Strony

czwartek, 10 września 2015

10 błędów Blogera. Ja je popełniłam, ale Ty nie musisz.

Prowadzenie bloga to czasochłonne zajęcie, które dostarcza mnóstwo frajdy. Jeżeli jest inaczej to znaczy, że blogowanie nie jest dla Ciebie lub popełniasz jeden z poniższych błędów, które tę radość odbierają. 




Ostatnio wspomniałam, że jestem przykładem Blogerki, która złamała prawie cały „branżowy” dekalog (o ile takowy, by istniał). Nie byłabym jednak sobą, gdybym czegoś z tej lekcji nie wyciągnęła. Wiele osób pisze o tym dlaczego ich blog w ostatnim roku świetnie się rozwinął. Ja pragnę napisać o tym, co zrobiłam źle, bo wierzę że moje błędy mogą pomóc innym. A nawet gdyby nie udało Ci się przed nimi ustrzec, to pamiętaj, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.

Przypuszczam, że można byłoby stworzyć listę nawet 102 błędów i „złotych rad”, ale mnie zależy na absolutnym minimum – tym najważniejszym, ale i tym najłatwiejszym do naprawy. Szanując Twój czas, przechodzę do konkretów.

1. Pisanie, kiedy masz ochotę

Najważniejsze co robi bloger i z czego jest znany to pisanie. Co do tego nikt nie ma wątpliwości i zawsze w poradnikach dla początkujacyh Blogerów pojawi się rada, by pisać, pisać, pisać… Nie sposób się z tym nie zgodzić, bo zazwyczaj z początku głowa pęka nam od pomysłów. Potem pojawia się pierwszy kryzys, brak weny, dłuższy wyjazd i pisanie schodzi na drugi plan. Jeżeli blog był chwilową miłostką, to nie należy się tym martwić, bo było miło ale się skończyło. Trudno, w życiu zdarzają się większe dramaty. Kiedy jednak chcesz tworzyć w sieci unikatowe treści swojego autorstwa, to nie możesz stosować wymówki „e… dzisiaj mi się nie chcę”.

Z punktu widzenia Czytelnika: on nie wie, kiedy ma wejść na Twój blog, by przeczytać coś nowego. Wejdzie raz – nic nie ma; wejdzie drugi raz – znowu nic nie ma; wejdzie trzeci raz – naprawdę wierzysz, że wejdzie?

Z punktu widzenia Blogera: narzucenie sobie dyscypliny i regularne pisanie wpłynie na Twoją lepszą organizację. Skoro publikujesz w czwartki, to trudniej będzie Ci powiedzieć, że „dzisiaj nie mam weny”. Wiesz, że zdążyłeś już kogoś przyzwyczaić, że w czwartki ma co czytać. Nie ma znaczenia czy to będzie długi tekst czy krótki, czy zabawny lub poważny, czy udany lub niewypał. By wyróżnić się na tle przeciętnych blogów trzeba troszkę z siebie wykrzesać energii i nie ma to znaczenia, czy publikujesz raz w tygodniu czy pięć razy – ważne, by było regularnie.

2. Pozwalanie pomysłom na odejście w zapomnienie

Nienawidzę (dosłownie nienawidzę!) tego uczucia, kiedy leżę w łóżku i Morfeusz już bierze mnie w swoje objęcia a mnie do głowy przychodzi ciekawy pomysł na tekst… Przekleństwa samoistnie cisną się na usta, bo cały dzień myślę co by tu napisać i nic! A ledwo przyłożę głowę do poduszki, to pojawia się pomysł, któremu pozwalam zginąć śmiercią naturalną, bo jutro rano go sobie spiszę. Rano to jest figa z makiem, bo po pomyśle nie pozostały nawet ziarenka maku… Kto wie ile udanych pomysłów pogrzebałam, ponieważ nie było ich gdzie zapisać? A przecież można je zapisać choćby w telefonie – co jak co, ale jego zawsze mamy pod ręką. W domu wystarczy mieć jeden zbiorczy notes lub zeszyt i gromadzić inspiracje, które w swoim czasie zostaną wykorzystane.

3. Obawa przed krytyką

Nieraz usuwałam jakieś zdanie albo wręcz cały tekst, bo wydawało mi się, że mogą nie spotkać się z akceptacją.

