Strony

piątek, 31 stycznia 2014

Luzacy & Panikarze

W duchu nadchodzącej sesji chce podzielić się z Wami moimi luźnymi spostrzeżeniami, które zebrałam w poniższym poście i przedstawiam je w trochę „krzywym zwierciadle”. Ostatnio byłam świadkiem wyraźnego podziału mojej grupy na: Luzaków i Panikarzy. Domyślam się, że jest to zjawisko powszechne i w dużej mierze to, co napiszę będzie Wam doskonale znane. Niemniej, może znajdzie się coś, co Was zaskoczy, więc bez dalszych wstępów prezentuję charakterystyki:

LUZACY (nie wiem dlaczego są to zazwyczaj chłopcy):

  1. To osoby, które są świadome faktu, że studentowi przysługują dwa terminy egzaminu. Dwa terminy są nie bez powodu, więc zgodnie z logiką – z obu należy skorzystać.
  2. Wiedzą, że ocena na studiach tak naprawdę nic nie znaczy, bo życie i tak zweryfikuje wszystko według swoich kryteriów. Dlatego ocena dostateczna w zupełności ich satysfakcjonuje.
  3. Jak powszechnie wiadomo zazwyczaj na ocenę dostateczną niewiele trzeba umieć, więc spokojnie można zacząć uczyć się na dzień przed egzaminem.
  4. To niewątpliwi szczęściarze. Mają zadziwiającą zdolność do prawidłowego szacowania, który wzór im się przyda i czy dana definicja będzie wymagana.
  5. W rozmowach ze sobą nie porównują wyników ani treści odpowiedzi. Nie rozmawiają o egzaminach, nie doradzają sobie nawzajem, nie przechwalają się ile nocy zarwali na przygotowanie się.
  6. Nie prowadzą własnych notatek, bo a) zwyczajnie nie chce im się pisać; b) nie potrafią się po sobie poczytać, więc patrz pkt.a); c) wiedzą, że i tak znajdą „jelenia”, który da im własne notatki (ładnie napisane wraz z zaznaczeniem na kolorowo, co jest ważne).
  7. Prawdopodobnie są to najbardziej wyspane osoby podczas sesji (chyba, że do późna w nocy oglądają film).
  8. To prawdziwi mistrzowie w umieszczaniu jak największej ilości tekstu na jak najmniejszej powierzchni.
  9. Charakteryzują się dużą swobodą ruchu. Nieraz wchodzą roześmiani do sali egzaminacyjnej albo wesoło dyskutują o czymś z kolegą. Potrafią nawet opowiedzieć kawał na 3 minuty przed rozpoczęciem pisania egzaminu.
  10. Specjaliści od „kompresji” czasu. Zwykli śmiertelnicy potrzebują (załóżmy) 5 dni na opanowanie materiału – im wystarczy 1 dzień/noc. Dzięki temu zyskują 4 dni tylko dla siebie, które mogą spędzić na rozrywce.

PANIKARZE (nie wiem dlaczego są to zazwyczaj dziewczyny):

  1. Wychodzą z założenia, że podczas ustalania ilości terminów egzaminów ktoś musiał się pomylić – dwa terminy oznaczają, że jest co najmniej o kolejne dwa terminy za mało.
  2. Żyją w przekonaniu, że ocena na koniec semestru jest bardzo ważna, (co sprawdza się jedynie w przypadku starań o otrzymanie stypendium rektora).
  3. Do egzaminu uczą się co najmniej tydzień i twierdzą, że i tak za późno zaczęli. Optymalny termin rozpoczęcia nauki (w ich mniemaniu) to pierwszy dzień danego semestru.
  4. Ewentualne porażki wynikają z faktu, że „pytania im nie siadły”, bo ominęli nie ten wzór, a regułkę zapomnieli. W przewidywaniu pytań egzaminacyjnych mają wyjątkowego pecha.
  5. Prowadzą monotematyczne rozmowy i co w drugim zdaniu pojawia się słowo „egzamin” (w różnej odmianie i liczbie). Porównywanie wyników ze znajomymi jest obowiązkowe – to niemalże rytuał.
  6. Ich notatki to prawdziwa skarbnica wiedzy, bo panikarze są obecni na wszystkich wykładach – niezależnie od poziomu znudzenia.
  7. To osoby niewyspane, stresujące siebie oraz ludzi w najbliższym otoczeniu wizją niezaliczonego egzaminu.
  8. W czasie sesji, osoby te mają podkrążone oczy, przygarbioną sylwetkę, ociężały krok, poważny wzrok i czasem nerwowo się uśmiechają. Ostatnie sekundy przed egzaminem wykorzystują na powtórkę materiału.
  9. Ściąganie jest dla nich tak stresującym zajęciem, że osoby ze słabszym sercem mogą zejść na zawał. A gdyby odważyli się i przygotowali „pomoce naukowe”, to i tak nie potrafiliby z nich skorzystać.
  10. Ich ulubioną odpowiedzią na pytanie: jak Ci poszło? Jest: Źle/ Chyba zawaliłam/ Raczej tego nie zaliczę.

