Jesień jest zdecydowanie najtrudniejszą porą roku do lubienia. Lato kocha chyba każdy. Zima zyskuje aprobatę wśród amatorów śnieżnych szaleństw, a wiosną czuć w powietrzu zapowiedź nadchodzącego ciepła. A jesień?
Po pierwsze jest zimno.
Po drugie jest deszczowo.
Po trzecie niebo posiada wyłącznie szary kolor.
Po czwarte dni są coraz krótsze.
Po piąte nieraz można zwątpić, czy to poranek czy już wieczór.
Po szóste, nie ma chyba bardziej przygnębiającego widoku niż bezlistne drzewa.
No! W takim razie uznajmy, że zostało napisane to, co napisane musiało zostać. A teraz możemy już spokojnie przejść do pozytywnych aspektów jesieni, bo na tym blogu nie może być inaczej ;-)
Jesień nie jest dla mnie łatwą porą roku. Od kiedy tylko sięgam pamięcią, jesienią przyjmuję postawę „przetrwania”, czyli zaciskam zęby i staram się nie myśleć o tym, że „im dalej w jesień, tym gorzej.” Skupiam się zamiast tego na odliczaniu dni.
Dwie osoby w mojej rodzinie długo nade mną pracowały, abym zmieniła swoje podejście i zaczęła widzieć w jesieni te wszystkie kolory, które oni sami dostrzegają. Dwa lata temu postanowiłam dać temu podejściu szansę. Zaczęłam skupiać wzrok na słońcu – nie na deszczu. Pamiętać dni kolorowe, a pochmurne wyrzucać z głowy. Spędzać dni, nie je odliczać.
Dzisiaj nadal uczę się jak patrzeć na jesień, by nie popadać w stany przygnębienia. Patrzenie kolorami, ułatwia mi zadanie.
Za co staram się lubić jesień?
A Twoja jesień jaki ma kolor?
Po pierwsze jest zimno.
Po drugie jest deszczowo.
Po trzecie niebo posiada wyłącznie szary kolor.
Po czwarte dni są coraz krótsze.
Po piąte nieraz można zwątpić, czy to poranek czy już wieczór.
Po szóste, nie ma chyba bardziej przygnębiającego widoku niż bezlistne drzewa.
No! W takim razie uznajmy, że zostało napisane to, co napisane musiało zostać. A teraz możemy już spokojnie przejść do pozytywnych aspektów jesieni, bo na tym blogu nie może być inaczej ;-)
Jesień nie jest dla mnie łatwą porą roku. Od kiedy tylko sięgam pamięcią, jesienią przyjmuję postawę „przetrwania”, czyli zaciskam zęby i staram się nie myśleć o tym, że „im dalej w jesień, tym gorzej.” Skupiam się zamiast tego na odliczaniu dni.
Dwie osoby w mojej rodzinie długo nade mną pracowały, abym zmieniła swoje podejście i zaczęła widzieć w jesieni te wszystkie kolory, które oni sami dostrzegają. Dwa lata temu postanowiłam dać temu podejściu szansę. Zaczęłam skupiać wzrok na słońcu – nie na deszczu. Pamiętać dni kolorowe, a pochmurne wyrzucać z głowy. Spędzać dni, nie je odliczać.
Dzisiaj nadal uczę się jak patrzeć na jesień, by nie popadać w stany przygnębienia. Patrzenie kolorami, ułatwia mi zadanie.
Za co staram się lubić jesień?
Czerwony – zmieniające kolor liście.
Pomarańczowy – dynie. Ozdobne oraz te jadalne.
Brązowy (ciemny) – kasztany i żołędzie. Obowiązkowo parę sztuk na biurku.
Brązowy (jasny) – orzechy. Moje wspomnienie dzieciństwa.
Złoty – zachody słońca. Teraz jest upragniony czas mojej „dziury” i nie jest to czas deszczu – o dziwo!
Żółty – świeca. Okres palenia świeczek czas rozpocząć!
Fioletowy – wrzosy.
A Twoja jesień jaki ma kolor?
Uwielbiam posty o jesieni, bo jest okazja, żeby powiedzieć jak bardzo ją KOCHAM!! Jesień jest najlepszą porą roku. Właśnie, że uwielbiam te cudowne deszczowe dni, szybko zapadające wieczory, ciepło w domu a zimno na dworze, długie noce, nadchodząca zima i te wszystkie ciepłe potrawy jesienne, ciasta z dyni i marchewek, herbatę, która smakuje o niebo lepiej jesienią, przetwory... Lubię i wiosnę, i lato, i zimę, ale jesień kocham prostą miłością. a kolory mojej jesieni to ciemno zielony, ciemno fioletowy, pomarańczowy, brązowy... Same najpiękniejsze :D
OdpowiedzUsuńCiasto marchewkowe to zdecydowanie coś za co można pokochać jesień. Miałam w ten weekend okazję skosztować go po raz pierwszy w życiu i aż żałuję, że tyle lat żyłam w nieświadomości jego smaku ;-)
UsuńPodoba mi się Twój entuzjazm względem tej pory roku. Przede mną jeszcze, jak widzę, długa droga!