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, co wyróżnia Twój blog na tle innych? Szablon? Tematyka? Zdjęcia? Styl pisania? Podczas mojego przyspieszonego kursu blogowania właśnie rozgryzienie tej odpowiedzi zajęło mi najwięcej czasu. Miałam wiele typów od tematyki przez styl pisania aż po stwierdzenie, że nie ma czegoś takiego. A potem nagle w ułamku sekundy zabłysła pewna myśl – ja. Moja osoba wyróżnia ten blog, bo tematyka jest powszechna, gotowe szablony mogą się powtórzyć, style pisania bywają podobne, ale nikt nie ma mojej osobowości. To czyni ten blog wyjątkowym. Twój blog jest niepowtarzalny, bo jego autorem jesteś Ty sam. To jaki jesteś, czym się interesujesz, jak piszesz, to wszystko składa się na Ciebie a pośrednio na blog. Dlatego nie powinieneś pisać w obawie przed krytyką. Blog to po pierwsze Twoje miejsce. Po drugie to miejsce Czytelnika. Ale dopiero po drugie.

Co do krytyki, ona zawsze się pojawi – prędzej czy później. Będzie konstruktywna lub bezzasadna. Wtedy przypomnij sobie, że blog to jest przede wszystkim Twoje miejsce i dopiero wtedy zdecyduj, co chcesz zrobić dalej - usunąć komentarz, zignorować lub na niego odpowiedzieć. Pisząc tekst, bądź sobą i nie myśl o krytyce – ona i tak pojawi się bez względu na to czy napiszesz, że lubisz kawę i nienawidzisz herbaty albo odwrotnie.

Zauważ również, że hejter wejdzie na Twój blog raz – może dwa. Ty prawdopodobnie jesteś na nim codziennie, więc kto powinien czuć się tutaj dobrze?

4. Ignorowanie Czytelnika

Pozwolę sobie pominąć kwestię odpowiadania na komentarze Czytelników, bo to oczywiste, że takie rozmowy wiele wnoszą i ożywiają blog. Poza tym, piszemy dla kogoś. Dla siebie też, ale jakbyśmy chcieli pisać tylko dla siebie, to pisalibyśmy w zeszycie – nie oszukujmy się.

Ignorowanie Czytelnika przejawia się jeszcze poprzez estetykę jak np. zielone litery na różowym tle, czego nie można przeczytać. To brak zdjęć, które czynią tekst „przyjaźniejszym” w odbiorze lub wrzucenie kilku zdjęć w różnym formacie, które tworzą przypadkowy zbiór. To również długie i rozwlekłe pisanie z mnóstwem wtrąceń, które niczego nie wnoszą do meritum tematu, a jedynie budzą zniecierpliwienie (w negatywnym znaczeniu) lub wręcz zniechęcenie przed czytaniem.

Estetyka jest kwestią sporną, bo każdy ma swój styl. Nie dyskutuje się na temat tego, który jest lepszy a który gorszy, więc trudno tutaj o jedną słuszną radę. Aczkolwiek podzielę się jednym spostrzeżeniem. Dowiedziałam się, że podział tekstu na podtytuły lub punktowanie czyni tekst łatwiejszym w przyswojeniu. Dzięki temu Czytelnik wie, o czym będzie cały tekst. Taki podział umożliwia mu przeskanowanie długich artykułów i przeczytanie tylko tych kwestii, które najbardziej go interesują. Plus, stosowanie podtytułów zmusza autora do uporządkowania tekstu, czyniąc go bardziej zwięzłym i przemyślanym. Co najbardziej mnie zdumiewa, to wraz z początkiem miesiąca zaczęłam stosować taki podział i zaraz pod pierwszym wpisem dostałam komentarz: „same konkrety, iście naukowe :) poruszasz tematy tak nieprzyziemne jak marzenia, aspiracje, jakbyś opierała się o dane statystyczne :) Te porównania i prostolinijność :) Świetnie się czyta.” Otrzymałam najlepszy dowód na słuszność tej tezy.

Co do estetyki zdjęć, to odkryłam ostatnio fantastyczny program do obróbki zdjęć (darmowy) oraz tworzeniu swoich własnych kartek. Żałuję, że nie odkryłam Canvy wcześniej, bo szczerze ją polecam. Obsługa jest banalna a stworzenie czegoś wyjątkowego zajmuję chwilkę czasu (a już na pewno mniej niż zabawa w Photoshopie, kiedy chcemy szybko zrobić jakiś drobiazg). No i posiada proste logowanie za pomocą Google+ lub Facebooka.

