czwartek, 5 marca 2015

Nawyk czwarty: myśl w kategoriach wygrana-wygrana


Dzisiaj nadszedł czas na kolejny rozdział z książki S. R. Covey’a „7 nawyków skutecznego działania”. W tym tempie czytania i recenzowania, skończenie książki zajmie mi jeszcze kilka ładnych miesięcy… Nieważne. Ważne, co mam do przekazania (albo też autor książki).


Istnieje sześć paradygmatów stosunków międzyludzkich:
wygrana – wygrana” ja osiągam to co chcę i Ty osiągasz to, co chcesz, ale nie wchodzimy sobie w drogę. Osiągając cele, uwzględniamy oczekiwania drugiej strony.
wygrana – przegrana” ja wygrywam, co oznacza że Ty musisz przegrać (jak na wyścigach).
przegrana – wygrana” ja przegrywam, bo stawiam Twoją wygraną wyżej od swojej. Przy tym towarzyszy mi przeświadczenie, że „mnie szczęście i tak w życiu nie sprzyja” i „to było do przewidzenia.”
przegrana – przegrana” gdy spotyka się dwoje ludzi, każdy z nastawieniem „wygrana – przegrana”. Działają na siebie wzajemnie w taki sposób, że nikt nie może wygrać, bo każdy skupia się na tym aby druga osoba przegrała – niezależnie od strat, które sami będą musieli ponieść.
wygrana” najważniejsze jest to, abym ja dostała czego pragnę. Czy inni przegrają, czy wygrają to zupełnie mnie nie obchodzi.
wygrana – wygrana lub nie robimy interesów” dobra do stosowania na początku prowadzenia biznesu, kiedy obie strony się szanują, docierają i bardzo im zależy na współpracy, a więc i na tym aby po zakończonej transakcji obie strony odniosły równomierne korzyści.
Żadna z tych opcji nie jest najlepsza. Żadnej z nich nie można określić mianem jednoznacznie dobrej lub jednoznacznie złej. W życiu stosujemy wszystkie paradygmaty, a który obecnie – zależy od naszej aktualnej sytuacji oraz czy rozmawiamy z dzieckiem, partnerem, przyjacielem czy szefem. Ważne, by umieć odpowiednio dobrać poszczególne opcje do chwili, a w tym celu najpierw należy zdać sobie sprawę z tego co się chce osiągnąć. Bo nie można planować, iż w firmie pracownicy będą współpracować jeżeli wprowadzę taki model zarządzania, że będę nagradzać jedynie tych z wynikami. Wtedy stosuje paradygmat „wygrana – przegrana” a oczekuje owoców z paradygmatu „wygrana – wygrana”. Jest to nielogiczne, dlatego też nie ma efektów.

Czynniki, które muszą zostać wzięte pod uwagę podczas tworzenia umowy „wygrana – wygrana”:
Pożądany rezultat – określa co i kiedy powinno zostać zrobione.
Wytyczne – wyszczególniają parametry w ramach których mają być osiągnięte rezultaty.
Zasoby – określają wsparcie, zarówno w postaci ludzi, jak i środków materialnych, możliwe przy realizowaniu celów.
Kryteria oceny – ustalają poziom wykonania oraz termin oceny.
Konsekwencje – dobre i złe, naturalne i logiczne – wskazują dokładnie, co będzie efektem oceny.”

Ocena zazwyczaj jest wystawiana sama sobie. Opcja „wygrana-wygrana” jest najbardziej rekomendowana w tym rozdziale i w sumie nie dziwię się temu. Zawsze, kiedy obie strony czerpią korzyści z jakieś umowy, spotkania, przedsięwzięcia, to chętniej ze sobą współpracują (obecnie oraz w przyszłości).

