niedziela, 22 września 2013

Czy można ukraść czas? (2/2)

Oto co pisze Hermann Scherer w „Dzieciach szczęścia”:

„Macie bank (…). Każdego dnia dostajecie w prezencie 86 400 sekund
i pozwalacie, aby większość z nich przepadła, prawda?
Przecież to jest samobójstwo, popełniane każdego dnia!
Śmierć następuje każdego dnia. Codziennie umieramy.
Każdego dnia kończy się małe życie, które nazywamy dniem.
Mówię Wam całym swym sercem: zawsze chodzi o życie i śmierć.”

Nie wiem jak Wy, ale kiedy po raz pierwszy przeczytałam powyższy fragment, poczułam się jakbym dostała obuchem w głowę. Zrozumiałam ile czasu w życiu nie wykorzystuje, pozwalając mu się marnować. Zrozumiałam, że jest mnóstwo sekund, które mijają, a ja nie mam pojęcia kiedy. Te stracone sekundy odczułam jako brak możliwości zrobienia czegoś więcej, zaangażowania się w działanie. Bo staram się czynnie zmieniać swoje życie, ale wciąż mam niedosyt (nie chodzi o to, że moje życie to jakieś bagno - ja po prostu chcę od życia więcej i więcej). Dlatego zaczęłam siebie pytać jak temu przeciwdziałać? Jak mogę czerpać jeszcze więcej z czasu, który dostaje codziennie do dyspozycji.? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie, bo prowadzimy różne tryby życia i zmagamy się z różną ilością obowiązków. Nie można tutaj stosować jednej uniwersalnej recepty. Recepty, która w ostatecznym rozrachunku zapewni nam szczęście. Bo żyć pełniej, to żyć szczęśliwiej.


Uwierzcie, że zawsze można coś zmienić. ZAWSZE. Dlatego jedyne pytanie warte zadania, to czy tego CHCESZ? A może tylko wydaje Ci się, że chcesz, a tak naprawdę dobrze się czujesz z tym, jak obecnie wygląda Twoje życie? (jeżeli tak, to szczerze gratuluję) Odpowiedz sobie na to pytanie szczerze i zrób to teraz.

Czy chcesz uczyć się hiszpańskiego z płyt CD w samochodzie, jadąc do pracy, czy wolisz wtedy słuchać zwykłego radia? Czy wolisz przeczytać miesięcznie jedną dobrą książkę, czy dziennie poświęcać 30 minut na śledzenie nowinek z facebookowego świata? Czy chcesz spotkać się ze znajomymi, czy też wolisz zobaczyć swój ulubiony serial w Tv?

Kradzież czasu to reorganizacja własnego życia. To ustalenie dziennych priorytetów, to planowanie dnia z wyprzedzeniem, to umiejętność delegowania zadań, to mobilizacja i koniec odwlekania. To ostatnie jest najważniejsze. Wymieniłam właśnie pięć rzeczy, które niesamowicie pomagają ułożyć dzień i pozwalają zaoszczędzić mnóstwo czasu. I nie jest to wiedza czysto książkowa, ale praktyczna, która spotyka się ze szczerym entuzjazmem wśród jej użytkowników. Co ciekawe, ta wiedza jest szeroko dostępna: na półkach w księgarniach stoi mnóstwo pozycji o tematyce organizacji czasu, są prowadzone liczne blogi oraz kursy. Ale i tak spotykam ogrom ludzi, którzy mówią: brakuje mi czasu. I wtedy czuję... jak opadają mi ręce.