5. Nie kolekcjonowanie zdjęć

Zazdroszczę tym Blogerom, którzy umieszczają na blogu zdjęcia swojego autorstwa. Nie mają problemu z ich wyszukiwaniem w Internecie, z prawami autorskimi i linkami odwołującymi. Do niedawna jeszcze mi to nie przeszkadzało. Przez błąd nr 7 byłam zmuszona przejrzeć wszystkie swoje starsze teksty i ku mojemu zdziwieniu pewna ich część nie posiadała już zdjęcia. Okazało się, że strony przestały istnieć a moja metoda „kopiuj-wklej” dawniej bardzo szybka teraz okazała się zawodna, kiedy we wpisie nie było zdjęcia a ja nie miałam nawet pojęcia, co one przedstawiało… Aby się przed tym ustrzec, rób własne zdjęcia lub nie żałuj miejsca na dysku i zapisuj każdą jedną sztukę. To zaoszczędzi Ci utraty Czytelników, którzy nie spojrzą iż wpis jest z ubiegłego roku przez co pomyślą, że marny z Ciebie Bloger skoro nawet zdjęcia nie potrafisz poprawnie dodać.

Jeżeli nie masz czasu ani ochoty samemu bawić się aparatem, to polecam poniższe strony z darmowymi zdjęciami. Z części już korzystałam, ale część odkryłam dopiero przy moich ostatnich poszukiwaniach: Kaboompics, DesignersPics, Stockvault, Jest Rudo, Foter.

6. Nie dopuszczanie do siebie myśli o zmianach

Część z nas żyje w fałszywym przekonaniu, że zmiany są równoznaczne z porażką. Mało kto pomyśli, że to pewien etap ewolucji. Kiedy pieczesz ciasto po raz pierwszy, a ono nie wyrośnie, to możesz uznać je za porażkę i wyrzucić przepis. Możesz też przeanalizować temperaturę pieca, czas pieczenia, ilość dodanej mąki i proszku do pieczenia. Kiedy zdecydujesz się na drugą opcję i kolejne ciasto pięknie wyrośnie, to uznasz zmianę za porażkę czy ewolucję?

Zmiany są dobre, a mnie zrozumienie tego zajęło troszkę czasu. Wspominałam już, że jednym z moich ostatnich odkryć była zależność między zmianą szablonu a wzrostem kreatywności. Z zaskoczeniem odkryłam iż takie powiązanie faktycznie istnieje.

Zakładając blog mamy jako takie wyobrażenie o czym będziemy na nim pisać. Po roku, dwóch latach, pięciu może okazać się, że pierwotna tematyka już nas nie interesuje. To normalne, bo skoro my się rozwijamy , to siłą rzeczy blog również musi. Przypuszczam, że danie sobie zielonego światła na zmianę poruszanych przez nas zagadnień musi działać równie wyzwalająco na kreatywność, co zmiana szablonu. Nie bój się i eksperymentuj.

7. Wklejanie tekstu bezpośrednio z Worda

Czy ktoś potrafi mi podać bardziej klasyczny błąd? No właśnie! A mnie udało się dokonać tej głupoty. Zanim założyłam blog wiedziałam, że takich rzeczy zwyczajnie się NIE ROBI. Ale otworzyłam panel edycji w oknie pisaniu postu i wzdrygnęłam się na wygląd każdej kolejnej czcionki. Uznałam, że będę wrzucać je z Worda, bo tam jest ładniejszy tekst. Jakoś NIGDY nie przyszło mi do głowy, by sprawdzić, czy nie można przypadkiem dodać czcionki do bloga… Trudno kulturalnie wyrazić swoją złość, kiedy trzeba poprawiać wszystkie wpisy z ponad dwóch lat. Błogosławię fakt, że dotychczas niewiele pisałam, ale i tak poprawa głupiej czcionki zajęła mi tydzień czasu. Dlatego NIGDY NIE WKLEJAJ NA BLOGA TEKSTU BEZPOŚREDNIO Z WORDA. Naprawdę mam nadzieję, że nie popełnisz tego błędu, bo nie znam gorszego utrapienia.

