Strony

piątek, 22 listopada 2013

Moje magiczne 5 minut

Dzisiaj pozostajemy w sferze artystycznej, ale zmieniamy temat z pisarstwa na muzykę. Niestety, w tej dziedzinie jestem już kompletnym laikiem. Na pytanie czego słucham, niezmiennie odpowiadam, że radia :-) Mam kilkanaście płyt w pokoju, ale są to głównie składanki i paru indywidualnych wykonawców, do których powracam od czasu do czasu, ale nie jestem ich specjalną fanką – nie znam ich tras koncertowych ani życiorysów. Nie mam idoli w świecie muzyki i nigdy nie miałam. Nie potrafię rozpoznawać piosenek po paru nutach, a niekiedy i po przesłuchaniu całego utworu, nie potrafię wskazać wykonawcy. Czasem jednak wpada mi w ucho utwór, którego słucham w kółko i w kółko aż do granic mojej wytrzymałości… a potem przerzucam się na coś innego - fascynującego mnie w niemniejszym stopniu.


 
Co dziwne, mimo mojej całej ignorancji dot. muzyki, nie potrafiłabym bez niej normalnie funkcjonować. Jest dla mnie ważna, bo nie lubię mieć ciszy w domu. Dom cichy to dom pusty. Ponadto tylko przy muzyce potrafię się uczyć i tylko przy niej przyjemnie mi się czyta. Nie potrafiłabym z niej zrezygnować, dlatego miałabym poważny problem, gdyby postawiono mi pytanie: jaką jedną rzecz weźmiesz ze sobą na bezludna wyspę? Notatnik do pisania, czy radio?

Zrobiłam dzisiaj coś, co czynię niezwykle rzadko. Położyłam się na podłodze w moim pokoju, ręce założyłam za głowę, nogi zgięłam w kolanach i zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech i włączyłam piosenkę, na której skupiłam się całą sobą. Odkryłam ją przez weekend całkiem przypadkiem (a jakżeby inaczej w moim przypadku) i przechodzę właśnie okres fascynacji nią. Wsłuchiwałam się w słowa, starałam się zrozumieć sens, próbowałam wyłapać instrumenty grające w tle, myślałam o tempie. Dzięki temu, że zamknęłam oczy, nic mnie nie rozpraszało. Byłam sama w domu, więc pozwoliłam sobie na naprawdę głośnie słuchanie. To sprawiło, że głos wokalistki przenikał mnie i nie pozwalał myślom na swobodne dryfowanie – siłą rzeczy moja cała uwaga była skupiona na tej piosence, na tej chwili. Miałam poczucie, że nic poza mną nie istnieje – nie ma świata zewnętrznego, nie ma problemów, ani gorączkowych myśli.

Moja prywatna chwila relaksu trwała 4:50 minut i wlała dużo spokoju w moją duszę. To ćwiczenie pozwoliło mi odczuć odrobinę szczęścia i to nie dlatego, że piosenka miała na mnie nie wiadomo jaki wpływ, ale dlatego, że znalazłam czas na niecałe 5 minut tylko dla mnie. To naprawdę bardzo miłe uczucie, kiedy w ciągu dnia na chwilę możemy oderwać się od „planu dnia” i „spontanicznie” zrobić coś mniej rutynowego. To nawet nie musi być słuchanie muzyki. I może trwać tak długo jak sam zdecydujesz. Najtrudniejsze w tym ćwiczeniu jest to, aby nie dać się porwać bieżącym myślom i zmartwieniom. Dlatego prawdopodobnie krótsze a częstsze sesje mini-relaksu (jak ja to nazywam) są lepsze. Jak pójdziesz na spacer w celu oderwania myśli, to założę się, że i tak będziesz analizować dany problem w te i z powrotem. Przynajmniej ja tak właśnie robię. A te prawie 5 minut, to czas w którym jesteś w stanie zapanować nad myślami. Co więcej, czynności, których na co dzień nie wykonujemy, pobudzają nasz organizm i kreatywność. Chyba. A nawet jeżeli nie, to przecież niczego nie tracisz ;-)

Muzyka potrafi być magiczna, bo niesamowicie wpływa na mój nastrój i wyobraźnię. Nieraz obrazy same przesuwają mi się przed oczami i rodzi się pomysł np. na małe opowiadanie, albo dostrzegam rzeczy, które wcześniej mi umknęły. Muzyka ładuje mnie spokojem. Biorę głęboki wdech i stawiam na tym dopiero co wypracowanym spokoju (który staje się moim punktem wyjścia) kolejny klocek z napisem: dam radę. Nabieram wiary w słuszność podjętej przeze mnie decyzji. Mini przerwa potrafi zatrzymać pętlę myśli i spojrzeć na niektóre sprawy nowym, świeżym okiem. Patrzę wtedy łagodniej i z większym optymizmem.

Bo kto nie da rady? Ja nie dam rady? Phi! Oczywiście, że dam!

3 komentarze:

  1. Ja to zawsze mówię, że słucham skomercjalizowanego popu lub podobne. a słuchac nie mogę przy nauce bo chce mi się śpiewać;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak na zasadzie: jak inaczej powiedzieć radio? Przyznaję, że brzmi znacznie lepiej - zacznę stosować :D

      Usuń
    2. To tak na zasadzie jak powiedzieć inaczej : słucham chłamu i jeszcze mi się on podoba;D

      Usuń