Strony

sobota, 30 listopada 2013

Wróżby andrzejkowe - warto?

Wieczór andrzejkowy to czas wróżb i nie ma w tym nic odkrywczego. Każdy chciałby wiedzieć, co przyniesie mu przyszłość (nawet jeżeli głośno się do tego nie przyzna, to jednak w skrytości ducha…) i zależy mu, aby okazała się ona szczęśliwa i pełna miłości ;-) Tylko, że tak naprawdę te wszystkie wróżby nie mają wiele wspólnego z magią ani prawdą, ale za to z naszymi wewnętrznymi przekonaniami jak najbardziej.

Jakiś czas temu oglądałam film pt. „Właściwy facet”. Film przeciętny, momentami oczywisty i mało przekonujący – raczej nie polecam. Ale była w tym filmie scena, w której dziewczyna zastanawia się nad wyjazdem do innego miasta, gdzie czeka na nią lepiej płatna praca. Przed wyjazdem powstrzymuje ją coś, co może się wydarzyć, ale i nie musi. Oczywiście chodzi o miłość. Chłopak, chcąc jej pomóc rzuca monetą i mówi, że jak spadnie reszka to wyjedzie, jak orzeł to zostaje (możliwe, że kolejność była odwrotna). Potem rzuca monetą, ale nie patrzy co spadło i pyta dziewczynę: co chcesz, żeby wypadło? Ona myśli przez chwilę, ale w końcu mówi, że orzeł. Chłopak uśmiecha się, chowa monetę do kieszeni (nie zaglądając na nią) i słyszy oburzenie znajomych: ale stary, no powiedz co wypadło! A on na to: to już nieważne. Ona zna swoją odpowiedź.

Mieliście tak kiedyś, że musieliście podjąć decyzję i rzucaliście monetą, ale to co wypadło Was nie usatysfakcjonowało? Ja tak miałam nieraz. Wydawało mi się, że naprawdę jestem w kropce i nie mam pojęcia co wybrać (tabelka z plusami i minusami się zrównywała). A potem dzieliłam kartkę na pół, pisałam po jednej stronie TAK, po drugiej NIE, kartkę darłam i osobno zwijałam dwa kawałki. Mieszałam je i losowałam. I w ten sposób zyskiwałam moją odpowiedź, bo nieraz wylosowałam NIE i wtedy z niesamowitą jasnością umysłu pojmowałam, że nie zgadzam się z taką odpowiedzią – byłam na TAK i czyniłam zgodnie z moją intuicją czy też podświadomością. Rozwiązanie stawało się wtedy dla mnie oczywiste.

Z wróżeniem jest tak samo. Wszystko, co zobaczymy zależy od naszej interpretacji. Lanie wosku i analizowanie cieni, czy rzucanie skórek z jabłka za siebie – w tym wszystkim widzimy to, co zobaczyć chcemy. W pewien zakręcony sposób dostajemy odpowiedź na pytanie: czego chcę od życia? Co jest dla mnie ważne?

Dlatego w tym miejscu wypadałoby zadać sobie pytanie: czy ma sens takie wróżenie? Ja jestem na tak. To kolejna z metod poznania siebie. Jedni medytują, inni doświadczają traumatycznych przeżyć, a jeszcze inni potrzebują takiego cienia na ścianie i interpretacji najlepszej przyjaciółki, że to wygląda jak całkiem przystojny mężczyzna.

Od tego momentu - jeżeli tylko uwierzysz w to, co widzisz lub co widzą inni – nic nie będzie już takie samo. Otworzysz się na nowe możliwości, dostrzeżesz więcej szans w swoim otoczeniu, wyczulisz się na poznawanie nowych ludzi. Sam/a powiedz - o ile zwiększa się prawdopodobieństwo, że rzeczywiście poznasz kogoś nowego? A potem powiedz – ilu z Was powiedziałoby, że to wszystko dzięki andrzejkowej wróżbie?

Dlatego dzisiaj życzę Wam, abyście ujrzeli swoją przyszłość w jak najpiękniejszych barwach – ale niech to będą Wasze barwy :-)


*Eksperyment: jaki kształt przypomina Ci ten rozrzucony szal?

2 komentarze:

  1. Rybę ;-) Na pierwszy rzut oka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie ptaka - jakaś mewa podczas spokojnego lotu, kiedy nie musi machać skrzydłami tylko swobodnie się unosi :-)

      Ile ludzi, tyle teorii :)

      Usuń