8. Przekonanie, że wie się już wszystko

Założyłeś już bloga i wiesz jak pisać teksty, a do tego czasem wsadzisz zdjęcie. Naprawdę myślisz, że w związku z tym posiadłeś już całą wiedzę na temat blogowania? Ja tak właśnie myślałam, bo uznałam, że reszta dotyczy tych „wypasionych” blogów z własną domeną. CSS i HTML to były dotychczas dla mnie tylko fajnie zestawione ze sobą literki. Nic mi nie mówiły, ale i też nie czułam parcia, by cokolwiek więcej o nich wiedzieć. Okazało się, że delikatne liźnięcie tematu poszerza horyzonty i pozwala dostosować blog do moich potrzeb na całkiem zadowalającym poziomie. Nie trzeba wykupywać domen i szablonów, by mieć coś, co odróżnia nas od większości blogów. Nie wspomnę o dumie, kiedy grzebiąc w kodzie HTML szablonu coś tam pozmieniałam – ja kompletny laik! W Internecie jest naprawdę wiele życzliwych ludzi, którzy chętnie dzielą się gotowymi formułami na zasadzie „kopiuj-wklej” a jedyna trudność polega na odnalezieniu u siebie właściwego miejsca do wklejenia. Wprowadzając tutaj ostatnie zmiany nieocenioną pomoc znalazłam w tych dwóch miejscach: Hafija’s Blogger Design oraz Forum Blogowe.

9. Niecierpliwość

Umówmy się, że prowadzenie bloga jest pracochłonnym zajęciem. Dlatego musisz mieć czas, by dokonywać zmian i usprawniać to, co nie działa. Musisz mieć czas na grafikę – obojętnie czy robisz zdjęcia sam, czy wyszukujesz je z darmowych źródeł. Musisz mieć czas dla Czytelników, by czytać to, co piszą i odpowiadać. Musisz mieć czas, by poznawać inne (lepsze) blogi i inspirować się nimi. Musisz mieć czas pisać, ale nie byle jak stukać w klawiaturę a chwilę zastanowić się nad tym co chcesz tym tekstem przekazać, jakie emocje wywołać, jakie zachowania sprowokować. Do tego wszystkiego trzeba naprawdę sporo czasu, a żeby to jeszcze przyniosło efekt potrzebujesz morze cierpliwości.

10. Brak pytań

Nigdy nie zadałam sobie pytania: dla kogo piszę? Co mój świeżo opublikowany tekst wniesie w życie trzeciej osoby? Czy ta osoba trafi na blog tylko przez przypadek, zwiedziona obiecującym tytułem i przeciętną treścią? A może chwilę się zastanowi i spostrzeże, że w jej życiu czegoś brakuje? A gdyby tak znalazła u mnie rozwiązanie swojego problemu? Może kogoś zainspiruję? Może dobrze doradzę?

Dla kogo piszesz? Nie musisz dokonywać przekroju demograficznego Czytelników własnego bloga. Wystarczy, że Ty sam zastanowisz się kogo Twoje teksty mogą zainteresować (teraz i w przyszłości) i pisz do tej osoby.

Innym pytaniem jest: po co blogujesz? Ja uwielbiam pisać zarówno długopisem po papierze jak i palcami po klawiaturze. Lubię dzielić się swoimi przemyśleniami i lubię, kiedy wywołują one jakieś emocje. Lubię blogosferę i lubię poznawać innych ludzi. Lubię panujący tutaj klimat i lubię ten kawałek mojego świata. A Ty dlaczego blogujesz?



Powyższe błędy to wynik mojego doświadczenia. Nie udzielam „złotych rad”, bo od tego są poradniki. Przeczytałam takich kilka, przeanalizowałam moją obecną sytuację i dzielę się tym, co uważam za niezbędne minimum. Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski z moich lekcji i uznasz ten wpis za przydatny.

