Całkiem niedawno (jak na moje zaległości) zostałam nominowana przez Gaję do Blog Liebster Award. Bardzo za to dziękuję - niezmiernie mi miło :-) To chyba jedna z niewielu form „łańcuszka”, która cieszy. A cieszy tym bardziej, kiedy jest kolejną ;-) W sprawach porządkowych to „Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po odpowiedzeniu na 11 pytań, należy samemu wymyśleć kolejnych 11 pytań i nominować 11 blogerów. I tak jak z chęcią odpowiem na pytania, tak z ich wymyśleniem i nominacją będę miała niesamowity problem z racji, że pisząc wpis „kradnę” czas przeznaczony na inne zadania. Dlatego proszę się na mnie nie złościć i wybaczyć mi takie "połowiczne" rozwiązanie ;-)
Jaka jest Wasza praca?
Nie pracuję. Ale jeżeli mogę w tym miejscu określić swoje studia, to nazwałabym je teoretyczne. Nieraz mam wrażenie, że w zwykłych poradnikach znajduje się więcej wiedzy praktycznej niż ja wynoszę ją z zajęć. Biorąc pod uwagę, że za chwilę czeka mnie obrona, to wiem co piszę.
W jaki sposób rozdzielacie w ciągu dnia godziny pracy zawodowej od godzin przeznaczonych na życie poza pracą?
Znowu pozwolę sobie odnieść się tutaj do przerwy między powrotem z uczelni a domem. Zazwyczaj potrzebuję z godzinkę restartu na zmianę myśli i chwilę wytchnienia. Wtedy głównie rozmawiam z członkami rodziny, a jak jestem sama to oglądam np. odcinek serialu – coś, co absorbuje moją uwagę i nie każe za wiele myśleć.
O której zwykle chodzicie spać i czy śpicie wystarczająco długo, żeby wypocząć?
Pora pójścia spać zależy od wielu czynników, ale mieści się w granicach 22-24. Bardzo dbam o to, żeby się wyspać bo i mnie jest wtedy łatwiej być produktywną w ciągu dnia a i otoczeniu żyje się ze mną lżej ;-)
Wasz patent na skrócenie czasu spędzanego w kuchni?
Statystycznie jako kobieta spędzam mało czasu w kuchni, bo wciąż mieszkam z rodzicami. Patentem może być gotowanie jednego obiadu na dwa dni lub podział obowiązków wśród domowników. U mnie np. podczas obiadów weekendowych wygląda to tak, że ja robię sałatkę, mama obierze ziemniaki, a tata grilluje mięso.
Ludzie, którzy kradną Wasz czas – potraficie się od nich uwolnić, czy dajecie tyle ile chcą?
Zdecydowanie się uwalniam. Mój problem polega na tym, że wprawdzie mówię „nie” ale i tak czuję się winna. Nad tym wciąż pracuję.
Jak dużo czasu jesteście w stanie znaleźć każdego dnia tylko dla siebie i co wtedy najchętniej robicie?
Tu nie ma prostej odpowiedzi, bo od 3 tygodni nie miewam czasu dla siebie. A przez wcześniejsze 3 miesiące miałam go aż nadto. Dlatego mój czas dla siebie jest niestandardowy. Co wtedy robię? Bloguję albo czytam książki. Jak jest ładna pogoda, to idę na spacer albo na rower, by zmienić myśli.
Czy czasami ucinacie sobie drzemkę?
Jeżeli przez „czasami” przyjąć raz w miesiącu, to tak.
Wasi najpoważniejsi złodzieje czasu to…?
Seriale. Czasem jem obiad i myślę sobie: zobaczę jeden odcinek. A kiedy kończy się w przełomowym momencie, to nie ma opcji – muszę od razu zobaczyć drugi.
Od której godziny rano potraficie działać efektywnie?
Od 10 – 11.
Czy telewizor i komputer to samo zło? Ile czasu spędzacie przy tych urządzeniach?
Przy telewizorze nic, bo filmy i wiadomości oglądam/czytam w Internecie. Przy komputerze spędzam stanowczo za dużo czasu, a jak robię prezentację (moje ulubione słowo ostatnimi czasy) albo nanoszę czwartą poprawkę tego samego akapitu w pracy licencjackiej to schodzą mi na to i całe dnie.
Jesteście zwolennikami planowania przebiegu dnia czy idziecie na żywioł?
Zdecydowanie planuję. Próbowałam „żywiołu”, ale zwyczajnie źle się w nim czuję.
Wiem, że ostatnio jestem tu „w przelocie”, ale przede mną ostatni taki intensywny tydzień (właściwie to pół), więc proszę o odrobinę wyrozumiałości ;-) Najśmieszniejsze jest to, że kiedy krucho z czasem, to głowa aż pęka od pomysłów na nowe wpisy. Podsumowując, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :-)
Dzięki tej nominacji, jako czytelnicy, możemy dowiedzieć się o Tobie czegoś więcej :D Ja też, niezależnie od tego o której wstaję, zawsze budzę się o 10 ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt - nieraz jak czytam odpowiedzi blogerów, to poznaję ich z zupełnie innej strony ;-) Fajnie napisane z tym "budzeniem się" - rzeczywiście trochę to przypomina włączenie pewnego przycisku o 10.00 ;-)
UsuńTo jest paradoks, że im więcej ćwiczymy, tym mamy więcej energii, a im więcej robimy, tym mamy więcej pomysłów.
OdpowiedzUsuńTeż staram się rzadko oglądać telewizję, nie przepadam za serialami, ale lubię różne mecze.
Ja też jestem sową. Muszę wstawać wcześnie do pracy, ale lubię późno chodzić spać i późno wstawać.
Pozdrawiam:)
Nie wiem, czy wstawanie o 7-8 rano można uznać za bycie sową. Zawsze myślałam, że sowy, to ludzie, który budzą się koło 11-13...
UsuńPozdrawiam ;-)
Alkoholik może nie pić przez 20 lat, a jest alkoholikiem. Poeta może nie pisać przez 10 lat, a jest poetą;)
UsuńHmm... obawiam się, że nie rozumiem tej analogii...
UsuńChodzi mi o to, że pewnych cech charakteru i organizmu nigdy nie zmienimy, nawet gdy żyjemy inaczej, bo musimy.
UsuńKtoś jest łagodnym człowiekiem piszącym romantyczne wiersze, ale jest żołnierzem z powodu dobrych zarobków, wcześniejszej wysokiej emerytury itd.
Ktoś jest sową (jak ja), ale z powodu pracy, studiów czy dziecka wstaje codziennie o 6.00, a nie o 10.00 mimo że lubi się wysypiać.
Umknął mi ten komentarz, dlatego tak późno odpowiadam.
UsuńRozumiem, że osobiste preferencje nie zawsze wygrywają z warunkami zewnętrznymi. Niemniej, nie chce mi się wierzyć, aby taki żołnierz-poeta potrafił odnaleźć się na wojnie - pomimo dobrych zarobków. Chyba są jakieś granice na ile jesteśmy w stanie się nagiąć... Do wcześniejszego wstawania na pewno możemy.
A ja nie mam telewizora i jakoś szczególnie mi go nie brakuje.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to kwestia wyboru: albo komputer albo telewizor. Współcześnie obie rzeczy jednocześnie to zbytek ;-)
Usuń