piątek, 25 października 2013

Czy sama sobie dajesz szansę?

Jesteś dla siebie surowym sędzią, czy najlepszą przyjaciółką? Ostrym krytykiem, czy raczej pobłażliwą starszą siostrą?

Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, jaki właściwie masz do siebie stosunek?

Sędzia to osoba, która wydaje wyrok: winna lenistwu; rzadziej niewinna z braku dowodów. Krytyk szepcze na ucho: ta porażka to Twoja wina, bo nie chciało Ci się dopatrzeć projektu.

Kładziesz się do łóżka, analizując dzień. Rano byłaś zadowolona, bo przygotowałaś sobie plan działania, ustaliłaś priorytety i wyszło, że czasu masz aż nadto. Sama nie wiesz jak to możliwe, że o kupnie szamponu zapomniałaś, na pranie zabrakło Ci czasu, a przeczytanie kolejnego rozdziału książki wydaje się być ponad Twoje siły. A planowałaś jeszcze na jesień rozpocząć kurs językowy…

Co robisz po dniu, w którym wszystko „szło pod górkę”? Poddajesz się i mówisz, że listy nie są dla Ciebie? Ignorujesz fakt, że czas przepływa Ci przez palce? A może zarzucasz sobie lenistwo i złą organizację czasu? Czy siadasz po takim dniu i analizujesz przyczynę swojego niepowodzenia?
Może tak i wtedy mówisz sobie: „kurczę, dzisiaj zawaliłam, ale obiecuję poprawę.”

Co robi przyjaciółka?

Przyjaciółka zawsze Cię wesprze i stanie po Twojej stronie (nawet jeżeli nie do końca wie, która to strona). Przyjaciółka wysłucha Twojej historii nieudanego dnia, o złym szefie, niesprawiedliwym wykładowcy i kiepskiej pogodzie. Na koniec dorzuci komentarz, że wszystko wyraźnie sprzysięgło się przeciwko Tobie.

Jak myślisz, która z tych postaw jest dla Ciebie dobra?
Pierwsza postawa, kiedy przyznasz się sama przed sobą, że popełniłaś błąd, niczego w Twoje życie nie wniesie. Jutro ten błąd powtórzysz. Albo za tydzień. Zapytajcie studenta w czasie sesji, co by zmienił, gdyby mógł? Zapewne odpowie: uczyć się więcej/ zacząć się uczyć wcześniej. Wniosek? Po maksymalnie stresującej sesji (zaliczonej) pojawia się postanowienie poprawy. Ale nic z tego nie wyniknie. Chyba, że…




Co robi krytyk?

Jako swój krytyk, oceniasz same wyniki: niezrealizowany projekt, oblany egzamin, byle jak napisane wypracowanie. Nie analizujesz swojego „dlaczego”. Przecież nie uczysz się po to, by oblać (na złość profesorowi?). Nie piszesz wypracowania z założeniem, że będzie gorsze niż przeciętne w oczach wykładowcy.

Dlaczego?

Jeżeli materiał na egzamin był trudny (a to, co jest dla nas trudne/niezrozumiałe – a więc mało przyjemne – odkładamy w czasie jak długo się da), a wypracowanie było na temat, który Cię nie interesuje, to może właśnie znalazłaś swoje „dlaczego” :-)

Jako krytyk masz odwagę wziąć winę na siebie, ale musisz przeanalizować DLACZEGO stało się tak, a nie inaczej. Następnie zdefiniuj słowo „poprawa”. Jak DOKŁADNIE ma ona wyglądać. Czy oznacza, że w następnym semestrze poświęcisz godzinę tygodniowo więcej na czytanie podręcznika z trudnego przedmiotu? A może poprawa to „tylko” walka z tzw. złodziejami czasu?

Przyjaciel też jest dobry, szczególnie w początkowej fazie. Bo każdy miewa gorsze dni, kiedy potrzebujemy, by ktoś nas wsparł, a nie po nas krzyczał. Na chwilę bądźmy dla siebie najlepszą przyjaciółką, która powie: „Ok. Popełniłaś błąd. Fakt. Każdemu się zdarza. Dobra wiadomość jest taka, że to przeżyjesz.” I na tym zakończ. Potem przejdź do motywującego Cię krytyka i zapytaj siebie co KONKRETNIE poszło nie tak? Jak tego w przyszłości uniknąć? Jak lepiej przygotować się do takiej sytuacji?

Daj sobie szansę.

Nie pobłażaj sobie jako przyjaciel i nie wmawiaj sobie, że pech Cię prześladuje. Nie oceniaj się jednak zbyt surowo za brak oczekiwanych efektów. Bo może są one wynikiem stawiania sobie nierealnych terminów? Daj sobie szansę, by następnym razem pokazać się z lepszej strony. Nie zabieraj się do zadania z myślą: ostatnim razem się nie udało to pewnie i teraz poniosę klęskę. Jeżeli takie myśli będą Ci towarzyszyć, to sama sobie tą klęskę zapewniasz w momencie podjęcia działania. Dawanie sobie szansy, to stwarzanie możliwości, by cały czas stawać się lepszą wersją samej siebie: lepiej doinformowaną, z większym doświadczeniem, dobrze zorganizowaną.

Tytułowa szansa to nie szansa na wybaczenie i rozgrzeszenie. To można dostać w konfesjonale. A Tobie przecież zależy na szansie na nowe życie. Na życie pełne szczęścia. Tylko uwierz, że zależy to od Ciebie i Twojego wyboru.

7 komentarzy:

  1. jestem swoją przyjaciółką w usprawiedliwianiu niechęci do sprzątania ;D i do nauki czasem też, ale teraz posiadanie współlokatorki i twardych zasad zmusiło mnie do zaprzestania praktyki "odsuwania" i wyszło mi na dobre;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czym polega praktyka "odsuwania"?

      Usuń
    2. zrobię to za 5 minut, o pełnej godzinie, za chwilę :D

      Usuń
  2. Haha, bardzo ciekawy temat :)
    Chyba muszę się nad tym bardziej zastanowić :) ale na pewno jestem krytykiem i przyjaciółką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ;-) Chyba nie można być tylko jednym - trzeba znaleźć równowagę :D

      Usuń
  3. Drugi tekst i zaczynam czuć się tutaj jak u siebie. Wygląda na to, że prezentujemy zbieżne podejście do życia. Zawsze staram się myśleć pozytywnie i szansę na odmianę trudnych sytuacji widzieć w swoich wyborach i w swoich czynach. Nie jestem sędzią, ani krytykiem. Jestem sobą, który chce się rozwijać i nie załamuje rąk przy pierwszej porażce. To działa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu podziękuję za miłe słowa.
      Czasem myślę, że bez optymizmu w życiu, to nic tylko siąść i płakać. Trudno go utrzymać jak piętrzą się przeciwności, ale bez niego jeszcze trudniej je pokonać. Natomiast kiedy człowiek ma cel i nie poddaje się przed byle jaką przeszkodą, może osiągnąć naprawdę wiele w swoim życiu. Zazdroszczę patentu na siebie. Ja to wciąż balansuję pomiędzy krytykiem a przyjacielem. Ale jestem coraz bliżej wypracowania u siebie "złotego środka".

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...