24 komentarze:

  1. Wszystkie Twoje spostrzeżania są wg mnie trafione. Sama prowadzę bloga raczej dla przyjemności pisania, co powoduje, że nie za bardzo mam ochotę uczynić go profesjonalną machiną zdolną do zarabiania pieniędzy, gdzyż teksty reklamowe wydają mi się nudne, a nudną pracę to ja mam na etacie. Jednak nawet blog prowadzony dla przyjemności to wymagające przedsiewzięcie, szczególnie, jeśli szanuje się czytelników - bo tak jak piszesz, gdyby nie zależałoby nam na czytelnikach, to pisalibyśmy w zeszytach do szuflady. Tak więc, żeby to jakoś udźwignąć i żeby łatwiej się toczyło, lepiej wprowadzić w życie te rady. Ja tak robię :-) Np. mam swój zeszyt z rezerwowymi tematami i śmieję się, że wystarczy mi chyba tych tematów do późnej starości ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się, aby te 10 punktów dotyczyło każdego Blogera - niezależnie od tego, czy pisze dla przyjemności, czy też w celach komercyjnych. O stricte marketingu można byłoby spokojnie napisać kolejne 10 punktów, ale to byłby tylko wpis teoretyczny z mojej strony. Ten został napisany z doświadczenia i cieszę się, że Twoje spostrzeżenia są podobne.
      Założyłam już zeszyt, bo jak dotąd część pomysłów spisywałam na karteczkach - różnej wielkości i koloru...Nie muszę chyba dodawać, że część z nich cudownie zniknęła? ;-)

      Usuń
    2. Karolina - piszesz już od dwóch lat, więc masz bardzo duże doświadczenie. Dzięki za cenne linki, niektóre z nich znałam a niektórym bacznie się przyjrzę. Ja przyznam się szczerze z pomysłami robię trochę inaczej, ale może to moja specyfika bloga jest nieco inna. Jeśli mam coś do napisania, od razu pisze na bloga. Oczywiście nie jest to od razu notatka gotowa, bo sprawdzam ją pod względem pisowni kilka razy (a i tak później widzę, że zrobiłam błędy). Poza tym, często się zdarza, że jakieś rzeczy muszę sprawdzić upewnić się czy dobrze pamiętam. Mam takie wrażenie, że przez to oszczędzam czas. Tylko jak w łóżku chcę sobie coś napisać to piszę na kartkach.

      Kwintesencją Twojego wpisu powinien być fragment Twojej odpowiedzi poniżej, że najważniejsze, że blog jest Mój. Dostałam już dwie propozycje reklamy produktów i z nich zrezygnowałam. Stwierdziłam, że będę pisać na blogu to co chcę. Nikt nie będzie mi mówił, że mam o czymś napisać, że jest dobre. To ja decyduję i to jest moja przestrzeń w internecie.
      Pozdrawiam.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Dwa lata to pojęcie względne pod kątem czy to dużo, czy mało, bo zależy jak się ten czas spożytkuje, a ja mam wrażenie, że trochę sobie "pobimbałam". Albo po prostu musiałam dojrzeć do pewnych zmian? W każdym razie, cieszę się że już nadeszły.

      Myślę, że u Ciebie jest inna specyfika bloga. Poza tym posiadasz już sporą wiedzę i to chyba też na to wpływa. Nie jestem za przesadną organizacją i planowaniem wszystkiego wprzód na pięć lat. Zostawiam sobie jakiś zapas luzu, bo nie wiadomo co wyskoczy po drodze. Niemniej w moim przypadku często jest tak, że usłyszę jakieś zdanie albo przeczytam książkę/artykuł i uznam, że warto o tym napisać z mojej perspektywy. To są tematy, które nie wymagają precyzyjnego czasu opublikowania. Po prostu są warte poruszenia, ale niekoniecznie teraz, bo jeszcze ich do końca "nie czuję". Dlatego je spisuję.

