środa, 6 maja 2015

"Poradnik..." nie jest dla każdego

Co robić, kiedy pogoda za oknem nie zachęca do wychylenia nawet koniuszka nosa poza drzwi? Można sprzątać, pisać pracę dyplomową, zobaczyć nowy odcinek serialu, pójść do pracy/ na uczelnię i można … poczytać!


Wspominałam ostatnio, że obok łóżka piętrzy mi się całkiem ładny stosik książek, który zaczęłam metodycznie zwalczać. Skończyłam właśnie czytać książkę „Poradnik przetrwania w życiu” B.Gryllsa. Pozycja trafiła w moje ręce całkiem przypadkiem, dzięki koleżance ze studiów. K. była pod jej ogromnym wrażeniem, więc od słowa do słowa, ustaliłyśmy że w najbliższym czasie mi ją pożyczy. Słuchając entuzjazmu w głosie koleżanki, mimowolnie zastanawiałam się, co takiego posiada w sobie ten poradnik? Czym mnie zaskoczy?



Rozbierając temat na czynniki pierwsze – sam tytuł książki – „Poradnik przetrwania w życiu” nasuwa mieszane skojarzenia. Bynajmniej nie chodzi o słowo poradnik, bo np. „poradnik pozytywnego myślenia” brzmi całkiem ciekawie. Natomiast tematyka „przetrwania” może mieć trochę zabarwienie negatywne. Sugeruje, że życie można „przetrwać” – nie: „przeżyć jak najlepiej”. Wiem, że czepiam się słów, ale jednak musiałam skomentować sam tytuł, bo do dnia dzisiejszego nie potrafię jednoznacznie określić czy tytuł to tylko "chwyt reklamowy" czy "nazwanie rzeczy po imieniu".

Książka liczy ponad 270 stron, co mogłoby przerażać, gdyby nie fakt, że napisano ją w jakimś kosmicznym formacie. Tytuły rozdziału zajmują całe strony, czcionka jest porozwalana, a prawie każde zdanie jest oddzielone od innego akapitem… Koleżanka powiedziała, iż „dzięki temu książkę szybko się czyta”. Mnie osobiście podczas czytania denerwowała myśl, ile drzew musiało zostać wyciętych, bo ktoś nie miał pomysłu jak zapełnić 270 stron? Czasem miałam wrażenie, że autor dostał wymóg, iż jego książka zostanie opublikowana jeżeli minimum przekroczy ileś tam stron… Większość rozdziałów zajmuje po 2-3 strony, które nieraz stanowią jedynie rozwinięcie tytułu. To tak jakbym ja pisała bloga, na którym posty stanowią rozwinięcie jednego zdania - tytułu. I pewnie czasem tak się zdarza, ale mnie za to nikt nie płaci – a B. Grylls raczej nie rozdawał swoich poradników za darmo ;-)

Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia co do samej treści. Na pytanie koleżanki „co o niej myślę?”, chwilę się zastanowiłam co odpowiedzieć, by nie zabić jej entuzjazmu wobec słów autora i wybrałam najbezpieczniejsze z możliwych rozwiązań, mówiąc: „dla mnie nie napisano tam niczego nowego”.



Trudno określić tematykę książki czy to rozwój osobisty czy wyłącznie poradnik jak radzić sobie z porażkami. Rozwój osobisty nie jest mi obcy, więc dużo rzeczy już wiem i lwią część sama stosuję w życiu. Dlatego część informacji ocierała się tam dla mnie o banał. Może stąd moja krytyka – wymagam niemożliwego, aby zawsze znajdywać coś nowego.

Patrząc na poniższe zdjęcia spisu treści można uznać tytuły rozdziałów jako wspaniałe streszczenie całej książki.

Niemniej, nie chcę powiedzieć, że „Poradnik…” jest bezwartościowy, bo byłabym nie fair. Została napisana przyjemnym językiem, dobrze się ją czyta, a stronnice przelatują między palcami nie wiadomo kiedy. Myślę, że ta książka sprawdzi się dla osób, które dopiero zaczynają zadawać sobie pytanie: jak być w życiu szczęśliwym? Skąd czerpać motywację? Co oznaczają porażki? Jeżeli jesteście już nieco obeznani w tej tematyce, to proponowałabym przeznaczyć swój czas na trochę bardziej zaawansowaną lekturę.

