poniedziałek, 30 czerwca 2014

Co szesnastolatka wie o szczęściu?

Koniec roku szkolnego/akademickiego zawsze wiązał się dla mnie z porządkami. Teraz na studiach nawet bardziej niż w szkole średniej. Wynika to z faktu, że z wiekiem coraz bardziej bałaganię ;-) A tak na poważnie, studia to niekończące się ilości kartek, karteczek, notatek, które w czasie sesji wychodzą ze swoich miejsc tylko po to, by utrudnić późniejsze odnalezienie czegokolwiek. W zeszłym tygodniu robiłam porządki w biurku i natknęłam się na moje wypracowanie z liceum. Z tego co kojarzę, mieliśmy napisać jak rozumiemy szczęście. Wypracowanie przeleżało kilka ładnych lat w mojej szafie po pierwsze dlatego, że zostało ocenione na piątkę, a poza tym mam do niego sentyment i nie mogłam go zwyczajnie wyrzucić. Chyba rzeczywiście nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Kiedyś napisałam wypracowanie o szczęściu, by teraz móc pisać o nim blog ;-) Kto wie, może to jego geneza? Podświadome dążenie do tego, co mam teraz? Bo ja zawsze wolałam być optymistką niż pesymistką a szczęście wiele dla mnie znaczyło.

Dzisiejszy wpis ma lekką wakacyjno-sentymentalną nutkę ;-) Zobaczcie jak kiedyś postrzegałam szczęście i jak niewiele się to zmieniło w stosunku do dnia dzisiejszego.
 
„Chciano za szczęściem rozpisać listy gończe,
ale nikt nie umiał podać jego rysopisu.”
/Wiesław Brudziński/

Dzieciństwo jest wspaniałym okresem w życiu. Zadajemy wtedy najwięcej pytań, ponieważ jesteśmy ciekawi świata. Ich abstrakcyjność albo prostota nikogo nie dziwią, bo wydają się normalne dla tego wieku. Kiedy natomiast rośniemy i nasze pytania stają się coraz trudniejsze, sięgamy po różne słowniki i encyklopedie w celu znalezienia fachowej odpowiedzi. Biorąc do ręki np. Słownik Języka Polskiego, możemy znaleźć trzy definicje szczęścia:
- powodzenie w jakichś przedsięwzięciach, sytuacjach życiowych itp.
- uczucie zadowolenia, radości; też: to wszystko, co wywołuje ten stan
- zbieg pomyślnych okoliczności
Ale czy szczęście naprawdę można wytłumaczyć jednym, schematycznym wzorem, szerzej nazywanym definicją? Czym jest to szczęście i jak wygląda?

Myślę, że dla każdego szczęście jest czymś innym i dlatego różnie je pojmujemy. Biorąc za przykład wypowiedzi św. Augustyna, to za szczęście powinniśmy uznawać tylko dążenie do Boga, bo On jest sam w sobie radością. I jest to jedyne, prawdziwe szczęście, które jest niezmiernie trudne do osiągnięcia, ponieważ ciało i duch muszą się tutaj ze sobą porozumieć i dojść do kompromisu, Oczywiście inni ludzie, którzy nie żyją w Bogu, również mogą byś szczęśliwi, ale jest to zupełnie inna odmiana szczęścia, dająca mniej radości, będąca szczęściem niepełnym.

Współczesny model szczęście ma swoją materialną postać. Zazwyczaj wygląda jak willa z basenem. Stojącym obok luksusowym samochodem i kontem w banku, na którym liczba składa się z kilku zer. Teoria ta ma punkt styczny z definicją św. Augustyna, ponieważ obie uznają szczęście za coś bardzo trudnego do osiągnięcia. Czasami kiedy nie mamy możliwości spełniania tych wygórowanych marzeń, obniżamy poprzeczkę. Wtedy za szczęście uznajemy chociażby kolejny, nowy dzień. Albo to, że bliska nam osoba przeżyła wypadek samochodowy, „pokonała” chorobę… Kiedy stajemy w obliczu tragedii, wtedy pojęcie „szczęścia” zmienia się diametralnie.
Dla osoby chorej na białaczkę szczęściem jest każdy nowy dzień, który należycie docenia i spędza go z rodziną.
Dla rodziców szczęściem są ich dzieci, kiedy to codziennie im się przypatrują i z rozbawieniem spoglądają na ich zmagania dotyczące chociażby zawiązania butów.
Zakochani stanowią szczęście sami dla siebie. Wiedzą, że istnieje ten ktoś, kto będzie przy nich, kiedy najbardziej tego potrzebują.

