czwartek, 3 września 2015

Czy Ty również pozbawiasz siebie szansy na wymarzone życie?

Odpowiedz sobie szczerze do czego w życiu dążysz? Gdzie chciałbyś pracować i ile zarabiać pieniędzy? Jak chciałbyś wyglądać? Z kim nadal utrzymywałbyś kontakty i na ile byłyby to głębokie relacje? Gdzie chciałbyś mieszkać a gdzie jeździć na wakacje? Jakim samochodem byś podróżował? Jeżeli potrafisz odpowiedzieć na te wszystkie pytania, to dlaczego jeszcze tego nie masz? Dlaczego pozbawiasz siebie szansy na wymarzone życie?

 

Kiedyś spełnię marzenie. 

Czy słyszałeś, aby ktokolwiek powiedział takie zdanie? Ja tak – nie w sensie dosłownym. Zazwyczaj ludzie mówią kiedyś polecę na urlop na Kanary; kiedyś przebiegnę maraton; kiedyś poznam fajnego chłopaka/dziewczynę; kiedyś dostanę awans; kiedyś zarobię tyle pieniędzy, że będzie mnie stać na zakup XXX. W ten sposób nikt nie dokonuje morderstwa na marzeniach w sposób natychmiastowy. Zamiast tego pozwala im się powoli wykrwawiać po zadaniu ciosu tępym nożem w klatkę piersiową słowa kiedyś. Jedno malutkie słowo, które stwarza iluzję, że mamy w życiu cel, do którego dążymy. Tymczasem tak naprawdę to mamy cel, ale absolutnie do niego nie zmierzamy. 

Każdy Kowalski ma swoje marzenie. 

Ludzie lubią myśleć o sobie w kategoriach wyjątkowości. I słusznie! Każdy z nas jest unikatowy (chyba, że ma swojego bliźniaka, ale i tak pozostaje kwestia odmiennego charakteru) i to jest wspaniałe. Niestety, nieraz takie wyobrażenie o rzeczywistości sprowadza niektórych na błędne tory myślenia.

Załóżmy, że spotyka się dwoje ludzi – oboje przeciętni, bez specjalnych aspiracji życiowych. Oboje mają swoje rodziny, prace na etacie i płace na poziomie średniej krajowej i jako tako są zadowoleni ze swojego życia. Po jednym ze spotkań przy grillu wracają do domu oddzielnie. Jeden z nich sobie myśli „ten Kowalski to ma życie całkiem podobne do mojego, ale ja przynajmniej mam jeszcze jakieś marzenia i plany na przyszłość. Kiedytylko dostanę awans wyprowadzimy się z rodziną do większego miasta i nareszcie zmienimy ten stary rzęch na czterech kółkach. W końcu też udamy się na zagraniczne wakacje.” Pozornie ten wewnętrzny dialog różnicuje obie postacie i taki był tego cel. Jest tylko jeden mały haczyk. Jak myślisz, co po takim spotkaniu pomyślał sobie przeciętny Kowalski? 

Zabijamy przyszłość, więc dlaczego nie oszczędzić teraźniejszości?

Słowo kiedyś nie daje niczego poza iluzją, że jeszcze coś nas w życiu czeka (albo że to my na coś uparcie czekamy). Jak dotąd nie udało się zrealizować x marzeń, ale to przecież nieważne, bo całe życie przed nami a najważniejsze to mieć aspiracje i wiedzieć czego chce się od życia. Tylko, że my nie wiemy. Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy zrealizowali te wszystkie plany i noworoczne obietnice już dawno temu i żylibyśmy swoim wymarzonym życiem. Zamiast tego wielu z nas trzyma się kurczowo swojej teraźniejszości i powtarza w eter kiedyś.

Prawda jest tak, że kiedyś nigdy nie nadejdzie, bo zawsze znajdzie się trylion wymówek, żeby czegoś nie zrealizować. Powtarzanie w kółko, że teraz się nie udało, ale kiedyś na pewno. Jest oszukiwaniem nie tylko innych, ale przede wszystkim oszukiwaniem samego siebie. 

 

Kiedy kiedyś nastąpi? 