      Przyznam szczerze, że miałam duże trudności z zakończeniem a Twoja sugestia wydaje się tak oczywista, że aż głupio iż na nią nie wpadłam. Z drugiej strony, komentarze nieraz służą jako uzupełnienie wpisu - a przynajmniej taką rolę się im przypisuje. Co do propozycji reklamy, to mam inne zdanie w tym temacie. To znaczy, mogłabyś się zgodzić (pod warunkiem, że robisz recenzje i masz prawo do własnej opinii a nie narzuconej z góry - pozytywnej). Nadal, by to było Twoje miejsce, bo przecież nikt z buciorami do Ciebie nie wchodzi - Ty decydujesz kogo wpuścić. A jeżeli jest to ktoś wartościowy, wart polecenia/spróbowania to dlaczego nie? Ale skoro podjęłaś taką decyzję, to wydaje mi się, że było coś nie tak z tymi reklamami, więc pewnie dobrze zrobiłaś. Po prostu nie odgradzałabym się tak definitywnie. Bo znając życie trzecia propozycja będzie taka, że jej nie odmówisz w myśl zasady "nigdy nie mów nigdy".
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cieszę się, że napisałaś na ten temat. Prowadzę bloga żeby się oderwać od codzienności
    ale tak właściwie konkretnego tematu nie mam. Może to błąd ale nie umiem
    wymyśleć na jaki konkretnie temat będę pisać. To raczej rodzaj tzw. pamiętnika w którym jest wszystko począwszy od wspomnień po przepisy kulinarne.Wezmę sobie twoje rady do serca, bo wydają mi się trafione no i oczywiście piszesz na pdst. doświadczenia . Dziękuję Ci . Może też zastanowię się wreszcie nad swoim blogowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, że każdy musi blogować pod ustalony schemat. Jedni robią to dla frajdy, inni dla pieniędzy, a jeszcze inni reklamują tak swoje usługi (pośrednio dla zarobku). Nie chcę mówić ludziom, że mają robić tak i tak bo to jedyne słuszne rozwiązanie. Chyba właśnie to pociąga mnie w blogowaniu, że nie ma jednego wytyczonego szlaku - sama odkrywam gdzie chce iść i jak to zrobić. Testuję, sprawdzam i albo się zachwycam, albo potykam i zbieram zęby ;-) W blogu dobre jest to, że jest Twój. Cieszę się, że ten tekst Ci się spodobał, bo to znaczy, że udało mi się spełnić postawione przed sobą zadanie, by napisać coś użytecznego.

      Usuń
  3. Post rewelacyjny i taki prawdziwy :)
    Często naszą niesystematyczością tracimy czytelników, masz rację, ktoś nie będzie wchodził w nieskończoność na naszego bloga, jeśli nie dodajjemy nowości. Powiem Ci,że jak jest zachowana regularność to człowiek się mobilizuje bo wie, że np. dwa razy w tygodniu ma napisać posta, a jak nie ma to czas tak przecieka przez palce, że od posta do posta mija tydzień za tygodniem. Sama się o tym przekonałam. Od dłuższych przerw ciężko wrócić do systematyczności, ale na szczęście wszystko da się zrobić. :) Właśnie aktualnie testuje to u siebie.

    Temat trafiony w dziesiątkę, podobne błędy popełniamy, ale na szczęście możemy je dostrzec i zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Pamiętam, że chyba na wiosnę miałaś wyznaczone u siebie dwa dni w tygodniu, kiedy publikowałaś. Ja właśnie jestem na tym etapie. U mnie się posypało w związku z wakacjami, ale zaczyna się już ta bardziej twórcza pora roku, więc tak jak piszesz "na szczęście wszystko da się zrobić". No to robię ;-) Życzę Ci powodzenia w dalszym testowaniu - oby okazało się skuteczne!

      Usuń
  4. ja bloguję 8 lat;) blog to dla mnie druga praca wręcz;p na razie nie zarobkowa ale kto wie może kiedyś..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, aby nie zamykać się na możliwości! 8 lat to naprawdę kawał czasu. Liczę, że też kiedyś będę mogła się pochwalić takim stażem ;)

      Usuń
  5. Widzę, że u Ciebie sporo zmian. Zdjęcie, szablon, kolory, nawet ten post jest zupełnie inny niż wcześniejsze.
    W większości zgadzam się z tym, co napisałaś. Blog tak jak każda inna dziedzina życia wymaga systematyczności. Trzeba często pisać (muszę się poprawić), ciekawie pisać, często i merytorycznie komentować inne blogi.
    Najbardziej przykre jest to, że niektórzy piszą świetnie i ciekawie, a są mało popularni. A niektórzy piszą beznadziejnie i nudno, ale zrobią fajne zdjęcia, fajny szablon i mają miliony wejść. Ale nie ma się co obrażać. Zawsze tabloidy będą się lepiej sprzedawać niż książki.
    Pozdrawiam i gratuluję zmian:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak szaleć to szaleć, a jak zmieniać to całościowo a nie skrawkami ;-)
      Widzę z wcześniejszych dyskusji, że to "częste pisanie" to pięta Achillesowa całkiem sporej grupki osób. Cieszę się, że nie tylko ja stawiam na poprawę, bo w grupie zawsze raźniej!
      W blogosferze czasem wystarczy szczęście - przyznaję. Ktoś "sławniejszy" Cię zarekomenduje i robisz furorę w przeciągu jednej doby. Tylko wiesz gdzie jest haczyk? Jeżeli ktoś dobrze i mądrze pisze, to się obroni i wykorzysta szansę. A jeżeli ktoś miał fuksa, to czeka go jeden strzał popularności i na tym kończy się jego furora. Wierzę, że liczy się wartość tego, co piszesz. A jeżeli jestem w błędzie, to i tak innego bloga nie potrafiłabym pisać.

