sobota, 16 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?

Postanowienia noworoczne to chyba jeden z najbardziej nieudanych ludzkich wymysłów. Wszyscy chorują na gorączkę pt. muszę sobie coś postanowić. A po dwóch, trzech, czterech tygodniach porzucają swoje chęci zmiany całego życia, bo za bardzo te nowe nawyki ich uwierają. Bardzo często to, od czego się zaczyna metamorfoza życia to właśnie próba wyrobienia w sobie nawyku – nowego, zdrowego, lepszego. I równie często kończy się to na niczym. Wynika to z faktu, że często popełnia się błędy przy ustalaniu tego, co chce się zmienić. I zamiast tego nowe życie nie cieszy, a raczej frustruje i jest przyczyną tego, że z chęcią powracamy do starych przyzwyczajeń. 


Specjaliści zapewne wypunktowaliby kilkanaście błędów popełnianych podczas wymyślania noworocznych postanowień. Ja ograniczę się do omówienia tych najczęstszych.

Impulsywne decyzje

Często postanowienia są robione pod wpływem chwili. Znajomi spotykają się przy piwie i nagle ktoś oświadcza, że musi się tą chwilą nacieszyć, bo w przyszłym roku przestaje pić alkohol. Ktoś go popiera, mówiąc że on ogranicza spożycie kawy. Trzecia osoba twierdzi, że w końcu zabierze się za siebie i zacznie regularnie uprawiać sport. W tym momencie wszyscy spoglądają na Ciebie, więc wiesz że musisz coś powiedzieć. Jest to pierwsza rzecz, która przychodzi Ci do głowy. Nieprzemyślana i właściwie nie do końca jesteś przekonany czy chcesz się zmieniać w tym kierunku. No, ale jak się powiedziało A, to spróbuje się powiedzieć B.

Przekonanie, że tylko teraz jest czas na postanowienia

Jak sama nazwa wskazuje postanowienia noworoczne są robione w okolicach Nowego Roku. Niestety, znacząca większość ludzi uważa, że te „okolice” zawężają się jedynie do grudnia. Styczeń to już nie są żadne okolice – to jest grubo za późno. Z ostatnim miesiące roku jest ten problem, że wtedy za dużo się dzieje: przygotowanie świąt, większe porządki, większe zakupy, planowanie co ugotować, rozliczenie końcowe w firmie, przygotowania do remanentów… I gdzieś w tym wszystkim trzeba jeszcze znaleźć czas na postanowienie noworoczne. Jednostkom się udaje – nie powiem. Część osób jednak zaczyna myśleć o zmianach w okresie między świętami a sylwestrem, więc decyzja zostaje podjęta trochę pod presją czasu. Nie zawsze jest czas, by sobie coś dobrze przemyśleć, w konsekwencji czego realizujemy plany, które nie do końca tak naprawdę są nam potrzebne.

Wiara, która nie przenosi gór

Współczesne zmiany muszą zachodzić naprawdę szybko – tego się od nich oczekuje. Kto obecnie pamięta jak wyglądał iPhone jedynka? A przecież to było niecałe 9 lat temu. Nauczono ludzi, że wszystko musi się dziać szybko – jak Internet to tylko łącze LTE, jak szybkie zakupy to kasy samoobsługowe, jak wysyłanie wiadomości to maile a nie listy… i tysiące innych przykładów. Takie oczekiwania są o tyle szkodliwe, że zostają przeniesione na każdą sferę życia. Kiedy postanawiasz srzucić palenie robisz to z dnia na dzień, bez wcześniejszego uprzedzenia organizmu. Kiedy chcesz schudnąć od razu zaczynasz od drakońskich ograniczeń kalorii. Kiedy zaczynasz biegać, to najchętniej zacząłbyś od maratonów, ale ewentualnie 10 km też nie brzmi najgorzej. Znowu można byłoby mnożyć przykłady tego jak zamiast stopniowo wprowadzać zmiany, ludzie rzucają się na głęboką wodę i dziwią się, że toną.

