Strony

sobota, 5 kwietnia 2014

"Kroki w nieznane" Richard Branson


W marcu udało mi się skończyć czytać książkę, która wymaga ode mnie szerszego komentarza. Poza tym już przez długi okres czasu nie dodałam niczego nowego do zakładki – książki, więc najwyższy czas to zmienić!



Z zasady nie lubię niczego, co zawiera w sobie elementy biografii. Obojętnie czy jest to krótka notka z życiorysem, biografia na Wikipedii, czy parę zdań o autorze na okładce książki. Jest to prawdopodobnie uraz ze szkoły: te wszystkie nudne życiorysy ludzi, którzy żyli w epoce tak odmiennej od mojej, nie trafiały ani do mojej pamięci, ani serca. Daty urodzenia i śmierci były zmorą, a toczone wtedy wojny, powstania i wszelkiego rodzaju konflikty nie zwiększały mojego zainteresowania. Jestem nieczuła w tej kwestii, wiem.

Książkę Bransona kupiłam, bo przeczytałam o niej na innych blogach, gdzie została określona jako „inspirująca” i zmieniająca pogląd na życie. Takie entuzjastyczne recenzje przekonały mnie, że warto sobie sprawić prezent za świetnie zaliczoną sesję. Dopiero w domu, kiedy wyciągnęłam książkę z reklamówki, spostrzegłam dopisek – autobiografia. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny grymas, ale usłyszałam też cichy głosik, że nie może to być takie nudne, skoro ludzie są zafascynowani tą książką.

Kim jest Richard Branson?
Nie wiem jak to możliwe, ale mnie często umykają ważne wydarzenia ze świata. Zapewne dlatego, że nie czytam dzienników, nie oglądam TV a w Internecie prześlizguje się tylko wzrokiem po nagłówkach, szacując czy jest coś ciekawego. Jak widać, metoda ta nie zawsze się sprawdza. Niemniej w cudowny sposób zawsze ktoś mnie poinformuje, co ważnego dzieje się wokół mnie ;-) Dlatego też nazwisko Branson z niczym mi się nie kojarzyło. Jeżeli macie podobne podejście do mojego, to pragnę zaoszczędzić Wam kłopotu w szukaniu informacji o nim.

Po przeczytaniu książki zaczynasz rozumieć, że hasło: nie ma rzeczy niemożliwych nie jest fikcją literacką tylko obserwacją życia. Branson jest właścicielem Virgin Group, która jak informuje Wikipedia składa się obecnie z 400 firm, a Richard Branson jest ich właścicielem, albo posiada w nich znaczące udziały. Jego historia z biznesem zaczęła się od 400 sadzonek choinek, które w krótkim czasie zostały zjedzone przez króliki. Naprawdę! Poważniejszym biznesem, o którym możecie przeczytać w Internecie była gazeta międzyuczelniana „Student”. W książce możemy przeczytać opinię pomysłodawcy o tym przedsięwzięciu, patrząc z perspektywy czasu:

Gdybym był o pięć czy sześć lat starszy, pomysł sprzedawania powierzchni reklamowej w nieistniejącej gazecie produkowanej przez dwóch piętnastolatków, wydawałby mi się totalnym absurdem i ani razu nie sięgnąłbym po słuchawkę telefonu. Ale wtedy byłem zbyt młody, aby się nad tym zastanawiać.” 
Później pojawiło się Studenckie Centrum Doradztwa oraz sklepy z płytami z muzyką Virgin Records. Następnie pojawił się pomysł, żeby nie tylko sprzedawać płyty, ale i je wydawać – stąd studio nagrań Virgin Music. Dobrym pomysłem wydawały się również książki – Virgin Books. A później ot tak, Branson za namową jednego prawnika założył linie lotnicze… Prawda, że to logiczna kolej rzeczy? Człowiek prowadzi sobie biznes: sprzedaje i produkuje muzykę, a potem dochodzi do wniosku, że brakuje mu wyzwań i zakłada linie lotnicze… Potem były i linie kolejowe. Ciekawostką jest to, że miał problemy z wprowadzeniem specjalnie dla niego zaprojektowanych i zbudowanych pociągów, ponieważ… miały za wysokie standardy.

W mojej skromnej opinii Branson jest niesamowity. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby udać się na wycieczkę helikopterem, aby pooglądać wyspy, które można kupić. Wyspa Necker, która w szczególności mu się spodobała była wystawiona do sprzedaży za 3 mln funtów, a Branson był w stanie zaoferować jedynie 150 000 funtów. Historia skończyła się tak, że kupił Necker za 180 000 funtów. A to tylko jedna z wielu nieprawdopodobnych historii, która została w tej książce opisana.

