niedziela, 21 września 2014

Jesteś średnią swoich znajomych

Ilu osobom dziennie podajesz rękę na powitanie? Ilu mówisz tylko „cześć” a z iloma rozmawiasz dłużej? Ile osób mijasz, przechodząc ulicą? Ilu ludzi poznajesz na zasadzie „znajomy znajomego”? I na koniec: jak myślisz, które osoby mają na Ciebie największy wpływ? Zastanawiałeś się jak duży jest ten wpływ i jak się objawia?

Oczywiste jest to, że najbardziej oddziałują na nas ludzie, z którymi spędzamy najwięcej czasu, a więc jest to rodzina, przyjaciele, znajomi – tym wnioskiem Was nie zaskoczę. Kiedyś napisałam i rozwinęłam nieznacznie myśl, że „z kim przystajesz, takim się stajesz”. Właściwie „poślizgałam” się tam trochę po tym temacie, a dzisiaj chciałabym go rozwinąć. Bo to powiedzenie nie jest tylko utartym frazesem.

Nicholas Christakis na konferencji TED opowiedział o „ukrytym wpływie sieci społecznych” (ang. The hidden influence of social networks). W tym celu przeprowadził badania, dokonał obserwacji i wszystkie wnioski zgrabnie przedstawił w swojej prezentacji, do której obejrzenia szczerze zachęcam, bo to tylko 18 minut a zmusza do chwili refleksji (link aktywuje się po kliknięciu na zdjęcie).


Skupiając się jedynie na danych liczbowych, możemy się przekonać o rozmiarze wpływu naszego najbliższego otoczenia na nas samych. Z badań jednoznacznie wynika, że nasi znajomi wpływają na nas w 45%, „znajomi znajomych” w 25% a „znajomi znajomych znajomych” (czyli praktycznie dla nas obcy ludzie) w 10%.

Jak te liczby przekładają się na rzeczywistość? Bardzo prosto. W prezentacji przywołany jest przykład otyłości. Jeżeli Twój znajomy jest otyły to istnieje 45% prawdopodobieństwo, że Ty również jesteś lub będziesz otyły. Przykład ten jest zapewne najbardziej wizualny i dlatego został wykorzystany. Ale spokojnie można tą statystykę przełożyć na inne sfery życia takie jak: zainteresowania, podejście do życia, poglądy, wysokość zarobków.

„Z kim przystajesz, takim się stajesz”. Jeżeli spędzasz dużo czasu wśród ludzi, którzy tak jak Ty lubią podróże i są entuzjastycznie nastawieni do życia, zapewne jesteś taki sam. Jeżeli jesteś pogodną osobą, która zarabia trochę powyżej przeciętnej krajowej, prawdopodobnie Twoi znajomi również tak mają. Dlatego jest dobrze, kiedy wszyscy nawzajem się inspirujemy ;-)

W tej sieci przekazujemy nie tylko nasze zainteresowania czy wygląd zewnętrzny, ale również emocje. Do tego wszystkiego okazuje się, że dużą rolę w doborze znajomych odgrywają nasze geny, ale to już pozostawiam do zobaczenia w prezentacji.

Przygotowane specjalnie na tą okazję modele sieci pokazują mnogość powiązań oraz ich różne rodzaje (każde mają w sobie coś dobrego, zależnie od kontekstu) – kolejny powód do obejrzenia video. Ponadto ładnie widać jak ludzie sobie podobni grupują się w klastry. Najlepiej jest to widoczne na przykładzie emocji. Ludzie szczęśliwi gromadzą się wokół siebie, tworząc coś na kształt pierścienia. Ludzie smutni tworzą takie „odnogi” tego pierścienia skierowane na zewnątrz i pozostawione bez dalszych połączeń. Taki obraz społeczeństwa również skłania do myślenia i zastanowienia się, kto tak rzeczywiście ma się lepiej w życiu?

Zapewne, część z Was nie dowierza tym badaniom i ich wynikom. A może jakaś część uważa, że nie warto zawracać sobie tym głowy. Zrób eksperyment i sprawdź jak jest w Twoim przypadku. Wypisz na kartce lub po prostu pomyśl o 4-6 znajomych, z którymi spędzasz najwięcej czasu. Potem zastanów się jak wyglądają. Czy prowadzą aktywny tryb życia? Czy raczej spędzają dnie przed komputerem? A co z zarobkami? Oszacuj ile zarabiają. Ilu z nich jest właścicielami własnej firmy? Czy są to ludzie zadowoleni z życia, czy marudy? Jakie mają zainteresowania?

A teraz odpowiedz sobie na wszystkie powyższe pytania w kontekście własnej osoby i porównaj odpowiedzi. Mnie moje bardzo zaskoczyły. Jestem „książkowym przykładem” tego, jak duży wpływ mają na mnie moi znajomi. W zaskakująco wielu sprawach się zgadzamy, mamy podobne podejście do wielu spraw i zbliżone poczucie humoru. Zapewne w tym właśnie tkwi sukces naszej długoletniej znajomości.

Wniosek nasuwa się sam: jesteś średnią przyjaciół, których posiadasz. Teraz rozumiesz dlaczego powinno się ich starannie dobierać. Nie chodzi tylko o to, by można było na nich liczyć w sytuacjach kryzysowych. Ważniejsze jest to, jaki mają wpływ na wygląd Twojego codziennego życia. W 45% Twoje podejście do życia jest zbieżne z tym, co myślą Twoi znajomi. A chyba każdy zgodzi się ze mną, że szczęście, optymizm, nadzieja, radość i ekscytacja to coś, co chcielibyśmy odczuwać jak najczęściej.

Dlatego pamiętaj, aby mądrze otaczać się ludźmi.