Jest kilka fajnych rzeczy:) Po pierwsze moje urodziny. Po drugie to uczucie szczęścia kiedy wchodzi się z zimnego dworu do ciepłego mieszkania i pije gorące ziółka. Po trzecie uczucie, że wszystko można usprawiedliwić, niechęć do aktywności, słodkie lenistwo pod kocykiem, brak inwencji itd... itd...
OdpowiedzUsuńZ urodzinami nie mogę dyskutować. Ja ten powód "wrzucam" do wiosny. A trzeci argument jest genialny w swojej przewrotności! ;-)
UsuńA ja robię inaczej niż większość ludzi. Na pewno mam obniżony nastrój podczas jesieni, ale to właśnie jesień najbardziej mobilizuje mnie do działań.
OdpowiedzUsuńBo myślę sobie, że jeśli podczas jesieni zmuszę się do czegoś, to w lecie to będzie pikuś.
Dlatego podczas różnych jesieni zacząłem chodzić na basen, pisać wiersze i robić inne rzeczy.
Nie taka jesień straszna;)
Ciekawa uwaga. Ja też ze sportem zawsze zaczynałam na jesień. Jak zaczęłam latem, to później porzucałam. Jak jesienią, to potrafiłam wytrwać w postanowieniu lata. Dopiero teraz o tym pomyślałam. Dzięki za spostrzeżenie ;-)
Usuńkażdego roku planuję zrobić psikus jesieni i "rozkwitnąć", ale dopada mnie zazwyczaj jakaś melancholia, widocznie jesień w psikusach jest lepsza :D
OdpowiedzUsuńniemniej dostrzegam jej zalety i jasne strony - czas przemyśleń, powoli już podsumowań, długich wieczorów... jednocześnie próba sił (przetrwam do wiosny czy nie) i chęć zapadnięcia w długi sen jesienno- zimowy (odnalazłabym się w stanie hibernacji :D) ale tak jak mówisz - trzeba zacisnąć zęby.
pozdrawiam - na przekór - ciepło i słonecznie :)
Dziękuję za ten komentarz, bo na razie jesteś jedyna, która rozumie z czym się zmagam. Wprawdzie w stan hibernacji nie chciałaby zapadać, ale i tak bez tego czuję się wystarczająco zrozumiana ;-)
UsuńJesień jest zaskakującą porą roku. Uważam, że ma w sobie tyle magi, ile żadna inna pora roku nie posiada (no, może zastanawiałabym się nad wiosną). Jesienny świat codziennie wygląda inaczej..przechodząc codziennie tę samą drogą, widzimy co innego.. Ach, uwielbiam takie stany:) Może jestem nieco dziwna :p
OdpowiedzUsuńNie, nie jesteś ;-) Masz rację, że w taki sposób rzeczywiście można uznać jesień za magiczną porę roku. I to zdecydowanie bardziej magiczną od wiosny, bo teraz te zmiany są znacznie bardziej widoczne i szybciej zachodzące.
UsuńMoja jest różnobarwna i piękna! Najpiękniejsza! Jesienią się zakochiwałam, jesienią zdarzały się w moim życiu cuda, jesień pachnie dla mnie dzieciństwem i błogością, jesień... Ach, szaleję za nią :)
OdpowiedzUsuńNawet jakbyś nie dodała tego ostatniego zdania, to widziałabym że szalejesz. Ale Ty chyba szalejesz za każdą porą roku, prawda? ;-)
UsuńUwielbiam wrzosy, świece i kolorowe liście na drzewach. W ogóle to lubię jesień, zmianę garderoby i wieczory pełne zapachowych świec i aromatycznych herbat;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Herbaty to też dobry punkt - jesienią i zimą piję ich znacznie więcej. Wtedy lepiej smakuję ;-)
UsuńJa uwielbiam jesień szczególnie za atmosferę i przepiękny krajobraz!
OdpowiedzUsuńTo ja już chyba bardziej wolę zimową atmosferę... ;-) Jesienna bywa momentami nijaka.
UsuńA co do krajobrazu, to się zgadzam.
Hehe, śnieżne szaleństwo - odśnieżanie? Nie ma to jak zima :P
OdpowiedzUsuńSwoją drogą jesień też mi się kojarzy ale z btązem i grabiami :)
Pozdrawiam ciepło
Takiej definicji "śnieżnych szaleństw" nie znałam. Unikatowa ;-) U mnie to raczej "śnieżne samobójstwo", bo mój wyjazd z domu ma z całą pewnością za dużo metrów długości ;-)
UsuńZ grabiami to słuszna uwaga, ale to już ta "późniejsza jesień", której chyba wciąż nie lubię ;-)