Wśród takiej puli uczelni tylko 5 jest uczelniami ekonomicznymi. Z jednej uczelni chciałam uciec (Katowice), więc zarejestrowałam się do trzech pozostałych systemów: w Poznaniu, Krakowie i… Wrocławiu. Trzy uczelnie w trzech różnych województwach, co jest jednoznaczne z napisaniem trzech różnych egzaminów wstępnych w przeciągu pięciu dni i przejechaniu blisko 1000 km polskimi (nie)dziurawymi drogami z wiecznymi ograniczeniami prędkości (bez względu na to czy to autostrada, droga ekspresowa lub wiejska uliczka).
Z tej mojej całej eskapady oraz jak teraz to nazywam „przerostu ambicji” wysnułam kilka ciekawych wniosków, z którymi chęcią się podzielę (może w przyszłym roku komuś to pomoże).
Po pierwsze: do końca kwietnia wybierz uczelnie, do których chcesz się starać o przyjęcie
Każda uczelnia rządzi się swoimi prawami i ma swoje reguły, które należy bezwzględnie przestrzegać. Jednym ze zbiorów takich reguł jest harmonogram rekrutacji. Okres rejestracji (czyt. uzupełnienia danych w formularzu oraz przesłania odpowiedniej kwoty na konto uczelni) obejmuje:Poznań: połowa maja – 23.06.
Wrocław: 30.04. – 08.07.
Kraków: 22.06. – 26.06.
Jeżeli ktoś chciałby przebrnąć przez całą rejestrację jednego dnia – szczerze życzę powodzenia.
Po drugie: formularz zgłoszeniowy wcale nie jest prosty – wszystko spisuj na papierze
Poznań: Twój login to pięć przypadkowych cyfr i możliwość ustalenia własnego hasłaWrocław: login to numer pesel, a hasło to numer dowodu osobistego
Kraków: login to ciąg przypadkowych cyfr, przypominających numer telefonu komórkowego, ale składający się z 12 cyfr. Hasło zostaje z góry narzucone, ale zaraz po pierwszym logowaniu zachęca się do jego zmiany.
Po trzecie: chcesz czy nie chcesz, zdjęcie musisz dać. Albo i nie.
Poznań: wrzucasz zdjęcie do systemu i odpowiednio je przycinasz –nie wymaga posiadania specjalnych zdolnościWrocław: zdjęcie jest obowiązkowe (inaczej proces rekrutacji zostanie uznany za nieważny), ale zdjęcie nie może być byle jakie! Musi spełniać bodajże 5 warunków: format 8:10; wys. 450 pikseli; szer.360 pikseli; rozszerzenie: .jpg; plik nie większy niż 64 KB. Na bank, którejś wytycznej nie będziecie spełniać.
Kraków: nie potrzebuje Twojego zdjęcia, skoro nie wiadomo czy będziesz u nich studiować – po co zaśmiecać system?
Po czwarte: lista zagadnień zawsze jest odmienna (mimo, że wszędzie zdajesz na ten sam kierunek)
Poznań: przykładowy egzamin plus wykaz kilkunastu lektur, które przypominają stare dobre encyklopedie PWN (po ok. 1000 str. każda)Wrocław: lista 160 pytań testowych bez klucza odpowiedzi, gdzie nawet wujek Google wydaje się mało kompetentny
Kraków: szczegółowy spis zagadnień, które mogą zostać poruszone w trakcie egzaminu
Po piąte: jeżeli egzaminy wstępne odbywają się o dwóch godzinach, możesz być pewny, że dostaniesz tą wcześniejszą
Kraków: egzaminy odbywały się o 9.00 i 11.00. Dostałam przydział na 9.00 i wstawałam o 5.00 rano, by zdążyć dojechać.Po szóste: jeżeli dwa egzaminy mogą odbyć się tego samego dnia, to na pewno się odbędą
Poznań: egzaminy w dniach 14-15.07.Wrocław: egzaminy w dniach 13-14.07.
Najpierw zadzwoniłam do Poznania, prosząc o pozwolenie pisania mi egzaminu dzień wcześniej. Usłyszałam, że nie ma problemu tylko muszę wysłać maila. Wysłałam i po dwóch dniach dostałam odpowiedź, że mój egzamin ma miejsce 14.07 i kropka. Zadzwoniłam do Wrocławia i z racji, że jestem z innego województwa pozwolono mi podejść do egzaminu dzień wcześniej.