Warto zaznaczyć, że nie istnieją jednostki pośrednie. Nie można połączyć ze sobą Luzaka z Panikarzem, bo to jest tak samo niewykonalne jak łączenie wody z ogniem. Nikt wyluzowany nie będzie się uczył na tydzień przed egzaminem, a żaden panikujący nie przyzna się, że pytania mu "spasowały" i jest zadowolony z egzaminu.

Jeżeli uczymy się sumiennie, to nie zrozumiemy ludzi, którzy wiecznie mają na wszystko czas i podczas gdy my się uczymy – oni oglądają filmy. Jeżeli jesteśmy wyluzowani i wychodzimy z założenia, że i tak koniec końców wszystko zaliczymy (to tylko kwestia czasu), to nie zrozumiemy sensu w „spinaniu się”, denerwowaniu, zarywaniu nocy, aby zaliczyć przedmiot w pierwszym terminie.

Każdy zalicza się do którejś z dwóch grup, tyle że z różnym stopniem intensywności. Podałam 10 przykładowych sytuacji, cech, typowych zachowań jednej i drugiej grupy. Nie trzeba jednak odnajdywać siebie we wszystkich 10 punktach, aby siebie dopasować. Czasem wystarczą i trzy cechy. Sama tak mam, że uważam się za Panikarza, ale w bardzo małym stopniu. Z powyższych przykładów mogłabym się podpisać pod 2,4,6,9. Reszta mnie zwyczajnie nie dotyczy.

W społeczeństwie istnieje wiele innych podziałów: biedni i bogaci; z wyższym wykształceniem i z wykształceniem zawodowym; optymiści i pesymiści; szczęśliwi i nieszczęśliwi… Ważne jest by umieć siebie samego zakwalifikować do jakiejś grupy i zastanowić się, czy to miejsce (ta grupa) jest dla Ciebie odpowiednia. Czy dobrze się w niej czujesz? Czy identyfikujesz się z nią? Jeżeli tak – to super. Doceń to, gdzie już jesteś i czerp z tego radość. Jeżeli nie – zmień to. Zmienić możesz wszystko - zawsze i wszędzie. Zrób to, co uczyni Cię szczęśliwym! Nie gódź się na mniej niż pragniesz.

Podsumowując, uważam, że nie ma sensu w denerwowaniu się na innych, bo panikują/olewają. A i takie jednostki mam w swojej grupie, które drażni to, że ktoś zachowuje się inaczej. Przecież nie mamy na to żadnego wpływu. Sama po sobie widzę, że lepiej dogaduje się z panikarzami niż z luzakami. Jednak w grupie panikarzy mam takich, którzy spełniają 10/10 i akceptuje to. Kiedy zaczynają panikować, gadać wyłącznie o egzaminie albo narzekać, że im nie poszło, powoli się wycofuję. Słucham, ale nie komentuję, bo to jak dokładanie drwa do ognia. Czasem rzucę ironiczny komentarz, ale kulturalnie – nikogo nie urażając (w celu ugaszenia metaforycznego ognia). Niemniej jednak, przez większą część semestru dobrze mi się z nimi rozmawia i tam właśnie pasuję. Dzięki czemu jestem akceptowana i nie muszę się tłumaczyć z faktu, że przygotowałam się na zajęcia. To uczucie wyzwala i zwyczajnie pozwala być sobą. A o to zawsze warto walczyć.



"Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba,
kiedy własne wisi Ci nad głową"

8 komentarzy:

  1. Ja też raczej do panikarzy. Dużo na tym tracę w porównaniu do innych studiujących, ale ma to też swoje dobre strony. Może spinanie siebie i innych do nich nie należy, ale już skrupulatność daje duże profity - szczególnie poza nauką na egzaminy. :)

    Jak Ci idzie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do skrupulatności to zgadzam się w pełni! Do tego obowiązkowość, która też jest ceniona poza studiami.

      Egzaminy trwają. Trzy mam już za sobą (wciąż czekam na wynik z jednego, ale jestem dobrej myśli) i dwa przede mną. W przyszły wtorek planuję zakończyć sesję :-)

      Usuń
  2. Zawsze wkurzali mnie ludzie, którzy przed egzaminem jęczeli, że nic nie umieją i dostaną 2, a później dostawali 5.
    Nieraz się stresowałem i serce mocno mi waliło, ale nigdy nie wpadałem w panikę przed egzaminem. Czasami trochę stresu też jest potrzebne by lepiej się przygotować.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też tacy denerwują. Tylko wiesz co? Im i tak już nikt nie wierzy... Część nawet ich już nie pyta o opinię.
      Stres w małych dawkach zawsze jest użyteczny ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Przedstawiony przez Ciebie podział jest prosty i oczywisty. I zgodzę się z tym, że te dwie grupy to największa część społeczeństwa, to jednak, według mnie istnieje również grupa pośrednia - sama się do niej zaliczam i znam wiele takich osób. Do pasowałabym do siebie kilka punktów z jednej i drugiej grupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, że podział może wydawać się trochę "czarno-biały" i w sumie bazuje na kontrastach, ale grupę pośrednią naprawdę trudno mi sobie wyobrazić. Bo jak to z Tobą jest? Zależy Ci i się nie uczysz (lub na odwrót)? O jakich punktach piszesz? Więcej szczegółów poproszę, bo mnie zaintrygowałaś :)

      Usuń
  4. Czemu piszesz o mnie? :D panikarz! :D ;))))

    OdpowiedzUsuń