Ilość nie znaczy jakość

Siadasz nad kartką papieru i spisujesz cele na ten nowy rok i nie wiadomo kiedy lista rośnie do kilkunastu pozycji. Jeżeli nie boisz się wyzwań, to zakładasz że uda Ci się wszystko zrealizować. Jeżeli nie lubisz się przemęczać, uznasz że to za dużo i pewnie i tak Ci się nie uda. Trudność polega na znalezieniu złotego środka i podjęcie się realizacji tylko jednego, może dwóch postanowień. Tych, które na chwilę obecną są dla Ciebie najważniejsze. Tych, które najbardziej mogą zmienić Twoje życie. 

Pułapka myślenia w kategoriach BIG

Postanowienia noworoczne muszą być duże, bo są na cały rok. Kto chociaż raz tak nie pomyślał? Jeżeli chcę wprowadzić zmianę, zobaczyć coś nowego, przeżyć inne rzeczy niż dotychczas to musi to być postanowienie noworoczne. Nie planujesz przecież, że zrobisz sobie 2-tygodniowy kurs szybkiego pisania, bo to... takie małe. Poza tym, co? Pójdziesz na kurs i po dwóch tygodniach powiesz, że wywiązałeś się ze swojego postanowienia? Głupio tak, a jak jeszcze znajomi będą dopytywać, to już w ogóle Cię wyśmieją. Tylko proszę wskaż mi, gdzie napisano, że takie postanowienie musi zająć cały rok a jego największą trudnością ma być codziennie wykonywanie jednej i tej samej rzeczy. Przecież trudność może polegać na tym, że na taki kurs to trzeba wcześniej zebrać odpowiednią ilość pieniędzy. Albo trzeba się odważyć i pójść się gdzieś zapisać, wyjść do ludzi itp.

Nadzieja, że od teraz wszystko będzie idealnie.

Tak bardzo jesteś przekonany o własnej determinacji, a nowe postanowienie jest ze wszech miar słuszne i przemyślane, że nie dopuszczasz do głosu myśli, iż coś może się nie udać. I właśnie dlatego pierwsze „potknięcie” budzi wielkie zdziwienie a jednocześnie staje się bodźcem do myślenia: to chyba nie dla mnie, nie uda się. A kiedy zdarzają się takie dwa dni pod rząd, to już w ogóle nabierasz przekonania, że nie warto starać się w tym tygodniu i odpuszczasz sobie całe siedem dni.

Gdzie to szczęście?

Czy Ty Karolina zwariowałaś?! Chcesz mi powiedzieć, że w tych postanowieniach noworocznych może być coś fajnego? Tak, właśnie tak. Pod warunkiem, że nie popełnisz powyższych błędów. Dasz sobie czas, by się zastanowić co chcesz zmienić. Nie poddawaj się presji czasu ani naciskowi przyjaciół. Nie wierz w to, że postanowienie trzeba wymyślić już w grudniu – styczeń jest równie dobrym miesiącem. Nie planuj całej rewolucji życiowej, ale skup się tylko na jednym jego aspekcie. Dąż do swojego celu małymi kroczkami i to codziennie. Nie akceptuj dnia przerwy „od”. Bo coś takiego jak przerwa „od życia” nie istnieje.

Ciągle pytasz gdzie to szczęście? W realizacji, w zmianach i w osiągnięciu celu. Szczęściem jest tutaj osobista satysfakcja, że się udało. Że moje życie wygląda teraz inaczej i wygląda lepiej – ja się czuję lepiej. Poza tym robienie postanowień sprawia, że przechodzisz od marzeń do sfery realizacji – ukonkretniasz swój cel i decydujesz, co musisz zrobić, by go osiągnąć. Masz na to cały rok, a to mnóstwo czasu. Możesz go wykorzystać i coś zmienić, a możesz po prostu pozwolić, by te dni upłynęły. Bo one upłyną tak czy inaczej, a od Ciebie zależy czy je spożytkujesz na coś fajnego, bo wiesz… czasu nie da się zachomikować. Dlatego skoro ma już upłynąć, to tak sobie myślę, że fajnie byłoby mieć z niego coś dla siebie.

