Nastał czas, kiedy w Internecie mnożą się treści na temat nadchodzących Świąt. Większość z nich uderza w tą samą nutę – poświęć czas na pogłębienie relacji z bliskimi, zwolnij, znajdź czas na pracę nad swoim wnętrzem, nie panikuj w kuchni itd. Dwa lata z rzędu również pisałam w tym nurcie, dlatego teraz będzie inaczej. Dzisiaj będzie o komercjalizacji, o prezentach i o tym, co większość ludzi głośno potępia „bo w święta wcale nie chodzi o prezenty”… Czyżby?
Przeszłość
Jako małe dziecko miałeś o Świętach pewne wyobrażenie, które przejawiało się w postaci rysunków (jeżeli zaliczałeś się do grupy tych bardziej utalentowanych) lub kolorowanek (jeżeli jednak byłeś mniej utalentowany). Forma artystyczna znajdywała swoje ujście zarówno w postaci Mikołaja i bombek, ale przede wszystkim rysowało się choinki a co za tym idzie i górę prezentów. Choinka nigdy nie stała sama sobie. Pod jej gałęziami były przeróżne paczki, a każda pokolorowane na inny kolor, bo to dopełniało radosny obrazek.Natomiast nigdy nie natknęłam się w kolorowankach na obrazek rodzinnej wieczerzy wigilijnej. Albo rodziny stojącej wokół pianina i śpiewającej kolędy. To już prędzej pojawiał się bałwan (ale też zazwyczaj już ulepiony, a nie w trakcie procesu tworzenia). Zapewne odpowiedź dlaczego tak jest leży w tym, że w takim obrazku dla dziecka nie ma niczego atrakcyjnego. Kolorowanie ludzi? Phi! Nuda!
Dlatego, kiedy Pani w przedszkolu prosiła o narysowanie czegoś związanego ze świętami, malowałeś choinkę. I prezenty. Ja również to robiłam, a rysowanie symetrycznego drzewka doprowadzało mnie do szału. Tym bardziej, że mojej mamie wychodziło to za każdym razem, kiedy ją tylko o to poprosiłam. I to jeszcze rysowała jakby od niechcenia! A ja z całym swoim dziecięcym wdziękiem czyli maksymalnym przyciskaniem ołówka do papieru oraz wyciągniętym językiem, nie potrafiłam osiągnąć choćby zbliżonych efektów.
Potem nastał ten okropny czas, kiedy dowiedziałeś się, że Święty Mikołaj nie istnieje a prezenty kupują Ci rodzice i Dziadkowie. I wtedy też okazało się, że przed Świętami w Twoim kalendarzu pojawił się nowy obowiązek jakim było kupowanie lub robienie prezentu dla rodziców. Nie zaprzeczaj, że wcale to nie był obowiązek a przyjemność. I tak nie uwierzę. Przynajmniej z początku.
Później dorosłeś na tyle, że zacząłeś dostrzegać w tych prezentach coś innego. Nagle to, co powtarzano Ci od dawna nabrało sensu. Dawanie prezentów dostarczało więcej radości niż ich otrzymywanie. To był czas, kiedy aktywnie udzielałeś się przy przygotowaniach świątecznych, nad prezentem dla bliskich rozmyślałeś od tygodni, a w wieczór wigilijny choinka z prezentami stała się miłym akcentem, a nie obiektem pożądania jak dotychczas.
Teraźniejszość
Gdyby nie „akcent” prezentowy na Święta, niektóre firmy nie wychodziłyby na plus w swoim bilansie. Marketing ma używanie, przedsiębiorcy zacierają ręce a pracownicy wyrabiają nadgodziny. Grudzień to zwariowany okres. Wiem, że zaraz w komentarzach pojawi się uwaga, iż ozdoby świąteczne pojawiają się już z początkiem listopada. Tak, zgadza się. Tylko, że wtedy mało kogo one obchodzą – już prędzej są krytykowane i uznawane za niepożądane. Dopiero w grudniu czuć powoli świąteczną gorączkę zakupową. Na tydzień przed świętami robienie zakupów spożywczych jest już nielada wyczynem – wiem, bo stałam w kolejce jako 30. osoba a zazwyczaj ludzi jest mniej niż dziesięcioro. To okres, kiedy robię co mogę by omijać centra handlowe, bo ten natłok ludzi źle na mnie działa – wprowadza dziwną nerwowość i irytację na wolniej poruszających się klientów. A od przecen boli mnie głowa, bo „może jednak jeszcze jeden sweter nie jest takim głupim pomysłem?”.Moim rozwiązaniem była ucieczka od tego i zaszycie się w sobotę w bibliotece (gdzie może przewinęło się z 10 osób za mój cały czas pobytu) a niedzielę spędziłam na liczeniu zadań. Takim oto sposobem mogę wrócić do domu z trochę lżejszą głową, bo nadrobiłam zaległości z dwóch przedmiotów. Wniosek: ucieczka ma swoje plusy.