      Usuń
  6. Jak mnie nachodzi dobry pomysł przed snem (a bywa tak regularnie), to jeszcze zapisuje sobie w telefonie (który mam obok jako budzik) w skrócie o co chodzi :-P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego jesteś przykładem Blogera, który się rozwija i pisze regularnie. Bo zasób tematów bądź co bądź na częstotliwość publikacji również wpływa (pośrednio). Mnie czasem ponosi na cały akapit, a w telefonie ciężko stukać, więc pozostaje mi notes ;-)

      Usuń
  7. Niby wszystko oczywiste, ale fajnie zebrane w jeden wpis i ciekawie podane, więc dobrze się czyta :-) Mój największy błąd z Twojego katalogu, to chyba właśnie ta obawa przed zmianami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli blogujesz dłuższy czas, to na pewno ze wszystkim musiałeś się spotkać (osobiście lub z opowieści innych) i nie odkrywam tu Ameryki, ale serwują ją w przystępnej formie. Cieszy mnie Twoja opinia ;-)
      Mogę dopytać czy obawa przed zmianami dotyczy wyglądu czy tematyki?

      Usuń
  8. Hmm, oczywiście nie jestem ideałem i nigdy nie będę (umówmy się, kto będzie? ;)), ale bardzo mi do niego blisko. Jestem cholerną perfekcjonistką i wszystkiemu, co robię, oddaję serce. Ponadto po stokroć szanuję moich czytelników, więc każdą recenzję poprawiam milion razy, nawet jeśli oczy już pieką, a kręgosłup błaga o zmianę pozycji, a najlepiej zejście z fotela przed laptopem.

    Co mnie najbardziej irytuje i porusza wśród wymienionych przez Ciebie punktów? Na pewno odpowiadanie na komentarze, o którym tylko wspomniałaś, traktując jako oczywistość. Otóż to wcale oczywistością nie jest. Część autorów blogów, które odwiedzam, cierpi na tę brzydką przypadłość. Może nie mają czasu, może im się nie chce, nie wiem. Ale zawsze czuję się przez to ignorowana i nic nie znacząca. Ja na swoim staram się napisać cokolwiek, choćby to miał być jedynie uśmiech lub jedno słowo. Niech ta osoba wie, że przeczytałam jej opinię, że ją sobie cenię.

    Uff, to tyle. Dobry wpis.

    No i zapraszam do siebie, cobyś mogła rzucić okiem, czy nie nakłamałam, że mi zależy i dbam o bloga oraz odwiedzających ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry komentarz z bardzo dobrym wnioskiem. W sumie mam podobne odczucia do Twoich w sprawie "dialogu z Czytelnikiem". Ja też lubię jak ktoś mi odpisze - chociaż nie zawsze wszystko sprawdzam a czasem robię to dopiero po kilku dniach, bo inaczej się nie da. Blogujesz, to zapewne wiesz o co mi chodzi ;-) Rozumiem, że spłyciłam temat w Twoim odczuciu, ale wahałam się między napisaniem mojego zdania, a tego z czym ostatnio się zetknęłam. Skoro kimś się zainspirowałam i chce się wzorować na tych, którzy w blogowaniu są lata świetlne przede mną, to patrzę jak oni się zachowują. Widzę, że komentują odpowiedzi-ale nie wszystkie. Często pojawia się też zarzut podbijania sobie statystyk, tym że masz 50 komentarzy pod postem, a z tego 25 jest Twoich własnych... I powiem szczerze, nie umiem rozgryźć tego dylematu i dać jednoznacznej odpowiedzi jak jest dobrze? Bo póki masz taką ilość komentarzy, że wystarcza Ci czasu na odpowiadanie, to może dobrze odpowiadać na każde zdanie. Jednak przekonuję się, że w którymś momencie Bloger, który zyskuje ileś tam tysięcy regularnych Czytelników, zaniechuje tej czynności. Każdy jeden (!), na którego natrafiłam, więc czy wszyscy się mylą? Obecnie jestem na takim etapie, że spokojnie mogę sobie z każdym "porozmawiać", ale mam świadomość, że nie jestem wyrocznią a część osób posiada blogi znacznie bardziej rozwinięte od mojego. Trudno doradzać lepszym od siebie, prawda? ;-) Dlatego uznałam, że odpowiadamy na komentarze - w domyśle na wszystkie lub większość, bo treść domysłu zostawiam Czytelnikowi.

