Strony

wtorek, 1 października 2013

Podsumowanie wakacji

Zdecydowanie jestem lepsza w planowaniu niż w robieniu podsumowań. Rozliczanie samej siebie z podjętych wcześniej decyzji, o tym co wpisać na listę wakacyjnych rzeczy to-do, to zajęcie dość stresujące. Przynajmniej dla mnie, bo zanim zliczyłam ile rzeczy udało mi się wykonać, wiedziałam o ilu sprawach zapomniałam, ile pominęłam mniej lub bardziej świadomie.

Nie dzieliłam się z moją listą, bo zawiera ona dość dużo spraw osobistych, o których na zamierzałam pisać na forum. Mogę powiedzieć, że były tam rzeczy błahe jak wizyta u dentysty (jak ja tego nie lubię, ale przemogłam się), lecz pojawiły się też takie jak nauka obsługi programu do obróbki zdjęć, inwestycja większej ilości czasu w ruch, zobaczenie wszystkich filmów z serii „Efekt motyla” (by przekonać się, że tylko pierwsza część była interesująca). Najbardziej jednak cieszą mnie dwa sukcesy z tej listy.

Mianowicie pierwszy to rozwinięcie skrzydeł w kuchni. W tym roku tak się złożyło, że mijałam się z rodzicami w trakcie wakacji i był taki czas (konkretnie to 2 tygodnie), kiedy siedziałam sama w domu i byłam zdana na to, co ugotuję. I wtedy zrozumiałam, że naprawdę lubię gotować i nieskromnie przyznam, że wychodzi mi to całkiem smacznie :-) Jako, że studiuję w mieście rodzinnym, to zazwyczaj zdaje się na obiady mamy (bo wygodniej i szybciej), a w ciągu tygodnia gotuję sobie dania proste, których przyrządzenie nie wymaga wiele czasu np. makaron :-) Ale wiadomo, że jak byłam sama, miałam dużo wolnego czasu, to nie będę się żywić wyłącznie makaronem. W sumie, to nie ugotowałam go ani razu. Przekonałam się do różnych przepisów i zaczęłam pokładać w nich większą wiarę niż dotychczas. Nie boję się już eksperymentować i czuję radość, kiedy czymś zaskoczę moich bliskich.

Drugi sukces to ten blog. Wprawdzie dopiero we wrześniu pogoda zagoniła mnie przed komputer, ale myślę, że był to dla mnie bardzo owocny miesiąc pod kątem twórczości. Teraz należałoby tylko utrzymać tempo rozwoju. Jestem dobrej myśli :-)


To jak już sobie tak ładnie posłodziłam, to czas przyznać się do porażek. Po pierwsze nie udało mi się przeczytać książki biograficznej Jobs’a, a słyszałam, że są ciekawe i warte przeczytania – niestety nie miałam okazji tego sprawdzić. Po drugie moja twórczość na blogu się poprawiła, ale zaniedbałam ją w innych aspektach jak np. pisanie krótkich opowiadań. Naprawdę dawno już niczego nie napisałam. Ponadto chciałam się wybrać do kina – nie wyszło, chciałam robić więcej zdjęć – wyszło, ale tylko do pewnego stopnia. No i moja największa porażka – ograniczyć czas spędzany przed monitorem komputera. Dlatego m.in. cieszę się z rozpoczęcia roku akademickiego, bo nie będzie czasu na godzinne przeglądanie blogów, czy oglądanie filmów.

Podsumowując podsumowanie, to jestem zadowolona z rzeczy, których udało mi się dokonać. Chociaż ilościowo lista prezentuje się w stosunku bliskim 50% -50% jeśli chodzi o wykonanie-zaniechanie, to jednak w tych 50% rzeczy dokonanych, znajdują się te najważniejsze. A reszta była po to, żeby było jeszcze milej jak uda się ich dokonać. A skoro się nie udało, to trudno – za rok też są wakacje, A może w międzyczasie uda się mi się jeszcze co nieco wykonać i przed końcem roku będę w 100% zachwycona wynikami? Nie wiem, ale lubię tę niepewność pomieszaną z nadzieją, że wszystko jeszcze może się zdarzyć!

8 komentarzy:

  1. Jakoś w sumie nigdy nie robiłam planów na wakację. A jak robiłam to nigdy nic z nich nie wychodziło. W wakacje za dużo się dzieje, ja za często wyjeżdżam i ciągle coś stoi na przeszkodzie :) Więc wakacyjnych planów nie robię, ale też nie leżę przez 2 czy 3 miesiące do góry tyłkiem :) Ale przyszedł październik i kalendarz wraca do ręki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że w wakacje trudniej zrealizować swoje plany niezwiązane z wyjazdami i leniuchowaniem ;-) Ja po prostu zawsze mam poczucie, że tyyyle czasu przede mną, że należy go porządnie wykorzystać. A wychodzi... różnie ;) Taki urok wakacji.

      Usuń
  2. Ja jestem zadowolona z moich wakacji. Myślałam ze w zeszłe dużo się działo a tu szok! Fajne były chodź ja siebie nie rozliczam myślę że zrealizowałam nawet 70-80%! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, że mimo wszystko udało Ci się zrobić to, co dla Ciebie najważniejsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, że bilans mimo wszystko wyszedł na plus ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Chociaż tym razem wyszedł mi taki mały plusik, ale grunt, że jest ;)

      Usuń