Strony

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Co by tu poczytać...?

Przyjęło się, że na koniec grudnia robi się podsumowanie (sama tak zrobiłam na blogu), a z początkiem stycznia ustala się postanowienia, które po pierwszych dwóch tygodniach ulatują nam z głowy. Podobno aż 92% postanowień noworocznych nigdy nie doczekuje się swojej realizacji. Przygnębiająca statystyka zmusza do pytania, czy jest sens robić sobie postanowienie?

Myślę, że tak.
 
Kształcą nasz charakter, wpływają na nasze życie, wzbogacają nasze umiejętności. Ale nie robiłabym ich wraz z początkiem roku. Może wynika to z faktu, że odkąd tylko pamiętam początek stycznia to był okres wzmożonej nauki na sprawdziany, a teraz na kolokwia. Nigdy dobrze mi się nie myśli, kiedy jestem pod presją i kiedy mam niewiele czasu (dokładnie tak jak teraz). Dodatkowo, dobrze jest kiedy postanowienia wynikają z potrzeby zmiany, a nie z powodu że taki jest okres i wszyscy znajomi założyli grupę sportowców na facebook’u. Oprócz samego postanowienia liczy się motywacja, która skłoniła nas do jego podjęcia.

Obecnie nie posiadam takiej motywacji. W zeszłym roku postawiłam na spontaniczność. Jak mi to wyszło? Powiem, że wyszło ale tylko dlatego, że nie wymagało to ode mnie codziennego zaangażowania. Kiedy zdarzała się okazja i wahałam się przed podjęciem decyzji to powtarzałam sobie: miałaś być spontaniczna. Zaryzykuj! No i ryzykowałam, dobrze się przy tym bawiąc. Czasem to noworoczne postanowienie było dla mnie bodźcem. Czasem. Codzienna spontaniczność to rzecz niemożliwa – przynajmniej w moim wykonaniu.

Kiedy postanawiam sobie, że będę codziennie robić coś takiego jak np. ćwiczenia, nauka języka, zarzucenie jedzenia czekolady, nauka na egzamin, to nigdy nie zaczynam tego z początkiem miesiąca ani z początkiem tygodnia. Nie podejmuję też takich postanowień z początkiem roku, bo nie wytrwam w tym dłużej niż dwa tygodnie. Natomiast kiedy zaczynam robić nową rzecz od 11 sierpnia, który jest wtorkiem to na bank, wytrwam w postanowieniu nawet dłużej niż z początku to sobie określiłam. Sprawdzałam ten „typowy” system niezliczoną ilość razy, bo jest łatwiejszy w kontrolowaniu choćby ze względu na prosty rachunek ile dni już działam zgodnie z planem, ale koniec końców zarzuciłam go. Zwyczajnie się nie sprawdzał. Wolę swój system zaczynania projektów nie z początkiem tygodnia, ale nawet z jego końcem, bo to daje mi gwarancję sukcesu ;-) Sprawdzone. Potwierdzone.

W tym roku chciałabym zrealizować pewien plan. To nie jest postanowienie w stricte tego słowa znaczeniu. Pod koniec listopada zostałam zainspirowana wpisem Ewy pt. „Czterdzieści książek w rok, czyli dlaczego warto mieć coraz dłuższą listę książek do przeczytania”. Generalnie czytam bardzo dużo książek (niektóre mniej, niektóre bardziej wartościowe), ale nigdy nie pomyślałam, aby je zliczyć w danym roku. Dlatego tak jak zapowiedziałam w komentarzu pod tamtym wpisem, chcę się podpiąć pod pomysł Ewy i w tym roku stworzyć własną listę książek. Może przy okazji zmotywuję kogoś do czytania, tak jak stało się to ze mną? A dlaczego warto czytać i co taka lista daje – to odsyłam do postu Ewy, bo fajnie ujęła prostotę i cel tego pomysłu.

Pogrzebałam trochę w swoim kalendarzu, gdzie przez miniony rok spisywałam pozycje warte przeczytania, dorzuciłam kilka książek, które niedawno przyszły mi na myśl oraz te, o których usłyszałam że „musisz je przeczytać!”. Część zaczęłam już czytać, ale z jakiś powodów przestałam albo nie zdążyłam przeczytać w ostatnim roku. Z nich wszystkich powstał mix. Na razie bez ładu i składu, ale uświadomił mi jedną rzecz. Mam książki, które spisywałam z myślą „kiedyś je przeczytam”, to kiedyś zależało od czasu albo wolnych środków pieniężnych. Ostatnio, przeglądając je, pomyślałam, ze dlaczego nie przeczytać ich w tym roku? Może wreszcie nadeszło to „kiedyś”…

Lista, którą dzisiaj publikuje to zwykły szkic, który na pewno w ciągu roku będzie wzbogacany o nowe pozycje. W najbliższym czasie powstanie też specjalna zakładka, gdzie pozwolę sobie na uroczyste „wykreślanie” książek przeczytanych oraz dodawanie nowych. Listę uznam za pełną dopiero 31 grudnia, więc liczę, że przez ten rok wpadnie w moje ręce wiele ciekawych pozycji ;-)