Wracając do wątku „prezentowego”. Zapewne wiesz, że z prezentami można zrobić trzy rzeczy.
Po pierwsze możesz je otrzymać. Ustaliliśmy jednak, że ten etap masz już za sobą. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale dopiero w tym roku obejrzałam film pt. „Grinch”. Przez „obejrzałam” mam na myśli, że zrobiłam to po raz pierwszy w swoim życiu. Kevina znam na wylot, ale Grinch jakoś nigdy nie wpadł mi w oko. Ten film bardzo dobrze obrazuje idee, że „w święta nie chodzi o prezenty”. Zostało tam przedstawione istne wariactwo przedświąteczne, ale w sumie niewiele odbiega od dzisiejszych standardów.
Po drugie prezentami możesz obdarowywać innych. To z kolei jest przypadek, który dostarcza niesamowicie wiele frajdy. Od jakiegoś czasu uwielbiam patrzeć na twarze osób obdarowanych. Przekonuję się wtedy, że każdy z nas ma coś z dziecka, bo nieraz i dorośli delikatnie potrząsają paczuszką, próbując odgadnąć jej zawartość przed rozpakowaniem.
Po trzecie nie wiem czy próbowałeś obdarowywać siebie samego? Przecież też zasługujemy na odrobinę miłości własnej, prawda? A może uważasz, że prezent dla samego siebie to wariactwo albo marnotrawienie pieniędzy? Dlaczego? Przecież Tobie również należy się co nieco, bo przecież byłeś grzeczny przez cały rok, prawda? Daj sobie trochę radości. Spraw sobie coś, co naprawdę Cię ucieszy, a co to jest, to już sam wiesz najlepiej ;)
Przyszłość
Czyli jak będą wyglądać Twoje najbliższe Święta? I te następne? I kolejne? Kupisz ten sam prezent co roku, bo przecież „sweter zawsze się znosi”. A może postawisz na indywidualność i dobierzesz prezent do potrzeb obdarowanego? Moja koleżanka powiedziała mi ostatnio, że „uwielbiam kupować praktyczne prezenty”. Niby oczywiste i banalne, a jednak byłam o krok od zakupu kolejnego drobiazgu w stylu: będzie stało i łapało kurz. Na szczęście w porę oprzytomniałam i w tym roku, postawiłam przede wszystkim na użyteczność. I wiesz co? Nie mogę się doczekać uśmiechu na twarzy bliskich.Mam jeszcze jeden prezent. Taki niematerialny – wracam do domu dzień wcześniej o czym nikt nie wie. I przypuszczam, że wtedy zobaczę większy uśmiech na twarzy rodziców niż w samą Wigilię, kiedy już się mną zmęczą do tego czasu ;)
I pamiętaj o sobie, dobrze? Nie chodzi o to, by napędzać koniunkturę i wydawać miliony. Ale Święta to przede wszystkim czas radości i szczęścia. Pomyśl nad tym, jak to szczęście zmaksymalizować przez najbliższe kilka dni. Zapewniam Cię, że masz teraz przed sobą najłatwiejszy czas na to. I dobry powód na odrobinę szaleństwa ;) Bo prezenty dają szczęście - a najbardziej temu, kto obdarowuje. Powodzenia!
Z cyklu:
1. O szczęściu piszą ludzie szczęśliwi, czyli o nie wszystkie oskarżenia należy się gniewać
2. Sport może dać Ci szczęście. Nie wierzysz – spróbuj! Nie wiesz jak – przeczytaj!
3. Postanowienia noworoczne - źródło szczęścia czy frustracji?
Tak, to prawda. Dawanie innym prezentów, czy np. pomaganie wpływa bardzo pozytywnie na osobę, która to robi.
