„Bo ja nigdy…” to jeden z wielu magicznych zwrotów, które współcześnie nadużywamy. Tak – my, bo ja również ostatnio przyłapałam się na tym. Na czym polega magia tego zwrotu? Już tłumaczę. Mówisz: bo ja nigdy (tutaj następuję wymiana danej czynności) a potem następuję owy magiczny moment, kiedy odczuwamy usprawiedliwienie (a może nawet i ulgę?), że czegoś nie potrafimy. To jest rodzaj naszej wymówki.
Przykłady:
Bo ja nigdy nie potrafiłam wytrzymać długo na diecie.
Bo ja nigdy nie potrafiłam gotować.
Bo ja nigdy nie pracowałam.
„Bo ja nigdy” prowadzi do takiego typu myślenia:, bo ja nigdy nie miałam kondycji, więc nie będę teraz zaczynać ćwiczyć. Bo ja nigdy nie jadłam owoców morza, więc z samej zasady ich nie spróbuje, chociaż mam taką możliwość. Bo ja nigdy nie lubiłam wizyt u dentysty, więc chodzę do niego, kiedy ząb naprawdę mnie już boli. Bo ja nigdy pierwsza nie zagaduję do nieznajomych, więc postoję tu, poczekam i może samym wzrokiem zwrócę jego/jej uwagę.
Przykłady:
Bo ja nigdy nie potrafiłam wytrzymać długo na diecie.
Bo ja nigdy nie potrafiłam gotować.
Bo ja nigdy nie pracowałam.
„Bo ja nigdy” prowadzi do takiego typu myślenia:, bo ja nigdy nie miałam kondycji, więc nie będę teraz zaczynać ćwiczyć. Bo ja nigdy nie jadłam owoców morza, więc z samej zasady ich nie spróbuje, chociaż mam taką możliwość. Bo ja nigdy nie lubiłam wizyt u dentysty, więc chodzę do niego, kiedy ząb naprawdę mnie już boli. Bo ja nigdy pierwsza nie zagaduję do nieznajomych, więc postoję tu, poczekam i może samym wzrokiem zwrócę jego/jej uwagę.
Z mojego podwórka: bo ja nigdy nie miałam mocnych mięśni brzucha. Jako, że we wrześniu postanowiłam popracować nad sobą i swoim leniem ;-) to wzięłam się za treningi. Ćwiczę regularnie i jestem z tego zadowolona. Niemniej pojawiają się czasem ćwiczenia, których nie jestem w stanie wykonać do końca poprawnie (albo nie wytrzymuje narzuconej ilości powtórzeń), bo ja nigdy nie miałam mocnych mięśni brzucha. Oczywiście to wytłumaczenie jest genialne, bo skoro NIGDY nie miałam, to jak mogę je mieć TERAZ? Po co się w ogóle trudzić? Lepiej zostawić rzeczy w takim stanie, jakim są. Nie miałam, to i nie będę mieć. Trudno. Nikt od tego nie umrze.
NIKT nie, ale czy NIC? No właśnie. Jest jeszcze moja ambicja. Czy ambicja w życiu pomaga czy jednak bardziej przeszkadza, to zupełnie inny temat. W tym konkretnym przypadku ambicja uświadomiła mi, że mogę więcej od siebie wymagać, bo mogę siebie tym zmienić.
NIKT nie, ale czy NIC? No właśnie. Jest jeszcze moja ambicja. Czy ambicja w życiu pomaga czy jednak bardziej przeszkadza, to zupełnie inny temat. W tym konkretnym przypadku ambicja uświadomiła mi, że mogę więcej od siebie wymagać, bo mogę siebie tym zmienić.
Sformułowanie „bo ja nigdy” może mieć tak naprawdę podwójny wydźwięk. Pierwszy kiedy mówisz bo ja nigdy nie miałam głowy do języków. I odczuwasz ulgę, że kiedy dostaniesz kolejną dwóję z kartkówki, to nie będzie ona Twoją winą. Albo mówisz bo ja nigdy nie miałam głowy do języków. I dodajesz: więc od teraz chcę to zmienić, bo za rok jadę na zagraniczne wakacje.
„Bo ja nigdy” może nas tak naprawdę zmotywować, bo człowiek jest z natury przekorny. A przynajmniej ja jestem. Jak mi ktoś powie, że się nie da, to ja próbuje tak długo jak się przekonam, że rzeczywiście się nie da. A jak się da coś zrobić, to tym większą odczuwam satysfakcję, że to właśnie JA tego dokonałam.