Na szczęście żadna książka nie jest w 100% zła lub w 100% dobra, dlatego na koniec parę cytatów, które chciałabym aby zostały ze mną w życiu na dłużej. Przyznaję, że jak dla mnie były tym „powiewem nowości”, którego zabrakło mi w reszcie książki, co zapewne wynika z faktu że przeczytałam już za dużo lektur z podobnej tematyki i zwyczajnie trudno mnie zaskoczyć.
„Życie nagradza upartych, nie wykwalifikowanych.”


„Zwycięzcy to ci, którzy wiedzą, że gdy robi się naprawdę ciężko i inni zaczynają się wykruszać, przychodzi pora, żeby się sprężyć i dać z siebie to ekstra coś.

„Trudności rozwijają siłę, a burze czynią cię silniejszym.”

„Pora, żeby zabłysnąć przychodzi, gdy jest najciemniej.”

8 komentarzy:

  1. Hmmm... Z tego, co czytam to mi książka raczej też nie przypadłaby do gustu ;) Poradnik nie może być banalny, a ten chyba taki jest, co? ;)

    Jeśli chodzi o pogodę, to ja już od dłuższego czasu chodzę w krótkim rękawku! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba właśnie tego jednego słowa zabrakło w mojej opinii. "Banalna" - słowo klucz, które wyraża wszystko. Dzięki! ;-)

      A kto powiedział, że w deszczu nie można mieć krótkiego rękawka? ;-)

      Usuń
  2. Nie lubię poradników i w ogóle ich nie czytam. Moim zdaniem poradniki są pisane głównie dla kasy i mało wnoszą.
    A co do Gryllsa, to facet jest byłym komandosem brytyjskiego SAS (jedni z najlepszych na świecie, ale nasi chłopcy z GROM- u też są w światowej czołówce) i wykorzystuje swoje umiejętności, które tam nabył. Do tego jest przystojny i dlatego robi karierę medialną.
    Wiesz, ja też mam tak, że nie lubię powielania. Ale ludzie i tak kupią ładnie zapakowane gówno. Na przykład była Chodakowska. Teraz jest Lewandowska. To jedno i to samo. (Chociaż nie kwestionuję tego, że ciężko ćwiczą itd.)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że to zależy. Może należy wystrzegać się tych książek, które już w swoim tytule mają słowo "poradnik". Takie już trochę skłaniają ku myśleniu, że powstały by na nich zarobić.
      W tej książce jest mnóstwo odwołań do SAS i wierzę, że dostać się tam jest naprawdę niełatwo. Sam Grylls miał dwa podejścia, ale czy na podstawie tego doświadczenia można zbudować treść na połowę książki? Druga połowa dotyczy wniosków z podróży. Dla mnie to trochę jakby doświadczył objawienia ;-)
      Co do Chodakowskiej to nie będę obiektywna, bo sama ją lubię i co nieco jej zawdzięczam ;-) Taki nastał trend na zdrowy styl życia. I póki dostarcza on ludziom coś dobrego, to nie będę się przeciwko temu buntować ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Z tego wynika, że trzeba ciężko pracować, by się wybić i zrobić karierę. Na świecie są tysiące komandosów, miliony trenerów fitness, a karierę robią nieliczni.
      Szanuję Chodakowską za popularyzację ćwiczeń. Fajnie, że są takie osoby:)

      Usuń
    3. Nieraz się słyszy o tym, co piszesz, że "trzeba ciężko pracować, by się wybić". I czasem jest tak, że wydaje się nam, że przecież już ciężko pracujemy a sukcesu nie widać na horyzoncie. Historie ludzi, którzy na swój sukces zapracowali i pokazują, że widocznie jeszcze nie dość ciężko pracowałeś/pracowałaś. Mnie to osobiście motywuje, bo zachowuje wiarę, że można osiągnąć to, co nieosiągalne ;-)

      Usuń
  3. Lubię programy tego pana, ale książka z tego co napisałaś wydaje się być nieco "naciągana". Lubię poradniki, ale szybko mnie nudzą, uznałam więc, że to nie dla mnie, ale książki same w sobie - kocham :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie zrobiłam researchu, bo nie wiedziałam o programach... Może "na żywo" ten człowiek jest zupełnie inny w odbiorze. Nie każdy nadaje się do wszelkiej działalności promocyjnej. Ci, co potrafią pisać niekoniecznie muszą ładnie się wypowiadać, a Ci co porywają tłumy swoją mową nie powinni sięgać po pióro ;-)
      Tak, myślę, że jest naciągana. To dobre określenie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...