętego spokoju zrobisz pewne rzeczy, byleby znowu to powiadomienie nie wyskoczyło. Uwierz mi, że działanie psychologiczne odgrywa tutaj niesamowitą rolę. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Dodatkowo każde zadanie możesz podzielić na podzadania albo dołączyć do nich pliki. Powiadomienia to również opcjonalna funkcja, ale odradzałabym jej wyłączanie. Poza tym na aplikacji można dzielić i delegować zadania pod warunkiem, że druga osoba również posiada konto w aplikacji. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Obecnie jestem na etapie planowania stycznia i rozkładania sobie zajęć w taki sposób, by jednak znaleźć czas na sen. Nigdy nie lubiłam uczyć się na ostatni moment, a teraz przy znacznie mniejszej ilości czasu muszę się tak zorganizować, żeby nie uczyć się na dzień przed. Tym bardziej, że mój ostatni tydzień stycznia wygląda tak, iż mam po 2-3 zaliczenia na dzień. Kiepsko to widzę, dlatego dokonuję teraz małej priorytyzacji i będzie mnie trochę mniej na blogu. Planuję cotygodniowe wpisy w piątki, do czasu aż odetchnę z myślą iż „sesja za mną”. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-78521187867958581092015-12-31T10:39:00.000+01:002015-12-31T10:39:19.154+01:00Niech przyszły rok będzie gorszy!<span style="font-family: inherit;"></span><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ostatnie zajęcia przed Świętami. Siedzę jak na przysłowiowych szpilkach, bo wykładowca trzyma nas już dobre 10 minut dłużej niż przewiduje to plan zajęć. Obok mnie stoi duża torba, bo zaraz z uczelni idę na dworzec autobusowy i jadę do domu. Spoglądam nerwowo na zegarek i zastanawiam się, czy przeprosić i powiedzieć, że muszę wyjść, bo spóźnię się na mój środek transportu? Czy może jednak liczyć po cichu, że wykładowca sam się zreflektuje? W tym momencie ostatnie zadanie zostaje rozwiązane, więc szybkim ruchem chowam wszystko do torebki, ale zanim zdążę się podnieść z krzesła, słyszę: „Jako że następnym razem zobaczymy się dopiero w po Świętach, chciałbym złożyć Państwu życzenia.” Poirytowana siadam z powrotem. Po typowej wariacji „wesołych świąt”, słyszę „dla odmiany chciałbym państwu życzyć, aby przyszły rok okazał się gorszy.” Nagle w sali robi się cicho i nawet mnie przestaje zależeć na pośpiechu. O czym ten facet mówi?! Jak gorszy? „Tak. Życzę państwu, aby rok 2016 był gorszy w stosunku do roku 2017”. A! W takim razie dziękuję za życzenia. I podzielę się nimi dalej! </span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKn-CZJoD26ihZHU6J_y3j-O1Pomk0r7VewaATGsszXnZKEpOkMfo6cAVEfCU7Iw08nACBbx3uFJ8s-vBIrJ93HwR-MpB4u8m3baQe6gIzfTNvMI3tO6qYb9ucwmat5FqW1KEbRlycNWU/s1600/podsumowanie+roku.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="aby przyszły rok okazał się gorszy" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKn-CZJoD26ihZHU6J_y3j-O1Pomk0r7VewaATGsszXnZKEpOkMfo6cAVEfCU7Iw08nACBbx3uFJ8s-vBIrJ93HwR-MpB4u8m3baQe6gIzfTNvMI3tO6qYb9ucwmat5FqW1KEbRlycNWU/s1600/podsumowanie+roku.jpg" title="podsumowanie roku" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"> <a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Każdemu z Was życzę, aby Nowy Rok okazał się szczęśliwym, wypełnionym spełnionymi marzeniami (w blogosferze sporo się ich planuje i bardzo dobrze). A do tego, niech te lata pod kątem dobrych przeżyć mają tendencję wzrostową. Niech 2016 rok będzie gdzieś pośrodku dobrych wydarzeń z 2015 a z 2017! </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
Podsumowanie<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Chcąc zrealizować tego typu życzenia, wypadałoby zrobić sobie podsumowanie tego roku, by wiedzieć jaka jest pozycja startowa – ile dobrych wydarzeń więcej musi się pojawić w przyszłym roku. Zaczynamy! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Chyba jako jedna z niewielu osób mogę podzielić mój rok na pół. <b>Idealne pół.</b> Pierwsze sześć miesięcy to z obecnej perspektywy okres zawieszenia. Studiowałam, pisałam pracę i uczyłam się do egzaminów, wiedząc że od nowego roku akademickiego moje życie przeniesie się w inny rejon Polski. Nie wiedziałam tylko gdzie dokładnie. Początek roku to również okres zakończenia kilku znajomości. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Przełomem były wakacje, kiedy z pozoru nic się nie działo, ale to właśnie wtedy miałam obronę, egzaminy wstępne na uczelnie, nerwowe czekanie na wyniki, dylematy, szukanie mieszkania… Jedyne czego żałuję to, że nie udało mi się nigdzie wyjechać – choćby tylko na parę dni. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Potem moje życie zmieniło się w stosunku do pierwszej połowy roku o 180 stopni. Poznałam mnóstwo nowych ludzi, którzy mój bilans znajomości zdecydowanie wyciągnęli na plus. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Wzięłam udział w konferencji „<i>Myśleć jak milionerzy</i>”, gdzie miałam okazję spotkać na żywo ludzi, których podziwiam. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">W międzyczasie dokonałam rewolucji blogowej, która w grudniu podupadła i to jest mocny punkt do poprawy. Aczkolwiek to, co udało mi się osiągnąć w międzyczasie pokazuje, że przy odrobinie wysiłku naprawdę można zdziałać cuda. Miałam tego przedsmak i teraz mam ochotę na jeszcze więcej!</span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Poza tym:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><span style="font-family: inherit;">zostałam koordynatorką w Kole i starostą w grupie </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">zaczęłam się uczyć włoskiego i odkryłam, że bardzo lubię ten język </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">spełniłam marzenia i wzięłam udział w SmokBlogu oraz zostałam SuperW </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">zrealizowałam swoje zeszłoroczne postanowienie, by zobaczyć Bożonarodzeniowy Jarmark w Krakowie (wtedy myślałam o Krakowie lub Wrocławiu) </span></li>
</ul>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Książkowe wyzwanie </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Zaraz na początku roku postanowiłam, że będę liczyć każdą książkę, którą przeczytam. Te ambitniejsze tytuły wypisałam w zakładkę, która wraz ze starym rokiem znika z bloga. Te mniej ambitne lub bardziej specyficzne z zakresu psychologii spisałam oddzielnie na kartce. Podsumowanie zaskoczyło mnie samą. Zakładałam, że wyrobiłam się z luźnym założeniem 52 książek w rok, ale zamiast tego wyszło mi 82 pozycje. Dużą część przeczytałam przez wakacje, bo ostatnie miesiące to średnio 2 pozycje na miesiąc. W tym roku poznałam radość czytania ebooków, co stanowiło blisko 40% przeczytanych książek! </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Książkowe wyzwanie nie zostało zrealizowane w pełni, bo nie do wszystkich pozycji miałam dostęp. Wiedziałam o tym, tworząc tą listę. Nie zawsze można sobie pozwolić na zakup konkretnej pozycji, więc traktowałam poszczególne punkty jako wytyczne a czasem i bodźce, bo jak książka pojawiała się w bibliotece, to ją brałam – nawet jak nie zawsze miałam nastrój na czytanie autobiografii. Korzystałam z okazji i motywowałam się, by poza luźnymi książkami w stylu Jane Austen (właśnie wydało się, że jestem romantyczką), przeczytać co nieco ambitniejszą literaturę. Z listy zrealizowałam równą połowę, więc efekt jak najbardziej mnie zadowala. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Zakładka znika, ponieważ przenoszę ją na stałe do kalendarza i dalej będę dążyć do przeczytania określonych książek, bo ten rok był również bardzo inspirujący pod kątem poleceń „koniecznie musisz przeczytać”. Pomysł takich list jest bardzo dobry. Rozszerzyłam go o filmy, dzięki czemu zniknął mi odwieczny problem związany z tym „co by tu dzisiaj zobaczyć?”. Obecnie na mojej filmowej liście mam ok. 40 pozycji od komedii przez dramaty po thrillery – w zależności od mojego aktualnego nastroju. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Jedno słowo podsumowania</span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Obojętnie czy jesteś Blogerem, czy Czytelnikiem w tym szczególnym dniu dokonujesz podsumowania. Może zrobisz to w ciągu dnia, a może wieczorem na chwilę przed wybiciem północy. Mimowolnie przez głowę przelecą Ci wydarzenia z ostatnich 365 dni. Będziesz widział te dobre chwile, ale również momenty kiedy nie byłeś z siebie dumny. Od Ciebie zależy, które ze wspomnień wybierzesz. Do których będziesz częściej powracać, a przede wszystkim które określą Twój rok. Przez pryzmat czego spojrzysz na mijające 12 miesięcy? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">U mnie decydująca jest druga połowa roku. Wtedy nabrałam wiary w siebie. Musiałam się zmierzyć z wieloma nowymi dla mnie sytuacjami, ale za każdym razem sobie radziłam. Dzięki temu wiele się o sobie nauczyłam, a przede wszystkim poznałam własną wartość. Pewność siebie, a poczucie własnej wartości to dwie różne rzeczy, które nie zawsze idą ze sobą w parze. O tym przekonałam się już dawno temu i chociaż to pierwsze nie stanowiło już dla mnie takiego problemu, to drugie wydawało się nieosiągalne. Tym bardziej, że w pierwszym półroczu los mi trochę dokopał. Po czasie wiem, że tak musiało się stać, abym czegoś się nauczyła i w drugim półroczu nie popełniła tych samych błędów. Piszę literalnie „tych samych”. Dla mnie rok zatoczył koło, bo historia się powtórzyła z tym, że tym razem powstało inne zakończenie. Dla mnie lepsze. I dlatego mój rok minął pod szyldem „<i>poczucie własnej wartości</i>”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Gdybyś miał określić cały rok tylko jednym słowem lub sformułowaniem, co by to było? </span></div>
</div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-69522791153702982282015-12-28T20:43:00.000+01:002015-12-28T20:43:33.203+01:00Dziękuję - czy to słowo odchodzi do lamusa?<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Każdemu małemu dziecku wpaja się, że istnieją <i>trzy magiczne słowa</i> i tak długo uczy się ich swoje pociechy aż w końcu zaczynają je używać z zadowalającą częstotliwością. I to same z siebie, a nie popędzane pochrząkiwaniem lub utartym zwrotem „No Martusiu, co się mówi?”. W momencie kiedy dziecko zaczyna dziękować same od siebie za otrzymane prezenty, rodzic może odetchnąć z ulgą – dziecko zostało wychowane, nie trzeba będzie się za nie wstydzić. Niestety, jak pokazuje życie, bardzo łatwo zapomnieć to, co zostało wyuczone we wczesnych latach naszego życia. Nie mam tutaj na myśli deklinacji rzeczowników lub recytacji praw dynamiki. Ostatnio coraz rzadziej słychać proste „dziękuję”. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivazdN0BYhAkgyopwE3MRQ4yaGoISq6l7K52bcx8Eqvbjh2G5q_EU3wEFswTgBI-I3FOMrasjPpBQgg0LzQKHH0Ep5b3ks3jmk85lSCQYqGeG3hGhWVi5-E0uMaPbBrXRAqMBco32aZgY/s1600/dzi%25C4%2599kuj%25C4%2599.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="trzy magiczne słowa" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivazdN0BYhAkgyopwE3MRQ4yaGoISq6l7K52bcx8Eqvbjh2G5q_EU3wEFswTgBI-I3FOMrasjPpBQgg0LzQKHH0Ep5b3ks3jmk85lSCQYqGeG3hGhWVi5-E0uMaPbBrXRAqMBco32aZgY/s1600/dzi%25C4%2599kuj%25C4%2599.jpg" title="dziękuję bez okazji" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a name='more'></a><br /><span style="font-family: inherit;">Trzy magiczne słowa poznałam bardzo szybko i z łatwością je przyswoiłam. Był taki etap, kiedy to ja zwracałam uwagę innym na to, że ich nie używają. Zapewne znacie to nowo wyuczone zachowanie, które po opanowaniu bywa eksploatowane do granic przyzwoitości. I tak oto nieraz bywało, że tata mówił do mnie „przynieś gazetę z drugiego pokoju” albo „zrób mi herbatę”. A ja na to, z uśmiechem szczęśliwego dziecka, które pozjadało wszystkie rozumy, odpowiadałam „a magiczne słowo?”. Na co tata udawał, że długo się zastanawia a potem mówił „szybko?”. To były fajne czasy, kiedy ja wiedziałam, że on wie, że ja wiem iż on wie o co mi chodzi. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Rodzice wychowują nas zgodnie z własnymi wartościami i przekonaniami, wierząc że kształtują nas i nasz charakter dla naszego dobra. Dopiero życie, po czasie pokazuje, które wartości rzeczywiście przyjmujemy jako nasze własne, a które do nas zupełnie nie pasują i je odrzucamy. Przechodzimy okres dojrzewania i kształtujemy swój charakter (albo dajemy go ukształtować innym). Niemniej stosowanie trzech prostych słów, pozostaje z nami niezmiennie od kaprysów, pogody czy przeszczepu charakteru. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Które ze słów jest najtrudniejsze? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Może należysz do grona osób, które uważają, że to słowo „przepraszam”. Patrząc stereotypowo to każda z płci ma z tym problem: kobiety dlatego, że rzadko kiedy przyznają że coś faktycznie zawaliły a mężczyźni, bo rzadko kiedy zdają sobie sprawę że coś zepsuli. Poza tym słowo „przepraszam” zmusza do przyznania się do winy i wzięcie na siebie odpowiedzialności za skutki. Nikt tego nie lubi i dlatego bardzo często w pierwszej chwili przerzucamy winę na pogodę, korek, niemiłą ekspedientkę, marudne dziecko… Myślę, że słowo przepraszam wymaga sporo pokory oraz wewnętrznej siły. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Dla mnie najtrudniejszym słowem jest „proszę”. Wynika to z faktu, że nie jestem nauczona prosić kogokolwiek o cokolwiek. Zostałam wychowana w duchu, że muszę być zaradna i kiedy wszystko zawiedzie muszę umieć powiedzieć samej sobie, że dam radę. Proszenie w moim mózgu łączy się z porażką. Wiem, że to błędne założenie, bo nie zawsze jestem w stanie wszystko zrobić sama. Proszenie mnie krępuję i to jest powód numer jeden dlaczego tego nie robię. Powód drugi to przekonanie, że sama potrafię zrobić coś lepiej i szybciej. Powód trzeci to chęć udowodnienia, że jestem w stanie sama coś zrobić. Kiepsko to wygląda, wiem. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">A co ze słowem „dziękuję”? Wątpię, że jego wypowiadanie nastręcza problemów. A jednak stosunkowo rzadko się je słyszy. Dlaczego? Wydaje mi się, że rzadko kiedy o nim pamiętamy. Ktoś coś dla Ciebie zrobił? To miło. Ktoś Ci pomógł? Jaki fajny! Pewnie, że często dziękujesz. Ale równie często przyjmujesz coś za pewnik. Rano domownik przygotował jak zwykle kawę, którą z ochotą się częstujesz. Podziękowałeś kiedyś za to? Zleciłeś komuś zadanie i ta osoba wykonała coś, co leży w zakresie jej obowiązków. Podziękowałeś, czy pochwaliłeś a może nic z tego? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Znaczenie słowa „dziękuję” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Słowo „dziękuję” pojawia się rzadko w zwykłych rozmowach, bo kiedy za coś „przepraszasz” lub „prosisz” to tak naprawdę masz w tym swój ukryty cel. Przepraszasz, bo chcesz się z kimś pogodzić i wrócić do tego, co było wcześniej. Prosisz, bo zależy Ci by coś zrobić. A po co dziękujesz? Ok., to miłe słowo, ale bezpośrednio z jego pomocą niczego nie osiągniesz. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Słowo „dziękuję” ma jednak inną funkcję, a przynajmniej ja to tak widzę. Za każdym razem, kiedy dziękujesz drugiej osobie niezależnie czy za to że przygotowała Ci śniadanie, zrobiła za Ciebie zakupy lub wręczyła Ci prezent, wzmacniasz Waszą więź. Dzieje się coś dobrego, co cementuje to, co Was łączy. To drobiazg, którego efektów nie dostrzeżesz od razu jak przy „proszę” i „przepraszam”. Dziękujesz za coś, co już miało miejsce a „jedynym” co osiągasz, to pokazujesz iż doceniasz trud włożony w daną czynność. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Czy warto dziękować? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Nie rozpatrywałabym tego w takich kategoriach – warto czy nie warto? To po prostu należy robić, a im więcej razy zastosujesz to słowo, tym łatwiej będzie go używać. Trafiając do Koła, spostrzegłam jak stara część ekipy często dziękuje sobie za różne drobiazgi i dało mi to do myślenia. W moim projekcie również staram się dziękować za wszystko, co każdy wykona. Bo nikt im za to nie płaci, bo robią wszystko z własnej woli w swoim wolnym czasie. Czasem może coś jest źle zrobione, czasem rozminiemy się w swoich oczekiwaniach, ale słowo „dziękuję” to też taka informacja zwrotna: dostałam Twój materiał. To proste, krótkie słowo, które nie wymaga szczególnej oprawy. Może być rzucane codziennie w dziesiątkach drobnych spraw. I nie spostrzeżesz się ani kiedy ani jak wchodzi Ci w nawyk. A co najpiękniejsze, nikt nie będzie Ci miał go za złe. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Ze słowem „proszę” łatwo przegiąć, kiedy stosuje się je za często względem jednej i tej samej osoby. Słowo „przepraszam” używane zbyt często również może wroga nastawiać, bo kto lubi ludzi, którzy co chwilę coś zawalają i muszę nieustannie przepraszać? Słowo „dziękuję” wysyła impuls w świat i pokazuje tylko, że jesteś osobą otwartą na innych i doceniasz to, co robią. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Dziękuję” – nie da się go przedawkować </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">A przynajmniej ja nie słyszałam o takim przypadku, by ludzie od kogoś się odwracali, bo zbyt często dziękuje… To już prędzej słyszę żale, że ktoś coś zrobił, ale nikt tego nie docenił. Ty zapewne też znasz kilka takich historii. Sam też pewnie byłeś tą osobą, która się napracowała i nawet przysłowiowego dziękuję nie usłyszała. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Niezaprzeczalnie lubimy być doceniani. Podziękowanie za odwalenie dobrej roboty, to dobry sposób na docenienie czyjejś pracy. Czasem wystarcza tylko tyle. A bardzo często nie ma nawet tego „tylko tyle”. Przez chwilę, proszę, zastanów się nad tym jak się czujesz, kiedy ktoś Ci za coś dziękuję. Może wyszedłeś z psem na spacer albo upiekłaś ulubione ciasto dla dziecka? Kiedy odpowiesz sobie na pytanie jakie uczucia budzi w Tobie te słowo, to pomyśl przez chwilę nad tym, że masz taką moc, by inni czuli się identycznie dobrze jak Ty sam. Warto? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-33189382601755617392015-12-20T21:38:00.001+01:002016-01-16T12:11:39.140+01:00Prezenty dają szczęście! Pytanie komu najbardziej?<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nastał czas, kiedy w Internecie mnożą się treści na temat nadchodzących Świąt. Większość z nich uderza w tą samą nutę – poświęć czas na pogłębienie relacji z bliskimi, zwolnij, znajdź czas na pracę nad swoim wnętrzem, nie panikuj w kuchni itd. Dwa lata z rzędu również pisałam w tym nurcie, dlatego teraz będzie inaczej. Dzisiaj będzie o komercjalizacji, o prezentach i o tym, co większość ludzi głośno potępia „bo w święta wcale nie chodzi o prezenty”… Czyżby? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik5ImyXk6W92HvMvDpxzogMZ-WLx5fi6h5vMpdmz_XxgobNhbGD0QmFRy5h4oP7FvHnT9uwr5mDHbl_e4hl_FrTsLmx9mXZfioZZQAKuzM_LQHwHa3pPplHQqCmaBuW4_rJOuvfiKlzmo/s1600/prezenty.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik5ImyXk6W92HvMvDpxzogMZ-WLx5fi6h5vMpdmz_XxgobNhbGD0QmFRy5h4oP7FvHnT9uwr5mDHbl_e4hl_FrTsLmx9mXZfioZZQAKuzM_LQHwHa3pPplHQqCmaBuW4_rJOuvfiKlzmo/s1600/prezenty.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a name='more'></a><br /></div>
