Strony

środa, 12 marca 2014

...ponieważ mogę...

Czytam bardzo dużo książek. Nawyk ten został zaszczepiony we mnie już we wczesnym dzieciństwie. Alfabet poznałam zanim poszłam do szkoły i zdążyłam do tego czasu parę razy przeczytać elementarz. Potem czytałam książki z domowej biblioteczki (jakieś bajki dla dzieci), a jeszcze później moja mama zrobiła wspaniałą rzecz tj. zapisała mnie do publicznej biblioteki w sekcji dla dzieci. Tam już buszowałam między regałami bez ograniczeń. Myślę, że dzięki temu, że tak wcześnie odkryłam książki i wspaniały świat, który oferują, lektury nie zdołały mnie zabić. Wiele ludzi zniechęca się do czytania, bo mają jednoznaczne skojarzenie książek z lekturami szkolnymi, które (nie oszukujmy się) mają wartość, ale raczej są mało interesujące dla młodego pokolenia. Z książkami wiążę jeszcze jedno przekonanie tj. z każdej książki można coś wynieść, każda czegoś uczy. Może to być odwaga opisywana w książkach Tolkiena lub pojedyncze cytaty z kryminałów Chmielewskiej i nie tylko. Zawsze jest coś, co zwraca moją uwagę.

Ostatnio nadarzyła mi się okazja, aby przeczytać trylogię Greya. Nie chcę wnikać w to, co myślę o tych książkach. Bo ja pomyślę A, ktoś pomyśli B a jednocześnie tematyka tej trylogii jest tak specyficzna, że każdy obawia się bronić swojego zdania… Co więcej, okazało się, że chcąc przeczytać te książki (z racji dużego rozgłosu, jaki został wokół nich zrobiony), naraziłam się na komentarze w stylu: Ty chcesz to przeczytać?! No wiesz! Po co Ci to? Chyba zmienię o Tobie zdanie. Nie dałam się, zadając pytanie: A Ty przeczytałaś? Padła łatwo do przewidzenia odpowiedź: Nie. Więc dlaczego mnie oceniasz? Dlaczego oceniasz książkę po okładce? Nie lubię polegać na opiniach innych. W przypadku recenzji filmów w ¾ nie zgadzam się z recenzentami i zajmuje odmienną pozycję od nich. Mnie się podoba, im nie; oni zachwalają, ja bezwzględnie krytykuję.

Wracając do wątku Greya, nie będę zdradzać fabuły, psując tym samym „zabawę” innym. Z kolei Ci, którzy ją znają, wiedzą co na jej temat myśleć. Gdyby zadać pytanie: co można wynieść z takiej książki? To pewnie padłaby przesłodzona odpowiedź, że miłość zwycięża wszystko. Co w moim odczuciu (chociaż uwielbiam happy end) było przegięciem. Dlatego osobiście nie uznaję tego za wartość tej książki, bo jest to wątek zbyt naiwny. W tych książkach moją uwagę zwróciło co innego. Charakterystyczne słowa, które padają co pewien czas we wszystkich trzech częściach: ponieważ mogę.

Nie zdradzę zbyt wiele, jeżeli dla niewtajemniczonych powiem, że cała fabuła dotyczy dwóch osób: nieprzeciętnie bogatego Greya i zwyczajnie zarabiającej Anastazji. Za każdym razem, kiedy Grey korzysta ze swojego majątku, to załatwiając lot helikopterem, to kupując dziewczynie samochód, to robiąc sobie wagary od pracy, na pytanie dziewczyny dlaczego? Niezmiennie odpowiada: ponieważ mogę.

Nie myślcie jednak, że ta jego nonszalancja jest wynikiem tego, że posiada ogromny majątek i może nim rozporządzać jak tylko pragnie. Nie chodzi też o to, że pieniądze dają mu poczucie wolności. A przynajmniej ja tak to odbieram. Według mnie każdy z nas mógłby powiedzieć, że robić coś, ponieważ może.



Te dwa słowa kojarzą mi się z wolnością, wynikająca z tego, że takie przysługuje nam prawo (jesteśmy wolni; mamy własną wolę i możemy robić, co chcemy). To skłania z kolei do refleksji, aby docenić to, co mamy. 
 