Pozwolę sobie na małą dygresję w tym miejscu. W tym tygodniu miałam zajęcia z negocjacji i mieliśmy okazję się sprawdzić jaki styl negocjacyjny preferujemy. Można powiedzieć, że ćwiczenie było na tyle sprytne, że dopiero po jego wykonaniu, człowiek zdawał sobie sprawę, czym się kierował. Podzieliliśmy się na 4 grupy i w efekcie końcowym dwie grupy skończyły negocjacje z minus 120$ na koncie, a dwie inne z minus 160$. Ktoś głupio rzucił hasło, że tamci „wygrali”, bo mają tylko minus 120$. Wykładowca skomentował to słowami: a jakie ma znaczenie, czy utoniesz na 12 czy 16 metrach?  
Tak bardzo skupiliśmy na tym, żeby nikt nie miał lepiej od nas, że podcinaliśmy sobie nawzajem skrzydła. Zaprowadziło nas to donikąd. Może to dziwne, ale te ćwiczenie z całą mocą pokazało mi, dlaczego warto stosować model „wygrana-wygrana”. Teoria zawsze pozostanie teorią. Czytając o tym nawyku, popierałam go w pełni. Kiedy miałam go zastosować, nie potrafiłam. Nie potrafiłam, bo tak naprawdę go nie rozumiałam. Teraz oczywista oczywistość kole mnie po oczach. Ale podobno wśród studentów to typowe podejście. Dopiero na studiach magisterskich, kiedy studenci nie tylko posiadają wiedzę teoretyczną, ale i mają doświadczenie zawodowe, poprawnie rozumieją to zadania i każda z grup kończy wynik z plus 160$ na koncie firmy.



Na koniec, autor pokazuje jak dobrze przygotować się do przeprowadzenia procesu „wygrana-wygrana”, który składa się z czterech stopni:
Zobacz problem z drugiego punktu widzenia. Szerzej staraj się zrozumieć, a potem wyrazić potrzeby i niepokoje drugiej strony równie dobrze lub lepiej, niżby to zrobili ludzie reprezentujący tą stronę.
Określ główne sprawy i problemy.
Określ rezultaty, które dałyby w pełni zadowalające rozwiązanie.
Określ nowe możliwości ułatwiające dojście do tych rezultatów.”


Powiązane wpisy:
Co to jest paradygmat i na co on komu?
Nawyk pierwszy: bądź proaktywny
Nawyk drugi: zaczynaj z wizją końca
Nawyk trzeci: rób to, co najważniejsze
Nawyk piąty: staraj się najpierw zrozumieć, potem być zrozumiany
Nawyk szósty: synergia
Nawyk siódmy: ostrzenie piły

17 komentarzy:

  1. Też stawiam na wygrana - wygrana (przeważnie), ponieważ tak już mam, że zaraz zastanawiam się, co czuje druga strona i wiem, że tylko wtedy, kiedy ta druga stronarównież będzie czuła satysfakcję wygrana będzie pełna. Myślę, że większość problemów tak można rozwiazać czy to w pracy czy w domu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że stosowanie tego myślenia w większości przypadków nie zaszkodzi ;-) Ale patrząc realnie, byłaby to idylla, gdzie każdy z każdym chce dojść do porozumienia. I chociaż nie obraziłabym się o taki stan rzeczy, to jednak czasem trzeba np. tylko "wygrać" jak w zawodach sportowych - zwycięzca może być tylko jeden. Poza tym model "wygrana-wygrana" chyba najłatwiej stosować w przypadku osób, które znamy i na których nam zależy - wtedy łatwiej odpuścić niektóre swoje wymagania. Negocjując z osobami obcymi, jesteśmy tak przyzwyczajeni do stawiania siebie i swoich wymagań na pierwszym miejscu, że uczynienie kroku w tył, wydaje się przegraną...

