czwartek, 6 marca 2014

Nowe oblicze zazdrości


Czasem bywam okropną zazdrośnicą. Domyślam się, że nie widzicie w tym powodu do dumy i nie rozumiecie dlaczego się tym chwalę. Na dźwięk słowa „zazdrość” zaczyna działać dobrze wpojony mechanizm myślenia: to takie nieładne uczucie; bycie zazdrosnym to nic dobrego i właściwie źle świadczy o człowieku. Powszechna jest też opinia, że osoby mające kompleksy częściej odczuwają zazdrość, ponieważ przez cały czas z kimś się porównują.



Tradycyjnie chciałabym zaprezentować odmienny pogląd na zazdrość. Lubię i akceptuję moją zazdrość. Podkreślam jednak: MOJĄ. Tylko nad nią panuję, bo wiem co ona oznacza i czego może mnie nauczyć. Nieraz traktuję zazdrość jako kierunkowskaz – pokazuje mi czego w moim życiu brakuje.

W tym miejscu należy zadać sobie pytanie dlaczego odczuwamy zazdrość? Z czego to wynika? W moim przypadku jest to poczucia braku czegoś, co ma druga osoba. Ktoś przeżył coś wspaniałego, znalazł ciekawą pracę z możliwością połączenia jej ze studiami, zakochał się ze wzajemnością, wyjechał do USA. Relacji z takich przeżyć słucham z wypiekami na twarzy i zawsze sobie myślę: jej, ale ona/on ma się fajnie! Zazdroszczę. Właśnie tak – zazdroszczę i to dosyć często. Dzięki temu dostaje dużo impulsów zwrotnych z otoczenia i wiem, czego jeszcze chcę od życia. Działania innych nieraz ukierunkowują moje działania. Uświadamiają mi moje głęboko zakopane pragnienia.

Warto jednak wspomnieć, że od zazdrości do zawiści prowadzi krótka droga (i to jeszcze taka szybkiego ruchu). Bardzo łatwo zatracić się w drugim uczuciu, które wyniszcza i nie przynosi ze sobą niczego dobrego. Wyobraźcie sobie, że stoicie na rozdrożu. W miejscu, gdzie są Wasze stopy widnieje napis zazdrość. I teraz możecie ruszyć z miejsca w lewo – w stronę zawiści; albo w prawo – w stronę motywacji. Tak, uważam że zazdrość może motywować. Jeżeli ktoś barwnie opowiada o tym jak widział kangury w Australii to możesz pomyśleć: fajna przygoda, albo ja też tak chcę. W przypadku wybrania drugiej odpowiedzi kwestia realizacji pragnienia staje się jeszcze prostsza niż można byłoby sobie wyobrazić. Trzymając się przykładu Australii, to przecież nasz znajomy staje się w tym przypadku najlepszym dostępnym dla nas ekspertem od m.in. spraw logistycznych, Nie musimy już spędzać 3 dni w Internecie, przeglądając różne fora o tym, gdzie tanio kupić bilety, gdzie się zatrzymać, co ze sobą wziąć itp. Wszystko zależy od tego jak wykorzystamy naszą zazdrość.



Czasem jednak w pierwszym odruchu po wysłuchaniu czyjejś przygody, myślę ja też tak chcę. A potem mijają miesiące, a ja nie czynię żadnego kroku, który chociaż na centymetr przybliżyłby mnie do osiągnięcia tego mojego dopiero co odkrytego pragnienia. Wtedy zadaje sobie pytanie: czy naprawdę mi na tym zależało, czy była to tylko zwykła fascynacja? Impuls, który pojawił się pod wpływem chwili? Bo co jak co, ale bywam okropnie racjonalna i dlatego niezbyt lubimy się ze spontanicznością (chociaż w tym roku nad tym pracuję). Dlatego nieraz zwyczajnie pozwalam żyć mojej zazdrości i nie staram się jej kontrolować. Nie wszystko jest dla mnie. Taka podróż, by zobaczyć kangury to w moim odczuciu musi być coś fantastycznego, ale z drugiej strony wiem, że nie odważyłabym się na tak daleką samotną podróż. Nie wszyscy musimy osiągać te same rzeczy w życiu. Ale możemy bazować na tym, co osiągnęli inni i rozwijać ich pomysły – przerabiać na swoją miarę. Jedyne czego potrzebujemy, to umiejętności słuchania samych siebie. A wtedy zazdrość zyska nowe oblicze.

6 komentarzy:

  1. Czyli, że nie pojedziemy oglądać kangurów? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, że samotna podróż odpada, ale nie wiedziałam, że też chciałabyś zobaczyć kangury :) Można kwestię przedyskutować. Tylko najpierw trzeba zebrać fundusze :p Ale plan na przyszłość nie jest zły!

      Usuń
  2. jeśli czyjś sukces lub powodzenie motywuje, a nie smuci, drażni czy złości, to taka zazdrość może zdziałać dużo dobrego :) niestety tak często ciężko o taką :P
    ale masz bardzo ciekawe podejście i spostrzeżenia :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - cizęko o taki rodzaj zazdrości. Ale to jak ze wszystkim w życiu - od nas zależy jak na coś spojrzymy :-)

      Dziękuję, staram się żeby było ciekawie i troche "odmiennie" w dobrym tego słowa znaczeniu ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Masz rację, że od zazdrości do zawiści - krótka droga. Mam wrażenie, że w Polsce jest o wiele więcej zawiści i złośliwości niż zazdrości.
    W Polsce życzy się sąsiadowi, by stracił pracę, miał wredną partnerkę, zepsuty samochód, a na wakacje jeździł nad jezioro..
    Mnie zazdrość motywuję do działania. Powiem szczerze, że gdyby nie zazdrość, to być może nie chodziłbym na różne grupy religijne, terapeutyczne czy sportowe.
    Dlatego zazdrość jest, jak najbardziej potrzebna. Gorzej, gdy ktoś zazdrości komuś bogatemu i zaczyna kraść albo wstępuje do mafii..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do zawiści to prawda. Nieraz czytałam artykuły w Internecie na temat młodych ludzi, którzy pojechali zwiedzać świat (za własnoręcznie zarobione pieniądze) albo robili coś innego od reszty ludzi - wykazującą się chęcią i kreatywnością, nikogo przy tym nie krzywdząc. A i tak jako pierwsze pojawiały się komentarze w stylu: że lepiej, to zeby się za robotę chwycili, że w głowach im się poprzewracało itp. To naprawdę jest okropne, że istnieje jedna nieprzesuwalna linia i jeżeli żyjesz w zgodzie z nia, to nikt się Ciebie nie przyczepi. A kiedy ją przekroczysz, to i tak jestes wciskany z powrotem na swoje miejsce. I przy okazji jeszcze nasłuchasz się jaki okropny jesteś. Żyć poza schematem jest bardzo ciężko...

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...