wtorek, 29 lipca 2014

... a ja desczu się nie boję

Często spisuje różne cytaty – niekoniecznie od sławnych ludzi. Czasem zwyczajny wywiad zawiera w sobie mądrą myśl, wartą zapamiętania. Kiedy indziej czytając książkę, bohaterka powie coś oczywistego, ale ujmie to takimi słowy, że mnie zainspiruje i każe na chwilę przystopować z czytaniem i pomyśleć. A czasem w Internecie trafiam na różnego rodzaju perełki, które zapisuję na komputerze, by po jakimś czasie znów na nie trafić. Tak też ostatnio trafiłam na zwykłe zdanie:

...i kiedy przyjdą dni deszczowe, naucz się przechodzić między kroplami

Na pierwszy rzut oka to zdanie nic sobą nie reprezentuje. Zwyczajne w swojej zwyczajności, a jednak nie potrafiłam przejść obok niego obojętnie i je zapisałam. Dzisiaj, kiedy ponownie je czytam, znowu widzę w nim moc. Ale inaczej niż za pierwszym razem. Wtedy kiwałam głową ze zrozumieniem i dostrzegałam w nich mądrą radę. Dzisiaj już nie – dzisiaj wolę się buntować.

Gdybym miała polemizować z tym zdaniem, napisałabym że czasem dobrze jest się zmoczyć. W ostatnim tygodniu, kiedy wyszłam do miasta na spotkanie było ciepło i bardziej słonecznie niż deszczowo. W drodze powrotnej zaczęło padać, a po kilku minutach trafiło się prawdziwe oberwanie chmury. Samochody jeździły w rzece wody, która była na ulicy, a ja skryłam się pod daszkiem budynku publicznego, który miałam najbliżej, bo mój parasol nie dawał rady takiej ilości wody spadające z nieba. W konsekwencji, moje sandałki były przemoczone, a spodnie zalane. Kiedy po 20 minutach w miarę się uspokoiło i wyszłam spod daszku, zostałam na „dzień dobry” ochlapana przez jadący samochód, a chwilę później nie zauważyłam kałuży (woda zalała dziurę w chodniku i zrównała się z powierzchnią, więc nie miałam pojęcia o istnieniu wgłębienia) i weszłam do niej z wielką gracją a już z mniejszą podniosłam nogę do góry, pozwalając wodzie wylecieć z butów.

Nic mnie nie ominęło. No, bluzkę miałam suchą. Ale poza tym była doszczętnie przemoczona. Nie przechodziłam „między kroplami deszczu”. Chciałam, ale nie wyszło. Czy się tym przejęłam? O tak! Z początku byłam wściekła. Na wszystko i wszystkich bez wyjątku. A potem? Potem wzięłam kilka głębszych wdechów, pomyślałam że nie jestem z cukru. I cóż, parłam dalej do przodu. Bo czy mogła mi się przytrafić coś jeszcze gorszego? Skoro byłam prawie cała mokra, nie miałam nic do stracenia. Nie musiałam omijać kałuż, przeczekiwać przejazd samochodu obok studzienek kanalizacyjnych itp. Zyskałam swobodę.

W listopadzie miałam podobną sytuację, ale tym razem wybrałam się z rodzicami na urodziny kuzyna. Była to osiemnastka odprawiana w restauracji, więc ubrałam się elegancko i tym bardziej byłam wkurzona, kiedy cała przemokłam. Miałam ochotę ciskać gromy i przez pierwsze pół godziny imprezy i lepiej było się do mnie nie odzywać. Potem zyskałam na popularności (tzn. cała rodzina), bo każdy chciał wiedzieć dlaczego przyszliśmy w deszczu, jak bardzo zmokliśmy i ogólnie nikt nie potrafił tego zrozumieć (włącznie ze mną).