Na dobry początek (kolejność przypadkowa):
„Co pije krowa” V. Kitz, M. Tusch
„Coaching biznesowy” A. Scoular
„Bloger” T. Tomczyk
„Blog” T. Tomczyk
„Dlaczego” T. Szlijan
„Maksimum osiągnięć” B. Tracy
„Like a Virgin” R. Branson
„7 nawyków skutecznego działania” S.R. Covey
„Kod Boga” G. Braden
„Kwiat pustyni” Waris Dirie
„Zysk nie jest ważny, jest najważniejszy!” G. Cloutier
„Krwawa zemsta” J. Chmielewska
„Zbrodnia w efekcie” J. Chmielewska
„Niemiecki bękart” C. Läckberg
„Syrenka” C. Läckberg
„Latarnik” C. Läckberg

14 komentarzy:

  1. za Lackberg nie przepadam ;)
    7 nawyków zaczęłam czytać - przerwałam na poczet innej książki
    osobiście polecam:
    Atlas Chmur (David Mitchell)
    Posłaniec (Markus Zusak)
    Złodziejka książek (Markus Zusak)
    Trylogię Stiega Larssona
    Sztuka prostoty (Dominique Loreau)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złodziejkę książek czytałam i bardzo mi się podobała. Stieg Larsson również zrobił na mnie duże wrażenie. Pozostałe trzy książki z chęcią dorzucę do listy - ślicznie dziękuję za radę!

      Usuń
  2. Nigdy, przenigdy nie powinno się rezygnować z jedzenia czekolady! :D
    Ja też uważam, że postanowienia to dobry zwyczaj i jak najbardziej mają sens. Z tym, że tak, jak piszesz, nie muszą wchodzić w życie wraz z Nowym Rokiem - to przecież jest bez znaczenia :) Ważne, żebyśmy chcieli i umieli nad sobą pracować :)
    Widzę, że literacko zapowiada się u Ciebie ciekawy rok :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jaka siła wyższa zadecyduje za Ciebie że musisz porzucić czekoladę albo też czy w ogóle istnieje taka siła ;-)
      Postanowienia i marzenia mają to do siebie, że nie wymyślisz ich na siłę. Dlatego są nieczułe na datę 1 stycznia. Wczoraj dostałam ciekawą propozycję, która jeżeli wypali, da mi przedsmak tego, jak może wyglądać moje spełnione marzenie. Ale wczoraj był 9 stycznia, a 1. nie wiedziałam w ogóle o istnieniu danej możliwości. Kiedyś szerzej napiszę o tym na blogu, jak już się dowiem czy propozycja jest zatwierdzona ;-) W każdym bądź razie, styczeń jest fajny i ma dla mnie wiele niespodzianek.

      Usuń
  3. Ale będziesz mieć ciekawy rok z interesującymi pozycjami książkowymi :)
    Bardzo się cieszę, że stworzysz taką zakładkę, które książki będziesz czytać. Chętnie zobaczę ich tytuły :)
    Pamiętam, że kiedyś natchnęłam się na twoim blogu bodajże w zakładce książki na pozycję pt "Dzieci szczęścia", jestem w trakcie czytania jej, prawie już kończę i powiem Ci, że jest naprawdę warta polecenia. Jest bardzo wciągająca, mobilizująca i pokazująca wiele rzeczy, których nie dostrzega się gołym okiem.

    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! "Dzieci szczęście" - ale dobre wspomnienie! Tak, ta książka była fantastyczna i aż szkoda, że już ją przeczytałam... Chyba, że powtórzę sobie lekturę ;-)

      Usuń
  4. Proponuję dodać "Powrót młodego księcia" Roemmersa oraz jedną z moich ulubionych od lat "A lasy wiecznie śpiewają" Gulbranssena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dość, że nie znam autorów to i nie znam tytułów. A to oznacza, że na bank te książki znajdą się na mojej liście - lubię czytać coś dobrego z polecenia. Dziękuję!

      Usuń
  5. Myślę, że blogerzy to elita, jeśli chodzi o czytanie książek. W końcu pisanie bloga zobowiązuje. Trzeba mieć jakiś zasób słów.
    Ja nie czytam modnych książek (chociaż kiedyś przeczytałem kilka książek Coelho, bo był modny). Idę do biblioteki i tam dopiero coś wybieram.
    W tym roku przeczytałem na razie 2 książki. Do końca roku chciałbym przynajmniej 20-30.
    Życzę Ci realizacji postanowień w 2015 roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo "elita" mnie rozbroiło, ale niechaj tak będzie ;-) W tym roku też już przeczytałam z 3 książki, ale listę robię po to, by były tam jakieś ambitniejsze pozycje od zwykłych kryminałów lub obyczajówek czy science-fiction. Pewnie, że lubię lekkie lektury, ale teraz chcę trochę więcej ambicji w życiu ;-) I stąd właśnie pomysł na listę. Plus jak widzę, ludzie chętnie polecają swoje ulubione pozycję, więc dodatkowo mnie ten pomysł cieszy.

      Usuń
  6. W takim razie trzymam kciuki! Niech lista szybko rośnie i jeszcze szybciej się wykreśla! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! A Ty w tym roku ponawiasz pomysł z listą?

      Usuń
    2. Jasne, przecież wciąż jest kosmicznie długa :D

      Usuń
    3. Nie mogłaś dać lepszej rekomendacji temu pomysłowi niż jak to właśnie zrobiłaś :)

      Usuń