Powiedz mi, czy znasz konkretną datę realizacji słowa kiedyś? Mówiąc, że coś zrobię w poniedziałek, to prawdopodobnie mam na myśli ten najbliższy 7. września. Mówiąc, że do końca listopada znajdę pracę, wiesz kiedy mnie z tej obietnicy rozliczyć. Oznajmiając, że kiedyś polecę na Karaiby pokazuje Ci swoje marzenia, ale nie daję Ci prawa, abyś mnie z nich rozliczał.

No dobra, ale marzenia nie są po to, by mnie ktoś z tego rozliczał!

Może faktycznie nie temu służą, jednak jedną ze skutecznych metod motywowania siebie do zrobienia czegoś jest publiczna deklaracja. Mówiąc, kiedyś schudnę 10 kg dostarczasz swojemu rozmówcy informację, że chcesz schudnąć, ale właściwie to nie wiadomo czy w przeciągu roku czy następnych 8 lat. Zresztą to i tak będzie nieźle, bo zrealizujesz ten plan. A słowo kiedyś do niczego nie zobowiązuje. I tutaj dochodzimy do punktu, który nazywa się atrakcyjność braku precyzji. 

Za jakie dwie rzeczy lubimy wyraz kiedyś? 

Po pierwsze za to, że pozwala nam się czuć wyjątkowymi. Mamy jakieś marzenia i plany na przyszłość, wiemy w jakim kierunku zmierzamy i jak ma wyglądać nasze wymarzone życie, więc jesteśmy charakterystycznymi jednostkami a nie tylko szarym tłem.

Po drugie za to, że daje nam iluzję, że nie wszystko jeszcze stracone i przegraliśmy. To nic, że od 10 lat mówimy, że napiszemy i wydamy książkę. Kiedyś to nastąpi. To nieważne, że od czasów szkoły średniej walczymy z nadwagą. Przecież kiedyś wrócimy do wagi, w której czujemy się najlepiej. Nie liczy się, że znajomy właśnie wlazł Ci na głowę i nie widzi w tym niczego złego. Kiedyś mu wszystko wygarniesz. 

Będę wiodła takie życie, którego zawsze pragnęłam. Kiedyś. 

Przez ostatni miesiąc dużo myślałam nad tym, czy to dobrze czy też źle, że nie posiadam swojego planu na 5 lat wprzód. Bo ileż razy można odpowiadać, że nie wiem co chcę robić w obawie przed tym, że będę musiała tłumaczyć się z nieśmiałego (póki co) pomysłu? Strach przed przyszłością zablokował moją teraźniejszość. Kiedy to zrozumiałam, usiadłam na swoich czterech literkach z kartką papieru i zaczęłam pisać. CO chcę, JAK to zrobię i do KIEDY? Myślałam nad tym parę dni, bo wpadłam na nowy pomysł na siebie, którego dotąd absolutnie nie brałam pod uwagę. Albo inaczej. Myślałam o tym, ale z naciskiem że może kiedyś… taa, jak będę stara i pomarszczona to na pewno będzie mi się chciało.

Złożyłam sobie obietnicę, że daję sobie rok na zmianę mojego życia. Nie napiszę jak konkretnie, ale obiecuję, że równo za rok podzielę się tym, co konkretnie udało mi się zrealizować. To nie jest plan z rodzaju tych, które zakładają wyrzucenie ¾ własnych rzeczy i wyjechaniu na Bali, by odnaleźć swój cel w życiu. To zaledwie parę prostych punktów, których realizacji muszę się podjąć, by nie żałować i by nie być tłem. Nie udostępniam planu naprzód, bo to moje życie i nie szukam aprobaty, ale gdy tylko się uda, napiszę o tym, by pokazać że można. I żadne kiedyś tylko teraz. Zaczynając od tego dnia. Nadchodzi czas na zmiany, a ja to wyczuwam nawet w powietrzu. Bo to wcale nie jest prawdą, że najlepiej zmian dokonywać wiosną. Kto to niby ustanowił? Myślę, że jesień jest równie dobra na metamorfozę, bo coś nas musi napędzać w te długie wieczory. A zacznę skromnie od zmian na blogu, które nastąpią w najbliższych dniach. 

Jedynie szczęśliwym nie można być kiedyś. 

Na całe szczęście!

