W duchu nadchodzącej sesji chce podzielić się z Wami moimi luźnymi spostrzeżeniami, które zebrałam w poniższym poście i przedstawiam je w trochę „krzywym zwierciadle”. Ostatnio byłam świadkiem wyraźnego podziału mojej grupy na: Luzaków i Panikarzy. Domyślam się, że jest to zjawisko powszechne i w dużej mierze to, co napiszę będzie Wam doskonale znane. Niemniej, może znajdzie się coś, co Was zaskoczy, więc bez dalszych wstępów prezentuję charakterystyki:
Warto zaznaczyć, że nie istnieją jednostki pośrednie. Nie można połączyć ze sobą Luzaka z Panikarzem, bo to jest tak samo niewykonalne jak łączenie wody z ogniem. Nikt wyluzowany nie będzie się uczył na tydzień przed egzaminem, a żaden panikujący nie przyzna się, że pytania mu "spasowały" i jest zadowolony z egzaminu.
Jeżeli uczymy się sumiennie, to nie zrozumiemy ludzi, którzy wiecznie mają na wszystko czas i podczas gdy my się uczymy – oni oglądają filmy. Jeżeli jesteśmy wyluzowani i wychodzimy z założenia, że i tak koniec końców wszystko zaliczymy (to tylko kwestia czasu), to nie zrozumiemy sensu w „spinaniu się”, denerwowaniu, zarywaniu nocy, aby zaliczyć przedmiot w pierwszym terminie.
Każdy zalicza się do którejś z dwóch grup, tyle że z różnym stopniem intensywności. Podałam 10 przykładowych sytuacji, cech, typowych zachowań jednej i drugiej grupy. Nie trzeba jednak odnajdywać siebie we wszystkich 10 punktach, aby siebie dopasować. Czasem wystarczą i trzy cechy. Sama tak mam, że uważam się za Panikarza, ale w bardzo małym stopniu. Z powyższych przykładów mogłabym się podpisać pod 2,4,6,9. Reszta mnie zwyczajnie nie dotyczy.
W społeczeństwie istnieje wiele innych podziałów: biedni i bogaci; z wyższym wykształceniem i z wykształceniem zawodowym; optymiści i pesymiści; szczęśliwi i nieszczęśliwi… Ważne jest by umieć siebie samego zakwalifikować do jakiejś grupy i zastanowić się, czy to miejsce (ta grupa) jest dla Ciebie odpowiednia. Czy dobrze się w niej czujesz? Czy identyfikujesz się z nią? Jeżeli tak – to super. Doceń to, gdzie już jesteś i czerp z tego radość. Jeżeli nie – zmień to. Zmienić możesz wszystko - zawsze i wszędzie. Zrób to, co uczyni Cię szczęśliwym! Nie gódź się na mniej niż pragniesz.
Podsumowując, uważam, że nie ma sensu w denerwowaniu się na innych, bo panikują/olewają. A i takie jednostki mam w swojej grupie, które drażni to, że ktoś zachowuje się inaczej. Przecież nie mamy na to żadnego wpływu. Sama po sobie widzę, że lepiej dogaduje się z panikarzami niż z luzakami. Jednak w grupie panikarzy mam takich, którzy spełniają 10/10 i akceptuje to. Kiedy zaczynają panikować, gadać wyłącznie o egzaminie albo narzekać, że im nie poszło, powoli się wycofuję. Słucham, ale nie komentuję, bo to jak dokładanie drwa do ognia. Czasem rzucę ironiczny komentarz, ale kulturalnie – nikogo nie urażając (w celu ugaszenia metaforycznego ognia). Niemniej jednak, przez większą część semestru dobrze mi się z nimi rozmawia i tam właśnie pasuję. Dzięki czemu jestem akceptowana i nie muszę się tłumaczyć z faktu, że przygotowałam się na zajęcia. To uczucie wyzwala i zwyczajnie pozwala być sobą. A o to zawsze warto walczyć.
LUZACY (nie wiem dlaczego są to zazwyczaj chłopcy):
- To osoby, które są świadome faktu, że studentowi przysługują dwa terminy egzaminu. Dwa terminy są nie bez powodu, więc zgodnie z logiką – z obu należy skorzystać.
- Wiedzą, że ocena na studiach tak naprawdę nic nie znaczy, bo życie i tak zweryfikuje wszystko według swoich kryteriów. Dlatego ocena dostateczna w zupełności ich satysfakcjonuje.
- Jak powszechnie wiadomo zazwyczaj na ocenę dostateczną niewiele trzeba umieć, więc spokojnie można zacząć uczyć się na dzień przed egzaminem.