"Nigdy nie ma wystarczającej ilości czasu, by zrobić wszystko,
ale zawsze jest go wystarczająco dużo, by zrobić to, co najważniejsze."
/Brian Tracy/

Jeżeli chcesz od życia czegoś więcej niż przeciętności, to musisz dokonać wyboru: zmieniam styl życia tu i teraz lub zostawiam wszystko jak jest, ale nie chodzę już i nie marudzę dookoła, że z niczym nie zdążam. Ktoś może zapytać: dlaczego właśnie kradzież czasu? Przecież to jest mój czas – obojętnie, czy spędzam go na graniu w gry komputerowe, czy wyprowadzam psa na spacer. Teoretycznie ten „ktoś” ma rację, ale kiedy spędzasz godzinę przy komputerze na stronach typu demotywatory, to oddajesz swój czas komputerowi i wtedy to on „sprawuje nad nim władzę”, nie Ty. Tobie się jedynie WYDAJE, że cały czas jesteś panem i władcą samego siebie. Ale komputer już dobrze wie, jak przyciągnąć Cię do siebie na dłużej: intrygującym tytułem na onecie, migającą ikonką na facebooku, potrzebą aktualizacji aktualizacji programu itp. Dlatego jeżeli chcesz odzyskać, z pozoru swój czas, musisz go ukraść jak prawdziwy złodziej – podstępem.

Z czasem jest tak, że nikt nie da Ci gratis kolejnej godziny do Twojej doby. Ty sam musisz ją znaleźć poprzez np. eliminację niektórych swoich działań lub zamiany jednych czynności na inne. Możesz niektóre swoje działania rozdysponować pomiędzy współpracowników/współlokatorów, możesz korzystać z aplikacji i programów, które pomagają Ci gromadzić wszystko w jednym miejscu bez potrzeby klikania i wchodzenia na trzy swoje poczty zamiast jednej (połączonej z Twoimi trzema adresami, dzięki czemu tylko raz ściągasz pocztę) lub spisujesz wszystkie spotkania i zadania na dziś w jednym terminarzu a nie na tysiącach karteczek, których potem nie można znaleźć. Ponadto tylko Ty możesz wykraść swój czas telewizji, komputerowi, czy nawet wiecznie chcącym czegoś od Ciebie znajomym (tzw. pasożytom). Wystarczą chęci i odrobina kreatywności, a staniesz się wspaniałym złodziejem czasu!

Odsyłam do jednego z wielu artykułów na temat organizacji czasu paroma prostymi poradami (Internet jest tego pełen! – można wybrzydzać do woli ;-) A szczególnie polecam tą oto stronę). Cytuje podsumowanie, ponieważ świetnie pasuje również tutaj:

„Wprowadzanie w życie tego typu nawyków jest proste, ale czasochłonne – to proces, który nie zakończy się wraz z przeczytaniem artykułu czy nawet książki na ten temat. Bo złe nawyki są jak splatane latami liny – niełatwo je zerwać i w ich miejsce zapleść nowe. Najpierw nowe nawyki wykonujemy świadomie – działamy według zasad. Z czasem wchodzą w krew i już jesteśmy w fazie nieświadomej kompetencji. Zatem by oszczędzać czas, najpierw trzeba go zainwestować. Warto to zrobić, bo – jak przekonuje Monika Stabińska – osoby, które już wykorzystują czas wydajnie, dostają zastrzyk energii i optymizmu. Nieprzypadkowo PEP po angielsku znaczy „wigor, werwa”. PEP-owcy zachęcają też do wprowadzania w życie słynnej japońskiej koncepcji kaizen – filozofii, według której powinniśmy nieustannie poprawiać coś w swoim stylu życia i pracy. Sprawdzaj, ile wykonałaś zadań w ciągu dnia czy tygodnia, i jak to się ma do poprzednich rezultatów. I zaplanuj następny dzień lub tydzień tak, by jeszcze poprawić swój wynik. Tak Japończycy doszli do obecnego poziomu – najwyżej rozwiniętego technologicznie społeczeństwa na Ziemi.”