OdpowiedzUsuńChciałam Ci życzyć szczęśliwych, spokojnych świąt z uśmiechem na twarzy, czerpania radości z każdej drobnej chwili. Buziaki !:)
O! Widzisz wolontariat również się tutaj świetnie wpisuje. Nie pomyślałam o tym wcześniej, bo jednak za bardzo poszłam w komercjalizację...
UsuńSerdecznie dziękuję za życzenia ;) Tobie również życzę szczęśliwych Świąt - takich z prezentami zarówno materialnymi jak i tymi licznymi drobnostkami niematerialnymi, a bez których jednak tych Świąt by nie było ;)
W mojej rodzinie jest zwyczaj obdarowywania się prezentami tylko na Mikołajki, dzięki temu święta są wolne od komercji :) Nikt nie oczekuje prezentów pod choinką i nikt ich nie dostaje. Za to wszyscy niecierpliwie oczekują wigilii, wspólnej pasterki i śpiewania kolęd. Ja uwielbiam obdarowywać moich bliskich, ale wiem, że dając im prezent na święta,tak naprawdę pokrzywdziłabym ich... :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że podoba mi się ten pomysł z prezentami tylko i wyłącznie na Mikołaja - genialne rozwiązanie dylematu czy w Święta liczy się rodzina, czy prezenty? Poza tym omija Cię stanie w długich kolejkach i przeciskanie się przez tłumy w sklepach.
UsuńJako małe dziecko starałam się dociec, kto w Święta przynosi prezenty skoro 6 grudnia robi to Mikołaj... Miałam mętlik w głowie, a w zależności kogo pytałam, to dostawałam odmienne odpowiedzi, że Mikołaj albo Dzieciątko. Druga osoba była dla mnie całkowitą abstrakcją i z wygody wybierałam Mikołaja. Ale jednak zawsze mi się to kłóciło ;)
Jako dziecko czekalam na prezenty z niecierpliwoscia. Wiem, ze rodzice oszczedzali pieniazki przez caly rok, bysmy chociaz w Swieta dostali jakies "porzadne" upominki.
OdpowiedzUsuńOd kiedy stalam sie pelnoletnia I wyjechalam za granice , to ja uwielbialam obdarowywac, powodowac usmiech, radosc, nadzieje...
Lubie tez dostawac prezenty, szczegolnie te robione samemu. Cos pieknego!!! Takie prezenty sa do niezastapienia przez zadne inne. A co mnie najbardziej cieszy? Ze mam 10 wolnego I mozemy wszyscy pobyc razem, jak prawdziwa rodzinka.
Spokojnych Swiat.
Taki dłuższy wypoczynek połączony ze Świętami to super sprawa! Wtedy łatwiej wrzucić na wolniejszy bieg no i miło jest, kiedy po takim świętowaniu nie trzeba od razu następnego dnia wracać do spraw przyziemnych a można jeszcze troszkę poleniuchować. Wypoczywaj! Szczęśliwych Świąt!
UsuńNiestety, ale uważam, że 70% spotkań jest tylko po to by to odbębnić, dostać prezenty i się najeść. Nie ukrywam, że u mnie też coraz bliżej do takich skłonności... Kiedyś świętami żyło się dłużej. W święta jadło się rzeczy, których na codzień nie było. Były mega filmy, których wcześniej się nie oglądało. Teraz niestety czas goni wszystkich i wszystko tak po łebkach...
OdpowiedzUsuńJa się ogromnie cieszę z tego, że przez Święta w ogóle nie oglądamy telewizji. To naprawdę czas dla nas. A co do spotkań świątecznych, to nie mam doświadczenia, bo Święta zawsze spędzaliśmy u siebie a tutaj trudno powiedzieć "dzięki i cześć!", bo jednak mieszkamy w tym samym domu ;) Może to naiwne myślenie, ale czy to wszystko jest po łebkach czy też nie, zależy od nas bo mamy mega wpływ na wiele rzeczy jak choćby to kogo na te Święta zaprosimy. Uwierz, że to naprawdę wiele zmienia - przetestowałam i polecam.
UsuńCała ta świąteczna otoczka jest sztuczna i komercyjna (cieszą się galerie handlowe i banki udzielające kredytów), ale i tak ją kochamy i dajemy się wciągnąć.