- To niewątpliwi szczęściarze. Mają zadziwiającą zdolność do prawidłowego szacowania, który wzór im się przyda i czy dana definicja będzie wymagana.
- W rozmowach ze sobą nie porównują wyników ani treści odpowiedzi. Nie rozmawiają o egzaminach, nie doradzają sobie nawzajem, nie przechwalają się ile nocy zarwali na przygotowanie się.
- Nie prowadzą własnych notatek, bo a) zwyczajnie nie chce im się pisać; b) nie potrafią się po sobie poczytać, więc patrz pkt.a); c) wiedzą, że i tak znajdą „jelenia”, który da im własne notatki (ładnie napisane wraz z zaznaczeniem na kolorowo, co jest ważne).
- Prawdopodobnie są to najbardziej wyspane osoby podczas sesji (chyba, że do późna w nocy oglądają film).
- To prawdziwi mistrzowie w umieszczaniu jak największej ilości tekstu na jak najmniejszej powierzchni.
- Charakteryzują się dużą swobodą ruchu. Nieraz wchodzą roześmiani do sali egzaminacyjnej albo wesoło dyskutują o czymś z kolegą. Potrafią nawet opowiedzieć kawał na 3 minuty przed rozpoczęciem pisania egzaminu.
- Specjaliści od „kompresji” czasu. Zwykli śmiertelnicy potrzebują (załóżmy) 5 dni na opanowanie materiału – im wystarczy 1 dzień/noc. Dzięki temu zyskują 4 dni tylko dla siebie, które mogą spędzić na rozrywce.
PANIKARZE (nie wiem dlaczego są to zazwyczaj dziewczyny):
- Wychodzą z założenia, że podczas ustalania ilości terminów egzaminów ktoś musiał się pomylić – dwa terminy oznaczają, że jest co najmniej o kolejne dwa terminy za mało.
- Żyją w przekonaniu, że ocena na koniec semestru jest bardzo ważna, (co sprawdza się jedynie w przypadku starań o otrzymanie stypendium rektora).
- Do egzaminu uczą się co najmniej tydzień i twierdzą, że i tak za późno zaczęli. Optymalny termin rozpoczęcia nauki (w ich mniemaniu) to pierwszy dzień danego semestru.
- Ewentualne porażki wynikają z faktu, że „pytania im nie siadły”, bo ominęli nie ten wzór, a regułkę zapomnieli. W przewidywaniu pytań egzaminacyjnych mają wyjątkowego pecha.
- Prowadzą monotematyczne rozmowy i co w drugim zdaniu pojawia się słowo „egzamin” (w różnej odmianie i liczbie). Porównywanie wyników ze znajomymi jest obowiązkowe – to niemalże rytuał.
- Ich notatki to prawdziwa skarbnica wiedzy, bo panikarze są obecni na wszystkich wykładach – niezależnie od poziomu znudzenia.
- To osoby niewyspane, stresujące siebie oraz ludzi w najbliższym otoczeniu wizją niezaliczonego egzaminu.
- W czasie sesji, osoby te mają podkrążone oczy, przygarbioną sylwetkę, ociężały krok, poważny wzrok i czasem nerwowo się uśmiechają. Ostatnie sekundy przed egzaminem wykorzystują na powtórkę materiału.
- Ściąganie jest dla nich tak stresującym zajęciem, że osoby ze słabszym sercem mogą zejść na zawał. A gdyby odważyli się i przygotowali „pomoce naukowe”, to i tak nie potrafiliby z nich skorzystać.
- Ich ulubioną odpowiedzią na pytanie: jak Ci poszło? Jest: Źle/ Chyba zawaliłam/ Raczej tego nie zaliczę.
Warto zaznaczyć, że nie istnieją jednostki pośrednie. Nie można połączyć ze sobą Luzaka z Panikarzem, bo to jest tak samo niewykonalne jak łączenie wody z ogniem. Nikt wyluzowany nie będzie się uczył na tydzień przed egzaminem, a żaden panikujący nie przyzna się, że pytania mu "spasowały" i jest zadowolony z egzaminu.
Jeżeli uczymy się sumiennie, to nie zrozumiemy ludzi, którzy wiecznie mają na wszystko czas i podczas gdy my się uczymy – oni oglądają filmy. Jeżeli jesteśmy wyluzowani i wychodzimy z założenia, że i tak koniec końców wszystko zaliczymy (to tylko kwestia czasu), to nie zrozumiemy sensu w „spinaniu się”, denerwowaniu, zarywaniu nocy, aby zaliczyć przedmiot w pierwszym terminie.