Jeśli chodzi o moje szczęście, to nie ma ono określonego wzoru, Na pewno nigdy nie jest takie samo, bo zawsze wynika z czegoś innego. Należę do grupy osób, które nie mierzą wysoko. Dla mnie szczęściem jest moja rodzina, jej wsparcie oraz czas, który zawsze dla mnie znajdują. Są też znajomi, wśród których mogę być naprawdę sobą i nie muszę nikogo udawać. Szczęście dają mi proste słowa, czyny i gesty. Najbardziej zawsze wzrusza mnie uśmiech dziecka – jest tak bardzo szczery, że wprost trudno go nie odwzajemnić.



Bolesław Prus napisał kiedyś: „Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie – nie zrobi zawodu; przyjdzie – zrobi niespodziankę.” Oczywiście można poświęcić całe życie na wzbogacanie się o rzeczy materialne i ostatecznie wybudować tę willę. Można również cieszyć się każdym dniem i doceniać go. On, w odróżnieniu do willi się nie powtórzy. Prawdziwym szczęściem jest docenianie drobiazgów tzw. małych cudów, którymi los nas codziennie obdarza w postaci promieni słońca, czułych słów, szczerych gestów.

14 komentarzy:

  1. Znajomy mi temat ;) Rok temu broniłam pracy dyplomowej na temat szczęścia współczesnej młodzieży :) Najogólniej mówiąc - nie ma definicji szczęścia. Są jedynie uwarunkowania, które je kształtują. Dla każdego szczęście będzie czymś innym. Przykre jest tylko to, że większość ludzi utożsamia szczęście z posiadaniem, z którym tak naprawdę nie ma nic wspólnego, ale to już dłuższa dyskusja ;)
    Fajnie, że w liceum mogliście/musieliście zastanawiać się nad tym pojęciem. Ogólnie szkolnictwo zapomina o przekazywaniu pewnych istotnych wartości życiowych młodzieży stawiając wyłącznie na wiedzę. Przeprowadzałam badania na licealistach, które wykorzystałam później w swojej pracy i niestety uczniowie skarżyli się, że współczesna szkoła nie uczy radości życia.
    Świetny wpis !

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super temat na pracę dyplomową :-) Czuję, że rozwinęłabym wtedy skrzydła!
      Co do tego, czego uczy szkoła... Mam wrażenie, że w szkole za bardzo skupiamy się na tym, co było. Grzebiemy w historii, uczymy się o patriotyzmie, ruchach wyzwoleńczych i... kiedy przychodzi co do czego, to nie wiemy jak żyć współcześnie. Nie da się ukryć, że czasy o których się uczymy, a te w których żyjemy są do siebie niepodobne. To dobrze. Tylko tak sobie myślę, że edukacja w Polsce nie dostrzega zmian i wciąż uczymy się tych samych rzeczy, których uczyli 50-70 lat temu...
      Czy można w takim razie powiedzieć, że miałam szczęście? Chyba nie. To jedynie przypadek takiego wypracowania. Przecież samodzielne myślenie nie było i niestety nie będzie w modzie...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jak na 16-latkę rewelacyjne wypracowanie:) Temat stary jak świat i cały czas aktualny. Prostej recepty na osiągnięcie pełni szczęścia nie znaleziono i konia z rzędem temu, kto to ubierze w proste słowa, a jeszcze lepiej w praktyce udowodni, że jest to możliwe. Ja takiej osoby nie znam. Każdy ma jakąś tęsknotę w sobie, której nie może zaspokoić. W naszym życiu płyniemy sinusoidą. Czasem też wydawało mi się, że jestem tak blisko odpowiedzi, tuż... a potem w dół. Dobrze, że zawsze po spadku jest wzlot:) A co do szczęścia, mam wrażenie, że właśnie po to znaleźliśmy się na Ziemi, żeby dążyć do znalezienia odpowiedzi na pytanie: "kim jestem?". Czuję, że właśnie znalezienie tej odpowiedzi jest warunkiem osiągnięcia pełni szczęścia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję ;-) Teraz w sumie myślę bardzo podobnie, ale zapewne ubrałabym to w inne słowa.
      Przyznaję, ze ciekawa teoria z tym, dlaczego tutaj jesteśmy. Podoba mi się i przemawia do mnie. Jednocześnie, czytając co napisałaś wcześniej, można wysnuć wniosek, że nigdy nie odnajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Bo raz czuję się radosna i niezwyciężona, a kiedy indziej mam wrażenie, że jeden lekki podmuch wiatru mnie przewróci. A więc zmieniam się zależnie od sytuacji, dnia i nastroju. Jak w takim razie szukać odpowiedzi na pytanie: kim jestem? Może wystarczy zwyczajnie zadowolić się szczęściem dnia codziennego... To chyba najprostsze rozwiązanie. Bo przecież nie można mieć wszystkiego ;-)

