Strony

niedziela, 4 października 2015

Szczęście wynika z charakteru


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad pewnym fenomenem, że wszyscy pragną być szczęśliwi (niezależnie od tego jaką obrali drogę, by to osiągnąć)? Nikt do nieszczęścia nie dąży. A jednak wydaje się, że na świecie jest więcej nieszczęśliwców, boleśnie odczuwających własne porażki.
jak być szczęśliwym

Ludzi nieszczęśliwych musi być naprawdę sporo, bo nie ma potrzeby pisania poradników pt. „Jak zdołować siebie i swoje najbliższe otoczenie w ciągu 3 dni?”. Czy w takim razie można założyć, że instrukcja nieszczęścia nie jest potrzebna, bo każdy z nas stosuje ją niemal automatycznie (tak jak chodzi – instrukcji chodzenia również nie dostrzegłam na sklepowych półkach)?

Pewne zachowania nie przestaną mnie zadziwiać  

W zeszłym tygodniu czytałam news polityczny, komentujący poczynania naszego prezydenta. Oczywiście news z Onetu był średnio ciekawy, ale za to komentarze nadrobiły ten minus. Większość miała za zadanie zmiażdżyć prezydenta. Jeden komentarz szczególnie wyróżniał się na tle innych. Pewien Pan poczuł przemożną chęć podzielenia się swoją opinią na temat nielegalnych imigrantów. Nie było to odpowiednie miejsce do wyrażania tego typu myśli, więc Pan zaraz na początku komentarza wyznał, iż zdaje sobie z tego sprawę, ale że gdzie indziej nie pozwalają mu się wypowiedzieć, to on wykorzysta to miejsce i napisze co wie na ten temat (a wiedział sporo, bo nawet posiłkował się jakimiś danymi statystycznymi). Czytałam to wszystko w stanie lekkiego oniemienia.

Wiem, że Polacy mają przyszytą na stałe łatkę Marudy i wątpię, czy to się kiedykolwiek zmieni – obojętnie ilu ludzi by z tym nie walczyło i nie promowało innego podejścia do życia. Przyzwyczaiłam się do tego, że jeżeli świeci słońce to znaczy że jest za ciepło, a kiedy pada deszcz to jest za chłodno. Wiem, że jeżeli ktoś robi coś innego od pozostałych to należy to zanegować. Tak samo postępujemy w przypadku, kiedy ktoś chwali się swoimi sukcesami – wtedy pożądaną reakcją jest hejt. Ale dlaczego, u diabła, musimy na siłę pchać się wszędzie ze swoją opinią?! Przecież jeżeli rozmawiam z koleżanką o pogodzie, to dziwnie by było gdybym nagle na uwagę o słonecznym poranku, powiedziała że wczoraj kupiłam pomidory po 5 zł. Co to kogo obchodzi?

Zachowanie Pana skłoniło mnie do zastanowienia się nad tym, jak głęboką frustrację musiał odczuwać z powodu imigrantów, że aż napisał długi komentarz a potem postanowił sobie za punkt honoru, rozpropagować go w sieci. Ile to trzeba mieć czasu – raz by znaleźć dane, dwa by go napisać i trzy by go opublikować gdzieś, gdzie mu pozwolą.

Nie oszukujmy się – w tym kraju wiele rzeczy nie działa tak jak powinna, co daje niesamowite pole do popisu etatowym maruderom. Ale czy naprawdę musisz przejmować się każdą mikro informacją? Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego ludzie odchodzą od oglądania telewizji, a głównie to wiadomości. Teraz już wiem – stamtąd nie dowiesz się niczego dobrego. O wielu złych rzeczach wcale nie musisz wiedzieć. A o tych, o których jednak powinieneś mieć jakieś pojęcie, to uwierz mi – takie wiadomości znajdą sposób, by do Ciebie trafić. Stosuję tę zasadę od 2-3 lat i powiem szczerze, że sprawdza się świetnie.

Gdzie inwestować energię?  

Logiczny wniosek wynikający z obserwacji jest taki – im więcej nasiąkamy tymi złymi lub bzdurnymi wiadomościami, tym bardziej udziela się nam samym. Warto? Nie warto, bo wtedy oddalamy się od szczęścia tak daleko jak to tylko możliwe. Samo odcięcie się od złych wiadomości jednak nie wystarczy, by być szczęśliwym. Marudząc, inwestujesz energię w innych i ich historie. Chcąc być szczęśliwym musisz zainwestować trochę energii w siebie. Będąc szczerą, to musi to być całkiem spora dawka energii, więc naładuj porządnie baterie, a jeżeli nie wiesz jak, to raz w miesiącu będę Cię nakłaniać do tego, abyś zrobił coś dla siebie. Chodzi mi po głowie cały cykl – 12 wpisów, które będą publikowane na początku miesiąca. Pamiętaj, że jeżeli Ty sam o siebie nie zadbasz, to nikt inny tego za Ciebie nie zrobi.