11 komentarzy:

  1. Wpasowałaś się ze swoją notatką idealnie do mojej obecnej sytuacji.
    Ostatnio zauważyłam, że trochę zbyt wiele w moim życiu toksycznych znajomości. Człowiek czasem na siłę próbuję coś naprawiać, gdy to nie ma sensu. Masz stuprocentową rację we wszystkim, co piszesz, a ostatnie zdanie jest idealną puentą!
    Dałaś mi do myślenia i chyba odetnę się od stopujących mnie relacji. Inspirowanie się nawzajem jest bardzo ważne, a przebywając z kimś kto nas nie inspiruje - łatwo się cofać...
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się zamieniamy. Ty piszesz o tym, o czym ja myślę. Ja piszę o tym, co Ty ;-) Tak potrafią chyba tylko kobiety!
      Czasem sobie myślę, że te toksyczne znajomości to mają w sobie chyba jakiś specjalny lep czy klej. Wyjątkowo trudno się od nich odciąć chociaż niewiele dobrego wnoszą... Trzymam kciuki za Twoje decyzje i plany w tym temacie!
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń
  2. Czytając Twój post przyszła mi do głowy przykra prawda. Ktoś, kto wygląda jak modelka albo piłkarz nie będzie się przyjaźnił z kimś otyłym.
    Lekarz czy adwokat nie będzie się przyjaźnił z kasjerką czy pracownikiem socjalnym.
    Lubiący wypić nie przyjaźnią się z abstynentami albo rzadko pijącymi.

    Mnie brakuje znajomych, którzy mają podobne pasje jak ja. Nie mam znajomych, z którymi mógłbym pojechać w góry albo pogadać o poezji czy historii.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna prawda do przełknięcia. Ale masz rację - takich znajomości się nie widuje. I coś w tym musi być. Nie chciałbyś przecież spędzać czasu z kimś, kto Cię denerwuje lub kto nie rozumie Twojego podejścia do świata.
      W tym poście chodziło mi raczej o zwrócenie uwagi na to, jak ważne jest kogo uznajemy za znajomych. Bo to się odbija na nas samych. Dlatego dobrze, aby "odbijało się" w dobry sposób. Nie chcę tutaj dokonywać ogólnej analizy społeczeństwa, bo jaki wtedy można byłoby wysnuć wniosek z takich badań? Dopiero kiedy wyniki przełożysz na jednostkę, możesz dostrzec w tym sens i wyciągnąć coś dla siebie.

      Może jesteś w swoim życiu na etapie przemiany? Jedni znajomi odeszli, by zrobić miejsce dla nowych? Nie trać nadziei ;-)
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń
  3. może nie tyle stajemy się ludźmi podobnymi do naszych przyjaciół, a wybieramy sobie na przyjaciół ludzi podobnych?
    bo nie tylko "z kim przystajesz, takim się stajesz", ale też "ciągnie swój do swego" i to też można zaobserwować :)
    no ale ciekawe te badania, musi coś w tym być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że też się nad tym zastanawiałam? Co oddziałuje na co? I doszłam do pewnego wniosku, ale nie wiem czy się ze mną zgodzisz. Może to jest tak, że najpierw dobieramy sobie przyjaciół na zasadzie podobieństwa, bo "ciągnie swój do swego", a potem to inspirujemy siebie nawzajem. I nawzajem na siebie wpływamy. Przecież takie przyjaźnie mogą trwać latami, więc trudno byłoby się w tym czasie nie rozwijać. Dlatego może te 45% to są te wszystkie wypowiedziane zdania, zrealizowane pomysły czy usłyszane słowa zachęty, które czynią nas podobnymi do ludzi z najbliższego otoczenia ;-)

      Usuń
  4. Tak, powinniśmy otaczać się tylko ludźmi dzięki którym rośniemy w siłę, którzy pchają nas do góry, a nie takimi, którzy nas ciagną w dół. Zbyt często chcemy na siłę pozostać przy takich, którzy nas ranią i nie są dla nas dobrym otoczeniem. Tracimy czas, nerwy i swoje dobre samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz nagrodę temu, kto mi powie jak odróżnić jednych od drugich i jak zakończyć te złe znajomości. Bo chociaż to, co napisałaś wydaje się zdroworozsądkowe to nie zawsze jest łatwe w realizacji, bo są sentymenty, nadzieje na zmiany, przywiązanie... itd.

      Usuń
  5. Czyli muszę zmienić kumpli np. na bardziej zamożnych, aby sam mógł się stać zamożny? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę upraszczasz. Gdybyś miał rację, to ludzie biedni by nie istnieli ;-)
      45% mówi, że Twoi znajomi mają na Ciebie znaczny wpływ, ale nie że są "gwarancją" Twojego sukcesu.
      Jeżeli Twój kumpel ma problem i Ci się z niego zwierzy, to oddziałuje to na Ciebie. Myślisz nad jakimś rozwiązaniem, starasz się mu pomóc. Ostatecznie może uda Ci się mu doradzić, ale nie masz 100% pewności, że znajomy zastosuje się do Twoich rad.
      Tak samo wyglądałaby sprawa z Twoją zamożnością. Możesz mieć bogatych kumpli, ale być "głuchym i niemym" na ich zachowania.
      Ta teoria, jak wiele jej podobnych, sprowadza się do tego, że człowiek posiada wolną wolę i albo zakwalifikuje się do grupy 45% lub 55% badanych. To Twój wybór ;-) I mam nadzieję, że Twoi kumple nie dowiedzą się o ich próbie wymiany ;-)

      Usuń
  6. Nie tyle upraszczam, co żartuje. Nie należę do osób dla, których kass jest eażniejsza od znajimych :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...