Pozytywna zamiana powyższych przykładów mogłaby wyglądać następująco:
Bo ja nigdy nie potrafiłam wytrzymać długo na diecie.
-> Dlatego tym razem będzie inaczej - przygotuję się do walki z kilogramami z głową.
Bo ja nigdy nie potrafiłam gotować.
-> A może to dlatego, że gotowałam za trudne jak dla mnie dania? Może zacznę od czegoś prostszego i zobaczę jak mi wyjdzie?
Bo ja nigdy nie pracowałam.
-> Dlatego najwyższy czas to zmienić i poszukać pracy. Jeszcze dzisiaj przejrzę ogłoszenia.
Albo jeszcze lepiej – zamieńmy „bo ja nigdy” na „bo ja zawsze”. W ten sposób otrzymamy:
Bo ja zawsze chciałam trzymać się diety.
Bo ja zawsze chciałam nauczyć się gotować.
Bo ja zawsze chciałam znaleźć pracę.
Dzięki takiej zamianie zyskujemy nowy cel w naszym życiu. Skupiamy się na tym, jak osiągnąć dane zamierzenie i nie myślimy już o przeszłości, o tym jak było, czego się nie umiało itp. Od teraz patrzymy w przyszłość. Uparcie dążymy do tego, by stać się w życiu szczęśliwszym człowiekiem – by stać się najlepszą wersją samego siebie.
Aby skutecznie walczyć z „bo ja nigdy” trzeba mieć w sobie ducha przekory. Ale przede wszystkim trzeba chcieć się zmieniać. Możliwe, że to co braliśmy kiedyś za oczywiste jak „nigdy nie lubiłam zielonego groszku”, jest wywołane naszymi nawykami z dzieciństwa?
Przykład z mojego podwórka: Do zeszłego roku nie lubiłam selera, bo jako dziecko też go nigdy nie lubiłam. Ostatnio przypadkowo spróbowałam i okazało się, że mi smakuje. Warto próbować nowych rzeczy.
Warto się zmieniać, bo jak się zmieniamy to z założenia zmieniamy się na lepsze. A jeżeli zmiana wychodzi nam na lepsze, to musi nas uszczęśliwiać ;-) Po pierwsze, bo pokonaliśmy własną słabość (odczuwamy satysfakcję) i po drugie, bo poszerzamy swoje horyzonty – rozwijamy się.
Nie sabotujmy swoich możliwych przyszłych działań. Nie podcinajmy sobie skrzydeł. Raczej szukajmy okazji do zmian w naszym „bo ja nigdy”.
A jakie jest Twoje „bo ja nigdy” ? Co tak naprawdę zamierzasz z nim zrobić?
„Bo ja nigdy” może nas tak naprawdę zmotywować, bo człowiek jest z natury przekorny. A przynajmniej ja jestem. Jak mi ktoś powie, że się nie da, to ja próbuje tak długo jak się przekonam, że rzeczywiście się nie da. A jak się da coś zrobić, to tym większą odczuwam satysfakcję, że to właśnie JA tego dokonałam.
Pozytywna zamiana powyższych przykładów mogłaby wyglądać następująco:
Bo ja nigdy nie potrafiłam wytrzymać długo na diecie.
-> Dlatego tym razem będzie inaczej - przygotuję się do walki z kilogramami z głową.
Bo ja nigdy nie potrafiłam gotować.
-> A może to dlatego, że gotowałam za trudne jak dla mnie dania? Może zacznę od czegoś prostszego i zobaczę jak mi wyjdzie?
Bo ja nigdy nie pracowałam.
-> Dlatego najwyższy czas to zmienić i poszukać pracy. Jeszcze dzisiaj przejrzę ogłoszenia.
Albo jeszcze lepiej – zamieńmy „bo ja nigdy” na „bo ja zawsze”. W ten sposób otrzymamy:
Bo ja zawsze chciałam trzymać się diety.
Bo ja zawsze chciałam nauczyć się gotować.
Bo ja zawsze chciałam znaleźć pracę.
Dzięki takiej zamianie zyskujemy nowy cel w naszym życiu. Skupiamy się na tym, jak osiągnąć dane zamierzenie i nie myślimy już o przeszłości, o tym jak było, czego się nie umiało itp. Od teraz patrzymy w przyszłość. Uparcie dążymy do tego, by stać się w życiu szczęśliwszym człowiekiem – by stać się najlepszą wersją samego siebie.