OdpowiedzUsuńNienawidzę zakupów, nienawidzę galerii handlowych, ale lubię te święta. Trudno o oryginalny i użyteczny prezent, dlatego fajnie, że Ty takie robisz:)
Życzę Ci radosnych i rodzinnych świąt:)
W tym szczególnym okresie też nienawidzę galerii i z radością omijam je szerokim łukiem. Chociaż czasem i w zwykłych sklepikach można się nieźle nastać w kolejce.
UsuńZ tą oryginalnością to bym nie szalała, bo to rzeczywiście trudne ale czasem udaje się i takie sprezentować :)
Szczęśliwych Świąt!
Chyba masz racje, przecież o prezenty też chodzi. Mój kuzyn zawsze bardzo się cieszy, gdy dostaje prezent i chce otworzyć go najszybciej, chociaż wcale nie jest mały, bo w tym roku poszedł do pierwszej liceum. Prezenty często sprawiają innym radość, a w mojej rodzinie chyba jemu najbardziej. Oczywiście miłe jest obdarowywanie kogoś. Jeśli chodzi o prezenty praktyczne, to mama co roku mnie się pyta, czy czegoś nie potrzebuję albo coś mi się skończyło, dzięki czemu mam okazję dostać coś co po prostu jest mi potrzebne.
OdpowiedzUsuńKiedy moja mama nie ma pomysłu, to również mnie o to pyta, ale mamy taką umowę, że ja jej robię listę np. 5 rzeczy, które bym chciała, a ona kupuję jedną czy dwie z nich i dzięki temu mam niespodziankę. Bo też jestem jak małe dziecko i chyba mi się to nie zmieni. Uwielbiam niespodzianki i jakoś trzeba sobie w takiej sytuacji radzić ;) Poza tym kiedy sama chodzę za prezentami dla bliskich, to widzę że taka "lista z propozycjami" niesamowicie ułatwia sprawę. Chyba właśnie zrozumiałam skąd ta idea pisania listów do Mikołaja!
UsuńW tym roku nawet zdziwiłam się,że nikt mnie nie pytał, co bym chciała dostać. Okazało się,że mama doskonale wiedziała, co mi się zepsuło i czego mi brakuje, a ja nie spodziewałam się,że to dostanę i też miałam niespodziankę. Myślę,że takie listy do dobry pomysł.
UsuńBardzo dobre, pod warunkiem że zostawiają trochę wolnej ręki kupującemu ;) Super, że i Tobie niespodzianka udała się w tym roku. Twoja historia pokazuje, że najlepsze pomysły na prezenty można wymyślić, jedynie uważnie słuchając bliskich. Całkiem proste!
UsuńTwój aktualny nagłówek kojarzy się z tęczą LGBT. To zamierzone? :-P.
OdpowiedzUsuńNie, całkowicie niezamierzone.
UsuńA mi nie zależy ani na prezentach ani na świętach. Z rodziną spędzam dużo czasu, więc w święta nie mam czego nadrabiać.:) Denerwuje mnie natomiast atmosfera sprzątania i gotowania, którego nie lubię i szkoda mi na to czasu :D
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale - atmosfera niby przedświąteczna a generalnie to spięcia i zmęczenie wysuwa się na pierwszy plan zamiast radości. Też tego nie lubię ;)
UsuńPrezenty to dawanie, czyli wszyscy lubimy obdarowywać :-) Szkoda, że uwidocznia się ona głównie z okazji świąt. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńUwidocznia się ta cecha, jaką jest czerpanie radości z obdarowywania. (Uzupełniam, bo coś tu nie po "polskiemu" napisałam...)
UsuńZrozumiałam od razu tzw. skrót myślowy ;)
UsuńCoś jest w tym, co piszesz. Od kilku lat już obdarowywanie innych sprawia mi taką wielką frajdę, że niczym przy tym jest dostawanie prezentów. Mam nawet wrażenie, że trochę przesadziłam z prezentami dla juniora, ale radości mieliśmy z tego mnóstwo oboje.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że z kupowaniem prezentów dla najmłodszych bardzo łatwo przesadzić ;) Najważniejsze, że prezenty się spodobały!
Usuńczyli na "dzień dobry" zrobiłaś swoim rodzicom niespodziankę :)
OdpowiedzUsuńspokojnej końcówki świąt, regeneracji i nabrania sił na dalszą realizację planów :)
Z tymi siłami trafiłaś w sedno :)
Usuń