Zaczynamy cykl

W tym miesiącu na pierwszy ogień idziesz Ty sam. Ty sam decydujesz, czy chcesz być w życiu szczęśliwy. Określasz swoje podejście do świata poprzez widzenie szklanki do połowy pustej lub pełnej. Tam, gdzie pojawia się problem określasz go mianem bariery nie do pokonania lub okazją. Ty sam możesz w pełni się poświęcić, by spełnić swoje marzenie lub powiedzieć, że się nie da. Naprawdę wierzę, że wszystko leży w naszej mocy.

Teraz, proszę, zastanów się nad tym, kiedy po raz ostatni:

zrobiłeś coś tylko dla siebie?


Może świętowałeś jakiś sukces przy butelce dobrego wina albo kupiłeś sobie coś, na co odkładałeś od dłuższego czasu? Może wyjechałeś do wyjątkowego miejsca? Może wygospodarowałeś trochę czasu i poszedłeś na siłownię? Albo przeczytałeś książkę, która już od miesięcy zbiera kurz na regale. A może wykupiłeś sobie wyjazd do SPA albo szkolenie w temacie, który niesamowicie Cię ekscytuje?

nauczyłeś się czegoś nowego?

Pamiętasz jeszcze ile satysfakcji dostarcza opanowanie jakiejś nowej umiejętności, zrozumienie programu komputerowego lub dogadanie się z obcokrajowcem? Może nauczyłeś się gotować ziemniaki albo piec suflet? Może opanowałeś Photoshopa albo tabelki w Excelu? Może nauczyłeś się szybko czytać, efektywnie uczyć, przeczytałeś branżową książkę/gazetę?

dałeś sobie rozgrzeszenie?


Czy za każdym razem, kiedy coś nie wyjdzie wyzywasz siebie od najgorszych, czy też dajesz sobie rozgrzeszenie? Kiedy uznałeś, że jesteś człowiekiem i zwyczajnie możesz się pomylić, czegoś nie dopatrzeć, mieć gorszy dzień i słabszy refleks?

dokonałeś jakiejkolwiek zmiany?


Zmiany są dobre, bo rozwijają. Może przemeblowałeś pokój? Może zmieniłaś kolor włosów albo je ściąłeś? Może wróciłeś do domu inną ścieżką niż zazwyczaj? Może dodałeś do obiadu nowe przyprawy? Może zmieniłeś szablon na blogu albo całą domenę? Może odezwałeś się jako pierwszy zamiast czekać aż zrobią to inni? Może zachowałeś się inaczej niż zazwyczaj i zamiast warczeć na pracownika, porozmawiałeś z nim o tym gdzie może się poprawić?

wziąłeś odpowiedzialność za własne życie?

Uwielbiam te wymówki, służące usprawiedliwianiu swoich uchybień. Pogoda była zła; zaspałem; były duże korki; nie mogłem przewidzieć jej reakcji; źle mnie w kasie policzono…. I cała rzesza tych bardziej absurdalnych wymówek, których wzór (zaczerpnięty) wygląda mniej więcej tak: "Bo (bla bla), (bzdura), (nonsens), (WTF?)" . Pisząc prościej, kiedy to winny jest cały świat poza nami samymi. Czy to nie jest przykre, że cały świat ma tak ogromny wpływ na Ciebie podczas gdy Twój jest tak znikomy?

zapytałeś o coś, czego nie wiesz? 

Generalnie mamy tendencję do udawania mądrzejszych niże jesteśmy. Wydaje mi się, że niesłusznie. Zgrywamy geniuszy, którymi nie jesteśmy i dwa razy mocniej gimnastykujemy się, by prawda nie wyszła na jaw. Czasem przez to skazujemy siebie na siedzenie cicho przez część wieczoru, bo nie wiemy o czym rozmawiają nasi znajomi. Warto to tak marnować okazję do wypowiedzenia własnego zdania?

Ostatnie wskazówki  

Bądź ciekawy świata, nie poddawaj się w dążeniu do celu i bądź dla siebie przyjacielem. Nie piszę, byś zawsze starał się znaleźć jasną stronę problemu, bo zapytasz mnie „jak to zrobić?”. A ja będę zmuszona powiedzieć, że nie wiem. Dla mnie takie zachowanie jest niczym wyrobiony nawyk – dzieje się coś złego, reaguję a potem patrząc na konsekwencję zastanawiam się, co dobrego z tego dla mnie wynikło. Takie proste i takie trudne zarazem, bo najpierw musisz rozwinąć w sobie podstawy, by w ogóle chcieć myśleć o złych wydarzeniach w kategorii wzbogacających Twoją osobowość.