<span style="font-family: inherit;">Zapewne znasz „Opowieść wigilijną”, kiedy to Scrooge’a nawiedzają duchy przeszłych, obecnych i przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Jest to motyw z powodzeniem wykorzystywany w różnego rodzaju filmach oraz książkach. Nadszedł czas i na blogosferę ;) </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Przeszłość </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Jako małe dziecko miałeś o Świętach pewne wyobrażenie, które przejawiało się w postaci rysunków (jeżeli zaliczałeś się do grupy tych bardziej utalentowanych) lub kolorowanek (jeżeli jednak byłeś mniej utalentowany). Forma artystyczna znajdywała swoje ujście zarówno w postaci Mikołaja i bombek, ale przede wszystkim rysowało się choinki a co za tym idzie i górę prezentów. Choinka nigdy nie stała sama sobie. Pod jej gałęziami były przeróżne paczki, a każda pokolorowane na inny kolor, bo to dopełniało radosny obrazek. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Natomiast nigdy nie natknęłam się w kolorowankach na obrazek rodzinnej wieczerzy wigilijnej. Albo rodziny stojącej wokół pianina i śpiewającej kolędy. To już prędzej pojawiał się bałwan (ale też zazwyczaj już ulepiony, a nie w trakcie procesu tworzenia). Zapewne odpowiedź dlaczego tak jest leży w tym, że w takim obrazku dla dziecka nie ma niczego atrakcyjnego. Kolorowanie ludzi? Phi! Nuda! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dlatego, kiedy Pani w przedszkolu prosiła o narysowanie czegoś związanego ze świętami, malowałeś choinkę. I prezenty. Ja również to robiłam, a rysowanie symetrycznego drzewka doprowadzało mnie do szału. Tym bardziej, że mojej mamie wychodziło to za każdym razem, kiedy ją tylko o to poprosiłam. I to jeszcze rysowała jakby od niechcenia! A ja z całym swoim dziecięcym wdziękiem czyli maksymalnym przyciskaniem ołówka do papieru oraz wyciągniętym językiem, nie potrafiłam osiągnąć choćby zbliżonych efektów. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Potem nastał ten okropny czas, kiedy dowiedziałeś się, że Święty Mikołaj nie istnieje a prezenty kupują Ci rodzice i Dziadkowie. I wtedy też okazało się, że przed Świętami w Twoim kalendarzu pojawił się nowy obowiązek jakim było kupowanie lub robienie prezentu dla rodziców. Nie zaprzeczaj, że wcale to nie był obowiązek a przyjemność. I tak nie uwierzę. Przynajmniej z początku. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Później dorosłeś na tyle, że zacząłeś dostrzegać w tych prezentach coś innego. Nagle to, co powtarzano Ci od dawna nabrało sensu. Dawanie prezentów dostarczało więcej radości niż ich otrzymywanie. To był czas, kiedy aktywnie udzielałeś się przy przygotowaniach świątecznych, nad prezentem dla bliskich rozmyślałeś od tygodni, a w wieczór wigilijny choinka z prezentami stała się miłym akcentem, a nie obiektem pożądania jak dotychczas. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Teraźniejszość </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Gdyby nie „akcent” prezentowy na Święta, niektóre firmy nie wychodziłyby na plus w swoim bilansie. Marketing ma używanie, przedsiębiorcy zacierają ręce a pracownicy wyrabiają nadgodziny. Grudzień to zwariowany okres. Wiem, że zaraz w komentarzach pojawi się uwaga, iż ozdoby świąteczne pojawiają się już z początkiem listopada. Tak, zgadza się. Tylko, że wtedy mało kogo one obchodzą – już prędzej są krytykowane i uznawane za niepożądane. Dopiero w grudniu czuć powoli świąteczną gorączkę zakupową. Na tydzień przed świętami robienie zakupów spożywczych jest już nielada wyczynem – wiem, bo stałam w kolejce jako 30. osoba a zazwyczaj ludzi jest mniej niż dziesięcioro. To okres, kiedy robię co mogę by omijać centra handlowe, bo ten natłok ludzi źle na mnie działa – wprowadza dziwną nerwowość i irytację na wolniej poruszających się klientów. A od przecen boli mnie głowa, bo „może jednak jeszcze jeden sweter nie jest takim głupim pomysłem?”. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Moim rozwiązaniem była ucieczka od tego i zaszycie się w sobotę w bibliotece (gdzie może przewinęło się z 10 osób za mój cały czas pobytu) a niedzielę spędziłam na liczeniu zadań. Takim oto sposobem mogę wrócić do domu z trochę lżejszą głową, bo nadrobiłam zaległości z dwóch przedmiotów. Wniosek: ucieczka ma swoje plusy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wracając do wątku „prezentowego”. Zapewne wiesz, że z prezentami można zrobić trzy rzeczy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po pierwsze możesz je otrzymać. Ustaliliśmy jednak, że ten etap masz już za sobą. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale dopiero w tym roku obejrzałam film pt. „Grinch”. Przez „obejrzałam” mam na myśli, że zrobiłam to po raz pierwszy w swoim życiu. Kevina znam na wylot, ale Grinch jakoś nigdy nie wpadł mi w oko. Ten film bardzo dobrze obrazuje idee, że „w święta nie chodzi o prezenty”. Zostało tam przedstawione istne wariactwo przedświąteczne, ale w sumie niewiele odbiega od dzisiejszych standardów. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po drugie prezentami możesz obdarowywać innych. To z kolei jest przypadek, który dostarcza niesamowicie wiele frajdy. Od jakiegoś czasu uwielbiam patrzeć na twarze osób obdarowanych. Przekonuję się wtedy, że każdy z nas ma coś z dziecka, bo nieraz i dorośli delikatnie potrząsają paczuszką, próbując odgadnąć jej zawartość przed rozpakowaniem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po trzecie nie wiem czy próbowałeś obdarowywać siebie samego? Przecież też zasługujemy na odrobinę miłości własnej, prawda? A może uważasz, że prezent dla samego siebie to wariactwo albo marnotrawienie pieniędzy? Dlaczego? Przecież Tobie również należy się co nieco, bo przecież byłeś grzeczny przez cały rok, prawda? Daj sobie trochę radości. Spraw sobie coś, co naprawdę Cię ucieszy, a co to jest, to już sam wiesz najlepiej ;) </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Przyszłość </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Czyli jak będą wyglądać Twoje najbliższe Święta? I te następne? I kolejne? Kupisz ten sam prezent co roku, bo przecież „sweter zawsze się znosi”. A może postawisz na indywidualność i dobierzesz prezent do potrzeb obdarowanego? Moja koleżanka powiedziała mi ostatnio, że „uwielbiam kupować praktyczne prezenty”. Niby oczywiste i banalne, a jednak byłam o krok od zakupu kolejnego drobiazgu w stylu: będzie stało i łapało kurz. Na szczęście w porę oprzytomniałam i w tym roku, postawiłam przede wszystkim na użyteczność. I wiesz co? Nie mogę się doczekać uśmiechu na twarzy bliskich. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mam jeszcze jeden prezent. Taki niematerialny – wracam do domu dzień wcześniej o czym nikt nie wie. I przypuszczam, że wtedy zobaczę większy uśmiech na twarzy rodziców niż w samą Wigilię, kiedy już się mną zmęczą do tego czasu ;) </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">I pamiętaj o sobie, dobrze? Nie chodzi o to, by napędzać koniunkturę i wydawać miliony. Ale Święta to przede wszystkim czas radości i szczęścia. Pomyśl nad tym, jak to szczęście zmaksymalizować przez najbliższe kilka dni. Zapewniam Cię, że masz teraz przed sobą najłatwiejszy czas na to. I dobry powód na odrobinę szaleństwa ;) Bo prezenty dają szczęście - a najbardziej temu, kto obdarowuje. Powodzenia! </span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Z cyklu:</span><br />
1. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/10/o-szczesciu-pisza-ludzie-szczesliwi.html" target="_blank">O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać </a><br />
2. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/11/sport-moze-dac-ci-szczescie-nie.html" target="_blank">Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!</a><br />
3. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2016/01/postanowienia-noworoczne-zrodo.html" target="_blank">Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?</a></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-85986163643843175502015-12-15T12:06:00.001+01:002015-12-17T00:59:07.066+01:00Czy jesteś statystycznym Blogerem? <span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie ma znaczenia czy Twój kontakt z Blogerami ogranicza się jedynie do czytania ich niektórych wpisów. Nie ma znaczenia, czy kogokolwiek znasz osobiście. W końce nie ma znaczenia również czy sam jesteś Blogerem. Bo dzisiaj dowiesz się (lub zweryfikujesz posiadaną wiedzę) o Blogerach, ale uprzedzam, że w przewrotny sposób. O tym jak są postrzegani, bo właśnie Twoje wyobrażenie o nich kształtuje opinie, które można usłyszeć na ich (nasz) temat. Już taka ludzka natura, że uwielbiamy generalizować i wsadzać jak największą grupę ludzi do jednego worka. Dlatego przekonajmy się, czy również Twoim zdaniem Bloger to osoba… </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixksLxG-N-UrPol9nZk5ZT7B-FdzXj2lRPmtQv0BYzd6A_VJhr-hjKi_2cM_xMLtDJ8kLANpLpzBjRE5oVmMqUkGrPJi6fk5MHHLLGIewaJPiiq99r0GWyqVZqsjs-7DZWW9ycxzOn4mQ/s1600/Kim+jeste%25C5%259B_.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="co wiesz o Blogerach" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixksLxG-N-UrPol9nZk5ZT7B-FdzXj2lRPmtQv0BYzd6A_VJhr-hjKi_2cM_xMLtDJ8kLANpLpzBjRE5oVmMqUkGrPJi6fk5MHHLLGIewaJPiiq99r0GWyqVZqsjs-7DZWW9ycxzOn4mQ/s1600/Kim+jeste%25C5%259B_.jpg" title="kim jesteś" /></a><span style="font-family: inherit;"> </span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">…z nadmiarem czasu wolnego. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger kulinarny potrzebuje czas nie tylko na przetestowanie przepisu, ale i zrobienie odpowiedniego zdjęcia a czasem i nagranie filmiku, który uatrakcyjni przekaz. Nie wspominając o tym, że pewnie tacy Blogerzy nie publikują wszystkich przepisów, które wpadną im w ręce. Ważny jest dobór. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger podróżnik potrzebuje czasu i funduszy (nawet jeżeli jest to podróż autostopem) na różnego rodzaju eskapady. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger modowy potrzebuje przede wszystkim czasu na stylizacje i sesje fotograficzne. A jeżeli jest jeszcze skupia się na kosmetykach, to też najpierw przeszukuje Internet wszerz i wzdłuż w poszukiwaniu opinii i zachęcających recenzji. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger recenzent musi mieć czas na czytanie książek czyli co najmniej kilka godzin tygodniowo. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger sportowiec ma czas na ćwiczenia i zagłębianie się w nowinki świata kulinarnego, trochę motywacji, trochę mody, trochę psychologii. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><span style="font-family: inherit;">…mało kreatywna. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zauważyłeś, że obecnie duża część blogów charakteryzuje się minimalistycznym szablonem tj. białe tło, czarne (ew. ciemnoszara) czcionka i prosta grafika? Tak, wiem że sama taką posiadam. Bo przewrotnie – ta prostota mnie urzekła. To, że taki szablon sprawia iż blog jest bardziej czytelny a brak rozpraszaczy ułatwia przekaz treści jest całkowicie sprawą drugorzędną. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><span style="font-family: inherit;">…przesadnie chwaląca się. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">O czym pisze przeciętny Bloger? O sukcesach, o udanych podróżach, o nowych przygodach, o nabyciu pewnych umiejętności, o dobrych potrawach, o spadku wagi, o …. Ile można czytać o tym jak wszyscy mają idealne życie? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><span style="font-family: inherit;">…mająca idealne życie. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bloger kreuje się (niespecjalnie) na osobę, której wszystko wychodzi. To tak jakby miała czarodziejską różdżkę i czego by nie dotknęła, tam by wszystko się udawało. Sam powiedz, czy pamiętasz wpis, w którym Bloger opisuje dzień i między innymi wspomina o tym, że przypalił patelnię, potknął się przechodząc przez próg, został naciągnięty na 10 zł, dostał kiepską ocenę z egzaminu/sprawdzianu? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Blogerom wszystko się udaje. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<b><span style="font-family: inherit;">…pisząca dla kaprysu. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Określenie to wybitnie pasuje do „lajfstajlowych” Blogerów, którzy z pozoru piszą o tym co im ślina na język przyniesie. Piszą o polityce, zakupach w sklepie spożywczym, przepisie na świąteczne muffiny, fajnym swetrze który widzieli w sklepie sieciowym, o tym jak skutecznie zarządzać swoim czasem. Pozornie nie ma w tym ładu i składu, więc pisanie i publikowanie jest traktowane jako czyjaś chwilowa fanaberia. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Czy zgadzasz się takim opisem? </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Bo ja bardzo. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jeżeli jesteś Blogerem, to wiesz że czas jest niesamowicie ważnym zasobem, który pozwala Twojemu blogowi na egzystencję. Musisz mieć czas na szukanie inspiracji, pisanie, poprawianie, pisanie, poprawianie, publikowanie, komentowanie i trzymanie ręki na pulsie. A to czy znajdziesz na to wszystko czas, bo masz mało zajęć (ewentualnie musisz się nauczyć lepszej organizacji czasu) to już inna kwestia. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jesteśmy mało kreatywni w późniejszym etapie. Z początku kreatywność aż nas rozsadza i analizujemy każdy font, kiedy tworzymy szablon. Po jego zatwierdzeniu sprowadzamy wszystko do pewnych stałych schematów: standardowa czcionka, takie zaznaczenie na coś ważnego a takie na podział tekstu, zdjęcie zawsze tego samego formatu w tym samym miejscu. Dlaczego popadamy „w rutynę”? Po pierwsze pstrokate blogi źle się czyta. A po drugie oszczędzamy czas, bo czasem też musimy się przespać przed kolejnym dniem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Chwalimy się każdą bzdurą jaka nam się udała. Czasem jest to niejedzenie słodyczy przez tydzień, kiedy indziej wygospodarowanie 15 minut dla siebie w ciągu dnia, a czasem rozmowa z szefem, na którą zbieraliśmy się od 2 tygodni. Lub okazyjny zakup ciucha lub kosmetyku. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Stwarzamy pozory tego, że mamy idealne życie. To nie to, że wszystko nam się udaje. My też chorujemy, my też nie zawsze jesteśmy asertywni, również zdarza nam się zarwać noc, a czasem nie wywiążemy się ze wszystkich obowiązków. Popełniamy błędy, kłócimy się, zapominamy o tym co dla innych ważne. My też jesteśmy ludźmi. Ale kto chciałby czytać o tym, że nasz dzień jest tak okropnie podobny do innego? Wreszcie kto chciałby czytać o swoim życiu? Przecież ma je na co dzień, a to już wystarczy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zdecydowanie piszemy dla kaprysu. Niektórzy nazywają to hobby, inni pasją a dla niektórych jest to tylko zainteresowanie lub szansa na pracę nad warsztatem literackim. Nie ważne jak finalnie zostanie to nazwane. Ważne, że zawsze zaczyna się od kaprysu: „może by tak coś napisać? Nie wydaje się to trudne.” </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Co mówią statystyki? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Sie<span style="font-family: inherit;">ć</span> reklam<span style="font-family: inherit;">y</span> na <span style="font-family: inherit;">blogach</span> </span>BLOGmedia i zBLOGowani przeprowadziły <a href="http://zblogowani.pl/strona/raport-polska-blogosfera-2014" target="_blank">badanie</a> (rok 2014), które zostało przedstawione w zgrabnej grafice. Wynika z niej, że przeciętny Bloger jest kobietą w wieku 19-35 lat. Przede wszystkim zajmuje się tematyką kulinarną lub urodą. Lifestyle jest dopiero na trzeciej pozycji. Zdecydowana większość korzysta z platformy blogger, gdzie publikuje średnio dwa razy w tygodniu. Najbardziej aktywne Blogerki to panie między 26-35 rokiem życia. Co do najchętniej czytanych blogów to są to life stylowe i urodowe, które czytają przede wszystkim inne kobiety. Jedynie podróże i hobby są tematami tak samo interesującym zarówno dla Pań jak i Panów. To, co znacznie bardziej interesuje Panów jest kultura i sztuka, tutaj płeć piękna wykazuje znacznie mniejsze zainteresowanie (ciekawe dlaczego?). </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Co mówisz sam/-a o sobie? </span></h3>