      Usuń
  3. To co napisałaś na końcu jest sednem - szczęśliwi ludzie potrafią cieszyć się z drobiazgów.
    Co do bałaganu - podobno Karoliny mają do niego szczególną skłonność - i sama tak się przed sobą trochę usprawiedliwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że imię Karoliny jest kojarzone z bałaganiarstwem. Właściwie nie mam skłonności do "bałaganienia". Wyjątkiem są sesje, kiedy przestaję panować nad tym co się dzieje w moim pokoju. Wtedy wszystko zaczyna żyć własnym życiem i zmienia miejsca bez mojej zgody oraz nie wraca do siebie bez względu na moje prośby. Poza tym wyjątkowym okresem, trzymam porządek, bo tylko w czystym otoczeniu dobrze mi się myśli ;-)

      Usuń
  4. Wspaniale wypracowanie, jak na 16 latke to bylas bardzo dojrzałą osoba, pięknie napisane. Masz racje najlepiej cieszyć się ze wszystkich drobiazgów, wszystkich małych rzeczy. Czasami wystarczy nam uśmiech drugiej osoby i juz czujemy się lepiej.
    Szkoda,ze u mnie w liceum nie omawialismy tak ważnych tematów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do uśmiechu, to najlepsze są uśmiechy małych dzieci. Rozbrajają i nie pozwalają zostać obojętnym ;-)
      Jak tłumaczyłam wyżej, u nas takie wypracowania to była naprawdę rzadkość.

      Usuń
  5. nie przyjdzie nie zrobi zawodu - uwielbiam to zdanie ;-) Trzeba starać sie samemu o swoje szczęście i dokładnie wiedzieć czym ono jest, skad przychodzi. Wiele dzisiaj źle pojmuje swojeszczęście i prowadzi puste życie. a to szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście wolę drugą część: przyjdzie - zrobi niespodziankę ;-)
      Masz rację, że najważniejsze to odnaleźć swoje szczęście, ale jednocześnie jest to najtrudniejsze zadanie jakie przed nami stoi.

      Usuń
  6. szczęście ciężko "zdobyć", jeszcze ciężej utrzymać, ale gdyby było na wyciągnięcie ręki, nie doceniałoby się go tak bardzo. to ulotne chwile, których się nie zaplanuje i nie przewidzi. każda definicja jest dobra. dużo zależy od podejścia człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby było na wyciągnięcie ręki, to zapewne nie nazywałoby się szczęściem ;-)
      Co do definicji, to zapewne jest ich tyle, ile ludzi. Każdy postrzega szczęście na swój sposób i nie można mówić o wyższości jednej nad drugą. Wszystkie są dobre.

      Usuń
  7. Skoro pisałaś takie wypracowanie - ja pewnie też musiałam takie stworzyć. Ale niestety chyba nie mogło liczyć na moją łaskawość (w przeciwieństwie np. do wypracowania z gimnazjum o przyjaźni:) ). Muszę powiedzieć, że zgadzam się z 16letnią Tobą :) Zapewne wtedy tez się zgadzałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je zostawiłam przez mój sentymentalizm ;-) Poza tym nie pamiętam dokładnie, czy temat był dowolny, czy typowo o szczęściu... Może masz coś innego?

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...