Branson, jak wszyscy wielcy ludzie, miał problem z nauką a w szczególności z matematyką. Do tego był dyslektykiem i lat szkolnych raczej nie wspomina dobrze. Po czasie powie: „odkryłem, że liczby mają dla mnie sens jedynie wtedy, gdy odnoszą się do rzeczywistości.”
Ale zanim wyzwolił się od szkoły, usłyszał od swojego dyrektora znamienne słowa: „Gratuluję, Branson. Przewiduję, że albo skończysz w więzieniu albo zostaniesz milionerem.”

Książka jest naprawdę niesamowita, bo opowiada o dziejach niesamowitego człowieka, który prowadzi niesamowite życie. Jeżeli tylko macie okazję, przeczytajcie tą książkę koniecznie, bo została napisana w ciekawy sposób, lekkim piórem. Nieraz mogłam się przy niej pośmiać, bo absurd niektórych sytuacji był szokujący. Kiedy indziej, ze zdziwienia przecierałam oczy, że „tak też można” jak w przypadku kupna wyspy. A na wszystko patrzy się zupełnie inaczej, kiedy ma się świadomość, że dane sytuacje miały naprawdę miejsce a nie są tylko wymysłem autora. Książka zdecydowanie może zainspirować, bo nie pokazuje, że biznes zawsze był lukratywny i wszystko gładko się układało. Były i sprawy sądowe, pomówienia, kary pieniężne, kryzysy finansowe – jednym słowem jak w prawdziwym życiu: były wzloty i upadki, ale przecież liczy się efekt końcowy, a on jest piorunujący!


Polecam!

14 komentarzy:

  1. no i piękne oszczędzenie słów - ciekawość. jutro jest nieprzewidywalne i chyba w tym największa nadzieja nasza :)

    nie słyszałam ani o tej książce ani o tym człowieku, ale jak się nadarzy okazja, to chętnie sięgnę po tą książkę. chyba najważniejszy jest upór w tym, co się robi. wtedy nawet i przeciwności wymiękają i wszystko się udaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie upór i dorzuciłabym jeszcze wiarę w to, że się uda. Aczkolwiek chyba upór bez wiary nie istnieje, a więc masz zdecydowaną rację ;-)

      Usuń
  2. Nie czytałem tej książki, ale po Twoim opisie, można powiedzieć, że tak naprawdę można osiągnąć wszystko, tylko trzeba w to wierzyć i ciężko pracować.
    Wielu ludzi zaczynało od zera, a doszło do milionera.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to powiedzenie. I przyznaję, że tacy ludzie mnie fascynują, ale po raz pierwszy miałam okazję dowiedzieć się o jakimś "wielkim biznesie" od podszewki. Poszłam za ciosem i będąc w bibliotece. wypożyczyłam o ksiażkę o historii Google, ale znacznie ciężej się ja czyta... Po pierwsze, bo to biografia, a po drugie za dużo technicznego słownictwa, które mnie do szczęścia nie jest potrzebne, ale widocznie autorowi książki było ;-)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. zachęciłaś mnie ;) poszykam w bibliotekach książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i mam nadzieję, że uda Ci się na nią trafić. U mnie nie było, więc kupiłam, ale nie żałuję, bo w sumie tak się dziwnie ułożyło, że teraz jeszcze przygotowuje prezentację o Virgin Group ;-) Nigdy nie wiesz, jak się w życiu poukłada ;-)

      Usuń
  4. Rozważę - chociaż jestem w literackiej depresji w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literacka depresja? Zaciekawiłeś mnie. Czym się objawia?

      Usuń
  5. Uwielbiam takie książki, które inspirują do dzialania. Tej ksiązki jeszcze nie czytalam, ale dopisze ją do mojej listy oczekującej :) Może przy okazji uda mi się ją gdzieś zdobyć bądź kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przez ostatni miesiąc taka "lista oczekujących" sama się stworzyła. Nie wiedzieć jak ani kiedy. I jak na złość, akurat teraz nie mam czasu czytać :( Próbuję wieczorami - choćby po rozdziale, ale czasem i na to brak siły, więc mam "uzbierany" ładny stosik ;-)

      Usuń
  6. Lubię takie książki, bo są bardzo inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je lubię z tego samego względu ;-)
      Dziękuję za odwiedziny!

      Usuń
  7. Faktycznie też wydaje mi się, że to hasło ,,nie ma rzeczy niemożliwych" jest prawdziwe. Czasem sami sobie stawiamy niepotrzebne przeszkody i wyolbrzymiamy problem. Chętnie sięgnę po tę książkę, zachęciłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem myślę, że "coś" w tym jest i rzeczy niemożliwe istnieją jedynie w naszych głowach. Rzadko, bo rzadko, ale miewam takie chwile kiedy osiągam coś, co z początku wydawało mi się niemożliwe. Wtedy myślę: wow, to naprawdę jest prawda... ;-)
      Cieszę się, że Cię zachęciłam do przeczytania tej książki. Naprawdę warto!

      Usuń