<span style="font-family: inherit;">Jeżeli nie prowadzisz własnego bloga to nie identyfikujesz się z pierwszą częścią wpisu. Jeżeli jesteś Blogerem płci męskiej, nie identyfikujesz się z drugą częścią wpisu o statystykach. Jesteś indywidualną jednostką, teoretycznie wolną od stereotypów (bo takie zazwyczaj przypisuje się większej grupie osób). Dlatego zastanawiam się kim jesteś na co dzień? Wtedy kiedy odłączasz swój dostęp do komputera, jak możesz siebie określić? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W zeszłym tygodniu byłam na rozmowie kwalifikacyjnej. Spełniam kolejne swoje marzenie. Nie wiem ilu z Was pamięta jak sporo czasu temu wspominałam o moich <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2014/10/czego-ucze-sie-od-dzieci.html" target="_blank">początkach z wolontariatem</a> i dlaczego robiłam to, co robiłam. W skrócie stało się tak, bo nie miałam możliwości wzięcia udziału w wolontariacie organizowanym przez Akademię Przyszłości. Przyjeżdżając do Krakowa miałam dwa marzenia, które chciałam spełnić. Pierwszym był <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/11/savoir-vivre-dobrej-prezentacji-czyli.html" target="_blank">SmokBlog</a>, na którym już miałam okazję być. Drugim było zostanie tutorem (czyli Super W) i danie sobie możliwości zobaczenia jakby to było. Tak po prostu, bez specjalnych oczekiwań (i tak wiem, że życie mnie zaskoczy). </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Pierwszym pytaniem na rozmowie kwalifikacyjnej było polecenie: opowiedz mi coś o sobie. Znasz to uczucie kiedy przed oczami przelatują Ci miliony obrazów, a Ty nie wiesz który wybrać? Widziałam zmianę swojego życia i przeprowadzkę do Krakowa, widziałam Koło i moją rolę koordynatora, widziałam naukę włoskiego, widziałam plany wyjazdowe do Włoch w przyszłym roku, widziałam swojego bloga. Widziałam to wszystko i właśnie o tym opowiedziałam. Dopiero po rozmowie zdałam sobie sprawę jak bardzo odmienna jest moja dzisiejsza odpowiedź od tej, którą udzieliłabym np. pół roku temu. To nie tak, że nie widziałam tych zmian. Widziałam, ale zawsze patrzyłam na nie tak jakby działy się obok mnie a nie jak to ja bym była w ich centrum. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ja potrzebowałam kogoś, kto by mnie wprost zapytał „kim jesteś?”. Dlatego dzisiaj chcę Ci dać ten sam bodziec, który otrzymałam i zapytać Cię „kim jesteś”? Wpisujesz się w statystykę, czy jesteś kimś zupełnie innym? A przede wszystkim „jak Ci się podoba, to co widzisz i co mówisz o sobie?”, czy czujesz że wszystko idzie w dobrym kierunku? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ostatnio też nauczyłam się jeszcze jednej rzeczy: </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: inherit;">Im bardziej planowo ludzie działają, tym częściej zdarzają się im przypadki.<br />/Friedrich Dürrenmatt/ </span></blockquote>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A rozmowa zakończyła się sukcesem i od stycznia ruszam z nowym zajęciem w moim wolnym czasie, którego jak wspólnie uznaliśmy – posiadam w nadmiarze. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-91419501917487784782015-12-04T23:02:00.001+01:002015-12-17T12:28:33.011+01:00Po prostu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2_OONOXezKUjeicLh30k9yC10qAXktMtFdlGzYfOWZPSiiuqpl84Y0s9yRrBnHvKVkbibHcaBEX_UX6vPpW4TP5FDh-2WszGkhBX-c1ZkLLQpB6222UOSZVey_972r1skM3XAgjksWkY/s1600/PO+PROSTU..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="życie jest jedno" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2_OONOXezKUjeicLh30k9yC10qAXktMtFdlGzYfOWZPSiiuqpl84Y0s9yRrBnHvKVkbibHcaBEX_UX6vPpW4TP5FDh-2WszGkhBX-c1ZkLLQpB6222UOSZVey_972r1skM3XAgjksWkY/s1600/PO+PROSTU..jpg" title="po prostu" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Po prostu jestem i coś piszę. <br />Po prostu staram się wszystko maksymalnie uprościć. <br />Po prostu nie chcę się z nikim kłócić. <br />Po prostu robię, co lubię i nic nikomu do tego. <br />Po prostu kiedyś niektórych lubiłam mniej, a dzisiaj lubię ich bardziej. <br />Po prostu kiedyś niektórych lubiłam bardziej, a dzisiaj lubię ich mniej. <br />Po prostu czasem nie mam czasu. A czasem po prostu nie mam weny. <br />Po prostu znalazłam dla siebie trochę czasu i nie chcę się nim z nikim dzielić. <br />Po prostu troszkę zazdroszczę tym wszystkim parom, które trzymają się za ręce. <br />Po prostu jesień to czas melancholii i rozmyślań. <br />Po prostu na niektóre sprawy nic nie poradzę. <br />Po prostu jestem sobą i lubię t<span style="font-family: inherit;">ą</span> osobę. <br />Po prostu cały czas się uczę, a to znaczy że się rozwijam, więc się cieszę. <br />Po prostu optymiści tak mają, że cieszą się z byle czego. <br />Po prostu ten świat jest prosty. <br /><br /> Ten z tym się kłócą, bo jeden coś obiecał i nie dotrzymał słowa. <br />Ta z tamtym dyskutują na temat tego, co zostało (lub nie) powiedziane. <br />Ten, ten i ten próbują sobie przypomnieć kto był obarczony niewykonanym zadaniem. <br />Ta i ta wolą udawać, że się nie znają niż porozmawiać. <br />Ten się tamtej podoba, ale tamta tamtemu już niekoniecznie. <br />Ci dwaj narzekają na brak czasu i złą pogodę. <br />Tamta skłamała, bo uznała że tak jest łatwiej. <br /><br />Czasem po prostu nie rozumiem dlaczego większość problemów stwarzamy sobie sami. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">To tak jakby było nam za dobrze i po prostu musimy coś wymyślić, by się nie nudzić. <br /><br />A wystarczy po prostu spojrzeć na wszystko z dystansu. <br />Wtedy po prostu zrozumiesz co jest ważne, a co nie. <br /></span><span style="font-family: inherit;"><b>I dlatego dzisiaj jest po prostu krótko. </b></span><br /><span style="font-family: inherit;"><b>Bo życie jest po prostu tylko jedno. </b></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-3256757171596281512015-11-30T23:19:00.000+01:002016-01-16T12:12:06.637+01:00Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Listopad to miesiąc, kiedy działo się wszystko co mogłoby się podziać. W tyle głowy ciągle słyszałam: więcej, więcej, więcej! Nie musiałam za długo myśleć co by to „więcej” miało znaczyć. Bo miałam w swoim życiu wiele puzzli, ale brakowało jednego szczególnego, który wszystko by ze sobą spinał. Zabrakło ruchu na początku miesiąca, dlatego już w drugiej połowie naprawiłam ten błąd i stało się coś magicznego, o czym za moment. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlLUYYiMf_6krdFn2pi044V9OZNQh9NNhiQhCo41m-KfT91-bziDOykeevTB1zHzy_2MRzWeV4sSjrEU1CF7EGsrfJ19aRIPvGfsI5oCoKUb0eoEd8QCU0DebHxfxJdXLCsgcdrkkPeww/s1600/_Nie+zrobisz+tego_+-+s%25C5%2582owa%252C+po+kt%25C3%25B3rych+mo%25C5%25BCesz+wszystko%2521.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="nie poddawaj się" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlLUYYiMf_6krdFn2pi044V9OZNQh9NNhiQhCo41m-KfT91-bziDOykeevTB1zHzy_2MRzWeV4sSjrEU1CF7EGsrfJ19aRIPvGfsI5oCoKUb0eoEd8QCU0DebHxfxJdXLCsgcdrkkPeww/s1600/_Nie+zrobisz+tego_+-+s%25C5%2582owa%252C+po+kt%25C3%25B3rych+mo%25C5%25BCesz+wszystko%2521.jpg" title="sport może dać Ci szczęście" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<span style="font-family: inherit;">Koncepcja wpisu o sporcie to pomysł sprzed 8 miesięcy, kiedy większość Blogerów w ferworze corocznego wiosennego trendu nakłaniała do ruchu, dzieląc się osobistymi doświadczeniami. Bardzo mi się to podobało, bo po raz kolejny została potwierdzona opinia, iż Blogerzy żyją uważniej. Niemniej, kiedy mnie ta koncepcja w głowie dopiero rozkwitała, inni mieli już napisane na ten temat całe artykuły. Dlatego mogłam dołączyć do grona innych albo przeczekać. Oczywiście ja jak to ja, wybrałam opcję pójścia pod prąd. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Ruch zimą to najlepsza kombinacja</span>, czyżby? </h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Chyba trudniej o bardziej absurdalną porę do pisania o sporcie niż przełom jesieni i zimy. Przecież to właśnie wiosną odczuwasz nadmiar energii, który koniecznie musisz jakoś spożytkować. Do tego wizja coraz cieńszych ciuchów oraz opalania się na plaży skutecznie motywuje, by zadbać o siebie i swoją kondycję trochę bardziej niż zazwyczaj. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zimą odczuwasz naturalną potrzebę zakopania się pod kołdrę lub koc. Twój ruch ogranicza się do sporadycznych wypadów do osiedlowego sklepiku po uzupełnienie zapasów. A najtrudniejsza decyzja dotyczy wyboru deseru pomiędzy szarlotką na ciepło a brownie. Świetnie to rozumiem, bo nieraz mam ochotę zrobić to samo. I w sumie robię. Ale nie przez 7 dni w tygodniu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tak naprawdę mało kto zastanawia się nad tym, że walkę ze zbędnymi kilogramami najlepiej rozpocząć zimą, bo wtedy zostaje naprawdę dużo czasu na odpowiednie i zdrowe (czyt. przeprowadzone z głową) zmienianie swojego stylu życia. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Ruch to styl życia </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">O tym pisać za wiele nie warto, bo media już nas wszystkich tym przesyciły. Nie warto stosować diet cud, nie gwarantujących niczego poza efektem jojo. Nie warto mieć jedynie zrywów i doprowadzać do przesileń stawów z powodu zbyt intensywnych ćwiczeń. Nie warto mieć nierealnych wytycznych jak zrzucenie 20 kg w jeden miesiąc. A przede wszystkim nie warto się poddawać po pierwszym nie dotrzymaniu sobie słowa. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Składanie obietnicy </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Polecam rozpoczęcie przygody ze sportem od złożenia sobie obietnicy. Obietnica powinna zawierać w sobie słowa, iż „robię to dla siebie”. Nie zaczynasz regularnie biegać o 7 rano, bo Twój partner zasugerował mało delikatnie iż ostatnio jest Ciebie „troszkę więcej”. Nie przerzucasz się na zdrowy styl życia, bo nakłania Cię do tego przyjaciółka. Ale robisz to wszystko, bo wynika to z Twojego wewnętrznego przekonania bądź ciekawości. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na początku jesteś Ty sam/-a kontra cały Świat. Nie chodzi tylko o Twoich bliskich, którzy jak zobaczą iż zmieniasz styl z „kanapowca” na sportowca będą się między sobą zakładać, kiedy się poddasz. Chodzi o Twoje słabsze dni, chwile zwątpienia, brak spektakularnych efektów, utratę motywacji a nawet… złą pogodę. Nie ma w tym nic śmiesznego, bo wielu ludzi kiedy widzi deszcz za oknem mówi „jaka szkoda, że dzisiaj nie pobiegam”. Oczywiście jest też rzesza, która mimo ulewy założy adidasy, kurtkę przeciwdeszczową i pobiegnie przed siebie. Jednych od drugich odróżnia wewnętrzna motywacja. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Po co chcesz to zrobić? </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie masz wieszać w pokoju plakatów ludzi o super wyrzeźbionych ciałach. Nie masz męczyć siebie wizualizacją celu. A przynajmniej nie na tym etapie. Na samym początku powinieneś zastanowić się co Tobą kieruje? Chęć zmiany sylwetki? Poprawa kondycji? Chęć udziału w maratonie? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Możesz odpowiedzieć na to pytanie jak tylko zechcesz poza jednym wyjątkiem. Nie możesz powiedzieć, że chcesz to zrobić, by w końcu zacząć siebie lubić i akceptować. Gwarantuję Ci, że taka odpowiedź nie doprowadzi Cię tam, gdzie chcesz. Po drodze zabłądzisz. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym fenomenem i nie potrafię go wytłumaczyć – mogę jedynie potwierdzić istnienie zależności. Najpierw musisz polubić siebie takim jakim jesteś, a dopiero potem możesz działać w kierunku zmian. Naprawdę nie wiem dlaczego tak jest, ale możesz przyjąć moje wytłumaczenie, że ma to związek z tym, że jeżeli nasz organizm czuje, że go lubisz to jest bardziej skory do współpracy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nigdy też nie stosuj odpowiedzi typu: „kiedy schudnę, to znajdę lepszą pracę/zakocham się/będę bardziej śmiała”. Te rzeczy nie są ze sobą powiązane jak wydaje się wszystkich zakompleksionym, nieśmiałym osobom. Nad wszystkim trzeba pracować oddzielnie i po kolei. Na dobry początek możesz zacząć od kondycji, nie ma problemu. Ale dopiero później zmieniaj resztę. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Sport... uzależnia </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie wierzyłam w to zdanie do momentu kiedy spostrzegłam iż sama nie wiadomo kiedy stałam się jego ambasadorką. Ponad dwa lata temu natrafiłam na programy Ewy Chodakowskiej i po prostu zaczęłam ćwiczyć. Od tak, w środku tygodnia (to był wtorek). Zaczęłam ostro od 6-7 treningów tygodniowo. Po miesiąca zeszłam do 5, a obecnie jest to 3-4 razy na tydzień. Oczywiście, że efekty bardzo mnie motywowały, bo przecież po to ćwiczyłam, ale w pewnym momencie efekt wreszcie zrównał się z moim celem. Teoretycznie mogłabym już porzucić sport, bo mam to co chciałam. Tylko, że teraz już nie potrafię. Uzależniłam się od sportu w pozytywnym sensie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy mam do wyboru spędzenie leniwego lub aktywnego weekendu, wybieram aktywny. Kiedy mogę gdzieś dojechać samochodem lub rowerem, biorę rower. Kiedy mogę pojechać dokądś tramwajem lub pójść piechotą, idę pieszo. Kiedyś stawiałam na wygodę, ale obecnie nie wyobrażam sobie, żebym mogła powrócić do starego stylu życia. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Sport to styl życia </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wiem, że jest to już postrzegane w kategoriach sloganu niż głębszej mądrości. Ale naprawdę w to wierzę, że można prowadzić aktywny i zdrowy styl życia a to zaprocentuje zarówno już teraz jak i w przyszłości (np. lepszym zdrowiem). To wynika również z wcześniej wspomnianego uzależnienia – kiedy złapiesz bakcyla, nie puszczaj go i pozwól, by sport pozostał w Twoim życiu stałym elementem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tutaj dochodzę do wytłumaczenia magicznej rzeczy ze wstępu. Dla osoby, która praktykowała sport 3-4 razy w tygodniu, zaprzestanie aktywności było dość dokuczliwe. To znaczy, w mieszkaniu nie miałam warunków a październik był dość intensywnym miesiącem jeżeli chodzi o nowe bodźce, wiec niespecjalnie szukałam nowych. Poza tym tyle co się nachodziłam po Krakowie, to spokojnie zapewniało mi cotygodniową dawkę ruchu. Ale przecież nie o to w tym chodzi. Tęskniłam za tym uczuciem porządnego </span><span style="font-family: inherit;">zmęczenia s</span><span style="font-family: inherit;">ię. Ci, którzy ćwiczą regularnie na pewno dobrze mnie rozumieją. Dlatego weszłam w listopad z postanowieniem, że wracam do sportu. Początek miesiące mi to uniemożliwił, bo się rozchorowałam, ale kiedy tylko postawiono mnie na nogi, poszłam do najbliższego fitness klubu i wykupiłam studencki karnet na miesiąc. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W tym momencie zadziałała magia, bo po pierwsze w moim kalendarzu spokojnie znalazłam jeszcze czas na dodatkowe zajęcie czyli aktywność. A po drugie, nagle dzień zaczął mi się lepiej organizować – mogę śmiało napisać, że to się samo zadziało. Po prostu bardziej się sprężam w danym dniu, więcej robię a im większy widzę postęp, tym jeszcze więcej zadań chcę wykonać i przede wszystkim mam na to siłę. A uczucie zmęczenia zaraz po wysiłku? Bezcenne! </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Eksperymentuj </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">To, co nieraz zniechęca do wykonywania jakiegokolwiek sportu, to spróbowanie siatkówki na zajęciach wuefu w szkole średniej i na tej podstawie wysnucie wniosku, że nie lubi się sportów zespołowych. Przyznam szczerze, że niespecjalnie przepadałam za wuefem, bo właśnie głównie graliśmy wtedy w siatkówkę, a ja grać w nią nie potrafię. Za to byłam dość dobra z koszykówki. Lubię też pływanie, więc jeździłam we własnym zakresie na basen. Potem miałam półroczną fascynację bieganiem. Z powrotem wróciłam do pływania, a potem na studiach miałam aerobik, z którego płynnie przeskoczyłam na ćwiczenia z Chodakowską, Mel B. i Shaun T. Obecnie eksperymentuje z siłownią, a więc bieżniami, orbitrekami itp. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Najgorsze co możesz zrobić, to zaprzestać aktywności, bo Ci się znudziła. Jeżeli nie lubisz już tenisa ziemnego, to spróbuj biegania. <u>Zmień dziedzinę sportu, ale nie porzucaj aktywności. </u></span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Nie słuchaj innych </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wspomniałam, że zaczynając przygodę ze sportem stajesz nieraz w opozycji do swojego najbliższego otoczenia. Nie wyssałam tego z palca, a oparłam na własnym doświadczeniu. Dopiero po czasie dowiedziałam się, że np. moi rodzice dawali mi miesiąc, góra dwa na fascynację ćwiczeniami. Według nich później miałam ten sport porzucić. Nawet przez myśl im nie przeszło, że początkowe niewinne brzuszki na macie mogą przerodzić się w coś trwałego. W coś, co na tyle mnie do siebie przyciąga, że szukam możliwości na własną rękę. I to nie tak, że rodzice mnie zniechęcali lub mówili „nie uda Ci się”. Nie! Po prostu nie wierzyli. Ale ja ich też nie pytałam o zdanie, więc o niczym nie wiedziałam. Powiedzieli mi o tym dopiero parę miesięcy temu. Wiesz, jak ogromną satysfakcję wtedy poczułam? No właśnie – omal mnie nie rozsadziło :) A tak na poważnie, to właśnie m.in. z tego powodu (opinii innych) chcę byś odpowiedział sobie na pytanie: dlaczego chcę uprawiać sport lub dlaczego go uprawiam? Bo bardzo ważne jest, żebyś odpowiedź ulokował gdzieś w sobie i jeżeli po drodze gdzieś usłyszysz, że gubisz rytm podczas zumby , za wolno pływasz lub nie umiesz kopać tak wysoko jak inni, to nie zniechęci Cię to. Bo Ty dobrze wiesz swoje i wiesz co robić z opinią innych.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: inherit;">Sport nie kształtuje charakteru. On go tylko ujawnia. <br />/Heywood C. Broun/ </span></blockquote>
<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Z cyklu:</span><br />
1. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/10/o-szczesciu-pisza-ludzie-szczesliwi.html" target="_blank">O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać </a><br />
2. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/12/bo-prezenty-daja-szczescie.html" target="_blank">Prezenty dają szczęście! Pytanie komu najbardziej?</a><br />
3. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2016/01/postanowienia-noworoczne-zrodo.html" target="_blank">Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?</a></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-79270142736421953082015-11-26T22:07:00.000+01:002015-11-26T22:07:59.039+01:00Punktualność jest passé, bo oznacza, że masz za mało zajęć.<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Nie wiem, czy jesteś tą osobą, która przychodzi na spotkanie 5 minut przed czasem, bo tak zostało jej to wkodowane w wieku szkolnym, że spóźniać się nie wypada. Może jesteś osobą, która ma problem z zegarkiem, polegający na tym, że chodzi on szybciej od Ciebie. Nie zdążasz, nie wyrabiasz i ciągle odczuwasz brak czasu jako coś dotkliwego. Twoi znajomi wiedzą, że dużo się dzieje w Twoim życiu i bycie punktualnym nie wpasowuje się w Twój charakter. A jednak, czy nie byłoby fajnie nie biegać od spotkania do spotkania tylko zwyczajnie przejść się spacerkiem? Jeżeli problem punktualności Cię nie dotyczy, to na pewno znasz kogoś, komu możesz co nieco zasugerować podczas następnego spotkania, które zacznie się z poślizgiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDyvI2wO7ZDuq1kZsNpCXnUvyRdz4TfltvbGArr6WU9Q5gYxLVL9GQI_0tzUB6v-NpQufGOM7IByA-4eQNmb0KJzXKALpJgzYHTFMoEZ8AcMTAwO0YxthIToN3eDNIyefKlEWqF1mFTos/s1600/punktualno%25C5%259B%25C4%2587.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDyvI2wO7ZDuq1kZsNpCXnUvyRdz4TfltvbGArr6WU9Q5gYxLVL9GQI_0tzUB6v-NpQufGOM7IByA-4eQNmb0KJzXKALpJgzYHTFMoEZ8AcMTAwO0YxthIToN3eDNIyefKlEWqF1mFTos/s1600/punktualno%25C5%259B%25C4%2587.jpg" title="punktualność" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a name='more'></a><br /><span style="font-family: inherit;">Problem z punktualnością uderzył mnie podczas mojego maratonu szkoleń. Nie wiem czy którekolwiek z nich zaczęło się punktualnie? Raczej nie, bo wtedy na pewno byłabym zdziwiona a niczego takiego nie pamiętam. Nie wiem, czy istnieje kraj w którym przyjęty w Polsce studencki kwadrans jest w dobrym tonie. W Ameryce ludzie na spotkania biznesowe spóźniają się co najwyżej 2-3 minuty. A jak to wygląda w Polsce – zostawcie odpowiedź w komentarzu, bo nie zdobyłam jeszcze doświadczenia w tej dziedzinie. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">O co ten cały raban? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wychowano mnie, ucząc że należy być punktualnym. Chyba na palcach u rąk mogę zliczyć wszystkie sytuacje, kiedy w całym swoim życiu byłam spóźniona. Nie trudno domyślić się, że jestem z gatunku tych ludzi, którzy przybywają na miejsce pięć minut przed czasem aniżeli pięć minut po czasie. Takie zachowanie jest u mnie bardzo głęboko wpojone, że nawet się nad tym nie zastanawiam. Nie rozważam też tego w kategoriach bycia (nie)fajną. Dla mnie bycie punktualnym oznacza dwie rzeczy. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Po pierwsze bycie punktualnym dobrze o Tobie świadczy. Niezależnie, czy w całym dniu masz do zrobienia jedną rzecz czy dwadzieścia. Ważne, że zawsze jesteś na czas, bo to znaczy, że panujesz nad swoim życiem, zadaniami i upływem czasu. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Po drugie będąc punktualnym pokazujesz, że szanujesz drugą osobę. Szanujesz zarówno jej czas jak i swój. Niezależnie, czy spotykasz się z przyjacielem/klientem/kontrahentem/pracownikiem. Nie ma odstępstw od tej zasady. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Co zadziwia? </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy spotykasz się ze znajomym, który nagminnie się spóźnia na Wasze spotkania to prędzej czy później zaczyna Cię to męczyć i denerwować. Ty przychodzisz punktualnie, chociaż też masz co robić, ale powiedziałeś, że będziesz o 10:00 i jesteś. Drugiej osoby nie ma i po paru podobnych sytuacjach zwrócisz jej uwagę. Nie wiem w jakiej formie, ale mam nadzieję, że w tej kulturalnej. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Zadziwia mnie fakt, ze nikt nigdy nie zwraca uwagi na punktualność podczas różnych eventów. To tak jakby ludzie przychodzili na nie z założeniem, że to i tak nie może zacząć się punktualnie, bo… No właśnie, bo co? Bo to takie duże przedsięwzięcie, że trudno je ogarnąć w całości? Bo skomplikowane logistycznie? Bo występuję zależność pomiędzy wieloma czynnikami? I myślisz, że kiedy taki event jest planowany, to organizatorzy z niczego nie zdają sobie sprawy? Są jak dzieci we mgle, które przychodzą pod koniec i właściwie nie wiedzą co mają zrobić i ile czasu im to zajmie? Dlaczego nikt nie zadaje sobie trudu, by zacząć przygotowania 15 minut wcześniej, tak by wszystko zaczęło się punktualnie? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Zadziwia mnie to, że idąc na szkolenia czy otwarte wykłady znacznie łatwiej jest nam zaakceptować fakt, że wydarzenie nie rozpocznie się zgodnie z planowanym czasem niż odpuszczenie znajomemu, który nie przewidział korku w centrum miasta. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Szczyt szczytów </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Osobiście najbardziej uderzyły mnie trzy sytuacje, kiedy spóźnienie przybrało wręcz paradoksalny obrót. Pierwszą sytuacją była noc filmowa organizowana przez samorząd studencki na mojej poprzedniej uczelni. Maraton miał rozpocząć się przykładowo o 20:00, a tymczasem po kwadransie wyszedł na środek przedstawiciel i powiedział, że no przeprasza, ale dostał wiadomość, że jeszcze parę osób się spóźni, więc on proponuje żebyśmy poczekali 10 minut aż wszyscy się zejdą. Pamiętam, że wytrzeszczyłam wtedy oczy ze zdziwienia i na moment mnie zatkało. Potem zapytałam znajome, czy jestem jedyną osobą, której wydaje się to nie fair. Nie byłam jedyna, ale to niczego nie zmieniło. Po raz kolejny okazało się, że będąc punktualnym tak naprawdę okazujesz się frajerem. Bo przecież osoby, które się spóźniły nie dostały żadnej informacji zwrotnej, że to nie jest w porządku. Gdyby przyszły na film, który leci od 20 minut, to może skłoniłoby je to do refleksji <i>„kurczę, mogłem sobie odpuścić kolejny level w grze i wiedziałbym teraz o co tutaj chodzi”</i>. Zamiast tego przekaz, który do nich trafił brzmiał: <i>„nie martw się, jesteś tak ważny, że zawsze na Ciebie poczekają – nic Cię nie ominie”. </i></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Drugą sytuacją był udział w akcji, w której zaangażowano wolontariuszy. Zapewniano nas, że całe wydarzenie potrwa najwyżej 3 godziny. Trwało 5h! </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><span style="font-family: inherit;">Trzecią, najświeższą sytuacją był blok 3 wykładów. Oczywiście na „dzień dobry” zaczęło się powitaniem organizatora: „<i>sorry, ale mamy drobną obsuwę, jeszcze chwila.</i>” Wow, naprawdę? Tak, ten tekst jest autentyczny! Spotkanie zaczęło się po studenckim kwadransie. Przebił to jednak trzeci (i zarazem ostatni) prowadzący, który podczas wystąpienia stwierdził w pewnym momencie, że skoro zaczął z opóźnieniem, to i przedłuży to szkolenie o kolejny kwadrans, bo się nie wyrobi. Wkurzyłam się na tyle, że wyszłam. Jedną sprawą jest to, że prowadzący nie mówił jak dla mnie nic ciekawego, a drugą że jakim prawem ktoś bierze sobie 15 minut mojego życia, nie zapytawszy mnie nawet, <i>czy chcę mu je poświęcić?! </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Powyższe sytuacje podsumowałabym
stwierdzeniem, że nikt nie szanuje niczyjego czasu, a jednocześnie każdy
uważa, że sam na szacunek zasługuje. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Bycie punktualnym wszystko ułatwia </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
B<span style="font-family: inherit;">ędę szczera, to mit. Bycie punktualnym wszystko utrudnia, bo chcesz być fair wobec siebie, swojego poczucia odpowiedzialności oraz wobec wszystkich innych i nieraz musisz się porządnie ponaginać, aby to osiągnąć. Czasem wiąże się to z tym, że nie zdążę zjeść całego śniadania, ale wyjdę o tej godzinie o której postanowiłam. To mnie uczy, że wstałam za późno i następnego dnia nastawiam budzik na 10 minut wcześniej, by w spokoju zdążyć zjeść. Dostaję od życia feedback i wiem, co zrobić następnym razem, bo teraz odczuwam konsekwencje (np. głód). Moim zdaniem tylko tak można nauczyć się punktualności – musisz odczuć skutki bycia niepunktualnym. Coś za coś, w myśl zasady nie możesz mieć ciastka i zjeść ciastko. Jak spóźnisz się na spotkanie, to znaczy, że ono przepadło (nie wspominając o wywołaniu złego pierwszego wrażenia). </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Bycie punktualnym daje Ci pewne ramy czasowe, w czasie których musisz coś zrobić (lub nie). Prowadząc teraz spotkania projektowe z Koła widzę jak czas szybko upływa a ilość zadań, która miała zostać przerobiona nie zawsze znika w tempie wprost proporcjonalnym. Właśnie w tych chwilach uczę się kreatywności, podejmuję spontaniczne decyzje a przede wszystkim kontroluję czas tak, by nikogo nie przetrzymywać dłużej niż wcześniej zapowiedziałam. To wcale nie jest łatwe. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Coś, co być może warto zastosować </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dla tych, którzy mają odwieczny problem z przychodzeniem w trakcie trwania wykładu, przepraszaniem za spóźnienie na spotkania, kiepskiej organizacji czasu własnego proponuję zastanowić się nad paroma metodami. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><b><span style="font-family: inherit;">Po co chcesz być punktualny? </span></b><br /><span style="font-family: inherit;">Na pewno nie powiesz mi, że dlatego iż jest to trendy, bo właśnie udowodniłam Ci, że trend zmierza w zgoła innym kierunku, który jest dość przerażający (jak dla mnie). Może chcesz zmienić to jak ludzie Cię postrzegają, może Ciebie samego to wkurza, a może chciałbyś mieć chwilę czasu, by odpocząć między spotkaniami a nie wbiegać na kolejne z wywieszonym językiem. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><b><span style="font-family: inherit;">Budzik poza zasięgiem ręki </span></b><br /><span style="font-family: inherit;">Jest to super metoda, dla ludzi, którzy mają duży problem z pobudkami. Osobiście stosowałam to przez jakiś miesiąc, kiedy jeździłam na 6 rano na basen. Wtedy stawiałam budzi na drugim końcu pokoju, a kiedy rano musiałam wyjść z ciepłego łóżka, przespacerować się by wyłączyć ustrojstwo, to w międzyczasie się rozbudziłam na tyle, że już nie musiałam wracać do łóżka. Teraz natomiast nastawiam budzik na 3 minuty wcześniej niż chcę wstać i daję sobie drzemkę. Czasem wstaję od razu po pierwszym dzwonku, a kiedy indziej wiem że mam jeszcze 3 minuty, by dojść do siebie, przeanalizować sen i ostatecznie odrzucić kołdrę na rzecz poranka. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><b><span style="font-family: inherit;">Doliczanie czasu </span></b><br /><span style="font-family: inherit;">Zawsze zakładam, że coś może mi zająć więcej czasu niż podaje rozkład. W Krakowie nauczyłam się, że jeżeli tramwaj ma przyjechać o 14:28 i ma jechać tylko 7 minut, to ja już zakładam 10 minut na całość. Po pierwsze, tramwaje rzadko kiedy jeżdżą punktualnie, a po drugie warunki na drogach też bywają różne. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><b><span style="font-family: inherit;">Porzuć optymizm </span></b><br /><span style="font-family: inherit;">Ten punkt łączy się trochę z poprzednim. Zadania zazwyczaj zajmą Ci więcej czasu niż się spodziewasz. Wiem, że fajnie byłoby wyrobić się z czymś w godzinę, ale lepiej sobie załóż 1h 15 min lub nawet 1,5h (zależy od złożoności zadania). Lepiej zyskać ten niespodziewany kwadrans w ciągu dnia, który możesz przeznaczyć na pozmywanie naczyń, telefon do znajomego lub chwilę relaksu niż denerwować się tym, że znowu się nie udało i dokonywać w głowie żonglerki zadaniami. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"> </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Zapamiętaj, to, że jesteś niepunktualny wcale nie znaczy, że jesteś taki super, bo tyle masz zajęć i każdy coś od Ciebie potrzebuje. To znaczy, że najzwyczajniej w świecie nie potrafisz się zorganizować. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-39865484349789632162015-11-22T21:06:00.000+01:002015-11-23T09:34:02.953+01:00Jak poradzić sobie z poczuciem wewnętrznego rozstrojenia?<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">W rogu mojego pokoju siedzi pewien Pan. Wziął sobie taboret z kuchni, bo inaczej nie miałby miejsca – na krześle biurowym kręcę się ja. Pan jest potężny, siedzi lekko przygarbiony i zdaje się, że wypełnia sobą całą przestrzeń, a z pewnością cały kąt. Ubrany jest w trochę przyciasny szary podkoszulek i długie dżinsowe spodnie. Patrzy przed siebie, a właściwie to śledzi wzrokiem moje ruchy. Jest posępny i raczej znudzony swoim zadaniem. Mnie osobiście również nie podoba się, że zawłaszczył sobie trochę przestrzeni z mojego pokoju. Posiadanie dodatkowego gościa na tak niewielu metrach kwadratowych czyni z niego bardzo uciążliwego osobnika. Jest jeszcze jeden powód, dlaczego tak niechętnie podchodzę do jego obecności. Przedstawiam Tobie Wyrzut Sumienia. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXP_WqnaTcmedhKslCiWfiH4VUDfcq1WZHWOxcm5yJVm6x4tjEJPtVV3f0X9QHNBeoaDKO7aZnF4Nj2_tWyEYoQ0U9D4TBvlt7u5yLvHT_HZwq1QNzwvzbwH6JCGthsm3tZ8fuZio_Bks/s1600/nie+zawsze+musisz+by%25C4%2587+wsz%25C4%2599dzie..jpg" imageanchor="1"><img alt="na co nie masz wpływu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXP_WqnaTcmedhKslCiWfiH4VUDfcq1WZHWOxcm5yJVm6x4tjEJPtVV3f0X9QHNBeoaDKO7aZnF4Nj2_tWyEYoQ0U9D4TBvlt7u5yLvHT_HZwq1QNzwvzbwH6JCGthsm3tZ8fuZio_Bks/s1600/nie+zawsze+musisz+by%25C4%2587+wsz%25C4%2599dzie..jpg" title="nie zawsze musisz być wszędzie" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Przed weekendem zrobiłam sobie burzę mózgów (obojętnie jak dziwnie to nie brzmi w przypadku jednej osoby) na temat tego, dlaczego czuję się rozstrojona. Wcześniej byłam na szkoleniu dotyczącym zawodu coacha i pewnie zasugerowałam się tym, że coach zadaje mnóstwo pytań i ważne są dla niego emocje oraz uczucia. Wieczorem odczuwałam głębokie rozdrażnienie i postanowiłam przez chwilę zastanowić się dlaczego tak jest. Od ręki wypisałam 11 powodów, a po chwili dodałam jeszcze 8. Po co? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Spisałam wszystkie powody, dlaczego czuję się tak jak się czuję. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Posiadam w głowie 19 powodów, które czynią mnie rozbitą. Jest wiele problemów do rozwiązania, odpowiedzi do znalezienia, kwestii do przemyślenia, decyzji do podjęcia. Spisanie wszystkiego, co mnie frustruje nie sprawiło, że moje problemy rozmyły się jak we mgle. One zostały nazwane po imieniu i przelane na papier, by mózg nie musiał w kółko i w kółko powtarzać tych samych procesów myślowych. </span><span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Dałam sobie dobę na ich ewentualną korekcję.</span><span style="font-family: inherit;"><br /></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jak się okazało, przypadkiem zrobiłam bardzo dobrze, ponieważ dzisiaj pojawił się kolejny problem natury: jak być w dwóch miejscach na raz? Nie mam jeszcze dla niego rozwiązania tak jak i dla pozostałych 18 punktów. Danie sobie czasu pomaga przeciążonemu mózgowi na chwilę wytchnienia i być może znalezienie czegoś, co gdzieś głęboko Cię nurtuje, ale nie jest na chwilę obecną najważniejsze. Może znowu okaże się, że chwilowo nie możesz rozwiązać tego problemu, ale innym razem przy okazji znajdziesz dla niego rozwiązanie. A znajdziesz je tylko dlatego, że problem będzie blisko Twojej podświadomości a nie na dnie zbiornika wypełnionego rzeką wspomnień. </span><span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Podzieliłam wydarzenia na te, na które nie mam wpływu i te, gdzie mogę coś zmienić. </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie lubię myślenia, że wszystko musi być ładne, uporządkowane i wymuskane. Wolę życie z całym jego bajzlem i niezapowiedzianymi odwiedzinami Wyrzutu Sumienia. Chociaż nie ukrywam, że fajnie byłoby, gdyby jednak nie wpadał na kawę. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ludzie z natury mają tak, że póki wszystko się kręci i jakoś funkcjonuje, to nikt nie myśli nad wprowadzaniem zmian i ulepszeń. A to poważny błąd, bo kiedy zmiany zostają wprowadzone pod wpływem czynników zewnętrznych (tzw. przymusu) to znaczy, że na te zmiany jest już za późno. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ważne jednak, że obojętnie czy masz na coś wpływ, czy też nie, to nie warto się tym martwić, bo... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: inherit;">Jeżeli problem można rozwiązać – nie należy się nim martwić.</span><span style="font-family: inherit;"><br />Jeżeli problemu nie można rozwiązać – nie ma sensu się martwić.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">/przysłowie</span><span style="font-family: inherit;"> japońskie</span><span style="font-family: inherit;">/ </span></blockquote>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">…niemniej kiedy już uznasz, że Twoje problemy są z kategorii „do rozwiązania” to skądś ten czas musisz na to wziąć, prawda? Czyli na mojej liście nadal tkwi 12 pozycji. </span><span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Wybrałam JEDNĄ rzecz, nad którą pracuję od zaraz. </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na razie pracuję nad jednym, a mianowicie nad nauką na poniedziałkowe kolokwium. Na to potrzebuję jedynie czasu, a nie błyskotliwego planu z rozwiązaniami. </span><span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Przy wydarzeniach, które mogę zmienić, zastanowiłam się co konkretnie zrobię. </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jednym z głównych powodów, które uprzykrzają mi życie jest brak czasu, ale wpadłam na to całkiem przypadkiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na piątkowym szkoleniu, dostaliśmy do wykonania ćwiczenie, zaczynające się od słów: „Zapisz problem z jakim się ostatnio borykasz…”. W pierwszym odruchu się zaperzyłam. <i>Ja i problem? Phi! </i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A potem nie wiem skąd ani jak, ale w mojej głowie pojawiła się myśl: brak czasu. Ale nie taki brak czasu, o którym opowiadają sobie dwie zapracowane matki, dodając do tego, że już na nic nie mają siły. W moim przypadku to brak czasu, wynikający ze złej organizacji, a przynajmniej głęboko w to wierzę, że właśnie winna wszystkiemu jest organizacja. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Z tego zmęczenia myśleniem o piętrzących się zaległościach zrobiłam pewien szalony i nie do końca uzasadniony krok, który tłumaczyłam sobie tym, że skoro wszystko mam w rozsypce to znaczy, że zwyczajnie mam jeszcze za mało zajęć. Kiedy dowiem się, czy moja chwila szaleństwa spotkała się z aprobatą, napiszę na blogu coś więcej. Na razie CI-SZA! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przy reszcie punktów zanotowałam sobie krótkie uwagi, które będę mogła potem wykorzystać. Głównie jednak wszystko sprowadza się do organizacji czasu i zaraz po poniedziałkowym kolokwium zabieram się za ten aspekt mojego życia. </span><br />