Moje postanowienie

W tym roku mam dwa. I to takie konkretniejsze, co pewnie wynika z faktu że gdzie się ostatnio nie obrócę, to trafiam na zdanie „pamiętaj, że cele muszą być SMART”. Po pierwsze chciałabym kontynuować naukę włoskiego, ale tym razem na poważnie. Póki co, były to raczej luźne spotkania, które wraz ze styczniem się kończą. Ten mini kurs był o tyle fajny, że przekonałam się iż lubię ten język oraz odkryłam aplikację Duolingo, która chyba nauczyła mnie więcej słówek niż tych parę spotkań. Co jest wynikiem innego systemu działania, a nie prowadzącej. Po prostu na zajęciach nie ma czasu na robienie w kółko tych samych powtórek. Najważniejsze, że złapałam bakcyla i do końca roku chciałabym przerobić poziom A1 a jak się uda, to i zacząć A2. Drugim postanowieniem jest wyjazd na wakacje. W zeszłym roku i dwa lata temu nigdzie nie byłam i obiecałam sobie, że z tym koniec. Na razie mam w głowie parę planów, ale jeszcze nie wiem co się uda zrealizować. Najważniejsze, że wakacjom w domu mówię głośne NIE.

A czemu Ty mówisz głośne NIE? Co zmieniasz? Co planujesz osiągnąć w 2016 roku? Co by to nie było, trzymam kciuki za Ciebie :) Bo czy Ci się uda czy nie, zależy jedynie od Twojego nastawienia, a wierzę że ono akurat nie sprawia Ci kłopotu. 

Z cyklu:
1. O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać 
2. Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!
3. Prezenty dają szczęście! Pytanie komu najbardziej?

14 komentarzy:

  1. Hej Karolinko, jeszcze raz dziękuję za maila, jesteś kochana :)
    Zgadzam się co do postanowień, aczkolwiek początek nowego roku może być dobry dla tych "opornych", którzy potrzebują mocnego impulsu, byle nie skończyło się słomianym zapałem :)
    Trzymam kciuki za Twoje postanowienia, na pewno uda Ci się je zrealizować :)
    Ja w tym roku zdecydowane NIE mówię stagnacji, staniu w miejscu i rozpaczaniu, szczególnie jeśli nie ma ku temu realnego powodu i opiera się tylko na domysłach :)
    Pozdrawiam Cię ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mail to drobiazg, chociaż odczytałam go dopiero będąc w Krakowie,więc posiłkowałam się tylko własną pamięcią. Mam nadzieję, że coś z tego Ci się spodoba :)
      "NIE dla rozpaczania" to naprawdę dobry pomysł, a takie podejście ułatwia przebywanie wśród ludzi, którzy inspirują swoim życiem - ostatnio poznałam właśnie taką osobę, która pokazała mi że nie ma rzeczy niemożliwych. Dzięki temu sama zaczęłam weryfikować niektóre swoje plany z opisem "niemożliwe" ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Postanowienia są dobre tylko wtedy kiedy pochodzą od nas samych, a nie są narzucone przez społeczeństwo. Zgadzam się z Tobą postanowienia mogą nam dawać radość, szczęście i satysfakcję, szczególnie kiedy widzimy krok po kroku jak się rozwijamy.
    Kiedyś miałam taki punkt widzenia, że chciałam zrobić wszystko szybko, żeby ukończyć, szczególnie bieganie, często narzucalam sobie za dużo, zamiast biegać po trochu, bo często lepiej dość do czegoś małymi kroczkami,ale efektywnie niż "po trupach, na odwal się".