Parafrazując słowa Andre Mauroisa: narzekanie jest złym nawykiem, na który człowiek zajęty w ogóle nie ma czasu. Myślę, że to jest kwintesencja tego co zrobić, by być szczęśliwym. Rób jak najwięcej, bo z mnogości działań na pewno trafi się choć jedno, którego wykonanie da Ci szczęście. A jak nie, to będziesz miał tak wypełniony dzień, że nie znajdziesz czasu ani siły (!), by coś zanegować.


16 komentarzy:

  1. Narzekanie mamy we krwi to prawda. Doskonale to zauwazam mieszkajac w Irlandii 11 lat. Ja staram sie zauwazac pozytywy. Korzystac z zycia, usmiechac sie na codzien. Chce przezyc to zycie , ktore mamy, a nie egzystowac.
    Wracajac do TV. Jesli ktos juz cale dnie siedzi przyklejony do pudla to rownie dobrze moglby przejrzec taze inne kanaly. Ciekawostka jaka zauwazylam to kanaly amerykanskie mowia zupelnie co innego co np. Rosyjskie. Aby znalezc prawde trzeba szukac gleboko, a nie tylko wsluchiwac sie w to co jest najprostsze do zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak wygląda podejście do życia w Irlandii? Bo z Twojego komentarza nie zrozumiałam, czy w Irlandii jest tyle narzekających Polaków, czy też Irlandczycy mają całkowicie odmienne podejście?
      Co do TV to masz dużo racji w tym, że aby móc wyrobić sobie własne zdanie na jakiś temat, należałoby wcześniej spr informację w kilku źródłach. Tylko kto to robi?

      Usuń
    2. Irlandczycy sa bardzo zrelaksowanym narodem. Nigdzie sie nie spiesza, sa przewaznie zadowoleni I pogodni, co niestety nie idzie w parze z polskim zachowaniem, bo wiekszosc z Nas znajdzie zawsze cos do narzekania...

      Usuń
    3. W takim razie idealnym rozwiązaniem byłoby przyjęcie ich podejścia jako własne, tylko na co wtedy można byłoby narzekać...? ;)

      Usuń
  2. Świetny post, czytałam z dużym zaciekawieniem. Ostatnie słowa jakże trafne...gdy jest spora ilość zajęć, nie mamy czasu na zamartwianie...mamy też większą szansę by choć przez chwilę poczuć radość. Spotkałam się też jednak niedawno ze stwierdzeniem, że człowiek, który szuka szczęścia w pracy, wcale nie może być szczęśliwy - że powinniśmy zastanawiać się nad wyborem zajęć, bo często zamiast szczęścia otrzymujemy wyłącznie zmęczenie...nawet jeśli wydaje się nam, że jest inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się spotkałam z tym podejściem. Nie do końca mam wyrobione zdanie na ten temat. Wydaje mi się, że nie ma pracy w której 100% czynności by nam odpowiadało. Jedna osoba jest dobra w wystąpieniach publicznych, inna w kamerowaniu i montażu filmów a trzecia okaże się świetnym marketingowcem. Dlatego wydaje mi się, że nie można szukać szczęścia w pracy, bo np.przy nagraniu jakiegoś szkolenia/instruktażu trzeba być minimum trzema osobami w jednym, a na pewno nie każda z tych czynności dodaje Ci skrzydeł. A też mało kto może sobie pozwolić na delegowanie zadań (a już na pewno nie z początku) i wtedy przychodzi zmęczenie a być może i wypalenie zmieszane ze zwątpieniem czy to aby na pewno coś, co kiedyś dawało mi szczęście.

      Usuń
  3. W sumie masz rację. Przez to, że nie mamy czasu dla siebie swojego samorozwoju znajdujemy minusy w innych, w sytuacjach i chyba tez nie akceptujemy własnego życia. Ludzie negatywnie nastawieni maja problem z własnym Ja. Są niedowartościowani. Może to wynika nawet z systemu edukacji. My jako uczniowie, studenci nigdy nie byliśmy chwaleni lub może sporadycznie i od tego bierze się nasze niskie poczucie własnej wartości ogólnie jako społeczeństwa. Ponoć w innych krajach nie ma takiego internetowego hejtu jak u nas, więc z czego to się bierze???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do systemu edukacji to często wytyka mu się błędne założenie, że jeżeli uczeń jest słaby z matematyki a mocny z biologii, to zarówno nauczyciele jak i rodzice będą naciskać, by dziecko podciągnęło oceny z matematyki. Tym samym wysyłają dziecku pewien impuls - pracuj nad tym, z czego jesteś gorszy. Nie pomagają rozwijać zainteresowań pociechy i jej mocnych stron. Błąd, który myślę, że jeszcze długo będzie pokutował w naszym społeczeństwie.
      Czytałam dzisiaj wywiad z M.Grzesiakiem i jego żoną na temat motywacji. W wywiadzie padło pytanie o różnice pomiędzy polskim a meksykańskim podejściem (żona jest Meksykanką) w motywowaniu innych. I właśnie przeczytałam, że Meksykanie ne hejtują a język hiszpański jest postrzegany jako bardzo pozytywny. Do tego dochodzi inna mentalność - ludzie nawzajem się wspierają a nie wydrapują oczy z zazdrości.
      Trochę bawi mnie tłumaczenie, że to wina klimatu. Trochę mniej, ale nadal bawi mnie obarczanie winą historii. Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka innych wymówek, ale żadna z nich nie dotyczyłaby naszej osoby. A ten hejt bierze się właśnie z nas samych, bo ktoś postanawia głosić wszem i wobec jak to ma źle. Bez trudu znajduję pobratymców, bo narzekanie zawsze było i będzie łatwiejsze od działania i zmieniania tego, co komuś nie odpowiada.Uproszczając sprawę, hejt bierze się m.in. z lenistwa.