<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Na resztę daję sobie czas i pozwalam sobie na odczuwanie (częściowego) niezadowolenia. </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy człowiek robi sobie listę takich problemów lub też spraw do załatwienia, to najchętniej załatwiłby wszystko od razu w jednej chwili. Albo uciekł gdzie pieprz rośnie, ale ja nigdy nie twierdziłam, że jestem rozsądna. Pozostałam na polu walki z moimi problemami i z silnym postanowieniem rozbrojenia ich. Nie od razu, bo to tak nie działa, a podjęcie podobnej próby zakończy się niczym innym jak frustracją. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Parafrazując słowa, które ostatnio przeczytałam, to myśląc przez chwilę o stresie i zmartwieniach obecnych w Twoim życiu nie wywołasz niczego złego. Kiedy będziesz o tym myślał dłużej, odczujesz ból. A jeżeli będziesz myślał o nich przez cały dzień, dojdziesz do momentu kiedy zostaniesz sparaliżowany i w konsekwencji tego niczego nie zrobisz. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zrozumiałam, że nie warto. Bo ja cały czas muszę działać jeżeli powoli chcę usunąć wszystkie 19 „zaprzątaczy głowy”. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przez ostatnie tygodnie naprawdę dostaję mnóstwo bodźców z zewnątrz z dopiskiem <i>„musisz tam być”, „musisz to zobaczyć”, „musisz z tego skorzystać”</i> a do tego większość z tych bodźców posiada swój limit czasowy. Ciągle czuję, że muszę za czymś gonić. Właśnie tak – muszę. Bo chcieć przestałam już jakiś czas temu, kiedy zaczęłam odczuwać przesyt. Moja racjonalność przysnęła ostatnimi czasy, a kiedy się obudziła, była w takim stanie, że podziękowała za ostatnie spotkanie towarzyskie, pokierowała nogami z powrotem do mieszkania i zwyczajnie w świecie poszła spać. I nie powiem, że żałuję. Świat się nie zawalił, a ja dałam odpocząć głowie. <b>Bo nie zawsze musisz być wszędzie. Ale wszędzie, gdzie będziesz, musisz być sobą. </b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A co z Wyrzutem Sumienia? Patrzę na niego po dwudniowej diecie i wydaje mi się, że trochę zmalał. Skurczył się z braku pożywienia i zmizerniał. Już mnie tak nie przytłacza. Przestał serwować mi uwagi zaczynające od <i>„powinnaś…”, „miałaś zrobić…”, „znowu zawaliłaś…”, „znów na ostatnią chwilę?”</i>. Niestety, wciąż zajmuje swoje miejsce na taborecie, ale liczę, że niedługo go wykopię z tego miejsca. Najpierw jedno zadanie, potem drugie, potem trzecie… </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-75502028768387031832015-11-18T21:51:00.000+01:002015-11-18T21:51:52.400+01:00Savoir vivre dobrej prezentacji, czyli czego możesz się nauczyć z (nie)udanych szkoleń<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pierwszą myślą i to całkiem uzasadnioną jest, że takie nieudane szkolenie może pokazać jak takich wystąpień NIE należy przygotowywać. Byłoby to jednak zbytnie uproszczenie tematu. Poza tym, bez sensu uczestniczyć w wydarzeniach i poświęcać na nie swój czas z założeniem „teraz nauczę się jak nie popełniać podobnych błędów”. Poza tym, wybierając się gdzieś nie możesz wiedzieć jak będzie i z reguły nastawiasz się jednak na coś ciekawego i nowego. Jeżeli rzeczywistość rozminie się z Twoimi oczekiwaniami, zastanów się czy aby na pewno nie było ani jednej rzeczy, którą mogłeś wyciągnąć z tego doświadczenia? </span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6d7A6i2gWfZku_hchhw7m79UT3QnKuBa0do7dphONEw1xSO2WcWUzeDrHnczwG4_XsTjK_x-I88hIOGk87Rl2HFXlHjqTG_YFapAJgNS-s43h2_HD6BobjLOa_-ZHNTBKlLDiV4-AM-c/s1600/smokblog.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6d7A6i2gWfZku_hchhw7m79UT3QnKuBa0do7dphONEw1xSO2WcWUzeDrHnczwG4_XsTjK_x-I88hIOGk87Rl2HFXlHjqTG_YFapAJgNS-s43h2_HD6BobjLOa_-ZHNTBKlLDiV4-AM-c/s1600/smokblog.jpg" title="savoir vivre dobrej prezentacji" /></a> </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> <a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Będąc na licencjacie miałam stosunkowo niewiele okazji, by chodzić na jakieś wykłady otwarte, warsztaty, o szkoleniach nie wspominając. Zazwyczaj udawało mi się wybrać na coś takiego dwukrotnie w ciągu semestru, co było małą ilością w stosunku do mojego apetytu. Teraz sytuacja stała się odmienna i w przeciągu 1,5 miesiąca byłam na 8 tego typu wydarzeniach, a kolejne 2 mam jeszcze w tym tygodniu. Czy to dużo? Jak dla mnie tak, bo ciągle gdzieś tam próbuję wrócić do swojej normalności, nie dostrzegając, że normalność zmieniła swoją definicję w międzyczasie. <br /><br />Byłam na przeróżnych wystąpieniach i część powalała na nogi i kazała zbierać szczękę z połogi, ale były i takie kiedy musiałam walczyć z opadającymi powiekami, bo osoba która prezentowała nudziła niemiłosiernie. Z racji tej, że sama przygotowałam mnóstwo prezentacji w swoim życiu i jeszcze więcej ich obejrzałam, naprawdę potrafię docenić dobrą robotę. Inna sprawa, że dobrze zrobiona prezentacja zdarza się niezmiernie rzadko. W sumie dziwi mnie to, bo jeżeli ktoś zostaje zaproszony do zaprezentowania pewnego tematu, to przecież miał czas się przygotować, a jeżeli nie uważa się za dobrego mówcę, to mógł odmówić. Niestety, niektórzy uważają, że ważne jest by coś powiedzieć, nieważne jak. A to bardzo irytuje mojego wewnętrznego słuchacza. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Dane statystyczne przedstawiaj w formie wykresów </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pierwszy otwarty wykład, na którym byłam w tym roku akademickim dotyczył posiadania broni przez Amerykanów i był w całości prowadzony przez rodowitego Amerykanina. Dla mnie największą gratką z całego wydarzenia było posłuchanie amerykańskiego angielskiego w formie bezpośredniej, a nie tej nagranej na taśmie lub w filmie. Sam temat był bardzo trudny, poparty ogromną ilością danych i daleko było mu do zachwycenia mnie. <br /><br /><u>Moja rada: </u><br />Jeżeli masz do zaprezentowania dane statystyczne, to miej litość dla Słuchaczy i zaprezentuj je na wykresie lub innym rysunku. W ten sposób znacznie lepiej przykujesz uwagę innych oraz pomożesz im zrozumieć, czy nastąpił spadek lub wzrost w stosunku do roku ubiegłego. Jeżeli nie lubisz robić prezentacji lub nie masz czasu na jej przygotowanie, bo dowiedziałeś się o wystąpieniu na przysłowiowe „za pięć dwunasta”, zadbaj by wprowadzić do Power Pointa chociaż dane liczbowe. Nie wspominając już o tym, że jest to rewelacyjne rozwiązanie kiedy prowadzisz wystąpienie w języku obcym – ułatwiasz zadanie zarówno sobie, nie męcząc się z odczytywaniem setek tysięcy, jak i Słuchacze nie mają wątpliwości czy mówisz o 13 czy 30 (przykład pasujący do języka angielskiego). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Trzymaj się ram czasowych, które zostały Ci przydzielone </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Drugim falstartem była prezentacja pt. „Na tropie talentów – poznaj swoje mocne strony” wysłuchałam podczas Targów Pracy organizowanych przez ACK. Powiem szczerze, że musiałam się nieźle naszukać, by znaleźć temat tej prezentacji. Nie była niczym szczególnym, nie spełniła moich oczekiwań. Było coś o kreatywności, coś o pasji i coś o naszej ewolucji przez całe życie. Nie wiem jaka była puenta, a na pewno jakaś była. Jedno co zapamiętałam to… brak czasu. Spotkanie się przeciągnęło, organizatorzy potrzebowali sali i byli niecierpliwi, prowadząca uśmiechała się przepraszająca, a ja zaczęłam się jedynie skupiać na tym, że czas się skończył i pewnie dlatego, nie zapamiętałam puenty, <br /><br /><u>Moja rada:</u> <br />Bądź pewien, ze jeżeli masz godzinę to Twój wykład zajmie dokładnie godzinę. Jeżeli masz 1,5h, to niech on zajmie dokładnie tyle czasu, ewentualnie coś mniej jeżeli liczysz na pytania od publiczności. Szanuj czas innych oraz swój i bądź punktualny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Przećwicz wcześniej swoje wystąpienie i to więcej niż jeden raz </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wydarzenie na które bardzo długo czekałam to Smok Blog. Pod tym wydarzeniem kryją się trzy odrębne wystąpienia, a wszystkie dotyczyły zarabiania (lub nie) w blogosferze. Wspominałam, że chciałam uczestniczyć w tym wydarzeniu jak tylko postanowiłam studiować w Krakowie, a to ze względu na to, że organizuje je m.in. dwóch Blogerów, których czytam z wielkim zainteresowaniem. To, co wyniosłam z tego spotkania, to przeświadczenie, że wcale nie trzeba być znanym, by dobrze się bawić na takim wyjściu. Wydarzenie szczerze polecam wszystkim. Dzisiaj jednak skupiam się na wystąpieniach a nie kwestii organizacyjnej i jest to bardzo ważne, bo te rzeczy należy rozgraniczyć. Prezentacje były odmienne, przygotowana w Power Pointcie lub Prezi. Czasem miałam wrażenie, że jeden z prezentujących nie do końca wie co chce powiedzieć przy danym slajdzie. Wyczuwałam brak przygotowania, brak jednoznacznej myśli do przekazania (albo nieporęczne wciskanie jej zamiast pozwolić na samoistne wypłynięcie wniosku). <br /><br /><u>Moja rada: </u><br />Przygotuj się zawczasu na takie wydarzenie, bo nigdy nie dostajesz zaproszenia na dzień przed. Przećwicz tą prezentacje parę razy, zastanów się czy wszystko jest zrozumiałe. A kiedy używasz rysunków zamiast tekstu, to nie stój zbyt długo przed ekranem, zastanawiając się jaką ukrytą wiadomość tam zawarłeś. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Ćwiczenia mówią więcej niż regułki </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">„Zarządzanie czasem” to przykład szkolenia, na które sama bym nie poszła, ponieważ mam wrażenie, że na organizacji czasu zjadłam już zęby. W szkoleniu musiałam wziąć udział jako, że było obowiązkowe dla nowych członków Koła. Masę rzeczy, która była prezentowana znałam już dużo wcześniej. A jednak była jedna rzecz, która mnie zastanowiła. Dostaliśmy zadanie, gdzie mieliśmy do przeczytania historyjkę, w której zostajesz przedstawiony jako członek rodziny, który wraca do domu z wakacji i masz 2 dni na ogarniecie niesamowitego bałaganu, a do tego wydaje się że los sprzysiągł się przeciwko Tobie, zadania się na siebie nakładają, do tego dochodzą różne ograniczenia i zależności. Właściwie nie wiadomo co zrobić najpierw i kogo potraktować priorytetowo. Gdzieś na koniec tego ćwiczenia, kiedy dzieliliśmy się swoimi sposobami rozwiązania problemu, wyszło jak bardzo ważne jest grupowanie zadań a niekiedy również ich delegacja. O tyle, o ile delegacja jest mi na razie obca, o tyle grupowanie zadań to nic trudnego, a jednak gdzieś tam mi to umknęło i moja organizacja życia w Krakowie pod kątem głupich zakupów spożywczych była zorganizowana dość chaotycznie. <br /><br /><u>Moja rada: </u><br />Jeżeli masz czas, daj uczestnikom szkolenia jakieś zadanie do wykonania. Kiedy mówisz, że coś działa tak i tak albo, że zalecasz np. grupowanie zadań jako metodę oszczędzania czasu, to każdy kiwnie głową, ale gwarantuję Ci, że nikogo nie przekonasz. Kiedy dasz im do wykonania zadanie, z którego sami wysnują wniosek, że grupowanie zadań niesamowicie oszczędza czas, wtedy możesz być pewien, że uczestnicy wyniosą ze szkolenia znacznie więcej niż wspomnienie, że było fajnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Dowiedz się kto jest Twoją publicznością i do czego mogą wykorzystać wiedzę, którą im zaoferujesz</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Test Belbina to test, który pozwala ocenić jaką rolę przyjmujesz w zespole, a tym samym z czym sobie najlepiej radzisz, co jest Twoją mocną stroną. Na tej podstawie można delegować zadania i na różnych etapach projektu oczekiwać od członków zespołów różnego stopnia zaangażowania. Test taki robiłam na wiosennych szkoleniach, ale jakoś wtedy niespecjalnie przejęłam się faktem, że jestem perfekcjonistką oraz praktycznym organizatorem. W obecnym momencie, kiedy zostałam koordynatorką patrzę na te role przez zupełnie inny pryzmat. <br /><br /><u>Moja rada: </u><br />Na spotkania ludzie zapisują się sami, więc byłoby dziwnie gdybyś na wykładzie dopytywał ich czy na pewno wiedzą po co tu są. Czasem po prostu należy się pogodzić z tym, że jedni ze spotkania wyniosą więcej niż inni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Mów o tym, co ważne i zachowuj logiczną ciągłość </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">SeeUMaster to cykl wykładów/szkoleń prowadzonych na moje uczelni w sekwencji 3 wykładów w 3 blokach tematycznych przez 3 tygodnie. Pierwszy blok dotyczył rozwoju, więc automatycznie zapisałam się na wszystkie 3 wykłady. Okazało się, że podczas jednego spotkania miałam okazję widzieć 3 całkowicie odmienne prezentacje. Najbardziej zachwyciła mnie ta prowadzona przez Martynę Tarnawską. Dziewczyna była autentyczna, zabawna z dobrze przygotowaną prezentacją pod kątem zarówno wizualnym jak i merytorycznym. To było dla mnie coś ożywczego, bo do dzisiaj nie wiem co było celem pierwszego wykładu zatytułowanego „Nie zawsze jest niedziela”. Niestety, nie wszystkie życiowe historie uważam za inspirujące. Aczkolwiek i z tej prezentacji się czegoś nauczyłam. To była zaraz na początku, kiedy prowadzący wyszedł na środek Sali z banknotem 10zł w ręce i zapytał: „Kto chce 10 zł?”. W górę podniosło się parę rąk. Ale celem tego ćwiczenia było podniesienie swoich czterech liter i osobiste sięgnięcie po ten banknot. Pewien chłopak stosunkowo szybko się zorientował w czym rzecz, a mnie w głowie została myśl, że jeżeli czegoś chcesz od życia, to musisz to zainicjować. Musisz się ruszyć z miejsca i musisz po prostu zacząć robić. <br /><br /><u>Moja rada:</u> <br />Kiedy opowiadasz jakąś historię swojego życia, niech ona będzie spójna od początku do końca. Niech będzie obrazować tylko jedną idee, którą chcesz przedstawić. Nie rozbijaj się o kilka głębszych przesłań, bo ludzie przylepią im nalepkę „fajne” i na tym się skończy. Kiedy zaserwujesz im jedną dobrze przemyślaną historię, wtedy ich przekonasz. Nie tylko dadzą Ci naklejkę „fajne” ale i zastanowią się jak to ma się do ich życia i może wreszcie podejmą próbę zmiany pewnych schematów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na koniec mam radę dla wszystkich osób po drugiej stronie, czyli stronie Słuchaczy , Uczestników. Nie bój się mówić, że jakaś prezentacja Ci się nie podoba. Nie bój się żądać lub szukać czegoś lepszego. To, że bierzesz udział w jakimś wydarzeniu bezpłatnie wcale nie znaczy, że musicie kiwać potakująco głową na wszystko, co zostanie Ci powiedziane. Chodź na takie wydarzenia i zrażaj się, bo jak widzisz z każdej prezentacji można coś wynieść i w przyszłości zastosować u siebie. Albo też uniknąć pewnych błędów. Tak szczerze, to ten savoir vivre poszerzyłabym o kilka innych punktów, ale te są najbardziej wkurzające i najczęściej się powtarzają. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wszystkie powyższe wydarzenia były bezpłatne. Wszystkie. A jednak jedne zwalały z nóg i przywodziły na myśl: „Ja też chcę! Mówię i wszyscy mnie słuchają oraz śmieją się z moich żartów”, a inne sprawiały, że liczyłam ilość jarzeniówek w suficie… To nie cena je rozróżnia, a osoba prowadząca. <br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-89080853802545719492015-11-10T22:41:00.000+01:002015-11-10T22:41:40.311+01:00STOP. Czas na czas tylko dla mnie!<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Kiedy ostatnio miałeś czas tylko dla siebie? Kiedy wygospodarowałeś chociaż dobę na to, by spędzić czas inaczej niż zazwyczaj? Może pojechałeś w jakieś miejsce za miastem albo wziąłeś dzień wolny w pracy dla higieny umysłu. Może poszedłeś na długi spacer albo spontanicznie umówiłeś się ze znajomymi. Jeżeli nie wiesz o czym piszę a słowo „czas wolny” kwalifikuje się dla Ciebie jako wyrażenie ze słownika wyrazów obcych, proponuję przeczytać poniższy wpis. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikqpmbKwf_tR1iVwURcq2p8snmiMB0luTyD0H6jBfetSa60gJaOK7hRIfGW0ph6HMqchwPKThvdhJyMsvmBHEYDNfbmunanKyT4nbUEC1GijDOy7D4IFJMNqMriqvNea0jaKjQMRWQTVU/s1600/5+KROK%25C3%2593W.jpg"><img alt="jak wyciągnąć z 11 listopada jak najwięcej dla siebie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikqpmbKwf_tR1iVwURcq2p8snmiMB0luTyD0H6jBfetSa60gJaOK7hRIfGW0ph6HMqchwPKThvdhJyMsvmBHEYDNfbmunanKyT4nbUEC1GijDOy7D4IFJMNqMriqvNea0jaKjQMRWQTVU/s1600/5+KROK%25C3%2593W.jpg" title="czas tylko dla siebie" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br /></div>
<span style="font-family: inherit;">Nie ukrywam, że październik był dla mnie miesiącem, kiedy żyłam od zadania do zadania. Nie zrozum mnie źle. To nie tak, że miałam zaplanowaną każdą minutę życia, bo miewałam czas wolny. Dziennie wstawałam z myślę, że muszę zrobić 3-4 bardzo ważne rzeczy, ale poranek lub wieczór miewałam z reguły wolny. Wolny do tego stopnia, że poczytałam książkę lub obejrzałam film, ale ciągle pamiętałam o tym, co mam zaplanowane. A to wyjście ze znajomymi, a to SmokBlog, a to szkolenie koordynatora, a to wyjazd do domu, a to Targi Książki, a to praca nad projektem z Niemcami, a to wyjazd integracyjny z Koła. W końcu nadeszło to, co nieuniknione – przesyciłam się tym wszystkim i zapragnęłam chwili spokoju. A konkretnie to całej doby. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Krok pierwszy: po co mi wolny dzień? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bardzo często pracujesz ponad miarę. Właściwie to pracujesz tyle, że nie wiesz co to jest wolne i z czym się to je. Ba! Nawet nie dostrzegasz tego, że wyrzuciłeś ze swojego życia wolne dni i zachowujesz się tak, jakbyś nie odczuwał braku ich istnienia. I chociaż z początku nie widzisz w tym nic złego, to wraz z upływem czasu dostrzeżesz, że szybciej się męczysz, łatwiej tracisz koncentrację, więcej czasu zajmuje Ci uporanie się z jakimś zadaniem, odczuwasz przeciążenie i nie opuszcza Cię uczucie, że ciągle z czymś nie wyrabiasz. To wszystko powinno doprowadzić Cię do jednego wniosku – potrzebujesz czasu tylko i wyłącznie dla siebie. A zanim mi powiesz, że nie masz już urlopu, bo cały wybrałeś, to po pierwsze pragnę Cię namówić do tylko jednego dnia wolnego. A po drugie, nie wiem czy jest lepsza okazja, by wykorzystać 11 listopada na świętowanie… własnej wolności? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Krok drugi: zmiana otoczenia i zmiana myśli </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pojechałam na weekend do Koszkwi – małej miejscowości oddalonej od Krakowa o jakieś 15 km. Nie ma tam nic poza kościołem i jednym sklepem spożywczym, a autobusy w stronę Krakowa kursują co dwie – trzy godziny. Co ważniejsze nie ma tam też zasięgu (a przynajmniej w naszym ośrodku nie było). Nie dotykałam telefonu przez dwa dni, bo ani nie mogłam zadzwonić do nikogo ani odebrać maili. Raj na ziemi. Pakując w piątek torbę, cieszyłam się, że odetnę się od dobrodziejstw cywilizacji i zresetuję umysł od ciągłego „muszę coś załatwić”. Wiem, że wszystkie aktywności sama sobie nawrzucałam w grafik, ale Kraków już chyba taki jest, że ma wysyp zajęć w październiku. Listopad zapowiada się o niebo spokojniej i … cieszy mnie to. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W Koszkwi rzeczywiście udało mi się odetchnąć czystszym powietrzem (bez wielkomiejskiego smogu), poznać mnóstwo nowych ludzi (na integrację Koła pojechała grupa ponad 40 osób), miło spędzić czas zarówno na szkoleniach jak i integracji grupowej. Dużo się wygłupialiśmy i żartowaliśmy. Plusem było to, że zarząd Koła zaplanował cały weekend prawie co do minuty. Nie miałam czasu na rozważania czy martwienie się. Właśnie czegoś takiego teraz pragnęłam – odcięcia się od pewnych spraw i ludzi, bo przecież nie zawsze wszystko musi się układać. Moje pragnienie zostało spełnione z nawiązką a dwa dni przeleciały niewiadomo kiedy. Oczyściłam umysł, podreperowałam zdrowie i wracałam do Krakowa z uśmiechem na ustach. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Krok trzeci: dzień bez zobowiązań </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Do mieszkania wróciłam zmęczona fizycznie, bo spałam średnio po 4h dziennie. Co więcej byłam przytłoczona…ludźmi. Jestem introwertyczką z charakteru a ekstrawertyczką z testów psychologicznych. Ot, taki paradoks. Od czasu do czasu potrzebuję czasu tylko dla siebie. Potrzebuję pobyć sama na sam z własnymi myślami i pomysłami. Lubię takie chwile – bez presji, bez udawania, bez starania się. Cały wyjazd był super, ale nie miałam ani minuty, by zadać sobie pytanie jak się czuję? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dzisiaj, pomimo zaległości na uczelni urządziłam sobie dzień wolny. Taki, kiedy nie muszę nigdzie być na ustaloną godzinę. Udało mi się „odespać” straty snu. Zrobiłam zakupy, aby w lodówce mieć coś więcej poza jajkami i masłem. Poszłam na 1,5h spacer i odkryłam fajną herbaciarnię, gdzie zaopatrzyłam się w herbatę o smaku pina colady. Poczytałam książkę i smakowałam kokosową herbatę. Przyrządziłam sobie dobry obiad i znalazłam czas oraz wenę na pisanie tego wpisu. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Krok czwarty: porządkowanie </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie mam pojęcia czy Twój dom/mieszkanie/pokój rzeczywiście odzwierciedla stan Twojego umysłu. Naprawdę nie wiem czy to ma jakieś przełożenie i czy istnieją dowody na poparcie tej tezy. Wiem jedno – kiedy mam bałagan w swoim najbliższym otoczeniu, to źle się z tym czuję. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zauważyłam pewien paradoks, że im mniejszy mam pokój, tym trudniej o porządek. W domu nie miewałam z tym żadnego problemu, a cotygodniowe porządki ograniczały się do ścierania kurzu z półek i odkurzania. Tutaj, w małym pokoju dochodzi jeszcze problem z garderobą i notatkami z uczelni. Wiecznie zagracam sobie miejsce i pod koniec tygodnia dochodzę do momentu, kiedy nie mam nawet gdzie odstawić laptopa. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dzisiaj spędziłam 1,5h na odgruzowywaniu moich kilku metrów kwadratowych powierzchni i od razu poczułam różnicę we własnym samopoczuciu. Poczułam się lekko, a mój umysł nabrał rozpędu do pracy. Jutro zamierzam wreszcie uporać się z zaległościami z uczelni, więc porządek będzie jak znalazł. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Krok piąty: ewaluacja </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Trudne słowo, które ostatnio wybitnie przypadło mi do gustu. Siądź wieczorem i przez chwilę pomyśl nad danym dniem. Co się wydarzyło? Co zrobiłeś? A czego nie? Co w związku z tym się wydarzyło? Jak się czujesz? Czy odczuwasz różnicę? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W moim przypadku planowałam wolny wtorek od mniej więcej tygodnia. Wiedziałam, że jeszcze parę spraw musi się odbyć zanim odetchnę. Wszystko mnie cieszyło i gdybym miała cofnąć czas, niczego bym nie zmieniła. Ale wiedziałam, że potrzebuję restartu, bo inaczej poprzepalają mi się styki w głowie. Potrzebowałam chwili, by na nowo poczuć, że mam kontrolę nad własnym życiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Brak kontroli objawił się m.in. tym, że rozjechałam się moim planem publikacji. Nadal się z nim rozjeżdżam, ale to dlatego że prawdopodobnie muszę go zmienić. Kiedy z początkiem wrześnie informowałam o publikacjach w czwartki i niedziele, wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Po zapoznaniu się z planem zajęć i zasmakowaniem realiów związanych z podróżami między domem a Krakowem, mój pogląd uległ zmianie. Do tego rozchorowałam się przed 1 listopada i w sumie do pełnego zdrowia wróciłam dopiero w ten poniedziałek. To wszystko sprawiło, że ostatnie 2 tygodnie troszkę rozminęło się z moim grafikiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
Czasem dobry plan to brak planu</h3>
<span style="font-family: inherit;">Październik był intensywnym miesiącem pod kątem poznawania nowych ludzi, miejsc i doświadczania przeżyć. Zetknęłam się z tyloma nowościami, że wciąż nie wiem jak to możliwe, że nie rozsadziło mi głowy. I w końcu nastał taki moment, że poczułam przesyt. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mój wtorkowy plan dnia był z założenia prosty – wyspać się, zrelaksować i nie robić niczego co muszę. W związku z czym wstałam późno a potem pozwoliłam, by dzień po prostu upłynął. To całkiem dobry plan, zacznij właśnie od niego. Pozwól w tym jednym dniu, aby wszystko Ci się przydarzyło – zobaczysz, że życie potrafi zaskoczyć! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-424537496738129052015-11-06T11:50:00.000+01:002015-11-08T18:54:13.114+01:00Najprostsze pytanie świata, do którego wszystko się sprowadza<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Istnieje jedno bardzo proste pytane, które niezwykle rzadko sobie zadajesz. Ja również długo milczałam na temat jego istnienia, uznając że odpowiedź nie może tak naprawdę wiele zmienić. To był błąd. Niewiele brakowało, by ominęło mnie coś wspaniałego. Na szczęście trafiłam na dobrych ludzi, którzy w samą porę otworzyli mi oczy. Pozwól, że teraz ja otworzę je Tobie. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik3VqXAdO9ESRfywL8cx99-zmrsPG2yRyy5RHlo6SmTQd50CYNZacx-4t-dLM6an17w7ArGLSQOSv20MdFWRczW45lW0FzaZU1Z4M_-hrdaAB1w82dS9AEDs_al4N6rGgjYK2bUR9kdfY/s1600/proste+pytanie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="czy tego właśnie chcesz" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik3VqXAdO9ESRfywL8cx99-zmrsPG2yRyy5RHlo6SmTQd50CYNZacx-4t-dLM6an17w7ArGLSQOSv20MdFWRczW45lW0FzaZU1Z4M_-hrdaAB1w82dS9AEDs_al4N6rGgjYK2bUR9kdfY/s1600/proste+pytanie.jpg" title="proste pytanie" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Zapewne masz wiele planów i dużo marzysz. Większość z tych marzeń ma przypinkę typu „kiedyś to zrobię”. Ułamek z nich charakteryzuje się opisem „w trakcie realizacji”, ale jest też całkiem spora część, której opis brzmi „fajnie je mieć”. Bo są takie przygody, o których dobrze jest przeczytać lub je obejrzeć. Niektóre przemówienia / szkolenia dobrze jest usłyszeć. Niektórych ludzi dobrze jest spotkać. To wszystko inspiruje i jeżeli jesteś pozytywnie nastawiony do świata, to potrafisz cieszyć się sukcesami innych. Sam jednak nie odczuwasz przemożnej chęci, by doświadczyć tego, co inni. Gdzieś tam z tyłu Twojej głowy wiesz, że zwyczajnie się do czegoś nie nadajesz. Patrzysz na innych z podziwem, wyobrażając sobie co musieli czuć spędzając miesiąc w dżungli, podróżując autostopem lub występując publicznie przed setkami osób. Patrzysz na takie osoby, gorąco im kibicujesz, ale żyjesz swoim życiem i realizujesz inne cele. Masz przeświadczenie, że to nie jest dla Ciebie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Uwięzieni w schemacie </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wiem, że zwrot „nie myśl schematami” jest banalny. Czasem ludzie wręcz za bardzo starają się myśleć innowacyjnie przez co tracą z oczu to, co jest naprawdę ważne, bo skupiają się wyłącznie na tym jak w inny sposób można wynaleźć koło. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rozwiązywanie problemów przez stosowanie schematycznego działania to jedna kwestia. Druga kwestia to stosowanie schematycznego myślenia na temat tego, co możesz a czego nie . Bo widzisz, społeczeństwo cholernie często mówi Ci co możesz, a czego nie potrafisz. Przyjmuje się, że zdanie większości jest jedyną słuszną opinią. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">A co jeśli oni się mylą? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że wszyscy wokół Ciebie są w błędzie. Nie mają racji, a Ty który jako jedyny dostrzegasz prawdę, ulegasz zbiorowej iluzji, że „nie można” tego zrobić tak i tak. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy wymyśliłam sobie, że w ramach wolontariatu chcę pomagać dzieciakom w nauce, to trochę pozwoliłam dać się zamknąć w schemacie, że tylko osoby po studiach pedagogicznych mogą chcieć takich rzeczy i mają do tego predyspozycje. Podczas rozmowy, nazwijmy ją dumnie kwalifikacyjną, pierwszą rzeczą jaką wypaliłam było „nie mam doświadczenia”. Do dziś pamiętam uśmiech mężczyzny, który był odpowiedzialny za świetlice środowiskowe w rejonie i jego pytanie „a jak inaczej chce je Pani zdobyć?”. Dobrze wiecie, że zostałam przyjęta i przez kilka ładnych miesięcy udzielałam się jako wolontariuszka. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Gdybym przyjęła w całości powszechnie panujące przeświadczenie, nawet nie zaczęłabym szukać możliwości pracy w wolontariacie. Żyłabym utwierdzona w schemacie, że najważniejsze jest doświadczenie a zaangażowanie schodzi gdzieś na drugi, trzeci plan. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Najważniejsze pytanie, które musisz sobie zadać </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jest takie jedno pytanie, na które odpowiedź usuwa z drogi wszystkie przeszkody. Czujesz się wtedy jak oświecony mędrzec, bo nagle z zadziwiającą wyrazistością wiesz dokąd zmierzasz. Wszelkie niedogodności i wątpliwości maleją w Twoich oczach do takiego stopnia, że ich nie dostrzegasz. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ostatnio wspominałam, że brałam udział w rekrutacji do Koła Naukowego poświęconego rozwojowi osobistemu. Nie wspominałam natomiast, że była to w pełni profesjonalna rekrutacja, składająca się z trzech etapów a każdy z nich był równie wyczerpujący. Nie wspominałam również, że zgłaszając swoją osobę, zaznaczyłam w pewnym miejscu o jeden „ptaszek” więcej, tym samym wyrażając chęć stania się koordynatorem jednego z projektów. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Prawda jest taka, że zaznaczyłam tą opcję z dwóch względów. Po pierwsze „bo fajnie byłoby spróbować swoich sił w takiej roli”, a po drugie bo nie wierzyłam, aby mogło wyjść z tego coś realnego. Bardziej nastawiałam się na opcję „kiedyś spróbuję koordynacji” niż „tak, już teraz chcę zarządzać projektem o którym nic nie wiem”. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ostatnim etapem rekrutacji była rozmowa, która trwała blisko godzinę. Zaczęło się od niewinnych pytań typu: „dlaczego chciałabyś dołączyć do naszego Koła”, by zakończyć najtrudniejszym pytaniem ale zarazem tym najbardziej oczywistym „czy chcesz być koordynatorem”? Nie wiem czy mi uwierzysz, ale gdzieś na kwadrans przed zakończeniem rozmowy czułam, że wszystko się sypie. Zaczęłam sobie zdawać sprawę, że osobom rekrutującym bardzo zależy na znalezieniu koordynatora podczas gdy dla mnie to była opcja poboczna, nie cel sam w sobie. Oczywiście znowu wyszła kwestia, że nigdy nie byłam koordynatorem (czyt. brak doświadczenia), że nigdy tak naprawdę nie pracowałam w większym zespole, nie licząc prac grupowych na studiach, gdzie zostawałam liderem grupy, ale działo się to samoistnie a nie przez zgłoszenie mojej kandydatury. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Podczas rozmowy odpowiedziałam na szereg pytań, które gdzieś tam miały ukazać, czy nadaje się do pełnienia takiej funkcji. Z każdą minutą czułam się jakbym znajdywała coraz więcej powodów przeciw. W rezultacie końcowym, zwątpiłam w siebie i na pytanie gdzie widzę siebie w Kole, podminowana odpowiedziałam, że jako uczestnika. I wtedy padło pytanie „<span style="font-size: x-large;">czy chcesz</span> zostać koordynatorem”, bo jeżeli nie to nie będą brali pod uwagę mojej osoby, ale jeżeli wyrażę chęć to po konfrontacji z resztą osób chętnych na to stanowisko rozważą moją propozycję. I wtedy powiedziałam „ok, nadal jestem zainteresowana, by zostać koordynatorem”. Kompletnie w to nie wierzyłam, bo po rozmowie sama sobie nie dałabym takiej szansy, ale co ja tam wiem o rekrutowaniu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wieczorem, kiedy zdążyłam już kilkadziesiąt razy odtworzyć sobie w głowie ostatnie pytanie, coraz bardziej żałowałam, że nie zostanę koordynatorem. Poniewczasie zaczęło mi być żal czegoś, o czym wcześniej nie miałam pojęcia, że mi zależy. Dotychczas brałam to za coś, co kiedyś może się wydarzyć. Trochę na zasadzie „byłoby fajnie, jakby wyszło”. Tymczasem przyszłość nadeszła szybciej niż się tego spodziewałam. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">To jest bardzo proste: chcesz? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Parę dni później po tej rozmowie, dostałam wieczorny telefon z informacją, że dostałam się do Koła, ale jeszcze nie wiadomo, do którego projektu (aplikowałam na dwa). Niemniej mają dla mnie propozycję, że mogę wziąć udział przy wymianie z niemieckimi studentami, którzy przyjeżdżają do Krakowa na parę dni, a z tego przez 3 dni realizujemy wspólny projekt. Moja pierwsza uwaga brzmiała „nie znam niemieckiego na poziomie komunikatywnym”, na co usłyszałam „to dobrze się składa, bo językiem obowiązujący jest język angielski”. Więc wynalazłam sobie inny powód „w środę i czwartek mam zajęcia”. W odpowiedzi dostałam: „a co powiesz na to, że nasza obecność zostanie usprawiedliwiona?”. Nastąpiła chwila ciszy po mojej stronie słuchawki a potem usłyszałam: „wszystko sprowadza się do tego, czy chcesz w tym wziąć udział”. Chciałam. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Zrób pauzę na oddech zanim odpowiesz na pytanie. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Często jest tak, że ktoś wychodzi do Ciebie z propozycją, która właśnie opiera się na tym, czy czegoś chcesz lub nie. Tylko, że Twój mózg nie rozważa pytania na płaszczyźnie chcę/nie chcę. On już znajduje powody, dla których czegoś masz nie robić. Zanim zdążysz się zorientować będziesz miał w głowie kilkanaście powód przeciw </b>(osobiste, lęki, schematy, ograniczenia, bariery, opinia innych itp.), że pominiesz kwestię chcę/nie chcę i od raz przejdziesz do argumentowania dlaczego nie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Daj sobie czas na pauzę. Wyczul się i wsłuchuj się w moment, kiedy pada pytanie czy czegoś chcesz i najpierw zdecyduj co zrobić, a dopiero później szukaj argumentów. Gdybym nie trafiła na takich ludzi, którzy systematycznie torpedowali moje wątpliwości i poddała się pierwszemu impulsowi to nie przeżyłabym wspaniałej przygody i nie zostałabym koordynatorem a pewnie i starostą grupy również nie, bo tutaj też miałam ogrom wątpliwości. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej padła jeszcze jedna cenna uwaga: „jeżeli teraz tego nie spróbujesz, to kiedy?”. I z tymi pytaniami zostawiam Was na ten weekend a sama kończę pakować torbę, bo wyjeżdżam za miasto o czym pewnie napiszę następnym razem. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-85198691183515569762015-10-25T20:42:00.001+01:002016-01-16T12:12:41.576+01:00O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Nie wiem dlaczego kiedyś mi zarzucono, że<i> „taaa… Ty to możesz pisać o szczęściu, bo jesteś szczęśliwa, ale gdybym ja chciał to zrobić, to nie ma na to szans.”</i> A czy ktoś zastanawiał się nad tym dlaczego lekarzom nie zarzucamy iż piszą poradniki, ogrodnikom nie zarzucamy książek poświęconych pielęgnacji ogrodu, kucharzom książek z przepisami a dietetykom książek o racjonalnym odżywianiu? Z tego samego powodu nikt nie może Ci zarzucić, że piszesz o fotografii, podróżach, gotowaniu, szczęściu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggxC_blVLhxTKMSoXsHKf4gKklCHscAUOFpHeRVXT-TeeoZJJjmGrcl-aZblV-1mqkXEJ0y90HFU0jCkvgbRaU9XMt9SQ-pVEYGfanPXgDtOOnnet7Y1BpSo1u6DoPOnRyRirszr3vX8g/s1600/Wielkie+rzeczy+to+cz%25C4%2599sto+drobiazgi%252C+kt%25C3%25B3re+zosta%25C5%2582y+zauwa%25C5%25BCone..jpg" imageanchor="1"><img alt="o szczęściu piszą ludzie szczęśliwi" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggxC_blVLhxTKMSoXsHKf4gKklCHscAUOFpHeRVXT-TeeoZJJjmGrcl-aZblV-1mqkXEJ0y90HFU0jCkvgbRaU9XMt9SQ-pVEYGfanPXgDtOOnnet7Y1BpSo1u6DoPOnRyRirszr3vX8g/s1600/Wielkie+rzeczy+to+cz%25C4%2599sto+drobiazgi%252C+kt%25C3%25B3re+zosta%25C5%2582y+zauwa%25C5%25BCone..jpg" title="wielkie rzeczy to drobiazgi" /></a></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<span style="font-family: inherit;">Piszesz o tym, na czym się znasz albo co właśnie poznajesz. Bo przecież uczysz się przez całe życie. Dzielenie się swoim spostrzeżeniami ma swoje minusy. Każdemu, kto coś robi można przecież zarzucić wiele złego. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
</div>
<div>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Zarzuty wobec… </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Proponuję prześledzić drogę rozumowania stosowaną względem pewnych Blogerów: </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na pewno ci, którzy robią dobre zdjęcia nieraz słyszą, że takiemu to dobrze, bo ma super sprzęt to pewnie żadna trudność zrobić profesjonalne zdjęcie. Czym się tu chwalić? A photoshopa to pewnie co drugi potrafi sprawnie obsługiwać. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Gotując potrawy, które ładnie się prezentują a ich wykonanie nie powinno przysporzyć przeciętnemu Czytelnikowi wiele trudności, można spotkać się z zarzutem dotyczącym ilości podjętych prób i ogromu wiedzy. Toż to skandal tak się obnosić z tym, co się wie! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wiesz, co zarzuca się podróżnikom? To największe lenie, bo tylko sobie jeżdżą z jednego kraju do drugiego i o nic nie muszą się martwić. Żadna rodzina, żadne rachunki, żaden szef. Przecież to skandal (może nawet większy niż poprzedni)! </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Piszesz o kosmetykach? To pewnie wiesz, że możesz to robić tylko dzięki bogatym rodzicom, którzy sponsorują Ci zakupy ilości kosmetyków, która mało delikatnie wykracza poza przeciętną liczbę. A nawet jeżeli kupujesz je z własnych zarobionych pieniędzy, to i tak będziesz oceniania przez pryzmat takiej, która wiele nie wie o tym co pisze. Tak po prostu, bez powodu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A może Twój blog nie ma konkretnego kierunku rozwoju, ale umieszczasz na nim za dużo pozytywnych treści? Wtedy też warto napisać, iż nic nie wiesz o życiu, bo rodzice Cię utrzymują, więc masz czas pisać o bzdurach. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Podporządkowałeś życie sportowi? W takim razie łatwo Ci pisać o nowych ćwiczeniach i wklejać swoje nowe zdjęcia z wysportowaną sylwetką, podczas gdy większość ludzi pracuje do późna i zajmuje się domem. W jakiej rzeczywistości żyjesz, że o niczym z tego nie wiesz a tylko dodajesz kolejne zdjęcie w ciuchach otrzymanych pewnie w ramach sponsoringu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Piszesz opowiadania i nagle wydałeś książkę? No tak, to znaczy że już się sprzedałeś. Nie łaska pisać za darmo, bo wszystkim zależy na lansie. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