Każdy zalicza się do którejś z dwóch grup, tyle że z różnym stopniem intensywności. Podałam 10 przykładowych sytuacji, cech, typowych zachowań jednej i drugiej grupy. Nie trzeba jednak odnajdywać siebie we wszystkich 10 punktach, aby siebie dopasować. Czasem wystarczą i trzy cechy. Sama tak mam, że uważam się za Panikarza, ale w bardzo małym stopniu. Z powyższych przykładów mogłabym się podpisać pod 2,4,6,9. Reszta mnie zwyczajnie nie dotyczy.
W społeczeństwie istnieje wiele innych podziałów: biedni i bogaci; z wyższym wykształceniem i z wykształceniem zawodowym; optymiści i pesymiści; szczęśliwi i nieszczęśliwi… Ważne jest by umieć siebie samego zakwalifikować do jakiejś grupy i zastanowić się, czy to miejsce (ta grupa) jest dla Ciebie odpowiednia. Czy dobrze się w niej czujesz? Czy identyfikujesz się z nią? Jeżeli tak – to super. Doceń to, gdzie już jesteś i czerp z tego radość. Jeżeli nie – zmień to. Zmienić możesz wszystko - zawsze i wszędzie. Zrób to, co uczyni Cię szczęśliwym! Nie gódź się na mniej niż pragniesz.
Podsumowując, uważam, że nie ma sensu w denerwowaniu się na innych, bo panikują/olewają. A i takie jednostki mam w swojej grupie, które drażni to, że ktoś zachowuje się inaczej. Przecież nie mamy na to żadnego wpływu. Sama po sobie widzę, że lepiej dogaduje się z panikarzami niż z luzakami. Jednak w grupie panikarzy mam takich, którzy spełniają 10/10 i akceptuje to. Kiedy zaczynają panikować, gadać wyłącznie o egzaminie albo narzekać, że im nie poszło, powoli się wycofuję. Słucham, ale nie komentuję, bo to jak dokładanie drwa do ognia. Czasem rzucę ironiczny komentarz, ale kulturalnie – nikogo nie urażając (w celu ugaszenia metaforycznego ognia). Niemniej jednak, przez większą część semestru dobrze mi się z nimi rozmawia i tam właśnie pasuję. Dzięki czemu jestem akceptowana i nie muszę się tłumaczyć z faktu, że przygotowałam się na zajęcia. To uczucie wyzwala i zwyczajnie pozwala być sobą. A o to zawsze warto walczyć.
"Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba,
kiedy własne wisi Ci nad głową"
kiedy własne wisi Ci nad głową"
Ja też raczej do panikarzy. Dużo na tym tracę w porównaniu do innych studiujących, ale ma to też swoje dobre strony. Może spinanie siebie i innych do nich nie należy, ale już skrupulatność daje duże profity - szczególnie poza nauką na egzaminy. :)
OdpowiedzUsuńJak Ci idzie? :)
Co do skrupulatności to zgadzam się w pełni! Do tego obowiązkowość, która też jest ceniona poza studiami.
UsuńEgzaminy trwają. Trzy mam już za sobą (wciąż czekam na wynik z jednego, ale jestem dobrej myśli) i dwa przede mną. W przyszły wtorek planuję zakończyć sesję :-)
Zawsze wkurzali mnie ludzie, którzy przed egzaminem jęczeli, że nic nie umieją i dostaną 2, a później dostawali 5.
OdpowiedzUsuńNieraz się stresowałem i serce mocno mi waliło, ale nigdy nie wpadałem w panikę przed egzaminem. Czasami trochę stresu też jest potrzebne by lepiej się przygotować.
Pozdrawiam:)
Mnie też tacy denerwują. Tylko wiesz co? Im i tak już nikt nie wierzy... Część nawet ich już nie pyta o opinię.
UsuńStres w małych dawkach zawsze jest użyteczny ;-)
Pozdrawiam
Przedstawiony przez Ciebie podział jest prosty i oczywisty. I zgodzę się z tym, że te dwie grupy to największa część społeczeństwa, to jednak, według mnie istnieje również grupa pośrednia - sama się do niej zaliczam i znam wiele takich osób. Do pasowałabym do siebie kilka punktów z jednej i drugiej grupy :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że podział może wydawać się trochę "czarno-biały" i w sumie bazuje na kontrastach, ale grupę pośrednią naprawdę trudno mi sobie wyobrazić. Bo jak to z Tobą jest? Zależy Ci i się nie uczysz (lub na odwrót)? O jakich punktach piszesz? Więcej szczegółów poproszę, bo mnie zaintrygowałaś :)
UsuńCzemu piszesz o mnie? :D panikarz! :D ;))))
OdpowiedzUsuńO sobie też ;-) Nie zapominaj!
Usuń