Aby skutecznie walczyć z „bo ja nigdy” trzeba mieć w sobie ducha przekory. Ale przede wszystkim trzeba chcieć się zmieniać. Możliwe, że to co braliśmy kiedyś za oczywiste jak „nigdy nie lubiłam zielonego groszku”, jest wywołane naszymi nawykami z dzieciństwa?
Przykład z mojego podwórka: Do zeszłego roku nie lubiłam selera, bo jako dziecko też go nigdy nie lubiłam. Ostatnio przypadkowo spróbowałam i okazało się, że mi smakuje. Warto próbować nowych rzeczy.
Warto się zmieniać, bo jak się zmieniamy to z założenia zmieniamy się na lepsze. A jeżeli zmiana wychodzi nam na lepsze, to musi nas uszczęśliwiać ;-) Po pierwsze, bo pokonaliśmy własną słabość (odczuwamy satysfakcję) i po drugie, bo poszerzamy swoje horyzonty – rozwijamy się.
Nie sabotujmy swoich możliwych przyszłych działań. Nie podcinajmy sobie skrzydeł. Raczej szukajmy okazji do zmian w naszym „bo ja nigdy”.
A jakie jest Twoje „bo ja nigdy” ? Co tak naprawdę zamierzasz z nim zrobić?
"Bo ja nigdy" to jest genialna wymówka. Tak samo jak "bo los tak chciał". Jeśli coś nam nie wychodzi o wiele łatwiej powiedzieć: "bo ja nigdy tego nie robiłam!" niż się przyznać do porażki, błędu, braku konsekwencji czy własnego lenistwa ;)
OdpowiedzUsuńA moje "bo ja nigdy"? Bo ja nigdy się nie poddam! :))
Dobre! Pokazałaś poważną wadę w mojej teorii. Można "bo ja nigdy" zmienić na coś pozytywnego ;-) Z drugiej strony każda teoria ma swoje wyjątki ;-)
UsuńJa się podpisuję pod Moniką ;)
Usuń"Bo ja nigy..." Hmm - czasem też uzywam tego zwrotu własnie jako wymowkę... Ale "bo ja zawsze..." - tez moze być wymówką ;) Bo to jest właśnie zycie - a w zyciu jak to w zyciu - kazda reguła ma swoje wyjatki, na każda sprawe można popatreć z kilku punktów widzenia...
OdpowiedzUsuńPoruszyłas jednak tutaj bardzo ważną rzecz - jak chcesz - dasz radę...Zawsze warto sie zmieniać, jeżeli tylko ma to nam pomóc iść do przodu...Nie wolno bać sie zmian...Zawsze trzeba próbować ;)
A więc...taka afirmacja siebie do stosowania codziennie rano...
Pomarz sobie o najlepszej wersji siebie...O najlepszej z możliwych wersji zdarzeń...I otwórz oczy...Wstań i zacznij dzień optymistycznie...Przecież dasz sobie radę...Bo Ty nigdy sie nie poddajesz...Bo Ty zawsze dasz sobie radę...
pozdrawiam serdecznie ;)
Ja tylko podkreślę, że jak już pomarzę o tej najlepszej wersji siebie, to trzeba wstać i tą wersję kreować każdego dnia. Ostatnimi czasy właśnie duzo na ten temat myślę - chyba taki wiek ;)
UsuńI masz rację, kto da radę jak nie ja?
I to podkreślenie powinno być grubą kreską i najlepiej na czerwono ;)
UsuńTylko TY jesteś jedyną osobą, z która przeżyjesz CAŁE życie...
Nie sądzisz więc, że dla kogoś takiego warto fajnie żyć?... Warto znaleźć w sobie cel?... Realizować marzenia i każdego dnia uśmiechać się do swojego odbicia?...
Codziennie rano trzeba spojrzeć w lustro i szukać w nim odbicia przyszłości ;)
pozdrawiam serdecznie ;)
Najpierw pomyślałam, że "bo ja nigdy" nie mówię "bo ja nigdy". ;-) Lubię się uczyć, próbuję różnych rzeczy i całkiem fajnie mi wychodzą. Aż nagle ze zdumnieniem uświadomiłam sobie, że jednak jest jedna sfera życia, w której tak sobie mówię.... Wow.
OdpowiedzUsuńDzięki, za to pytanie na końcu wpisu. ;)
Cieszę się, że pytanie Ci się przysłużyło ;)
Usuń