wtorek, 7 kwietnia 2015

Ile jest w Tobie z Gatsby'ego?

Uczciwie informuję, że tekst zawiera w sobie spoiler filmu pt. „Wielki Gatsby”, więc czytasz go na własną odpowiedzialność.

Swego czasu o filmie „Wielki Gatsby” było głośno i chociaż postanowiłam, że chcę go zobaczyć, to jakoś zajęło mi to dwa lata. Przez ten czas żyłam w przekonaniu, że to gangsterski film o mafijnych porachunkach. Przez Święta miałam okazję poznać Gatsby’ego od jego prawdziwie fikcyjnej strony. Okazało się, że jest on o miłości i marzeniach. Moje zaskoczenie było przeogromne – w sam raz na miarę „Wielkiego…”. Dlatego też to wydarzenie nie mogło przejść bez echa na blogu.

Gatsby został określony przez swojego przyjaciela Nicka jako optymista. Ja nazwałabym go raczej marzycielem. Nieprzeciętnym marzycielem, bo przecież jego marzenia nie miały przeciętnych rozmiarów.

Gatsby osiąga niemal wszystko, co sobie zaplanował. Zajmuje mu to 5 lat, w czasie których dorabia się niesamowitej fortuny (wszystko z powodu dziewczyny i chęci zapewnienia jej dostatniego życia). Nieszczęście polega na tym, że on, będąc przez cały czas zakochany, podejmuje wszystkie decyzje z myślą o Daisy. Ona, nie wiedząc na co może liczyć z jego strony, układa sobie życie po swojemu.

Wisienką na torcie Gatsby'ego jest zakup domu w pobliżu miejsca zamieszkania ukochanej. Przepraszam, kupuje rezydencję. Nie – właściwie to zamek. Budowla może i wygląda bajecznie, a do jej utrzymania potrzeba kilkudziesięciu osób (służby), ale jest w niej niesamowicie… pusto. Kiedy Daisy odwiedza pałac po raz pierwszy, Gatsby mówi: „ona świetnie go uzupełnia”. Naprawdę?! Jak kilkaset metrów kwadratowych powierzchni może zostać wypełnione przez jedną drobną kobietę?

Gatsby to marzyciel: kupuje „domek” z bajki, licząc że uwiedzie nim kobietę ze swoich snów sprzed kilku lat. Mężczyzna chce wymazać z pamięci Daisy okres, kiedy był nieobecny i żyje w przekonaniu, że najlepiej „zacząć w miejscu, w którym skończyli”. To niesamowicie naiwne myślenie, które pasuje mi do dwunastolatka a nie 30-letniego mężczyzny.

Gatsby jednak nie jest jednowymiarową postacią, ponieważ uczciwie trzeba przyznać mu nie tylko umiejętność marzenia (w rozmiarze: think big), ale i determinację. Pięć lat to szmat czasu i podczas gdy ja nie wiem co chcę robić za rok, on ma dokładny plan i uparcie z powodzeniem go realizuje. Jedyną wadą jego sposobu bycia jest branie innych ludzi za pewniak.

Film pokazuje jeszcze jedną rzecz – wszystkie pieniądze świata nikomu nie zapewnią przyjaciół. Przecież Gatsby umiera w samotności, bo nigdy nie próbował zbudować z nikim głębszej relacji – zależało mu tylko na miłości jednej kobiety. Kobiety, która zostaje ukazana jako ta, która „nie kochała wystarczająco mocno”. Nigdy nie można być pewnym uczuć ani zachowania drugiego człowieka. Tylko ten jeden element (drugi człowiek) stanowił słaby punkt misternego planu Gatsby’ego o tym jak żyć „długo i szczęśliwie”.

Ze swojej strony mężczyzna wykazał się determinacją przez klika lat, dokładając wszelkich starań, by wszystko się udało. Nie miał wątpliwości co do powodzenia całego przedsięwzięcia. Wierzył w siebie, w swoje siły i plany. Snuł wielkie marzenia, bo nie chciał być tylko bogaty, a bardzo bogaty. Optymistycznie zakładał, że wszystko się uda. Zależało mu na osiągnięciu celu. Myślę, że właśnie przez te cechy Gatsby zyskał przymiotnik „wielki”.

Możliwe, że wszystko, co osiągnął, osiągnął dzięki swojej "wadzie" jaką była naiwność. Człowiek racjonalnie myślący, zaniechałby tych wszystkich działań już w połowie ich trwania. Naiwność pomogła mężczyźnie zrealizować swój plan w 100%. Dlatego trudno jednoznacznie osądzić, czy naiwność jest aby na pewno wadą?

Postawa Gatsby’ego skłoniła mnie do refleksji – jaka jestem ja sama? Aby osiągać rzeczy wielkie, nie trzeba być zakochanym. Można mieć inną motywację, wspomaganą wspomnianymi przed chwilą cechami. Przede wszystkim jednak trzeba marzyć – ba! Trzeba odważyć się marzyć! W te święta zobaczyłam jeszcze jeden film pt. „Atlas chmur”, gdzie pada zdanie: „każdy może przekroczyć granice – tylko musi się pojawić myśl, by to zrobić.”


Teraz pytanie do Ciebie: jak wielkim człowiekiem jesteś? Ile jest w Tobie z Gatsby'ego?