      Usuń
    2. Ach, oczywiście nie miałam na myśli sytuacji, gdy blog jest tak popularny, że w kilka dni pod wpisem pojawia się setka komentarzy. Wtedy siłą rzeczy blogger nie ma czasu na odpisanie wszystkim i łapie się wyłącznie ważniejszych wątków. To jak najbardziej rozumiem. Ale jeśli wypowiedzi jest 10 czy 20, to nie wiem, co by mnie mogło przekonać, że cisza nie jest brakiem szacunku do czytelników. Odnośnie pobijania statystyk... w sumie dziwny zarzut ;) Co za różnica, jaką liczbę pokazuje licznik? Wolę "sztucznie" (w oczach niektórych) sobie nabić niż pozostawić wypowiedzi nietknięte.

      Usuń
    3. Nie wiem czy nazwałabym to tak dobitnie jak Ty "brakiem szacunku"... Może to zwykłe niedbalstwo, lenistwo lub brak potrzeby komunikacji? Albo pozostałość po tym, co było dekadę temu. Wtedy nie było zwyczaju odpowiadania na każdy jeden komentarz i może takie przekonanie, że "nie trzeba" nadal pokutuje. A ci "nowsi" Blogerzy... dobrze, że mają inne standardy. Cieszmy się tym - Ty i ja oraz setki "odpowiadających";-) I piszę to teraz przekornie, bo dzięki temu inni mogą się wyróżnić, wypaść lepiej i zyskać tych Czytelników, których tamten milczący Bloger pozostawił samych sobie. Czyjaś strata jest zyskiem kogoś innego. Wiem, że to już trochę zakrawa o podejście biznesowe, ale nie mam zwyczaju kierować w prawo tych, którzy chcą iść w lewo ;-)

      Usuń
  9. super poradnik. Dla mnie najważniejsza jest systematyczność. Piszę zaledwie od kilku miesięcy, ale mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi pomysłów na nowe wpisy i że będę mogła je zamieszczać regularnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Skoro masz już cel w głowie, to jestem o Ciebie spokojna ;-) Ja wyszłam z podobnego założenia i blogosfera wciąż mnie gości ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Post jest naprawdę bardzo przydatny. Kiedyś już miałam bloga i moim problemem było właśnie nie systematyczne pisanie. Teraz mam zamiar to zmienić. Choć widzę, że już pojawia się kolejny problem- nie zapisywanie pomysłów na teksty. Mam dokładnie tak samo jak Ty. Żyje jeszzce wakacjami i pracą, w której nie trzeba się dobrze organizaować dlatego tak jest. Nie mam nawet jeszcze dobrego organizera, mam nadzieję że zmieni się to gdy zacznie się paźdzernik. :) Wtedy moje pomysły nie będą ginąć śmiercią naturalną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zmieniaj stare przyzwyczajenia na nowe i niech Ci służą! Ja też myślałam, że przyjdzie mi czekać do października aż trochę mi się w życiu poukłada (bo będzie musiało), ale okazało się że wystarczyła zmiana pogody na ciut gorszą ;-)
      Mamy już prawie połowę września, a mnie w głowie nie pojawił się żaden nowy pomysł przez ostatnie 2 tygodnie, tak więc super że założyłam notes :-) A tak na poważnie jak zrobiłam sobie plan publikacji na wrzesień: o czym chcę pisać i kiedy, to jakoś przestałam się martwić pomysłami. Jak wpadną to fajnie, jak nie to jeszcze mam czas. Wcześniej żyłam "z wpisu do wpisu", a teraz czuję większy luz. Jestem ciekawa jak to wyjdzie w październiku, kiedy dojdą do tego studia... Trzymam kciuki za długowieczność Twoich pomysłów!

      Usuń