</div>
<div>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Jak często tłumaczysz się ze swojej pasji i sposobu w jaki ją wyrażasz? </span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Bardzo często osoby, które już do czegoś doszły muszą się zmierzyć z sytuacją, w której wymaga się od nich tłumaczenia i kajania się. Bo należy się wytłumaczyć dlaczego nie chciało się pozostać w szeregu tylko zrobiło się ten jeden głupi krok do przodu. Krok, który umożliwił wszystkim innym wygodne i precyzyjne strzelanie do śmiałka-wariata. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">A teraz, proszę Cię, zastanów się kiedy ostatnio speszyłeś się mówiąc o tym, co robisz „po godzinach” i to całkowicie legalnie, ale za to kompletnie bezpłatnie? Tak, mam na myśli blogowanie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zmieniając otoczenie i ludzi, postawiłam przeprowadzić eksperyment i oficjalnie przyznaję się, że jestem Blogerką. Określenie niepoważne w moim przypadku (póki co). Mówiąc o blogosferze, o tym jak się zmieniła w ostatnich latach, co mnie interesuje i jakie blogi czytam oraz dlaczego. Z początku wydawało mi się to dobrym pomysłem, by wyróżnić się z tłumu. Tym bardziej, że w ostatnim miesiącu poznałam kilkadziesiąt nowych osób, a najlepiej zapamiętuje się kogoś nietypowego. Nie przewidziałam tylko jednego. Jeżeli ktoś nie jest Blogerem, to blogosfera średnio go interesuje. Prawdopodobnie fascynację tym światkiem traktuje na równo jak świat gier online. W rezultacie otrzymuję… brak reakcji! Mnie się wydaję, że czynię rewolucję, a innych naprawdę średnio interesuje co robię. No chyba, że jesteś jedną z tych osób które posiadają kilka tysięcy followersów i istnieje szansa, że wchodząc w nowe środowisko poznasz jakiegoś swojego Czytelnika. Wtedy faktycznie możesz wywrócić czyjś świat do góry nogami. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
</div>
<div>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Czy brak fejmu powinien zniechęcać? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Absolutnie nie! Z jednej strony słyszysz, że dobrze Tobie tak pisać o fotografii/DIY/ robieniu na drutach, bo masz czas/ zero zobowiązań/ zaplecze finansowe. Z drugiej strony, kiedy sam decydujesz się, by czymś się pochwalić spotykasz się ze zbiorowym milczeniem. Z powrotem wracasz na swoje miejsce w szeregu i wiesz, że to co piszesz nie jest niczym wyjątkowym. A jednak nie potrafisz powstrzymać uśmiechu, kiedy wystukujesz kolejne literki na klawiaturze. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
</div>
<div>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Zadanie, które otworzyło mi oczy </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">W zeszłym tygodniu brałam udział w zadaniu grupowym, które polegało na tym, że mieliśmy ocenić co zmieniło się z naszym życiu i w nas samych na przestrzeni ostatnich 10-15 lat. Założenie zadania z góry było błędne, bo wg tego co odpowiedzieliśmy zostaliśmy rozdzieleni między dwie grupy: ta, która uważała że w ich życiu nic się nie zmieniło i ta, która uważała że zmiany nastąpiły. Zrobiłam błyskawiczny rachunek sumienia i uznałam, że zmian u mnie jest aż nadto. Poszłam do drugiej grupy i podczas dyskusji na temat tego, co się zmieniło okazało się, że byłam jedyną osobą na dziesięć, która uważała że zmiany miały charakter pozytywny. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tworząc listę cech okazało się, że ludzie z mojego rocznika (lub niewiele młodsi) są teraz mniej aktywni poza zajęciami, wolą działać indywidualnie, mniej się angażują w koła lub piastowanie stanowisk, nie zabierają głosu na forum i okropnie przejmują się opinią innych (do tego stopnia, że nieraz rezygnują z działania). Był taki moment, kiedy po kwadransie wspólnej pracy chciałam zwyczajnie uciec z zajęć. To nie był mój świat ani mój tok myślenia. Przygnębiło mnie to jak bardzo jesteśmy zależni od tego, co ktoś sobie pomyśli na nasz temat. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Kto o czym powinien pisać? </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">A teraz sam odpowiedz sobie na pytanie kto powinien pisać o gotowaniu? Pasjonata czy student żyjący na słoikach, które zapakuje mu mama? Kogo chciałbyś przeczytać, poszukując informacji o prowadzeniu firmy: właściciela dobrze prosperującego przedsiębiorstwa czy pracownika pracującego na etacie i marzącego o tym, że kiedyś być może otworzy własny biznes. Szukając inspiracji zajrzysz do osoby, która od wpisów rozlewa łzy po stracie ukochanego, kończąc każde zdanie sformułowanie „życie nie ma sensu” czy u osoby, gdzie jest mnóstwo pozytywnych treści?</span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div>
<br />
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Sekret</span><span style="font-family: inherit;"></span></h3>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Powiem Ci sekret. Nikt nie jest szczęśliwy permanentnie. Szczęśliwym jedynie się bywa. A to i tak zależy od tego jak patrzysz na świat. I o tym jest ten blog – nie o szczęściu, a o sposobie postrzegania rzeczywistości. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Z cyklu:</span><br />
1. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/11/sport-moze-dac-ci-szczescie-nie.html" target="_blank">Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!</a></div>
<div>
2. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2015/12/bo-prezenty-daja-szczescie.html" target="_blank">Prezenty dają szczęście! Pytanie komu najbardziej?</a><br />
3. <a href="http://szczesciewybieram.blogspot.com/2016/01/postanowienia-noworoczne-zrodo.html" target="_blank">Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?</a></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-84100779426364142212015-10-22T20:51:00.000+02:002015-10-22T20:51:01.470+02:00Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu<span style="font-family: inherit;"></span><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Zapewne nieraz słyszałeś, że jeżeli uważasz, że potrafisz coś zrobić albo wręcz odwrotnie uważasz, że nie potrafisz, to tak naprawdę w obu przypadkach masz rację. To prawda, że ograniczenia istnieją tylko w Twojej głowie, ale wcale nie musisz ich traktować jak tablice z napisem „zakaz wstępu”. Zamiast przekonywać się, dlaczego do czegoś się nie nadajesz, pomyśl w jaki sposób możesz stać się idealną osobą na dane stanowisko. Możesz zastanowić się jak dany problem obejść. A możesz równie dobrze usiąść ze zbolałą miną i powiedzieć „nie da się”. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyLrDUM_1udfQlLzZ6XMnw8u7AOUIdLgLsmflddmwWM3zcUPM6iwfJybi36vTlaux-6ov_EY7i-0PbI9uzd-Y0fOSCUGfhNDTaIegKjnI2R3zarbUvw1UZCqmZpBaWtUJyGYgQl8UENvU/s1600/Na+czym+Ci+zale%25C5%25BCy_Kim+chcesz+by%25C4%2587+albo+kim+nie+chcesz+by%25C4%2587_.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyLrDUM_1udfQlLzZ6XMnw8u7AOUIdLgLsmflddmwWM3zcUPM6iwfJybi36vTlaux-6ov_EY7i-0PbI9uzd-Y0fOSCUGfhNDTaIegKjnI2R3zarbUvw1UZCqmZpBaWtUJyGYgQl8UENvU/s1600/Na+czym+Ci+zale%25C5%25BCy_Kim+chcesz+by%25C4%2587+albo+kim+nie+chcesz+by%25C4%2587_.jpg" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"> <a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jednym z największych wyzwań związanych z przeprowadzką do Krakowa była dla mnie kwestia kontynuacji uprawiania sportu. Piszę wyzwanie, bo rzadko kiedy postrzegam coś jako problem – taka moja mentalność. Wyzwanie skłania mnie do podjęcia działania i sprostaniu mu, a problem kojarzy mi się z czymś o wiele bardziej skomplikowanym i trudniejszym do rozwiązania. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Od ponad dwóch lat jestem dość aktywną osobą, która ćwiczy 3-4 razy w tygodniu. W okresie jesienno-zimowym stawiam głównie na ćwiczenia na macie, wykonywane w domu. Ma to swoje plusy jak niezależność od sztywnych godzin treningów oraz wygodę, bo ćwiczę niezależnie od opadów deszczu lub śniegu. Nawet nie muszę wychodzić z domu, więc nawet mnie to nie demotywuje. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Obiecałam sobie, że przeprowadzka niczego nie zmieni w moim trybie życie. Musiałam jednak zweryfikować swoje zapędy, bo w pokoju mam tyle miejsca na podłodze co do rozłożenia maty i pojawia się problem, kiedy należy wykonać wykop nogą. Mogę zaliczyć uderzenie w łóżko lub w szafę, a jedno i drugie wydaje się być równie bolesnym rozwiązaniem. Dodatkowym ograniczeniem jest to, że nawet nie mogę podnieść rąk do góry bez zahaczenia o lampę. Co mi pozostaje?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Podejście A: nie ma warunków, więc nie ćwiczę </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Rozmawiałam z koleżanką, która ma dłuższy ode mnie staż mieszkania poza domem i powiedziała, że zapisała się w zeszłym roku akademickim na siłownię. Miała ten sam problem co ja to znaczy, pokój nie jest mały, ale jednak uniemożliwia oddanie się ćwiczeniom w pełni. W jej przypadku problem polegał na tym, że kupiła karnet, poszła trzy razy i na tym się skończyło. Nie wiem, czy zabrakło jej motywacji, czy może klub nie był fajny albo był wręcz przepełniony. W każdym bądź razie logistycznie jakoś ją to wszystko musiało przerosnąć, bo idee ćwiczeń porzuciła. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Podejście B: jestem biednym studentem, nie stać mnie </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Następnego dnia byłam mimowolnym świadkiem rozmowy, gdzie dziewczyna mówiła, że chętnie by o siebie zadbała i poprawiła własną kondycję, no ale w mieszkaniu to nie da rady. Natomiast siłownie to głupi pomysł, bo kosztują majątek – 150 zł za miesięczny karnet open. Jakiego studenta na to stać?! A wersja dla studentów to przecież kpina, bo student ma ograniczony dostęp i może korzystać z obiektu do godziny 16:00. Najciekawsze zajęcia zorganizowane odbywają się natomiast w godzinach wieczornych. To już lepiej jest tyć. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Podejście C: szukam sposobu </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podczas tych rozmów czuję się jak dziecko, które coś wie i chce niecierpliwie powiedzieć tylko nie wie jak. Pomysł z siłownią wpadł mi do głowy już jakiś czas temu, ale dopiero w tym tygodniu znalazłam czas, by zrobić rozeznanie. Okazało się, że dla studentów istnieje fajna opcja karnetu half-open za 60 zł, który uprawnia do wejścia do godziny 16:00. Dla mnie to żaden problem, bo zajęcia w tym semestrze mam tak poukładane, że chodzę na „drugą zmianę”. Wprawdzie wymaga to ode mnie zmiany przyzwyczajeń, bo dotychczas preferowałam ruch wieczorem – teraz zostają mi na to poranki. Siłownia jest jakieś 20 minut spacerkiem od mieszkania a ja postanowiłam spróbować swoich sił na bieżni i rowerkach. Raz w życiu miałam okazję korzystać z takich sprzętów, a teraz nadarza się okazja, by spróbować czegoś innego. Ruch to ruch, a dla mnie nie ma znaczenia jaki, bo nie mam w planach wyrabiania mięśni. Po prostu od czasu do czasu potrzebuję wyrzucić z siebie nadmiar energii i oczyścić umysł. Ale o ruchu będzie w innym wpisie. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Szukam powodu </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Świętą jednak nie jestem i czasem mam tak, że znajduję tysiące powodów by zdyskredytować swoją osobę. Najświeższy przykład to stanowisko koordynatora projektu w Kole Naukowym, do którego się rekrutowałam. Zgłaszając się do koła, zaznaczyłam, że owszem chciałabym być koordynatorem, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości. Tymczasem oni potrzebują koordynatora na już. Gdzieś tam podczas rozmowy padło pytanie „dlaczego nie teraz?”. No i oczywiście w tym miejscu stworzyłam długą listę „przeciw” bo nigdy nie byłam, bo nie wiem jak taka praca wygląda, bo się nie znam, bo nie znam uczelni, bo… </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Tego samego dnia, ale późnym popołudniem szukaliśmy starosty naszej grupy. Wiadomo, że raczej się nie znamy, więc trudno osądzić kto się nadaje na takie stanowisko a kto nie. Wszystko ogranicza się do własnej woli i zgłaszanej chęci. Powiedziałam, że wprawdzie starościną już byłam, ale to na poprzedniej uczelni. A tutaj z tego co słyszę, to wszystko rządzi się innymi prawami. No, ale pierwszy krok na misji samobójczej wykonałam, mówiąc że byłam starościną. Reszta moich obaw została skutecznie stłumiona przez tłumaczenie, że przecież wszędzie jest tak samo. A jak nie będziesz wiedzieć to pytaj. Mało tego, rozmawiałam z jedną dziewczyną, która zachęcała mnie do rekrutacji do innego Koła, w którym sama się udziela. Opowiedziała mi swoją historię związaną z rekrutacją i powiedziała, że ona swoją działalność w Kole zaczynała od bycia koordynatorem. Wszystko w jednym dniu. To tak jakby ktoś usilnie chciał mi pokazać, że wystarczy tylko w siebie uwierzyć i tym samym przestać wierzyć w androny, że jak nie masz doświadczenia to się nie nadajesz. A jak niby masz zdobyć to doświadczenie skoro wiecznie się wycofujesz ze wszystkiego? No właśnie. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">Szukam sposobu </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gdzieś tam na rozmowie popełniłam błąd, za bardzo ukazując, że się boję. Nie pokazałam natomiast tego, że pomimo strachu byłabym w stanie coś fajnego zdziałać. Może nie za pierwszym razem, bo popełniłabym błędy, ale już za kolejnym byłoby znacznie lepiej. Cieszę się natomiast, że te wnioski z rozmowy mogłam już zastosować podczas wyborów na starostę i zostałam nim. Może jestem dziwna, ale na poprzedniej uczelni podobała mi się ta funkcji i trochę było mi szkoda, że na nowej uczelni już mnie to nie spotka. No bo gdzie tam ja z takiego miasteczka mam konkurować z ludźmi, którzy znają uczelnię krakowską na wylot. Wybór wydawał się oczywisty. Ba! Nawet ja sama bym na siebie nie postawiła. Głupie podejście, bo szukając powód zawsze go znajdziesz. Mniejsze doświadczenie, gorsze pochodzenie, brak znajomości, kaleczenie języka… Szukając sposobu również zawsze go znajdziesz. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Dobrze postawione pytanie brzmi: na czym tak naprawdę Ci zależy? A potem postępuj tak, by to osiągnąć. Bo, że ktoś powiedział że jest tak i tak, wcale nie oznacza że Ty nie możesz zrobić inaczej. Nauczyłam się tego podczas rozmowy i możliwe, że kosztowało mnie to członkostwo. Cenna i bolesna lekcja, ale uważam że warta przejścia. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-19763831052355921742015-10-18T20:40:00.002+02:002015-10-18T20:40:09.261+02:0010 filmów w sam raz na dłuższe wieczory - które z nich widziałeś?<span style="font-family: inherit;"></span><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jesień to czas czytania książek i oglądania filmów. Postanowiłam zrobić listę 10 filmów, które nie tyle są o szczęściu i pokonywaniu własnych słabości, o których pisze w zakładce „Filmy”. Dzisiaj prezentuje filmy o przeróżnej tematyce z kategorii wartościowe/ciekawe/nietuzinkowe. Co polecam obejrzeć w telewizyjnym programie Szczęście Wybieram? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> </span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUTlhSuEiQrq7XbtHTfdyNuRcC2ShaAJq6M-nadspdcRfgqZHvT8guBogvL_LXN5jYyvEqVCeQYEk5rJERK-8AuPTv-MAtdQZnROwfoaRvsh0hBpg1n_VTmK8Vk-vtRxt7vR5IlowyA8U/s1600/projekcja+filmu.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUTlhSuEiQrq7XbtHTfdyNuRcC2ShaAJq6M-nadspdcRfgqZHvT8guBogvL_LXN5jYyvEqVCeQYEk5rJERK-8AuPTv-MAtdQZnROwfoaRvsh0hBpg1n_VTmK8Vk-vtRxt7vR5IlowyA8U/s1600/projekcja+filmu.jpg" title="10 filmów, które warto obejrzeć" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"> <a name='more'></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Zacznijmy od tych bardziej znanych: </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Yes Man”(2008) – „Jestem na tak” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Nie wiem, czy istnieje ktoś, kto tego filmu nie widział, bo wśród swoich znajomych byłam chyba ostatnią z osób, która go obejrzała. A miało to miejsce w pierwszym półroczu tego roku. Główny powód, dla którego zwlekałam z zapoznaniem się z nim, to aktor grający głównego bohatera – Jim Carrey. Nie znoszę tego głupkowatego podejścia do spraw, a komedię z jego udziałem bardziej mnie nużą niż bawią. Jednak w tym jednym konkretnym przypadku muszę przyznać, że nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł lepiej zagrać tą szczególną rolę. Rolę osoby, która jest niezadowolona ze swojego życie (brak dziewczyny, przeciętna praca, dziwny szef) i przechodzi metamorfozę pod wpływem pewnego guru motywacyjnego. W konsekwencji staje się osobą, która wykorzystuje każdą ale to absolutnie każdą okazję, bo obiecuje że zawsze na wszystko będzie się zgadzać. Ciągłe mówienie „tak” ma oczywiście wiele przykrych konsekwencji, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi, że warto powiedzieć o jeden raz za dużo „tak” niż „nie”. Poza tym w filmie potwierdzono tezę, że nigdy nie wiadomo jaka umiejętność z poprzednich doświadczeń może Ci się przydać. </span><br /><span style="font-family: inherit;">Film, który przerysowuje pewne podejście do życia, ale myślę że taki właśnie był zamiar jego twórcy. I pamiętajcie, nie zrażajcie się aktorem! </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„The Great Gatsby” (2013) – „Wielki Gatsby” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Wspominałam o filmie w tym miejscu, ponieważ moim zdaniem Gatsby jest przykładem takiej fikcyjnej postaci, od której naprawdę można wiele się nauczyć. Nauczyć się tego jak mieć rozmach w marzeniach i dowiedzieć się czy warto? Poza tym Gatsby posiada szereg innych cech dobrego marzyciela, który nie tylko marzy, ale przede wszystkim dąży do spełnienia tych marzeń. Zaznaczę również, że to nie jest film o gangsterach i mafii, bo sama miałam takie błędne założenie. Pod wcześniej wspomnianym wpisem w komentarzach okazało się, że nie tylko ja tak uważałam. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;"> „The Help” (2011) – „Służące” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Świetny film na niedzielę. Traktuje o czarnoskórych służących, którzy pracowali na początku XX wieku w amerykańskich domach i ich niesprawiedliwego traktowania. Pewna młoda dziennikarka postanawia opisać ich losy a narratorem jej powieści stają się same służące, pokazujące absurdy tamtych czasów . Gdzieś tam w tle cały czas jest obecna wesoła nutka, więc nieraz zdarzają się chwile wypełnione śmiechem. Powiedziałabym, że idealnie zostały tutaj dobrane elementy zabawne, poważne i refleksyjne. To nie jest przykład filmu „must see”, ale z całą pewnością kwalifikuje się do „worth of seeing”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Seven Pounds” (2008) – „Siedem dusz” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">To, co najlepszego możesz zrobić przed obejrzeniem tego filmu, to nie czytać jego opisu. Pod żadnym pozorem! Bardzo sporadycznie tak postępuję, bo zazwyczaj lubię wiedzieć czego mam się spodziewać. W tym przypadku jakoś tak samoistnie wyszło, że nie czytałam opisu tylko dałam się wciągnąć fabule. I chyba tylko dzięki temu zakończenie było dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Dodam, że mocnym zakończeniem. Film z gatunku tych ciut cięższych, ciut głębszych, które sprawiają, że nawet przed zaśnięciem długo analizujesz to, co obejrzałeś. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„The Artist” (2011) – „Artysta” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Film wyróżnia technika wykonania – jest to przykład kina niemego z czarno białym ekranem. Obejrzałam go za namową koleżanki i bardzo dobrze się stało. Dzięki temu zostałam zarażona, by poznać inne klasyki czarno białego kina, uznając w duchu że nie muszą być takie okropne jak mi się wydawało. Po kolei padła „Casablanca”, „Śniadanie u Tiffany’ego” i „Rzymskie wakacje”. Ten film pokazał mi jak naprawdę dużo można wyrazić jedynie za pomocą gestów, min i odpowiednio dobranej muzyki. Można podejść do tego jak do ciekawostki technicznej współczesnych czasów, ale na pewno warto dać szansę „Artyście”, by pokazał nam inne kino z czasów, w których nie żyliśmy. Przeważa zabawna nuta. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Trochę starsze: </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Sweet November” (2001) – „Słodki listopad” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Po pierwsze co mnie zaskoczyło to, że polskie tłumaczenie nie odbiega od angielskiego tytułu. Brawo my! A po drugie to, że film ma piętnaście lat, a ja po raz pierwszy obejrzałam go dopiero w zeszłym roku, a to tylko dlatego że przypadkiem został polecony na jakimś blogu. To film z gatunku tych trochę cięższych, ale i mądrzejszych. To chyba słowa <a href="http://delaviee.blogspot.com/">Asi</a>, że filmy o umieraniu pięknie opowiadają o życiu. To jeden z takich przykładów na to, że nie znając daty własnej śmierci przeżywamy swoje życie byle jak z przeświadczeniem o posiadaniu bliżej nieokreślonej ilości czasu. Oczywiście z góry zakładając, że jest bliższa nieskończoności. Kiedy czas się kończy i wyraźnie widać linię mety, wtedy każda minuta zostaje spędzona w niezapomniany sposób. </span><br /><span style="font-family: inherit;"> Przyznaję, że na ten film należy mieć odpowiedni nastrój, ale na pewno warto go obejrzeć ,jeżeli podobnie tak jak ja macie w tym temacie zaległości. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Hanging Up” (2000) – „Gorąca linia” </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Film opowiada o trzech siostrach, które większość dnia spędzają uwieszone na telefonie. Każda z nich ułożyła sobie życie w inny sposób i oprócz telefonicznych rozmów łączy je troska o schorowanego ojca. Chwilami zobaczysz zwykłe, szare życie przeciętnego człowieka. Bez fajerwerków i non stop świecącego słońca. Chyba właśnie ta realność i przeciętność najbardziej urzekły mnie w tym filmie. A do tego szereg słów, które padają w dialogach między bohaterami: „Dokąd idziesz? Po co idziesz?, które można zrozumieć zarówno metaforycznie jak i dosłownie. Film, który NIE pokazuje idealnej rodzinki, która ma kłopot a na koniec filmu problem w cudowny sposób się rozwiązuje. </span><br /><span style="font-family: inherit;">Poza tym film kusi obsadą trzech sióstr: Meg Ryan, Diane Keaton, Lisa Kudrow. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Trochę nowsze: </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Interstellar” (2014) </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Film z pogranicza fantastyki, który zaskakuje swoim zakończeniem. To jeden z tych filmów, kiedy nie wiesz czy na świecie pierwsza była kura czy jajko. </span><br /><span style="font-family: inherit;"> Ojciec astronauta wyrusza w wieloletnią podróż w kosmos, zostawiając na Ziemi dwójkę dzieci. To podróż, która trwa jego całe życie. Bohater staje przed dylematem czy poświęci życie rodzinie, czy też uratować świat i znaleźć planetę, gdzie ludzkość może przeżyć. Odkrycie tunelu czasoprzestrzennego wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Lot w kosmos i przeprowadzane badania są jednak bardzo niebezpieczne. Czystą abstrakcją, ale za to bardzo ciekawą, okazało się pokazanie odmiennego upływu czasu tutaj na Ziemi oraz tam w statku kosmicznym. </span><br /><span style="font-family: inherit;"> Nietypowa fabuła wciąga tak bardzo, że nie wiadomo kiedy mijają blisko 3h… </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Beyond the Lights” (2014) </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Moje ostatnie odkrycie, które warte jest rozpowszechnienia. Młoda piosenkarka osiąga popularność, na którą nie była przygotowana. Film został zrobiony z dużą lekkością, aby widz nie poczuł jak w trakcie oglądania jest wysysana z niego energia, ale traktuje o tym, o czym często czytamy w prasie. Celebryci kreują swój wizerunek niesamowitym kosztem własnym, a w tym dobrze wyważonym (pod kątem wywoływanych emocji) filmie, zaglądasz za kulisy życia w ciągłym świetle jupiterów i zastanawiasz się, czy w takim świecie możliwe jest pozostanie sobą? Czy samemu można postawić jakieś granice, czy też liczy się tylko to, co się sprzeda? </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><h3>
<span style="font-family: inherit;">„Focus” (2015) </span></h3>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;">Uwielbiam filmy z Willem Smithem i kiedy przeczytałam o nowej produkcji z jego udziałem, postanowiłam go zobaczyć obojętnie o czym by nie był. Na całe szczęście film nie jest o byle czym, a o bardzo sprytnym oszuście. Jego intrygi są tak dobrze przemyślane, że widz nieraz sam daje się nabrać i tak naprawdę rzadko kiedy wiadomo, co jest przypadkiem a co zostało wcześniej ukartowane. Po zakończeniu seansu nieuniknione staje się pytanie kto oszukuje, a kto jest oszukiwany? Obiecuję, że zakończenie warte jest obejrzenia całych 100 minut, bo człowiek zostaje na koniec z otwartymi ustami, z których pada słowo „wow!”. </span><br /><span style="font-family: inherit;"></span><br /><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">A Ty co poleciłbyś na coraz dłuższe wieczory? </span></div>
</div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br /><span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5767063988645286342.post-12036887748883150562015-10-15T21:48:00.000+02:002015-10-15T21:48:42.225+02:00"I know what I want and I want it now"<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Słuchałam radia i przypadkiem trafiłam na stary szlagier, którego rytm od razu zmusza nogę do wesołego tupania. Sama piosenka nic sobą nie przedstawia poza listą przezwisk, ale refren… W refrenie padają proste słowa, które sprawiają, że stawiam na głowie swój świat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMbykb1l4uEHneL8X_Ym-Sativ-rll6hQqEY8eZhGhhw7V0SKHUKI3cDZeyuctA3-bSgNKJqONovWxEkeGz1doOkM0MSHGPCB-9RGBi_QWGzHQHqpInCV-MzT4kIumE_dhmj9oaSM54ns/s1600/decyzja+o+tym+czego+chc%25C4%2599.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="i know what i want" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMbykb1l4uEHneL8X_Ym-Sativ-rll6hQqEY8eZhGhhw7V0SKHUKI3cDZeyuctA3-bSgNKJqONovWxEkeGz1doOkM0MSHGPCB-9RGBi_QWGzHQHqpInCV-MzT4kIumE_dhmj9oaSM54ns/s1600/decyzja+o+tym+czego+chc%25C4%2599.jpg" title="wiem czego chcę" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Piosenka to „Mr. Vain” Culture Beat, a znamienne słowa to<i> „I know what I want and I want it now”</i>. Nieraz przekonuję się, że w prostocie tkwi swego rodzaju piękno. A czy można prościej powiedzieć wiem czego chcę od życia i chcę tego zaraz, już? Jak wiele osób może powiedzieć, wiem czego chcę od życia i być przy tym szczerym? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Czy robiąc zakupy i stojąc przed regałem długo zastanawiasz się nad tym jaki kupić makaron? Rurki, świderki, gniazda na spaghetti lub płaty na lasagne, razowy czy zwykły x-jajeczny? Robiąc zakupy kupuję makaron jednej marki, razowy. Nie studiuję etykiet, nie zastanawiam się nad tym, który bardziej do mnie „przemawia”. Wynika to z faktu, że makaron zalicza się do grupy zakupów nawykowych, więc kiedy sprawdzisz jakąś markę i Ci odpowiada, to już dłużej nad tym nie kombinujesz. Podchodzisz do regału i zabierasz opakowanie makaronu ze sobą. Bez ceregieli. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Życie to wielki supermarket </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W życiu również stoisz przed takim regałem. Możesz wybierać spośród ofert pracy, zawieranych znajomości, wydarzeń w których weźmiesz udział, studiów które podejmiesz, miejsc gdzie będziesz żyć. A jednak tutaj już brakuje Ci odruchu nawyku i każdą decyzje studiujesz z odpowiednią dozą precyzji. Robisz listy z plusami i minusami a kiedy wychodzi remis, czekasz aż któraś z propozycji „przemówi” do Ciebie wyraźniej niż pozostałe. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Kiedy po raz ostatni zastanawiałeś się nad tym, czy obecne życie jest takie, jakie chciałeś mieć? Wiem, że część ludzi goni za marzeniami sprzed 15 lat i nie spostrzegli, że te marzenia są już nieaktualne. Część z nich jest już nieszczęśliwa, ale wierzy że w momencie spełnienia marzenia, wszystko się odwróci. Nie pamiętam w której ostatnio przeczytanej książki trafiłam na słowa: </span><br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: inherit;">Chciał być lepszy, ale umarł, zanim znalazł na to czas.</span></blockquote>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nieraz tak jest, że wspinasz się nie na tą drabinę co powinieneś, albo jak mówi przysłowie, drabina została oparta nie o tą ścianę co powinna. Współcześnie ludzie za rzadko rozmawiają ze sobą samym, za rzadko wiedzą czego chcą od życia i jeszcze rzadziej dążą do tego. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Czego ja chcę? </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zadaj sobie pytanie: czego właściwie chcę?, a zaraz kolejne: co mogę zrobić, by to mieć? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Chciałam większego miasta, nowych ludzi do poznania, więcej okazji do wykorzystania i poznanie smaku życia. Chciałam zobaczyć jak sobie poradzę ze wszystkim, co trzeba zrobić po raz pierwszy, począwszy od rejestracji na platformach e-learningowych po obsługę biletomatów w tramwajach i kinach. Dostałam to wszystko i spostrzegłam, że mało kto patrzy na świat moimi oczami. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przyjechałam do nowego miasta i nie ma dnia, żebym przesiedziała go w mieszkaniu. Ciągle mnie nosi po mieście. Czasem jak nie mam pomysłu gdzie pójść, to idę choćby na rynek, bo tam zawsze coś się dzieje. Chodzę ulicami miasta i po prostu chłonę aurę tego miejsca, za każdym razem lekko niedowierzając, że zostanę tu nie na 3 dni, nie na dwa tygodnie, a na co najmniej dwa lata. Pewnie kiedyś nadejdzie moment, kiedy poczuję przesyt tym wszystkim, kiedy każde nowe usprawnienie nie będzie już na mnie robiło wrażenia, kiedy przestanę zwracać uwagę na obce języki. Na razie jestem jedną z tysiąca nowo przyjętych studentów i czuję się… niepoważnie. Pamiętam, że <a href="http://niezwykle-piekne.blogspot.com/2015/09/kto-nigdy-nie-by-dzieckiem-nie-moze.html">Klara</a> nie tak dawno pisała o zachowywaniu się jak dziecko i czy to wypada w wieku dwudziestu paru lat wciąż śmiać się na cały głos, cieszyć się z drobiazgów i zwyczajnie dobrze się bawić, gdy jest ku temu okazja. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">W Krakowie obudziłam w sobie na nowo Dziecko. Dostaję miliony bodźców z zewnątrz i czasem nie wiem co z tym wszystkim robić. Czasem z ulgą wracam do mieszkania, gdzie panuje względna cisza. Zaglądając w kalendarz, nie dowierzam że minęły niecałe 2 tygodnie, bo przecież tyle się wydarzyło, tylu ludzi poznałam, tyle rzeczy przeżyłam i tyle rzeczy zrobiłam po raz pierwszy. Ostatnio na fb w rozmowie napisałam: „nie to, że jakoś specjalnie uwielbiam Kraków, ale z każdym dniem się do niego przekonuję”. I co się okazało? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Można mieszkać tu przez miesiąc i ani razu nie być na rynku. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Można tu studiować i szczerze nienawidzić miasta. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Można kontynuować tutaj studia, chociaż większość znajomych „uciekła” do innych miast. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Można zapierać się, że nigdy nie pojedzie się na studia do Krakowa a jednak tutaj wylądować. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Można tutaj studiować, a potem wrócić grzecznie do rodzinnego miasta z przeświadczeniem, że było fajnie, ale się skończyło. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Można zacząć studia z założeniem, że tutaj jest tylko rywalizacja pomiędzy studentami. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po zderzeniu z takimi opiniami, czuję się jak spadają mi z oczu klapki i na powrót staję się małym niedoświadczonym dzieckiem, które faktycznie nie zna świata. Na szczęście to nie trwa długo, bo myślę sobie, że przecież nie muszę się poddać temu toku myślenia. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Parzę na świat moimi oczami i wierzę, że przypadki nie istnieją. </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jestem otwarta. Na ludzi. Na okazję. Na nowości. To sprawia, że niczego z góry nie zakładam – nie wiem, czy studenci startują w wyścigu szczurów, czy stawiają na kooperację. Nie wiem, czy można tutaj dostać pracę tylko „po znajomości”. Nie wiem, czy faktycznie jest tu tak źle, że należałoby stąd uciekać… Może gdybym uzależniła swoje szczęście od tego czy uczelnia spełni moje wymagania, czy znajdę tutaj znajomości na całe życie, to może prędzej czy później poczułabym zawód. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tak się składa, że ja szczęście lokuję w sobie i zakładam, że wiele zależy od mojego podejścia. Studia to ułamek czasu, który tutaj spędzam. Tym samym pozostają niezliczone godziny do wykorzystania w bardzo atrakcyjny sposób. Bo przecież studia to nie tylko studia. A kiedy człowiek zostaje zdany sam na siebie, to staje się coraz odważniejszy – bo nie ma wyboru. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">Napędza mnie ciekawość świata </span><span style="font-family: inherit;"> </span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na powrót przekonałam się do fb, bo ciągle trafiam tam na jakieś ciekawe spotkania i wydarzenia. Byłam już na wykładzie otwartym, prowadzonym w całości po angielsku przez Amerykanina i było to dla mnie duże wyzwanie. Poza tym zapisałam się na organizowane targi pracy, bo… nigdy nie miałam okazji na nich być. Chcę zobaczyć jak to wygląda. Oprócz tego biorę udział w rekrutacji do Koła Naukowego poświęconego rozwojowi osobistemu – coś stworzonego idealnie dla mnie. Jak wszystko dobrze się ułoży, czeka mnie w listopadzie weekendowy wyjazd integracyjny. Idę też na spotkanie organizowane przez Smok Bloga. Powiem szczerze, że kiedy czytałam o pierwszej edycji, bardzo żałowałam, że nie mogłam w niej uczestniczyć. Dostając się na studia do Krakowa, to była jedna z pierwszych rzeczy, które sobie obiecałam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Będę brała udział w następnie organizowanej akcji. Jak to się stało? Przedwczoraj przypadkiem na fb wyświetlił mi się post, że będzie miało miejsce takie i takie wydarzenie. Po kliknięciu w nie, dowiedziałam się o biletach wstępu rozdawanych wczoraj i dzisiaj. Dowiedziałam się o wszystkim na dzień przed i to nie był przypadek. Zapisałam się od razu. W planach miałam jeszcze wyjście na występ Ireneusza Krosny, ale termin czyli 6.11. uniemożliwił mi skorzystanie z tej okazji, bo prawdopodobnie będę wtedy na wyjeździe. Najpiękniejsze jest to, że póki co za nic nie musiałam zapłacić, dlatego szczerze nie znoszę ludzi, którzy tłumaczą swoje niezadowolenie tym, że nie mają pieniędzy. W międzyczasie trafiłam jeszcze na szkolenie online dotyczącej edycji grafiki (niestety zerwało mi łączę, ale tym przykładem chciałam pokazać ile istnieje możliwości).</span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zapewne wiesz, że podróżowanie nie musi być drogie, bo możesz zdecydować się na autostopa i dzięki temu zwiedzić kawałek świata. <a href="http://podrozewsrodpiekna.blogspot.com/2015/09/autostop-polska-litwa.html">Martyna Masiak</a> napisała o tym na swoim blogu, że podróżując po Mazurach i Litwie przez tydzień zmieściła się w budżecie 120 zł, które uprzednio zarobiła zbierając borówki. Można? Można, pod warunkiem, że wie się czego chcę. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
Nie można przejść przez życie, kopiując życie innych.</h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niech przed sięganiem po to, czego chcesz, nie powstrzyma Cię przekonanie, że nikt ze znajomych tego nie chcę/ tak nie robi/ nie żyje w ten sposób. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy mogę, to pomagam. Zaskakujące jest to, ile razy zostałam już zapytana o drogę, miejsce jakiegoś kościoła, numer sali, godzinę, dokąd jedzie tramwaj, dostępność wifi, wymagania dotyczące zaliczenia przedmiotu… Przyznaję, że mało kiedy znam odpowiedź. Ale z każdym kolejnym pytaniem czuję się mniej obco w tym mieście, bo skoro ludzie pytają to znaczy, że sami nie wiedzą. A skoro nie wiedzą, to nie mają specjalnie dłuższego stażu mieszkania tutaj ode mnie. W grupie, która być może nawet nic nie wie, zawsze raźniej niż w pojedynkę – mniejsze poczucie wyobcowania. Ale nic z tego nie miałoby miejsca, gdybym została na starej uczelni, ze znaną mi ekipą ludzi. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie mam oczekiwań, bo wielokrotnie mnie zawiodły. Ale to nie znaczy, że nie jestem otwarta na to, co będzie się działo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: inherit;">What I want?</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;">Wiele dobrych rzeczy. Niczego konkretnego. Trochę możliwości, szczyptę zaufania a o szczęście zadbam sobie sama. </span><span style="font-family: inherit;"></span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15605163453964287563noreply@blogger.com7