„Idę na spacer, ponieważ mogę. Jest piękna pogoda, a ja mam nogi i mogę się samodzielnie przejść.”
„Spędzę weekend z rodziną, ponieważ mogę. Posiadam rodzinę, która zawsze mnie wspiera.”
„Idę na studia, ponieważ mogę. Moi rodzice pracują, zapewniając mi utrzymanie i stwarzając warunki do studiowania zamiast kazać iść do pracy zaraz po zakończeniu liceum.”
„Kupiłam dla Ciebie prezent, ponieważ mogę. Nie był drogi, a ja chcę Ci pokazać, że jesteś dla mnie kimś ważnym.”

Słowa „ponieważ mogę” pokazują jak wiele możliwości mamy w życiu. Pokazują, że to, co robimy – robimy, bo chcemy a nie że jesteśmy zmuszani. Nadają codzienności innego wymiaru. Zwracają uwagę na to, że to my kierujemy własnym życiem, a nie ono nami. Czego więcej można chcieć?

I jeszcze jedno. Czasem warto zrobić coś niecodziennego, nie wpisującego się w kanon zwyczajnego postępowania; może nawet coś odrobinę szalonego? Zrobić to tylko dlatego, ponieważ mogę. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wydarzy się wtedy coś wspaniałego ;-) Przekonałam się o tym już nie raz, a Wy?

PS. Miałam obawy przed opublikowaniem tego wpisu, bo Grey potrafi dzielić ludzi. Mam nadzieję, że Wy nie ocenicie mnie po tym, że zdecydowałam się przeczytać taką a nie inną książkę. Zresztą pragnę podkreślić, że ten wpis nie ma na celu promocji czy zachęcania do jej czytania. Chciałam tylko nakreślić tło do sytuacji, a sam tytuł wpisu nie brzmi przecież „50 twarzy Greya”, tylko „ponieważ mogę”. Prawda jest taka, że czasem znajdujemy inspirację w przedziwnych miejscach…

12 komentarzy:

  1. nie tłumacz się, książki są po to, żeby e czytać! przeczytałam pierwszą część tej trylogii i osobiście mi się podobało :) nie jest to ambitna książka wnosząca wiele do życia, ale jest ciekawa, wciągająca i "odmóżdżająca" ;)
    przeczytałaś ją, PONIEWAŻ MOŻESZ!
    a jak ktoś chce Cię oceniać po tym, jakie książki czytasz, to raczej o tym kimś źle świadczy :P
    ale właściwy sens notki słuszny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym Ci napisała, abyś lepiej pozostała na pierwszej, to pewnie mnie nie posłuchasz? ;-) Zresztą, to moja opinia a każdy powinien mieć okazję wyrobić sobie własną.
    Dzięki za komentarz, że MOGĘ. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy to przeczytałam. Czasem dobrze spojrzeć na daną sytuację oczami innych ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czytam bardzo dużo książek. Jestem specyficznym czytelnikiem, bo nie czytam żadnych słynnych książek, tylko wyszukuję w bibliotece książki, które mogą być ciekawe.
    To, że czytasz jakąś książkę o niczym nie świadczy. Ja kiedyś potrafiłem czytać książki religijne, a za chwilę pismo antyklerykalne. Wszystko jest potrzebne dla wyrobienia poglądu.
    Co do tego, że możemy wszystko, to można też powiedzieć: robię coś, bo mam na to ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytasz dużo książek, to możesz sobie pozwolić na luksus czytania i tego, co popularne, i tego co unikatowe ;-) Wiem, o czym piszesz, bo też jestem stałym czytelnikiem (parę lat temu awansowałam z działu dziecięcego na dział dla dorosłych :D ). I w obecnej grupie na studiach jestem jedną z niewielu, która nie wzdraga się przed pójściem do biblioteki...Lubię to miejsce, naprawdę.
      Co do książek religijnych to moja "specyfikacja" nie sięgnęła aż tak daleko... Jak już to bardziej poszłam w psychologię.
      Moja obawa przed tym wpisem wzięła się po pierwsze z życia (jak zacytowałam) i po wpisaniu w google tytułu książki. Negatywne komentarze trochę mnie przeraziły. Ale powinnam mieć więcej wiary w Czytelników bloga, prawda? :-)
      I oczywiście, w ostatnim zdaniu zgadzam się z Tobą.

