Kiedy wszystko się wali (lub wali się jedna rzecz, ale za to całkowicie), to czy istnieje bardziej kusząca opcja od „pomyślę o tym jutro”?
Strony
▼
wtorek, 28 lipca 2015
czwartek, 23 lipca 2015
Rekrutacja – system sprawdzający upór potencjalnego studenta
W Polsce działa 428 uczelni (wg. danych statystycznych z 2015 roku), z tego 134 jest uczelniami publicznymi. W 428 uczelniach studiuje ponad 1,5 mln studentów (źródło). Z prostego rachunku wychodzi, że średnio na jedną uczelnię przypada ponad 3,5 tys. studentów. Do tego dołóżmy niż demograficzny oraz zmianę trendu kształcenia wśród osób młodych, które wolą ukończyć zawodówkę i mieć konkretny fach w ręku niż dyplom mgr i duże problemy ze znalezieniem pracy. Wniosek nasuwa się samoistnie – o studentów należy walczyć, bo przecież „za studentem idą pieniądze”. Podobała mi się metafora mojego Dziekana, który na inauguracji mojego pierwszego roku akademickiego powiedział, że tak naprawdę to studenci są pracodawcami. Muszę przyznać, że coś w tym jest (aczkolwiek usługobiorcy mają na ogół podobne kwalifikacje), bo jeżeli nie ma studentów to uczelnie się zamykają, a jeżeli mówią o niej źle to jej wyniki w ogólnopolskich rankingach również spadają w dół.
środa, 15 lipca 2015
Nawyk siódmy: ostrzenie piły
„Kiedy czasami zdam sobie sprawę z olbrzymich konsekwencji całkiem małych rzeczy…
nie mogę odeprzeć myśli… że małych rzeczy nie ma.” /Bruce Barton/
Pięknie się złożyło, że po moim naukowym maratonie (dokładnie tak! z początkiem tego tygodnia napisałam egzaminy i do przyszłego tygodnia czekam na wyniki, o czym wkrótce napiszę trochę więcej), sięgnęłam po ostatni nawyk S.R. Covey’a z książki „7 nawyków skutecznego działania”. Ostatni nawyk polega na „konserwowaniu i wzmacniani najważniejszego swojego źródła produkcji – siebie samego.” nie mogę odeprzeć myśli… że małych rzeczy nie ma.” /Bruce Barton/
sobota, 4 lipca 2015
Pozostać sobą w świecie pełnym oczekiwań
Z. uważa, że jako młodsza powinnam wykazać się większą wyrozumiałością. A. postrzega mnie jako bardzo zasadniczą (czasem aż za bardzo). J. uznał, że nie ma już ze mną o czym rozmawiać, bo jestem nieczuła na jego „krzywdę”. M. nie do końca popiera moje wybory, więc muszę się z nich tłumaczyć. E. przestała już oczekiwać po mnie czegokolwiek. S. sądzi, że wszystko jest normalnie i powinnam się dostosować. K. co chwilę testuje moją cierpliwość, rzucając mi nowe wyzwania z przeświadczeniem, że im nie podołam. D. traktuje mnie jak alfę i omegę, która wie wszystko o wszystkim. K. i D. myślą, że znikąd wezmę trochę czasu i spotkamy się na kawie. B. i W. nie rozumieją idei wstępnych egzaminów, traktując je jako zwykłą formalność. Dla K. Wrocław stanowi miasto trzeciej kategorii, a mnie przez to traktuje jak istotę z innego kontynentu…