Dlatego teraz już tak bardzo się nie denerwowałam, bo to było jak deja vu i już nauczyłam się radzić z tą sytuacją. Następnym razem może od razu zacznę się śmiać i nie poświęcę ani chwili na gniew? Uczę się na swoich własnych doświadczeniach. A im trudniejsze doświadczenie, tym mam lepsze zdanie o sobie ;-)

Jestem przekorna z natury i chyba dlatego chodzenie „pomiędzy kroplami deszczu” nie jest dla mnie. Poza tym chodzenie tak, aby nie zmoknąć jest znacznie trudniejsze od zwykłego spacerowania.



Wracając do cytatu, to myślę, że czasem dobrze jest przeżyć coś całym sobą a nie tylko połowicznie i pozostać z poczuciem niedosytu. Kiedy przychodzą deszczowe dni, skupiam się na nich i też je przeżywam. Wzbogacają mnie, bo one też po coś . Bo słońce nie ma pakietu na wyłączność w naszym życiu. Smutek, złość, niepewność też są potrzebne. Kształtują nas nie mniej niż te dobre chwile, a nawet powiedziałabym że bardziej, bo pokazują siłę naszego charakteru. Kiedy przeżyjemy zły czas, nabierzemy większej odwagi, większej swobody w decydowaniu i gdzieś po drodze, zrozumiemy, że mamy w sobie wiele rzeczy, które czyni nas wyjątkowymi.

8 komentarzy:

  1. Bo w życiu potrzeba szczęścia i goryczy. Dopiero, gdy poznamy trochę jednego i szczypty drugiego, nauczymy się doceniać rzeczy naprawdę ważnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie napisane. Generalnie, równowaga wszędzie jest potrzebna ;-)

      Usuń
  2. Pamiętam taką sytuację, gdy jechałem na rowerze i przyszedł potężny deszcz. Miałem mokre wszystko, łącznie ze skarpetami. To był moment, gdy poczułem się naprawdę wolny, świetne uczucie:)
    A z tym deszczem, to wydaję mi się, że w cytacie chodzi o unikanie deszczu w przenośni, czyli unikanie przykrych rzeczy, a nie wody.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że uważasz mnie za inteligentną osobę... :)
      Oczywiście zdaję sobie sprawę, o czym mówi cytat z tym, że nie zgadzam się z nimi ani w wymiarze dosłownym, ani przenośnym. Omijanie przykrych rzeczy - jak dla mnie niemożliwe. Unikanie przeszkód, blokad i niemiłych ludzi - również nierealne. A nawet gdyby ktoś postanowił postąpić inaczej, nie byłby tym samym człowiekiem. Przeszkody, czy niemiłe sytuacje uczą nas o sobie więcej niż cała reszta. Przede wszystkim jednak hartują. Dlatego pozwoliłam sobie delikatnie zakpić z tego cytatu.
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń
    2. Nigdy bym nie pomyślał, że nie jesteś inteligentna;)
      Ale skupiłaś się na tym deszczu w sensie dosłownym jako zjawisku w przyrodzie, więc ja napisałem o przenośni.
      Ważne, że zgadzamy się z tym, żeby nie unikać trudności i pokonywać słabości.

      Usuń
    3. W myśl zasady, którą niedawno przeczytałam: "Trudności są po to, by sobie z nimi radzić, a nie po to, by się wycofywać"...

      Usuń
  3. A ja nie zamierzam się buntować:) Wielka mądrość jest w tym zdaniu. Zamiast walczyć z nieuniknionym, czy bezwolnie godzić się na sytuację, warto znaleźć sposób, by przejść przez zawieruchę z suchą głową. Chyba można to osiągnąć angażując swoją wewnętrzną siłę - wiarę w to, że to możliwe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle ciekawe masz spostrzeżenie. I chociaż jest to trzecia interpretacja tego zdania, to bardzo mi się podoba. Pewnie byłaś najbliżej tego, co "autor miał na myśli" ;-) Przy Twoim założeniu, to ja również nie będę się buntować.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...