      Usuń
  4. Albo: "chcesz być szczęśliwy, zachowujsię tak, jakbyś już był" - to też działa :-) To prawda, że w TV więcej negetywnych informacji niż tych, od których buzia się śmieje, a szczególnie teraz, przed wyborami, mam wrażenie, że jesteśmy okropnym narodem i trudno nam coś wspólnie zbudować. Takie wrażenia rodzą się w naszych głowach po dawce wiadomości i jeśli nie zapanujemy nad tym, złe nastroje się szerzą. W domu mam maniaka TVN 24, więc chcąc niechcąc słyszę głosy z pudła. Aktualnie wyjechał na tydzień i teledyski sobie oglądam, od razu lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że ten sposób działa tylko ze szczęściem. Bo chyba w przypadku "chcesz być bogaty, zachowuj się tak, jakbyś już był" bardzo szybko można zafundować sobie problemy finansowe.
      To, że nie posiadam teraz TV w mieszkaniu jest naprawdę całkiem fajne. Fakt faktem trochę za bardzo ostatnio odcięłam się od świata, ale początki w nowym miejscu pełne są zawirowań.
      Czyli u Ciebie to prawda, że kto ma pilota ten ma władzę? ;-)

      Usuń
  5. Stereotypy polaka marudy faktycznie się już chyba nie zmienią. Strasznie ciężko odkleić od siebie przyklejoną łatkę, chociażby wszyscy nagle zmienili podejście do życia i zaczęli dostrzegać piękno tegoż świata :D Wiemy doskonale, że tak się nie stanie.. Ludzie są nieszczęśliwi, bo brakuje im "pieniędzy", "drogich samochodów", "wypasionych mieszkań" , ale przede wszystkim wdzięczności za to co mają i wiary na lepsze jutro :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie jestem przekonana, czy ludzie chcą zmieniać tą łatkę. Jak już ją masz przyczepioną przez kilka lat, to łatwiej pozostać w dobrze znanym miejscu w szeregu niż się wychylać (a nuż znajomi zaczną dziwnie patrzeć?).
      W 100% zgadzam się, że brakuje nam (jako narodowi) wdzięczności za codzienność.

      Usuń
  6. Czasami myślę, że jesteśmy bardzo nieszczęśliwym narodem. Tyle nienawiści, złości i agresji jest w ludziach... i tchorzostwa. Bo pisac hejty anonimowo każdy głupi potrafi. Poza tym uważam, że czesto takie osoby nie mają nic do zaoferowania, są puste i żeby zaistnieć hejtują gdzie i kogo się da.
    Cieszę się i dziękuję Ci, że przypomniałaś mi o sobie... dawno nie zrobiłam nic tylko dla samej siebie. Czas to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zainspirowałam do zadbania o siebie ;) Za często o tym zapominamy - a my kobiety, to już chyba w szczególności.

      Usuń
  7. Ale trafiłaś z tematem, dzisiaj właśnie rozmawiałam o narzekaniu i złych informacjach siedzac na przystanku ze znajomą z klasy, która była zszokowana jak wiele niedobrych wiadomości jest w gazetach, że wolą pisać o zabitych ludziach, napadach bądź innych rzeczach niż o czymś bardziej poztywnym. Tak samo ludzie, czasami wolą użalać sie nad sobą, niż zacząć coś działać.

    Bardzo podoba mi się ten pomysł z 12 postowym cyklem, będę z cierpliwością wyczekiwać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem dlaczego Twoja znajoma była taka zszokowana - nie czyta gazet, nie ma kontaktu z mediami? Jak ona to robi? Bo to właściwie nie jest takie złe podejście.
      Co do użalania, to chyba jest to druga przypadłość zaraz po narzekaniu.

      Usuń