    A co do duolingo, to również korzystam, aplikacja jest bardzo dobrze zrobiona i dużo można się nauczyć :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, postęp bardziej cieszy od samego ustalenia postanowienia. Ale wszystko trzeba robić z głową.
      Żałuję, że nie odkryłam duolingo wcześniej. Teraz mam dwa w jednym, bo język włoski ma tłumaczenie tylko na angielski, więc kiedy trafiam na coś bardziej specyficznego niż wyraz "jabłko" to mam podwójną korzyść ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą. Odniosę się do jednego przykładu. Kilka lat temu próbowałem biegać. Namawiałem też do tego moją Żonę. Nie dość, że ją zraziłem do tego sportu, to jeszcze sam siebie zraziłem. Wszystko przez to, że chciałem od razu biegać po kilka kilometrów bez przystanku. A nie ćwiczyłem w tamtym czasie w ogóle.
    Podsumowując, wydaje mi się, że główną przyczyną braku postanowień jest paradoksalnie ich nadmiar. Bo jeśli ktoś chce schudnąć i w tym samym czasie rzucić palenie, to jest strasznie trudne. Albo zajść w ciąże i w tym samym roku zdobyć wysokie szczyty.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nadmiarem postanowień jest ten sam problem co z nadmiarem zadań do wykonania w ciągu dnia. Jest ich tyle, że nie wiesz od czego zacząć. Albo też przerzucasz się między jednym a drugim, nie wiedząc od czego zacząć. Na koniec dopada Cię poczucie, że kręcisz się w kółko, więc zniechęcasz się i porzucasz wszystko... Ale jeżeli sam nie przerobisz tej sytuacji parę razy, to wydaje Ci się, że z Tobą będzie inaczej (przynajmniej mnie się tak zdarzyło).
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Ja w tym roku muszę koniecznie zmienić samochód, bo mój już się sypie, więc szczególnego wyjścia nie mam.
    I postanowiłam sobie ćwiczyć regularnie - póki co mi się udaje, więc mam nadzieję, że będę w tym konsekwentna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja teraz miałam prawie 2-tyg przerwy od ćwiczeń i nie mogę się już doczekać środy, kiedy wreszcie wrócę do starych dobrych nawyków :) Trzymam kciuki za dalszą determinację!

      Usuń
  5. Ojj doskonale to znam ;/ ile to postanowień zapisywałam co roku by w następnym ze smutkiem stwierdzić, że nic nie osiągnełam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w tym roku jak? Znowu cała lista, czy tylko jedno szczególne postanowienie? :)

      Usuń
  6. Postanowienia to cele :) Jeśli ktoś nie osiąga postawionych sobie celów to i postanowień nie zrealizuje, bo przecież to jedno i to samo. Nie mniej jednak uważam, że trzeba próbować bo może tym razem się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie trzeba próbować i zdecydowanie trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić, a z tym drugim miewamy dokładnie a odwrót. Odpuszczamy tam, gdzie sytuacja jest do wygrania i walczymy, gdzie już dawno przegraliśmy. Jeden z życiowych paradoksów :)

      Usuń
  7. Ja już tez od dawna nie robię postanowień noworocznych. Często się dziwię, że ta magiczna data 31 grudnia potrafi coś zmienić w życiu człowieka, czy staniemy się lepszymi, bardziej ambitnymi .... Nie jest to prawdą. Moim zdaniem na pewne fakty trzeba pracować latami a i tak nie wiadomo czy to osiągniemy. Cel natomiast można sobie postawić, ale krótkoterminowy i mierzalny, bo nigdy nie wiadomo co może nam się przytrafić przez ten rok!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak jak napisałaś, data jest po prostu "magiczna" i wszystko dlatego.
      Mam nadzieję, że przez rok wydarzy się wiele dobrego i właśnie tego Tobie życzę - miłych niespodzianek ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...