W momencie kiedy zaczynasz odczuwać szczęście (zauważ, że to nie jest moment, kiedy osiągasz cel ale kiedy dopiero rozpoczynasz swoją podróż), wtedy wszystko zaczyna się układać. Lub i nie, ale wtedy już tak mocno wierzysz w siebie i w to, że musi się udać, że niepowodzenia stanowią jedynie wodę na młyn Twojej motywacji. Pokonanie przeszkód dodaje skrzydeł jak mało co. Zacznij już teraz odczuwać szczęście, bo dzięki temu będziesz szczęśliwy w teraźniejszości i w przyszłości – taki bonus dwa w jednym. 

Na co czekasz? 

To nie tajemnica, że chętnie odkładamy swoje życie na później. Przede wszystkim dlatego, że tak jest wygodniej – niczego nie musimy robić już teraz. Nawet nie musimy niczego planować, co powala nam żyć w swojej niczym niezmąconej teraźniejszości. Większość z Was zakłada, że chciałabym spuentować cały tekst zdaniem w stylu: nikt z nas nie wie, kiedy umrze więc możemy nie zdążyć zrealizować swoich planów. Tymczasem mnie po głowie chodzi inne, dopiero co przeczytane zdanie:im dłużej czekasz na przyszłość, tym krótsza ona będzie.

4 komentarze:

  1. Na wstępie muszę się przyznać, że uwielbiam Twój styl pisania! Same konkrety, iście naukowe :) poruszasz tematy tak nieprzyziemne jak marzenia, aspiracje, jakbyś opierała się o dane statystyczne :) Te porównania i prostolinijność :) Świetnie się czyta. Zazwyczaj się z Tobą zgadzam, jednak myślę, że słowo "kiedyś" nie przekreśla marzeń, nie zabija ich, ani nie wykańcza. Jestem uczniem, nie mogę zdobyć jeszcze całego świata, ale wiem, że kiedyś coś osiągnę. Przyznam się, że poza kilkoma małymi marzeniami i planami na przyszłość, nie wiem jak będzie wyglądało moje życie za kilka lat. Nie wiem kim będę, ale wiem jaka będę i z kim spędzę to życie. Ufam, że los mnie pozytywnie zaskoczy i jestem tym podekscytowana :) Żyję tak z dnia na dzień i jestem przeszczęśliwym człowiekiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie dziękuję za wszystkie miłe słowa :-) Tym bardziej cieszy mnie, że właśnie tak oceniasz ten post, bo to próbka tego, w którą stronę planuję zmiany :-)
      Troszkę się z Tobą zgodzę, bo faktycznie uczniów nie brałam tutaj pod uwagę. Trudno, aby mówili że z dnia na dzień rzucają szkołę i idą w świat się realizować, bo nie chcą czekać na "kiedyś". Ale co powiesz na takie roziwązanie - chcę otworzyć własny biznes przed trzydziestką? Skończyć studia przed 25 rokiem życia? Pojechać do Tajlandii zanim ukończę 23 rok życia?
      Większości z nas brakuje precyzji przy określaniu terminów. A nawet jak już się zdarzy, to jeszcze ich nie przestrzegamy, ale to już inny temat. Ze słowem "kiedyś" można się łatwo zapętlić i trudno porzucić nawyk ciągłego obiecywania sobie, że "kiedyś" wszystko się zmieni skoro na dobrą sprawę nie wiadomo czy masz na myśli kiedyś za 5 lat, czy kiedyś w następnym dziesięcioleciu... Tym sposobem nietrudno odpuścić sobie całkowicie ;-) I nie chodzi mi tutaj o planowanie każdego dnia - spontaniczność jest jak najbardziej ok. Chodzi o to, by nie obudzić się za 10 lat z myślą, że tyyyle chciałam zrobić, a jeszcze niiic nie zrobiłam, bo właściwie nie wiem kiedy zacząć...

      Usuń
  2. Jak zwykle świetny post. Uwielbiam Cię czytać, zawsze jak wchodzę po jakimś czasie na Twojego bloga to akurat trafię na super ciekawy temat. Zawsze mile mnie zaskakujesz. :) Powodzenia w realizowaniu swoich planów. Nie musisz o nich nikomu mówić, ważne byś po prostu je realizowała. Plany są Twoje i mogą zostać jedynie w Twojej głowie. Ale efekty pewnie już zauważą inni ludzie. Trzymam kciuki ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się tak postrzegasz ten blog i to, co piszę ;-)
      Co do planów, to jak zwykle na początku jestem pełna entuzjazmu i mam nadzieję, że sama droga do ich osiągania będzie równie ekscytująca w dalszej części. Dzięki za kciuki!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...