      Usuń
    2. Jeśli o mnie chodzi, to naprawdę nie cierpię rywaliacji. Dlatego, od kiedy skończyłam szkołę średnią nie uczestniczę w żadnych zawodach i starajac się o coś w życiu zawsze staram się koncentrować na sobie. Ale taki już ze mnie typ i wiem, że nie koniecznie dobrze się sprawdzam w dzisiejszym, konkurencyjnym społeczeństwie. Cóż poradzić? Z naturą trudno zwyciężyć :-/

      Usuń
    3. Grunt, że Twoja natura odpowiada Tobie - reszta świata musi przyjąć Twoje podejście do świadomości i nic mu do tego :-)

      Usuń
  2. Nie wiem, jak jest w innych krajach, ale my, Polacy jesteśmy w większości zawistni, zazdrośni, jak w Dniu świra. Cieszymy się z nieszczęść innych. Nawet nie musimy wygrywać, byle sąsiad, znajomy, czy kolega z pracy też nie wygrał..
    Dobrze, że blogerzy są zupełnie inni:)
    Idealnie byłoby rozwijać się w różnych dziedzinach, a jednocześnie nie oszukiwać innych, a nawet czasami im pomagać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu przypomniała mi się modlitwa Polaka na zakończenie filmu "Dzień Świra".
      Ja na szczęście zostałam tak wychowana i mam taki system wartości, że cieszę się z innymi ich szczęściem, nie zazdroszcząc im i smucę się i chcę pomóc gdy coś im nie wychodzi.
      *
      Dobry tekst prowadzącego zajęcia :)

      Usuń
    2. Maks - ostatnio oglądałam film "Bogowie" i na wstępie pada tam zdanie: "Polak Polakowi nawet klęski zazdrości"... Niczego więcej już nie dodam.
      Ela Weronika - chociaż oglądałam "Dzień Świra", to zupełnie nie kojarzyłam tej modlitwy i specjalnie ją teraz znalazłam. Jest przerażająca. I pewnie w znacznej części prawdziwa. Ja również mam inny system wartości i inne wychowanie i w takich momentach jak ten, cieszę się, że nie mogę się "podpisać" pod taką modlitwą. Dzięki temu, jak sama wspominasz, mam w życiu więcej radości - tą swoją i cudzą ;-)

      Usuń
    3. Dokładnie o tej modlitwie myślałem, pisząc o Dniu świra.
      W filmach Smarzowskiego też są pokazane świetnie nasze wady narodowe, kompleksy itd.
      Ale mimo wszystko kocham Polaków i Polskę. Mimo wszystko:)

      Usuń
  3. Rozumiem w pełni i w dodatku w pełni popieram, ale zaraz muszę dodać, że z wielkim trudem wprowadzam w życie. Zostałam w dzieciństwie zaprogramowana na wygraną, takie programy ciężko jest rozkodować. Ale staram się, staram...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najważniejsze, że się starasz? Nic od razu nie przychodzi. A czasem system "wygrana" jest bardzo pożądanym podejściem do życia, więc wtedy masz znacznie łatwiej ;-)

      Usuń
  4. Miałem podobne zajęcia! Nazywało się to chyba "teorie negocjacji" :) Dzięki, że mi o tym przypomniałaś - bardzo cenne i życiowe informacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie wszędzie na "negocjacjach" jest ten sam program do przerobienia :-)

      Usuń
  5. Podejście "wygrana-wygrana" w życiu wymaga pewnej dojrzałości. Ale coraz częściej mi się udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno dojrzałość pomaga. Wtedy chyba lepiej widać "po co?" stosować takie a nie inne zachowanie.

      Usuń
  6. Podoba mi się paradygmat wygrana-wygrana. Otworzyłam swój mały biznes i mam zamiar zatrudnić niedługo pracownika, więc może to dobry pomysł, żeby to wykorzystać. Ma być wilk syty i owca cała :)
    Pozdrawiam i przepraszam, że trochę byłam nieaktywna... biznes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz absolutnie za co przepraszać, bo skoro nie ma Cię tu, to znaczy że biznes ma się dobrze ;-) A za to przepraszać nie możesz. Ja za to mogę gratulować jego rozwoju!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...