To jak? Idziesz ukraść trochę czasu dla siebie, czy zostajesz przed tym komputerem? ;-)

10 komentarzy:

  1. Dobrze powiedziane. Ja sama mam z tym problem, często te minuty mi uciekają, właśnie na fejsbuka czy inne pierdoły. A później się dziwię, że wieczór! Jeszcze jak to jest 15 minut w ciągu dnia, znajdę jakąś ciekawą informację to spoko, jeszcze mogę to zaakceptować.
    No i moim problemem czasami jest dzień, w którym praktycznie nie mam nic ważnego do zrobienia. Wtedy jestem tak zajęta opieprzaniem się, że kompletnie nie mam czasu na wyjście ze znajomymi czy naukę języka. Na szczęście, z tym sobie jakoś radzę i niezwykle rzadko się pojawiają takie dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale. Dlatego mnie w wakacje tak trudno jest zrobić coś konstruktywnego! I też dlatego cieszę się, że zacznie się znowu nauka, bo wiem, że wtedy potrafię sobie znacznie lepiej zorganizować czas i zrobić więcej rzeczy. Już teraz we wrześniu starałam się przeciwdziałać własnemu lenistwu i do pewnego stopnia mi się udałao. Aczkolwiek jest to znacznie trudniejsze niż jak pisałam, kiedy siłą rozpędu odhaczamy kolejne punkty z listy rzeczy do zrobienia :)

      Usuń
    2. Dokładnie! Ja zauważyłam po sobie, że im więcej mam do zrobienia, tym więcej mam wolnego czasu :) Cuda!

      Usuń
    3. Podobnie jest u mnie. Im mam mniej czasu tym mam go więcej ;)

      Usuń
  2. Hej:) Jakoś kojarzę ten zegar, ciekawe skąd? :))) Zgadzam się, że niektórzy zabierają nam czas, np już mam uciekać z fejsa a jakaś dalsza znajoma pisze, i jakoś ciężko napisać "właśnie sobie szłam", choć określenie pasożyt trochę mną wstrząsnęło:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam ciekawa czy rozpoznasz zdjęcie i widzę, że się nie zawiodłam ;-)

      Może określenie "pasożyt" jest za bardzo dosadne, ale chodziło mi o konkretny typ ludzi. Bo każdy znajomy od czasu do czasu może czegoś od nas chcieć i to jest normalne, że pomagamy. Ale chodziło mi tutaj o takiego człowieka, który CAŁY CZAS czegoś od nas chce, bo sam to ma dwie lewe ręce i taaak trudno mu jest czegokolwiek się nauczyć... i w konsekwencji wysługuje się innymi.

      Usuń
    2. Teraz rozumiem, bo oczywiście miałam takie znajome na studiach i to nie jedną! Było to na tyle uciążliwe, że w końcu wyłączyłam im widzenie mnie na czacie i nie wyświetlałam ich wiadomości, w końcu bez czytania potrafiłam przewidzieć po co piszą. Potrafiły napisać nawet żeby klej do rzęs pożyczyć a kosztuje on 60 zł za 5ml... nie żebym skąpa była, ale pewne rzeczy to przesada:)

      Usuń
    3. Sposoby radzenia sobie są różne, ale liczy się przede wszystkim ich skuteczność :-) No i szybkie poznanie osób też jest na wagę złota- wiadomo czego po kim sie spodziewać. Przykład oszcędności czasu jak znalazł! A wspomniane dziewczyny zapewne znalazły sobie inną "pomocną" osobę i też nie zginą.

      Usuń
  3. Internet jest jednym z najgorszych pochłaniaczy czasu. Więcej na ten temat tutaj http://nothingisimpossibletoamind.blogspot.com/2013/05/jak-miec-wiecej-czasu-to-proste.html.

    Osobiście uważam, że warto popracować nad ograniczeniem lub korzystaniem w określonym czasie z mediów. Przez cały rok (akademicki) nie oglądam telewizji bo zwyczajnie nie mam telewizora i szczerze w ogóle mi go brakuje. Podczas wakacji w domu rodzinnym tv pochłonął mi sporo czasu, źle się z tym czuję i cieszę się że październik tusz tusz :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie oglądam telewizji. Robię wyjątek tylko na jeden serial - Prawo Agaty ;-) Ale to tylko raz w tygodniu, więc nie zajmuje mi to duż o czasu. Prędzej to już mam problem z ograniczeniem internetu - za dużo ciekawych rzeczy sie w nim znajduje ;-)

      Twój post jak najbardziej pasuje do tematyki. Sama stosuje te zasady i dobrze się sprawdzają :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...