      Usuń
    2. Wielu ludzi ma czarno-białe postrzeganie rzeczywistości. Myślą, że jeśli ktoś czyta książki religijne to jest dewotką i cieniasem, a jeśli ktoś głosuje na Palikota, to jest pedałem i antyklerykałem..
      Na szczęście większość blogerów ma trochę szersze horyzonty:)

      Usuń
    3. I to właśnie w blogerach lubię :-)

      Usuń
  4. Jak lubisz czytać książki i dużo czytasz to dobrze trafiłam :) Też lubie ale niestety brak na to czasu i daleko do biblioteki. Znasz jakieś ciekawe książki ? Takie które można mniej więcej znaleść w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trafiłaś wręcz baaardzo dobrze :-) Pytanie co polecam, jest trudnym pytaniem, bo mam tego mnóstwo. Nie wiem, czy np. lubisz kryminały? Bo ja uwielbiam serię Chmielewskiej a w szczególności dwie pozycje: "Krętka blada", lub jeszcze lepszą starszą książkę "Wszyscy jesteśmy podejrzani". Takie kryminały na wesoło ;-) Oprócz tego lubię M.Obuch (podobny styl pisania do Chmielewskiej), lub Stiega Larssona (uważam, że film był beznadziejny i nie oddaje 1/10 tego, co jest w książce). Albo trochę obyczajowa "Doktorzy" Erich Segal, czy „Japońska parasolka” R.Manicka lub "Cień wiatru" Zacha Efrona. Ostatnio czytałam z kolei "Złodziejkę książek" M.Zusak. Wiem, że to akurat dosyć popularne pozycje (chociaż przeczytałam je zanim usłyszałam, że ma być ekranizacja), ale przez to jest większa szansa, że będę i u Ciebie w bibliotece. U mnie można spotkać dosyć sporo nowości, więc korzystam. Całą resztę czytam na "chybił trafił" i jak sama wiesz - różnie się trafia. Poza tym lubię jeszcze Jane Austen, Pawlikowską i w ogóle na temat książek mogłabym napisać osobnego bloga a nie tylko jeden komentarz…

      Usuń
  5. Uwielbiam czytać u mnie zaczęlo się to w podstawówce jakoś w pierwszej klasie, myślę że to dzięki mojej nauczycielce która wszystkim pokazala, że nie tylko istnieją lektury są też książki o tematyce która nas zainteresuje.
    Też spotkalam się z twierdzeniem, że Grey dzieli, po prostu nie każdemu pasuje jego styl pisania. Ja nie czytalam, ale jakos mnie nie zacheca, moze dlatego że wolę inną tematykę.
    Świetne to stwierdzenie "ponieważ mogę" i od razu rzeczy które mamy wykonać stają się o wiele prościejsze ;) Wykorzystam to stwierdzenie do mycia naczyń, oj zmotywuje mnie na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś szczęście z nauczycielką. Ja chociaż czytać i pisać uwielbiam, to do polonistów przez całą edukację nie miałam szczęścia.

      Mówisz do mycia naczyń? Teraz to mnie zaskoczyłaś... Ale podoba mi się! :D To się nazywa kreatywne myślenie ;-)

      Usuń
  6. Bardzo spodobał mi się Twój wpis. Sama nie wyobrażam sobie życia bez książek, być może dlatego iż wychowałam się czasach, gdy nie było komputera w każdym domu, a o internecie nie wiedzieliśmy nic... Książki to dla mnie inny świat, szkoda że tak dużo osób o nich zapomina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może część zapomina, ale mam przeświadczenie, że część w ogóle nie zdążyła go odkryć... Na studiach w grupie mam dziewczynę, która ma wręcz uraz do biblioteki, bo tak została zniechęcona przez lektury (i pewnie polonistki). Jedyne czego żałuję, to że nie potrafię pokazać innym jak wspaniały świat kryje się w książkach, bo to jest jak opowiadanie kogoś kto był w kosmosie - nie ma wspólnej płaszczyzny porozumienia.

      Usuń