16 komentarzy:

  1. Nie oglądałem tego filmu.
    Myślę, że każda motywacja jest dobra. Dla niego było to zakochanie, dla kogoś mogą być dzieci, dla innych pies, dla kogoś siła wyższa, którą jest drzewo;)
    Ważne, żeby mieć motywację i do czegoś dążyć. A czasami naiwność jest niezbędna, by to osiągnąć.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie skończyłam czytać pewien tekst w Internecie, który jednoznacznie uzmysłowił mi, że do rzeczy Wielkich nie dochodzi się bez naiwności. Były to fragmentu życiorysu jednego z tych "Wielkich Ludzi". Tak jak mnie to zastanowiło, tak i ucieszyło. Bo bywam naiwna - a w szczególności względem drugiej osoby. Okazuje się, że jednak mam szansę by zmieniać świat ;-)
    Drzewo jako motywacja - rozbawiłeś mnie tym nieprzeciętnie! ;-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W realu mało kto rozumie moje specyficzne poczucie humoru, dobrze, że chociaż w necie jest inaczej;)

      Usuń
    2. To się nazywa "nieszablonowe" ! W Internecie tylko tacy przetrwają ;-)

      Usuń
  3. Nie oglądałam tego filmu, ale zapewne to zrobię. Co do głównego bohatera. Sama nie wiem czy to naiwność, czy uparte dążenie do spełnienia marzeń ( i przy okazji ślepota). Zresztą taki plan na przyszłe 5 lat chyba by mnie nerwowo wykończył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego by Cię wykończył? Teoretycznie wiesz czego się spodziewać, gdzie masz być po 2 a gdzie po 4 latach a cały czas towarzyszy Ci przeświadczenie, że na końcu "drogi" czeka Cię coś dobrego ;-)

      Usuń
  4. Ciekawy musi być ten film, z tego co czytam z Twojej recenzji. Ciekawą postacią musi być ten Gatsby, uparcie dążył do realizacji swoich marzeń, ale z drugiej strony to przykre, że nie miał zbyt wielu przyjaciół. Więc wszystko ma swoje plusy i minusy i we wszystkim musimy znaleźć życiową równowagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja to za duże słowo - prześlizgnęłam się po temacie ;-)
      Czasem myślę, że wszystkim "Wielkim" doskwierał brak przyjaciół, bo mało kto ich rozumiał. A Ci co rozumieli, to pewnie zazdrościli ;-) Myślę, że aby osiągać w życiu wielkie rzeczy trzeba samemu być wielkim (wewnętrznie).

      Za dużo tej "wielkości" w komentarzu!

      Usuń
  5. Jestem zdziwiona, że tego filmu nie oglądałam. Nadrobię w jakiś wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam :-) Póki jeszcze pogoda sprzyja wieczorom filmowym ;-)

      Usuń
  6. Jak dla mnie - odrobina naiwności zawsze jest czymś dobrym. Może dlatego, że sama czasem wierzę w niemożliwe, marzę i mam nadzieję do końca. I bywam naiwna właśnie...
    A filmu nie widziałam - ale z chęcią obejrzę go w jakiś wieczór - ale deszczowy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszne założenie w sprawie deszczu, ale w najbliższym czasie może być z tym (na szczęście) problem ;-)
      Właśnie przekonuję się co do naiwności i zaczynam ją powoli postrzegać jako coś dobrego.

      Usuń
  7. Właśnie dlatego ciągle nie obejrzałam Gatsbyego - byłam przekonana, że to gangsterski film, a taki typ filmu zdecydowanie mnie odpycha, podobnie jak filmy ze sportem w tle, czy o amerykańskich studentach lub też o politykach. Hm... rzeczywiście, czasami naiwność może się przydać. Jak twierdzą filozofowie, na początku nigdy nie wiadomo, co jest dobre, a co złe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na końcu chyba też trudno to osądzić? No chyba, że mówimy o takim końcu "na sam koniec", kiedy leżysz w łóżku i wiesz że Twój czas właśnie mija. Patrzysz wstecz na życie i mówisz to i to było dobre, a to i to było złe.
      To tak jak mówił Jobs, że możesz popatrzeć na swoje życie wstecz i połączyć ze sobą pewne kropki-wydarzenia jedną linią. Na początku nie wiadomo "po co to wszystko", a na końcu końca dostrzega się większy sens tego, co się wydarzyło (nie bez przyczyny).

      Usuń
  8. Ja polecam również książkę do przeczytania ;) całkiem dobra. Ja to uważam, że Gatsby był wielkim marzycielem i to własnie to marzenie pchnęło go do wielkich czynów. Najbardziej urzeka mnie cytat "Gatsby wierzył w zielone światło, w orgiastyczną przyszłość, która rok po roku ucieka przed nami. Wymknęła się nam wówczas, lecz to nie ma znaczenia - jutro popędzimy szybciej, otworzymy ramiona szerzej... I pewnego pięknego poranka... Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za polecenie książki, ale ze mną jest ten problem, że najpierw muszę ją przeczytać i potem mogę oglądać film. W odwrotnej kolejności nie potrafię, przez co odpuściłam sobie już wiele dobrych książek (podobno).
      W sprawie cytatu, to idealnie pasuje do naiwności i chyba też był w filmie, bo brzmi znajomo :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...