Po siódme: nie wiesz o co pytają? To znak, że piszesz dobry egzamin
Poznań: porównując przykładowy egzamin, który został umieszczony na stronie uczelni, a ten z którym przyszło mi się zmierzyć, nie można znaleźć wspólnej płaszczyzny. Całkowicie dwa odmienne poziomy… Było 60 pytań, przy czym pierwsze pytanie na które znałam odpowiedź było pytaniem numer 16., kolejnym było 25. Na tym skończyła się moja wiedza.Wrocław: lista 160 pytań nie bardzo mi się przydała, bo na jej opracowanie poświęciłam kilkadziesiąt godzin po to tylko, by powtórzyły się dwa pytania a reszta dotyczyła nie wiem czego.
Kraków: tutaj w zaskakująco wielu pytaniach wiedziałam o co pytają…
Po ósme: zrozumiesz, że wcale nie potrafisz czytać ze zrozumieniem
Wrocław: w dniu ogłoszenia wyników, na moim koncie pojawiły się dwie informacje:"status zgłoszenia – można składać dokumenty
wynik rekrutacji – brak"
Zmieszana wykonałam telefon do Wrocławia, bo według mnie można taką wiadomość zrozumieć dwojako. A najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie to „błąd systemu”.
Ach, studia...ciężki temat dla mnie, bo ostatnio coraz bardziej zastanawiam się, czy nie powinnam się na nie wybrać...
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania, to w autostopie zafascynowało mnie w zasadzie wszystko - śmiało mogę powiedzieć, że nawet te trudniejsze momenty sprawiły, że były to moje najlepsze wakacje. Nie miałam na celu nazwania czegoś "minusami" takich podróży; chciałam tylko pokazać, jak to wygląda naprawdę-bez żadnych złudzeń... Niepowodzenia szlifują charaktery...tak też było z nami...
Pozdrawiam! :)
Studia same w sobie nie są złe. Trzeba być tylko zdeterminowanym, by się na nie dostać i by coś z nich wynieść ;-)
UsuńWierzę, że niepowodzenia bardziej nas wzbogacają (a przynajmniej nasz charakter) niż sukcesy, ale wszystko musi być z umiarem, bo inaczej pojawi się pytanie: "czy jest w tym sens?"
Pozdrawiam!
Kocham Wrocław, ale jeszcze bardziej kocham Kraków, więc szczerze Ci zazdroszczę i gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Chyba rzeczywiście przyjdzie mi rozszyfrować miłość do Krakowa, bo skoro tyle osób go uwielbia to zdecydowanie coś musi być na rzeczy ;-)
Usuńjak widać to nie lada wyzwanie rozpocząć studia, jeszcze ciężej się utrzymać na nich (chociaż też zależy na których), a i tak pewności nie ma, że ukończenie ich przyniesie jakieś pozytywne skutki w postaci wymarzonej posady...polska rzeczywistość :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że na studiach nie utrzymują się tylko ci, którym nie zależy... Co do ukończenia studiów, to już dawno wyzbyłam się przekonania, że trzy literki przed nazwiskiem zapewnią mi pracę, więc jakoś nie czuję się rozczarowana polskim systemem...Póki co ;-)
UsuńTak, z tego co piszesz rekrutacja może być wykańczająca i można się pogubić jak każda uczelnia ma swoje prawa, swoje przepisy itp. Ja ze swojego doświadczenia niestety nic nie mogę napisać, gdyż nie dane mi było studiować w Polsce, od razu po maturze wyjechałam do Szkocji.
OdpowiedzUsuńAle przyjaciele opowiadali mi jak składali do kilku uczelni, wpłacali wpisowe i czekali. A potem jak do połowy z tych wysłanych się dostali, to mieli dylemat gdzie pójść, rozważając wszystkie za i przeciw, począwszy od miejsca zamieszkania i dobrego położenia uczelni, a no i oczywiście znajomych. Bo jak to mówią razem raźniej.
Po raz kolejny mam okazję przekonać się, że to co sama przeżywam nie jest ewenementem, ale wielu ludzi ma podobne dylematy do moich. Zawsze patrzę nie w tą stronę tzn. skupiam się na tych ludziach, którzy od liceum prą przed siebie i idą na wymarzone uczelnie. Ja natomiast pozwalam kształtować się rzeczywistości na bieżąco i zastanawiam się dlaczego nie mam 5-letniego planu w przód...
UsuńDzięki za Twój komentarz, bo przez chwilę poczułam że nie jestem sama z problemem ;-)
Dobra uczelnia zarobi badaniami usługowymi, patentami itd.
OdpowiedzUsuńJa nie twierdzę, że uczelnię utrzymują się tylko i wyłącznie ze studentów - wtedy wszystkie państwowe musiałyby upaść. Natomiast pytanie brzmi co powinno być priorytetem?
Usuń